Niemieckie warzenie: Marco Reus to pechowy fenomen


Lepsze zdrowie i Marco Reus byłby w piłkarsko lepszym położeniu

7 października 2019 Niemieckie warzenie: Marco Reus to pechowy fenomen
m-api.allfootballapp.com

W obecnym sezonie Borussia Dortmund celuje w mistrzostwo Niemiec. Do tego tytułu ma doprowadzić ją m. in. Marco Reus, który jest jednym z najlepszych niemieckich piłkarzy. Gdyby Niemiec miał znacznie lepsze zdrowie, to dzisiaj prawdopodobnie byłby w innym miejscu. Nie tylko piłkarsko, lecz także fizycznie. Nawet mimo wielu kontuzji cały czas pozostaje w czołówce piłkarzy w Bundeslidze. Do szczęścia brakuje mu więcej trofeów.


Udostępnij na Udostępnij na

Obecnie w lidze Borussia Dortmund nie przeżywa najlepszych chwil. Ale nie będziemy się skupiać na tej drużynie, tylko na jej kapitanie. Marco Reus w tym roku skończył 30 lat, a na półce z trofeami ma bardzo dużo miejsca. Jakby miał lepsze zdrowie, to przynajmniej wylądowałby tam jeszcze puchar za mistrzostwo świata z reprezentacją Niemiec. Tak to możemy tylko rozmawiać w kategorii „co by było, gdyby?”. Ale nawet mimo tych naprawdę wielu kontuzji jest coś wyjątkowego w tym piłkarzu. Za każdym razem wracał na swój właściwy poziom sportowy. Jakby wytrzymał dłużej bez urazów, to może dzisiaj grałby w Hiszpanii. A tak to pozostała mu wierność barwom i chęć sięgnięcia wreszcie po to upragnione mistrzostwo Niemiec.

Okrężną drogą do Dortmundu

Marco Reus urodził się 31 maja 1989 roku w Dortmundzie. Od małego grał w lokalnych klubach i nawet dołączył do młodzieżowych ekip Borussii Dortmund. Za młodu nie dostrzeżono potencjału przyszłego świetnego niemieckiego piłkarza. Tak jak w wielu innych podobnych przypadkach – o których pewnie słyszeliście – uznano, że jest on za szczupły i za słaby fizycznie na grę dla BVB. Dlatego następnym przystankiem Reusa było Rot Weiss Ahlen. W sezonie 2007/2008 zadebiutował w pierwszej drużynie. Dwa lata później był już zawodnikiem Borussii Moenchengladbach, która zapłaciła za ówczesnego 20-latka 1 mln euro.

W barwach „Źrebaków” niemal od ręki wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce. Już w pierwszym sezonie w Bundeslidze zagrał w 33 meczach, w których strzelił osiem bramek. Z roku na rok poprawiał swoje liczby. To nie mogło zostać niezauważone przez selekcjonera. Marco Reus zadebiutował w reprezentacji Niemiec 7 października 2011 roku. Latem 2012 roku wreszcie wrócił na swoje miejsce. Wychowanek Borussii Dortmund został wykupiony z Borussii Moenchengladbach za ok. 17 mln euro.

Marco Reus chce tytułów

Transfer do ukochanego klubu miał zagwarantować zdobycie trofeów klubowych. Marco Reus nie mógł w Moenchengladbach walczyć o mistrzostwo Niemiec. To mu gwarantowała Borussia Dortmund, której trenerem był Juergen Klopp. W przeszłości ten trener potrafił utrzeć nosa Bayernowi Monachium. W sezonie 2012/2013 trio Reus – Goetze – Lewandowski miało zagwarantować BVB potrójną koronę. Niestety w Pucharze Niemiec dortmundczycy przegrali w ćwierćfinale z Bawarczykami 0:1. W Bundeslidze nie udało się ich wyprzedzić i skończyli rozgrywki na 2. miejscu. Został im jeszcze finał Ligi Mistrzów i kolejne starcie z monachijczykami. W tym najważniejszym spotkaniu w sezonie przegrali 1:2.

Jak do tej pory Marco Reus i Borussia nie mieli kolejnej okazji do zagrania w finale Ligi Mistrzów. Zresztą chwilę później skończyła się era Juergena Kloppa, a też czołowi zawodnicy zaczęli odchodzić z klubu. Z tych naprawdę wyróżniających się na pokładzie został tylko Niemiec. Mario Goetze i Robert Lewandowski trafili do Bayernu. Pierre-Emerick Aubameyang przeszedł do Arsenalu, a młody Ousmane Dembele do Barcelony. Kiedy udawało się stworzyć coś ciekawego w Dortmundzie, to za chwilę trzeba było zrobić przebudowę. Dopiero obecny sezon jest odpowiednim wzmocnieniem składu i powrotem do ścieżki obranej niemal dziesięć lat temu. Reus jest cały czas w tej drużynie, ale pytanie, czy to miłość do barw, czy sprawa zdrowia zawodnika.

Kontuzje powstrzymały większą karierę?

Co do umiejętności Marco Reusa nie możemy mieć większych wątpliwości. Niemiec jest świetnym piłkarzem, któremu zawsze towarzyszą odpowiednie liczby. Od kiedy pojawił się w Dortmundzie, to tylko w trzech sezonach nie zdobył więcej niż dziesięć bramek. Wszystkie niższe statystyki zawdzięcza kontuzjom. Co ciekawe, we wcześniejszych klubach nie zdarzało się mu, żeby aż tyle razy miał wymuszone przerwy od gry. Zresztą zobaczcie sami, jak to wyglądało w przypadku kariery Niemca w poniższej tabeli.

W ciągu tych wszystkich dni Marco Reus musiał opuścić 108 meczów Borussii Dortmund. W czasie nieobecności swojego lidera BVB stoczyła kilka ważnych spotkań. Być może z nim na boisku sprawy potoczyłyby się inaczej. Bo to, że ma on ten błysk na boisku i wielkie umiejętności, dobrze wiemy. Ale zanim przejdziemy  do dalszej części, to przedstawimy jeszcze wszystkie urazy, jakie złapał w swojej karierze w Dortmundzie.

  • Sezon 2012/2013: stłuczenie śródstopia, uraz przywodziciela, problemy mięśniowe;
  • Sezon 2013/2014: choroba, naderwanie więzadła wewnętrznego w stawie skokowym, krwiak na stawie skokowym, naderwanie włókna mięśniowego, problemy mięśniowe, naderwanie więzozrostu;
  • Sezon 2014/2015: naderwanie więzadła zewnętrznego w stawie skokowym, obrzęk kości, zerwanie więzadła zewnętrznego w stawie skokowym, stłuczenie kolana, uraz mięśni przywodzicieli;
  • Sezon 2015/2016: naderwanie włókna mięśniowego przywodziciela, uraz mięśni przywodzicieli, choroba;
  • Sezon 2016/2017: zapalenie kości łonowej, uraz uda, rozerwanie pęczka mięśniowego;
  • Sezon 2017/2018: zerwanie więzadła krzyżowego;
  • Sezon 2018/2019: kontuzja kolana, uraz uda, naciągnięcie więzadła, naderwanie włókna mięśniowego przywodziciela.

Powyższa lista jest dość pokaźna i można byłoby nią obdzielić kilku piłkarzy. A przez te urazy przeszedł jeden zawodnik. Wielu na jego miejscu mogłoby już dawno zrezygnować z gry w piłkę nożną. Prawdopodobnie wielu obniżyłoby znacznie loty. Ale fenomen Marco Reusa polega na czymś innym. On po każdej kontuzji wracał błyskawicznie do najwyższej formy. Nie było widać żadnego wahania formy ani też jakichś braków w stosunku do jego gry przed danymi urazami. To wszystko sprawia, że zastanawiamy się, co by było, jakby jego zdrowie było lepsze. Może tytuły dla Borussii spłynęłyby szybciej, a sam zawodnik wylądowałby gdzie indziej. Swego czasu mówiono o zainteresowaniu klubów z Hiszpanii. Barcelona czy Real? Dzisiaj już na to pytanie nie poznamy nigdy odpowiedzi. Niemiec pozostał w swojej drużynie, z którą do tej pory udało mu się zdobyć tylko jedno trofeum – Puchar Niemiec w sezonie 2016/2017. Do tego dołożył jeszcze trzy Superpuchary Niemiec, ale to nie ten sam smak.

Gdyby nie te wszystkie urazy, to Niemiec miałby na swoim koncie coś jeszcze jednego i ważnego. Mistrzostwo świata z 2014 roku. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że akurat przed tą ważną imprezą Marco Reus doznał kontuzji. I to w dodatku w czerwcu tuż przed wyjazdem na kadrę. To z pewnością zabolało, bo niewielu piłkarzy na świecie może pochwalić się takim tytułem. Podobnie było z mistrzostwami Europy w 2016 roku i rok później z Pucharem Konfederacji. W obu tych przypadkach ponownie urazy wyeliminowały go z gry. Jego dorobek w kadrze mógłby być znacznie większy, a tak to osiem lat po debiucie nie dobił jeszcze do 50 meczów.

Czas ostatniej szansy

Dawno Borussia Dortmund nie była tak blisko szansy na wywalczenie mistrzostwa Niemiec. Musiało upłynąć naprawdę wiele wody w Renie, aby wreszcie BVB zbliżyła się do Bayernu. Kadrę odpowiednio wzmocniono i nie sprzedano żadnego kluczowego zawodnika. Już zeszły sezon pokazał, że można zdetronizować Bawarczyków. Na papierze jest wszystko, a pozostaje jeszcze tylko jedna rzecz do nauczenia. Momenty kryzysu. Jeżeli w Dortmundzie nauczą się wygrywać mecze w momencie, kiedy kompletnie nie idzie. I tutaj powinien zadziałać taki lider jak Marco Reus. Problem w tym, że Niemiec raczej nie jest do tego odpowiednią osobą. Jest świetnym piłkarzem, mający fantastyczną technikę, przegląd pola i uderzenie. Ale na boisku nie jest mentalnym liderem. Choć jak udowadnia przykład Lionela Messiego, wcale nie musi nim koniecznie być.

Tylko Marco Reus musi uwierzyć w siebie i starać się pociągnąć drużynę w tych najtrudniejszych momentach. Obecnie jest to jego prawdopodobnie jedna z ostatnich szans na wywalczenie mistrzostwa Niemiec oraz pokazanie się w Europie. W 1. kolejce Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie potrafili stłamsić rywala. Co prawda w tym meczu akurat lider nie wykorzystał karnego, ale drużyna pokazała swoją siłę. W Bundeslidze ma serię trzech remisów z rzędu, ale strata do lidera jest niewielka. Wszystko w rękach piłkarzy z Zagłębia Ruhry. Wielu niemieckich kibiców trzyma kciuki za Reusa.

Nawet otrzymał nagrodę za poprzedni sezon, gdy został wybrany najlepszym piłkarzem. Do szczęścia brakuje mu tej upragnionej mistrzowskiej patery. Jej zdobycie jest możliwe, o ile tylko zdrowie kapitana BVB wytrzyma oraz będzie on w stanie przechylać szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Można powiedzieć, że teraz albo nigdy. Albo zostanie na zawsze piłkarzem z wielkimi umiejętnościami, ale bez daru zdobywania trofeów.

 

Przeczytaj także wcześniejsze artykuły z cyklu „Niemieckie warzenie”:

Werder Brema

Julian Nagelsmann

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze