Niemieckie warzenie: Żółtodzioby na start


Debiut trenerów Bundesligi w Lidze Mistrzów

17 września 2018 Niemieckie warzenie: Żółtodzioby na start

W Europie w rozgrywkach klubowych dla piłkarzy nie ma nic ważniejszego od gry w Lidze Mistrzów. Podobnie myślą trenerzy. Marzą o wprowadzeniu swojej drużyny do tych elitarnych rozgrywek. To się spełni już w tym tygodniu w przypadku trzech szkoleniowców z Bundesligi. Świat już o nich słyszał, a oni dopiero pierwszy raz wchodzą ze swoimi ekipami na piłkarskie salony.


Udostępnij na Udostępnij na

W tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów wśród przedstawicieli Bundesligi zobaczymy Bayern Monachium, FC Schalke 04, TSG 1899 Hoffenheim i Borussię Dortmund. Tylko ostatnia z tych drużyn ma trenera – Lucien Favre – obytego z tymi elitarnymi rozgrywkami. W przypadku trzech pozostałych mamy do czynienia z debiutantami. Oczywiście nie tylko w Niemczech słyszało się o Niko Kovaciu, Julianie Nagelsmannie i Domenico Tedesco. Niemiecka szkoła trenerska cały czas wypuszcza ciekawych i młodych szkoleniowców, a w Bundeslidze czy 2. Bundeslidze nie boją się na nich stawiać.

Udowodnić swoją wartość

Jeden z tego tercetu przekonał się, że nie jest łatwo grać na trzech frontach. Rok temu Julian Nagelsmann z Hoffenheim mocno dali się we znaki Liverpoolowi w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Niestety niemieckiej ekipie nie udało się pokonać Anglików, ale jako nagrodę pocieszenia otrzymali bilet do Ligi Europy. Tam trafili do niezbyt wymagającej grupy z Ludogoretsem, Bragą i Basaksehirsporem. Podczas rywalizacji grupowej „Wieśniaki” punktowały w trzech meczach, z czego tylko jeden udało się wygrać. Gra w europejskich pucharach odbijała się negatywnie, bo w lidze także zawodzili. Dopiero na rundę wiosenną udało się wrócić na właściwe tory, ale wtedy występowali już tylko w Bundeslidze.

Niko Kovać urodził się w Berlinie. Grał w klubach Bundesligi, a przygodę trenerską zaczynał w RB Salzburg. Cały czas był w otoczce niemieckiego futbolu. Dla Chorwata środa będzie dniem debiutu w Champions League. Doświadczenie na poziomie międzynarodowym ma, bo był selekcjonerem reprezentacji Chorwacji. Jednak co innego prowadzić drużynę narodową, a co innego klubową. Osiągnął dobry wynik z Eintrachtem, którego potrafił w parę sezonów przekształcić z zespołu walczącego o utrzymanie w niewygodnego rywala zahaczającego o europejskie puchary. Z pewnością o wejście w nowy świat będzie łatwiej w roli trenera Bayernu.

Schalke na powrót do Ligi Mistrzów czekało trzy lata. Dla Domenico Tedesco to też będzie wyjątkowa sprawa. W czasach nauki trenerskiego fachu osiągał lepsze wyniki od Nagelsmanna. Również zaczynał od futbolu młodzieżowego. W marcu 2017 roku obejmował swoje pierwsze stanowisko w roli trenera seniorskiej drużyny w Erzgebirge Aue. W lecie tego samego roku pełnił już rolę szkoleniowca „Koenigsblauen”. Sprawił dużą niespodziankę, zajmując pewnie drugie miejsce w Bundeslidze. Teraz zmierzy się z najlepszymi w Champions League.

Jeżeli chodzi o losowanie, najlepiej trafił Bayern. Za rywali mistrz Niemiec będzie mieć Ajax, AEK i Benficę. Tacy przeciwnicy nie powinni sprawić „Bawarczykom” za dużo kłopotów, a to też będzie dobra okazja na odpowiednie zapoznanie się Kovacia z Ligą Mistrzów. Narzekać nie może także Schalke, bo zagra w wyrównanej grupie z Porto, Lokomotivem i Galatasaray. Nie można powiedzieć, że Tedesco i jego podopieczni są bez szans. Jak mowa o przedstawicielach Bundesligi, to nie możemy pominąć BVB. Zmierzy się ona z Atletico, Monaco i Brugge. Najgorzej trafił Hoffenheim. Przed Nagelsmannem trudne zadanie zaprezentowania się z dobrej strony na tle takich ekip jak Manchester City, Lyon czy Szachtar. Nikt nie oczekuje od „Wieśniaków” awansu, a gra bez presji może im wyjść na dobre.

Pokonać własne problemy

Niestety dla każdego z omawianych przez nas trenerów jedynym problemem nie jest gra w Lidze Mistrzów. W Bayernie Kovać ma wąską kadrę, bo mistrz Niemiec nie dokonał zbyt wielu ruchów transferowych. Wspominaliśmy o tym w pierwszej odsłonie „Niemieckiego warzenia”. Teraz dochodzą jeszcze problemy z kontuzjami, bo w ostatniej kolejce ligowej ze składu wylecieli Corentin Tolisso i Rafinha. Nawet mimo dużej liczby niedysponowanych zawodników „Bawarczycy” powinni w fazie grupowej wypaść przyzwoicie. Chorwacki trener poza urazami nie ma na co narzekać, a dopiero teraz czekać go będą prawdziwe sprawdziany.

Najwięcej kłopotów ma na razie Tedesco. Mimo łatwej grupy raczej będzie musiał bardziej skupić się na lidze, bo po trzech kolejkach Schalke jest przedostatnie. Trzy porażki i tylko dwa zdobyte gole nie są dobrym omenem przed startem w Lidze Mistrzów. Oczywiście w przeszłości były przypadki, gdy niemiecki klub dobrze prezentował się w europejskich pucharach, jednocześnie zawodząc w lidze. Przed przyjściem Niko Kovacia do Eintrachtu tak właśnie było z SGE. „Orły” bardzo pięknie i pewnie grały w Lidze Europy, ale w weekendy coś im podcinało skrzydła. Skończyło się to na fazie pucharowej i odpadnięciu po super dwumeczu z Porto. W lidze jednak trzeba było drżeć przed spadkiem, co oddaliło frankfurtczyków na kilka lat od gry poza granicami Niemiec.

„Koenigsblauen” będą chcieli uniknąć podobnego scenariusza, a Tedesco chyba powinien zacząć lekko modyfikować taktykę swojego zespołu. Reszta ligowej stawki zaczęła czytać jego grę, która w poprzednim sezonie przyniosła dobry wynik. Skoro potrafią to zrobić ekipy z Bundesligi, to dlaczego mają tego nie zrobić rywale w LM?

U Nagelsmanna jest podobnie. Hoffenheim jeszcze nie prezentuje tego, co by oczekiwał ich trener. Może to też jest skutek zmian transferowych, bo kilku nowych zawodników zasiliło ekipę „Wieśniaków”. A może to lekka zasłona dymna, bo 31-letni szkoleniowiec chciałby się pokazać z dobrej strony w Europie. Latem odrzucił super ofertę z Realu Madryt. Wolał związać się z RB Lipsk, którego poprowadzi od czerwca 2019 roku. Dla zespołu z Sinsheim zrobił już bardzo wiele, a jego misja powoli się kończy. Na zakończenie przygody chciałby coś ugrać w Lidze Mistrzów. Jeżeli uda mu się wyjść z tak trudnej grupy, to chyba już zbuduje fundamenty pod przyszły własny pomnik pod stadionem.

***

Niemcy są ostatnio rozczarowani, że w Europie dobrze reprezentuje ich tylko Bayern Monachium. Od czasów niemieckiego finału w Lidze Mistrzów reszta ekip zawodzi. Raczej w tym sezonie nie ma co oczekiwać na nawiązanie walki z najlepszymi drużynami. Stać na to oczywiście Borussię Dortmund, ale po zmianie trenera jeszcze nie funkcjonuje odpowiednio. Naturalnie najważniejsza będzie dyspozycja na wiosnę, bo wtedy rozstrzygają się najważniejsze mecze w najlepszych rozgrywkach w Europie. Czy zobaczymy wtedy w grze czterech przedstawicieli Bundesligi? Osobiście wątpię.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze