O beniaminku, który podskoczył za wysoko. Norymberga i walka o przetrwanie


Wielka niemiecka marka, która niegdyś święciła sukcesy, dziś ponownie walczy o uniknięcie spadku

26 stycznia 2019 O beniaminku, który podskoczył za wysoko. Norymberga i walka o przetrwanie

"Pojawiasz się i znikasz, i znikasz... " – tak mogliby śpiewać kibice chodzący na mecze Norymbergi o Bundeslidze. Ekipa z Bawarii dopiero co wywalczyła sobie awans na najwyższy szczebel, a lada chwila może się pożegnać z elitą. 


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli 1.FC Nürnberg po tym sezonie pożegna się z  1.Bundesligą, nikt nie będzie mógł nazwać tego żadnym zaskoczeniem. Drużyna jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek uznawana była za outsidera i głównego kandydata do spadku.

Niewielki budżet, zespół kadrowo najzwyczajniej w świecie zbyt słaby na te rozgrywki i stadion, który niespecjalnie pasuje do tego szczebla. W dodatku kibice nie są najliczniejszą grupą w porównaniu z innymi zespołami. Dlaczego zatem taki klub, z taką historią jest w takim miejscu, a nie innym?

Skuteczni inaczej

To, co wydawało się siłą na zapleczu Bundesligi, w obecnym sezonie wymaga zdecydowanej poprawy. Dwaj najskuteczniejsi strzelcy, Hanno Behrens oraz Mikael Ishak, nie zachwycają. Pierwszy z wymienionych do tej pory w 14 ligowych starciach zdobył ledwie trzy gole. Drugi natomiast strzelił gola mniej, co w porównaniu z poprzednim sezonem jest wynikiem mizernym.

Jak by nie patrzeć, obaj jednak wypracowali połowę bramek, które cały zespół zdobył. Zdecydowanie jednak brakuje jakości i tu mowa o całej drużynie. Przykładowo Yuya Kubo nie zaliczył nawet asysty, mimo że rozegrał 12 spotkań. Na całe szczęście dla klubu, zawodnik latem wróci do Belgii z wypożyczenia.

Niewiele dobrego wnosi także Matheus Pereira, któremu gole czy asysty nie chcą się mnożyć. Wypożyczony ze Sportingu Lizbona zawodnik w ostatnim czasie gra częściej, ale minuty nie przekładają się na gole. W całym tym gronie na siłę można wyróżnić może trochę na wyrost, ale jednak, słowackiego  snajpera – Adama Zrelaka. Ten potrzebował dziewięć występów, by strzelić dwa gole. Pisząc o Norymberdze, nie wolno pominąć Virgila Misidjana. Ten, choć gra i widać, że jest motorem napędowym zespołu, nie potrafi strzelać goli. Jedno trafienie na 16 gier to zdecydowanie za mało.

Bez gardy

Jak widać, gra ofensywna nie jest największą bronią drużyny z południowych Niemiec, lecz co gorsza i do postawy zespołu w destrukcji można mieć wiele zastrzeżeń. Ta traci najwięcej goli w całej lidze i co warte uwagi, bardzo często te padają z kontrataków, ale to jedynie kropla w morzu problemów, z jakimi ma do czynienia trener zespołu Michael Koellner.

Nie wspominajmy już prawdziwych klęsk z Borussią Dortmund czy RB Lipsk, w których padały wyniki hokejowe, kolejno 7:0 i 6:0, zdarzały się też porażki z rywalami będącymi – delikatnie mówiąc – bez formy. Takim wszak od początku sezonu jest Schalke 04 Gelsenkirchen, lecz mimo to „Die Koenigsblauen” byli w stanie wbić Norymberdze aż pięć goli, tracąc przy tym tylko dwa.

Na wiosnę nic się nie zmieniło i nie zanosi się nic na to, by ten stan rzeczy miał ulec poprawie. Drużyna robi wszystko, by z ligi zlecieć tak szybko, jak się tylko da. Wszystko wygląda na to, że zespół po prostu zbiera doświadczenie i za jakiś czas postanowi znowu ruszyć do elity.

Transfery

Pod tym punktem można by właściwie się nawet nie zatrzymywać. 1. FC Nürnberg nie należy może do finansowych potentatów, lecz wydaje się, że kilka ruchów można było przeprowadzić lepiej. Do bramki sprowadzono Christiana Mathenię, który wiele nie kosztował. Niemiec w poprzednim sezonie pomógł spaść Hamburgowi o ligę niżej i nie wiadomo czemu, ten znalazł się w ekipie, która do Bundesligi awansowała. Jak się jednak okazało, rywalizację między słupkami wygrał i tak Fabian Bredlow.

Całkiem dużo, bo aż 3 mln euro, Norymberga wydała na wcześniej wspomnianego Misidjana. Były już zawodnik Ludogorca Razgrad zdążył nawet zadebiutować w Lidze Mistrzów. Zaraz po przyjściu do klubu przedstawiany był jako szybki, zwinny gracz i to okazało się prawdą. Cóż jednak z tego, skoro wyniki dalekie są od satysfakcjonujących.

Latem próbowano wzmocnić siłę rażenia, stąd też także tacy zawodnicy jak Yuya Kubo czy Matheus Pereira, żaden jednak z nich niczego konkretnego nie wniósł. Pytanie zatem, czy to nie defensywa wymagała większych wzmocnień. Co prawda pojawił się m.in. Robert Bauer z Werdera, ale czy to aby nie za mało?

Zimę klub pod względem ruchów transferowych przespał i nikt, kto mógłby od razu wskoczyć do pierwszego składu, się nie pojawił. To tylko więc pokazuje, że pogodzono się chyba ze spadkiem, chyba że nagle coś Kƒƒˆoellner wymyśli i jego Norymberga zacznie punktować. W to jednak nie wierzy chyba nikt.

Komentarze
molnar (gość) - 5 lat temu

FCN ciezko bedzie o utrzymanie,kiepska kasa i cienkie mozliwosci gry o jakis wiekszy cel.Apropo arti apeluje o wiksza aktywnosc na mate.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze