Nie było wielkich fajerwerków, nie było gradu goli, ale dla wszystkich mających Widzew w sercu najważniejsze jest to, że udało się zdobyć trzy punkty. Piękny gol Juliana Shehu zapewnił łodzianom triumf w pierwszej kolejce.
Bardzo dużo działo się wokół Widzewa w ostatnich miesiącach. Zmiana właściciela, przebudowa kadry i co za tym idzie dużo większe możliwości, ale też dużo większe oczekiwania. Ponad 3 miliony euro wydane na transfery latem sprawiło, że na inaugurację sezonu w Sercu Łodzi patrzyła cała piłkarska Polska. Zwycięstwo RTS mogło być bardziej okazałe, ale łodzianie przez większość czasu kontrolowali wydarzenia boiskowe – zwycięstwo było absolutnie zasłużone. Jak wypadli nowi piłkarze?
Przebudowany atak
Pierwszy oficjalny mecz nowego Widzewa pokazał, że czeka nas spory skok jakościowy w linii ataku. W zeszłym sezonie problemem łodzian był fakt, że w ofensywie było po prostu za mało jakości. Skrzydłowi miewali dobre, mecze ale trudno było im utrzymać regularną formę. Słabego Cybulskiego zastąpił Fornalczyk, a chimerycznego (choć momentami niezłego) Sypka – Samuel Akere. I mimo tego, że żaden z nowych nabytków nie wpisał się na listę strzelców, to w trakcie meczu z Zagłębiem można było odnieść wrażenie, że ten duet da w nadchodzącym sezonie kibicom czterokrotnego Mistrza Polski dużo radości. Błysk, dynamika, nieprzewidywalność, technika, to cechy które wyróżniają nowych skrzydłowych Widzewa. W końcówce meczu na placu gry pojawił się także pozyskany z Wisły Kraków Angel Baena i jego zmianę też trzeba uznać za bardzo dobrą.
Jeżeli chodzi o Sebastiana Bergiera – nową dziewiątkę Widzewa, trzeba jeszcze wstrzymać się z oceną. Nie był to wielki mecz byłego gracza GKSu Katowice, ale oczywiście nie można go jeszcze skreślać. Niemniej jednak Bergier musi w kilku pierwszych meczach udowodnić swoją wartość, bowiem nie jest tajemnicą, że w Łodzi szukają jeszcze jednej „dziewiątki”, której przyjście może sprawić, że Bergier usiądzie na ławce. Trzydzieści osiem goli strzelonych przez Widzew w całym poprzednim sezonie to trochę mało – zdecydowanie jest nad czym pracować, więc podniesienie jakości ofensywnych piłkarzy to podstawa.
Inauguracja na zero z tyłu
Oprócz żywej i przebojowej ofensywy, warto też wspomnieć o wyjątkowo pewnej i szczelnej defensywie. Dobrze spisał się duet stoperów Ricardo Visus i Mateusz Żyro. Polak zagrał na swoim standardowym poziomie, a Hiszpan zaliczył udany debiut w czerwono-biało-czerwonych barwach. Biła od niego duża pewność siebie i widać było duży luz z piłką przy nodze. Podsumowując – oby tak dalej.
Nowy sezon, ale u Julka wszystko po staremu 😎 pic.twitter.com/b7xX4YLJ33
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) July 20, 2025
Świetny mecz zaliczył także Julian Shehu, który w zasadzie nie schodzi poniżej poziomu, na który wszedł w trakcie rundy wiosennej ubiegłego sezonu. Albańczyk był na boisku po prostu wszędzie, puentując dodatkowo swój świetny występ absolutnie przepięknym golem. Zadanie dla władz Widzewa na najbliższe miesiące to jak najszybsza finalizacja rozmów w sprawie nowego kontraktu dla Shehu. Niesamowity progres zrobił reprezentant Albanii w ostatnich miesiącach.
Martwić może jednak kontuzja Petera Therkildsena. Nie wiemy jeszcze co dokładnie dolega Duńczykowi, ale można przypuszczać, że przerwa która go czeka będzie raczej kilkutygodniowa.
Potrzeba czasu
Choć wczorajsze zwycięstwo nie było szczególnie okazałe, to wydaje się że z czasem poczynania Widzewa powinno się oglądać coraz lepiej. Przebudowana drużyna potrzebuje czasu, żeby się zgrać, bo jakości zdecydowanie nie brakuje. Kilka pierwszych kolejek powinno pokazać o co realnie łodzianie będą w tym sezonie się bić, bo to na ten moment pozostaje jedną wielką zagadką. W środowisku kibiców panuje oczywiście wielka ekscytacja, bo zdecydowanie nadchodzą dobre czasy, ale da się też zauważyć duży spokój – nie ma zbędnego pompowania balonika.
Humor gitówa! 🤠 pic.twitter.com/uNfd5FyAS9
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) July 19, 2025
Teraz podopieczni Żeljko Sopicia pojadą do Białegostoku na meczu z Jagiellonią, choć niewykluczony jest też scenariusz, w którym będą ich czekałī dwa tygodnie przerwy od ligowego grania – białostoczanie mogą bowiem przełożyć mecz z Widzewem z uwagi na grę w europejskich pucharach.
Wypowiedzi pomeczowe
-Wiedziałem, że to będzie ciężki mecz. Trochę cierpieliśmy, ale jestem szczęśliwy ze zwycięstwa. Mniej jestem zadowolony z tego, co spotkało Petera Therkildsena, bo wygląda to na poważny uraz. Niezależnie od tego, czy byśmy wygrali, czy przegrali, to wiem, że ten zespół będzie rósł. Chcielibyśmy mieć więcej czasu, ale go nie mamy, więc pozostaje nam rozwijać się z meczu na mecz.
Potrzebujemy jeszcze ściągnąć środkowego napastnika i środkowego obrońcy. Marek Hanousek musiał zastąpić Selahiego, a ostatni raz na tej pozycji grał bardzo dawno temu, bo cały okres przygotowawczy przegrał właśnie w środku obrony. To nie było dla niego łatwe. Jestem wdzięczny za dokonane ruchy, ale liczę, że nowi piłkarze pojawią się w najbliższym cyklu treningowym, bo będą potrzebowali jeszcze czasu na wdrożenie się.
Samuel Akere miał żółtą kartkę i nie chciałem go narażać na złapanie drugiej kartki – stąd zmiana. Baena i Czyż dali dobrą energię, a rywalizacja w zespole jest bardzo wysoka. Angel dał przewagę w pojedynkach jeden na jeden. Z Lindonem powinno być wszystko w porządku, ale zdjąłem go, bo nie chciałem ryzykować. Po wstępnej diagnozie Peter Therkildsen będzie pauzował od sześciu do ośmiu tygodni. Czekamy jeszcze na dokładną diagnozę, ale nie wygląda to dobrze. -mówił po meczu Żeljko Sopić (źródło: widzewtomy.net)
-Gratulacje dla gospodarzy. Przed bramką Shehu mieliśmy swoje sytuacje, ale nie doprowadziliśmy ich do końca. Zabrakło finalizacji. Byliśmy za mało agresywni przy linii bocznej po rzucie rożnym w czterdziestej minucie, co spowodowało, że piłkarze Widzewa swobodnie pograli, a na koniec Shehu ładnie przymierzył.
Pewne rzeczy musimy skorygować, bo nie do końca wszystko wyszło zgodnie z planem. Trzeba pochwalić chłopaków za zaangażowanie, bo przebiegli więcej od widzewiaków, choć czasami wiadomo, nabijali te metry między defensorami rywala. Dobrze, że nikt nie złapał kontuzji. Widzew kradł czas w drugiej połowie, bo samego leżenia rywali naliczyliśmy pięć minut, a wiemy, ile doliczył sędzia. Było, minęło. Jesteśmy niezadowoleni z tego rezultatu -stwierdził Leszek Ojrzyński, trener gości (źródło: widzewtomy.net)