O tym, dlaczego Real nie zdobędzie mistrzostwa, w punktach pięciu


10 maja 2015 O tym, dlaczego Real nie zdobędzie mistrzostwa, w punktach pięciu

Real Madryt zremisował wczoraj 2:2 z Valencią. Wydaje się, że wynik ten odbiera "Królewskim" szanse na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii. Na dwie kolejki przed końcem (o ile uda się zażegnać strajk) "Los Blancos" tracą do odwiecznego rywala z Barcelony cztery punkty. Co zdecydowało o tym, że Real nie zdobędzie w tym sezonie 33. mistrzostwa kraju?


Udostępnij na Udostępnij na

Luka Modrić, Real Madryt, 2012
Luka Modrić

 

1.KONTUZJE

Kontuzje były największą zmorą Carlo Ancelottiego w tym sezonie. Modrić, Bale, James, Benzema, Ramos, Pepe, Khedira. Wszyscy poza tym ostatnim pełnią kluczowe role w układance Włocha. Wszyscy musieli w pewnym momencie tego sezonu pauzować. Do tej listy można dopisać jeszcze Kroosa, który w meczu z Valencią musiał z powodu kontuzji opuścić boisko w pierwszej połowie spotkania i przekazać pałeczkę dyrygenta Asierowi Illarramendiemu, który umiejętności do pełnienia tej roli nie ma żadnych. Kluczowe były zwłaszcza kontuzje Modricia i Jamesa. Chorwat dawał Realowi spokój. Był jak Gandalf, który pełnił rolę opiekuna nad drużyną. Misja zniszczenia pierścienia należała do kogo innego, jednak gdyby nie Gandalf, to pierścień nie zostałby zniszczony. Analogii do czarodzieja jest więcej. Od magicznych umiejętności prowadzenia gry przez Chorwata, do zostawienia drużyny na jakiś czas. I gdy wydawało się, że Chorwat, niczym Gandalf, powrócił cały w bieli, przydarzył się kolejny uraz w kluczowym momencie sezonu. Powrót po kontuzji Jamesa także pokazuje, ile dla Realu znaczy Kolumbijczyk. Po powrocie na boisko gracz z numerem „10” strzela i asystuje. Możliwe, że tych goli i asyst, które Rodriguez mógł zdobyć w czasie kontuzji, brakuje, by punktów na koncie Realu było przynajmniej o kilka więcej. Moim zdaniem to właśnie Chorwat i Kolumbijczyk są obok Ronaldo najważniejszymi postaciami w drużynie Ancelottiego. Same kontuzje nie byłyby jednak takim problem, gdyby nie…

Sami Khedira, Real Madryt, 2012
Sami Khedira

2. BRAK JAKOŚCI NA ŁAWCE

Nacho, Khedira, Lucas Silva, Illarramendi, Jese. Żaden z tych zawodników nie jest w stanie odmienić losów meczów swoją grą. Są to piłkarze do pomocy, załatania dziury. Dużo czasu na ławce spędza również „Chicharito”. Meksykanin w ostatnich tygodniach pokazał jednak, że można na niego liczyć. Klub pokroju Realu na ławce powinien mieć zawodników, którzy w każdej chwili mogą wejść na boisko i pomóc kolegom odwrócić losy meczu. Żaden z tych piłkarzy nie jest w stanie czegoś takiego zapewnić. Nacho Fernandez jest dopiero czwartym wyborem „Carletto” na pozycji środkowego obrońcy. W tym sezonie wychowanek „Królewskich” wystąpił w 20 meczach, z czego dziewięć rozpoczął w pierwszym składzie (dwa przeciwko UE Cornella w CdR). Sami Khedira, któremu kontrakt z Realem kończy się z końcem czerwca, swój ostatni występ w białej koszulce zaliczył 10 marca przeciwko Schalke. Sami w tym sezonie wystąpił jedynie w 17 meczach i chociaż przez długą część sezonu był kontuzjowany, to nie ma wątpliwości, że nie jest on ważną postacią w ekipie „Los Blancos”. Lucas Silva został do Realu sprowadzony w zimie. Brazylijczyk zagrał w dziewięciu spotkaniach i jest raczej melodią przyszłości. Jese był nadzieją wszystkich kibiców „Królewskich”, jest w końcu wychowankiem. Bardzo szybki i przebojowy, po kontuzji stracił walory, które go wyróżniały. Od powrotu na boisko tylko dwukrotnie wystąpił w pełnym wymiarze czasowym. Coraz częściej mówi się na Bernabeu o wypożyczeniu lub sprzedaży Kanaryjczyka. Spośród rezerwowych jedynie Isco i Varane nie zawodzą pokładanych w nich nadziei. Chociaż w tym przypadku trudno mówić o rezerwowych. Obaj młodzi piłkarze są raczej członkami pierwszej „trzynastki”, o której możemy mówić wobec rotacji składem i licznych kontuzji.

Sami Khedira, Mehmet Topal, Tino Costa, Alvaro Arbeloa, Real - Valencia, 2012
Real – Valencia

3. SŁABE WYNIKI Z MOCNYMI PRZECIWNIKAMI

Cztery punkty. Tyle zdobył Real Madryt w meczach przeciwko Barcelonie, Atletico i Valencii. Cztery na 18 możliwych. Klub, który wygrywa tylko z „cieniasami”, nigdy nie zdobędzie mistrzostwa. Warto zaznaczyć, że „Królewscy” nie byli w tych spotkaniach zdecydowanie gorsi od rywali, no może z wyjątkiem drugiego meczu z Atletico, kiedy to przegrali 0:4. Można pokusić się o stwierdzenie, że we wczorajszym spotkaniu z Valencią, czy w przegranym meczu z Barceloną, to Real był drużyną lepszą. Zazwyczaj w tych spotkaniach zawodzi skuteczność. Z Valencią Real oddał 29 strzałów, z czego tylko 10 było celnych, a dwa ugrzęzły w siatce. Valencia miała prób 13, cztery z nich były w światło bramki, a mimo to „Nietoperzom” również udało się strzelić dwa gole. Bilans bramek Realu w starciach z czołówką? Osiem strzelonych, 13 straconych. No właśnie. Stracone gole. Przejdźmy więc do…

Iker Casillas
Iker Casillas

4. IKER CASILLAS

Legenda klubu z Santiago Bernabeu, kapitan, wychowanek. Od momentu konfliktu z Mourinho i sprawy wycieku informacji z szatni do mediów niekochany przez kibiców równie mocno co wcześniej. Jeszcze niedawno Iker był uważany za jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego bramkarza na świecie. W tym sezonie w 32 ligowych spotkaniach Casillas 12 razy zachował czyste konto. Dla porównania bramkarz FC Barcelona, Claudio Bravo, aż 22 razy nie pozwolił pokonać się przeciwnikom. W klasyfikacji Trofeo Zamorra, która wyłania najlepszego bramkarza La Liga, Casillas zajmuje dopiero czwarte miejsce ze średnią 1,03 bramki na mecz. Prowadzi oczywiście Bravo (0,53), tuż za nim jest Diego Alves z Valencii (0,74). Podium uzupełnia bramkarz Villarreal, Sergio Asenjo (0,91). Wydaje się, że w Madrycie są świadomi, że Iker już lepszy nie będzie. Przed sezonem do Realu ściągnięto Keylora Navasa, a obecnie wiele mówi się o transferze Davida de Gei.

Neymar i Messi
Neymar i Messi

5. MSN, BARCELONA I „LUCHO”

Po niemrawym początku przygody Luisa Enrique z Barceloną wydawało się, że były trener Celty kariery na Camp Nou nie zrobi. Rzekomy konflikt z Messim tylko wzmocnił medialne spekulacje o dymisji „Lucho”. Jednak Barcelona osiągnęła dno i bardzo mocno się od niego odbiła. Ostatnią ligową porażkę „Blaugrana” poniosła 21 lutego. Z następnych 12 spotkań jedenaście zakończyło się wygraną drużyny lidera Primera Division, a tylko jeden mecz, z Sevillą, zakończył się remisem. 40 strzelonych bramek przy pięciu straconych, duża w tym zasługa trio Messi – Suarez – Neymar. 40 goli i 21 asyst Messiego, 22 gole i osiem asyst Neymara oraz 16 goli i 17 asyst Suareza muszą robić wrażenie. 78 ze 107 ligowych goli „Blaugrany” to zasługa MSN. Dla porównania BBC zdobyło w tym sezonie 70 bramek. Niby to tylko gole, ale mogły one dać „Królewskim” te kilka punktów więcej. Gdyby nie wybitna ostatnio dyspozycja odwiecznego rywala „Królewskich”, to być może pomnik bogini Ciebeles już spoglądałby na Madryt otulony szalikiem Realu Madryt.

Komentarze
Dan (gość) - 10 lat temu

Zgadzam się ze wszystkim. Nadmienię jeszcze tu nierówną formę (bohaterów z obrazka tego artykułu) czyli Benzemę, który swego czasu cierpiał na niemoc strzelecką i Marcelo, z którego skrzydłowi rywala robili niejednokrotnie wiatrak. Zwłaszcza postawa brazylijczyka ostatnimi czasy mnie najbardziej irytuje. Ciekawe jakby tak przeanalizować ilość goli przez jego wypracowanych do ilości zawalonych? U Mourinho na najważniejsze mecze regularnie wychodził Coentrao. Tyle, że chyba los portugalczyka jest już niemal przesądzony czyt. przymierzanie Arbeloi od meczu z Rayo na LO.
Właśnie gdy już jesteśmy przy The Special One to nie sposób nie porównać jego statystyk z mocnymi rywalami do włocha. Wyniki z top 4 to 13 na 18, 11/18 i 14/18. Naprawdę robi to wrażenie zwłaszcza gdy dodamy, że mierzył się wówczas z najlepszą Barceloną w swojej historii z którą miał bilans 2w, 2r, 2p. Dla Mou za jego kadencji w Madrycie utrapieniem były natomiast mecze wyjazdowe z "cieniasami", którzy oddawali inicjatywę i bronili się całym zespołem czego "jego" Real nie cierpiał, gdyż preferował grę z kontry i nie posiadał zawodników do "klepania". Dlatego uzasadnione było ściągnięcie przez niego w 3 sezonie do klubu Modricia. Portugalczyk uczy się na błędach i po odejściu z klubu do nowej ekipy odrazu zakupił uniwersalnego Maticia oraz Fabregasa, by mieć jakość przeciwko drużynom stawiającym "autobus". Carlo ma genialnych takich przedstawicieli w postaci ww chorwata, Kroosa czy Isco dlatego z drużynami lubiącymi się bronić niema problemów, ale niestety takowy jest i to ogromny jak zauważył autor gdy trzeba grać z najlepszymi. Może należałoby postawić wówczas na trochę mniej ofensywnych graczy bez Kroosa na pivocie i bez "skrzydłowego-ofensywnegoobrońcy" Marcelo? Tylko tyle i aż tyle :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze