Karuzela nazwisk szkoleniowców, jaką obserwujemy od początku rozgrywek ekstraklasy, kręci się coraz mocniej. Polskie kluby nie należą do cierpliwych, a kilka nieudanych spotkań dla wielu kończy się bezrobociem. "Wyjątkowa" pod tym względem wydaje się być Lechia Gdańsk, w której od samego 2014 roku pracowało aż pięciu trenerów. Kolejnym „kołem ratunkowym” dla "Biało-zielonych" jest Thomas von Hessen.
Lechia Gdańsk to klub, w którym przed inauguracją ekstraklasy otwarcie mówiło się o dosięgnięciu piłkarskiego topu w Polsce. Głośne transfery, piękny stadion, oddani kibice – wszystko to miało sprawić, że w obecnym sezonie gdańszczanie włączą się w walkę o europejskie puchary. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. „Biało-zieloni” zanotowali fatalny start, zwolniono dotychczasowego trenera Jerzego Brzęczka, a nowi zawodnicy nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań. Patową sytuację ma uratować niemiecki szkoleniowiec Thomas von Heesen, który od początku wprowadził nowe rządy w szatni. Co się zmieniło pod wodzą byłego pomocnika Hamburger SV?
Zmiana hierarchii
Przed przyjściem Niemca kapitanem gdańskiej drużyny był Sebastian Mila. Ważne ogniwo kadry Adama Nawałki i wychowanek „Biało-zielonych” ze względu na swój piłkarski staż wydawał się najlepszym kandydatem do rządzenia szatnią Lechii. Jednak popularny „Roger” obecnie nie jest tym samym graczem jak z końcówki ubiegłego sezonu czy z czasów Śląska Wrocław. Pomocnik stopniowo tracił formę, pozycję w podstawowej jedenastce, a nawet w kilku spotkaniach miejsce w szerokiej kadrze. Po Mili rolę kapitana przejął Maciej Makuszewski.
Najważniejsza jest szybkość
Od pierwszego wywiadu Thomas von Heesen powtarzał, że jego drużyny nastawione są na grę ofensywną. Dla byłego trenera m.in. Arminii Bielefeld najważniejszy jest pressing. Piłkarze Lechii przez pełne 90 minut mają utrudniać rozgrywanie akcji przeciwnikom, agresywnie odbierać piłkę na połowie rywala. Efekty treningów można było zobaczyć chociażby w pierwszej połowie meczu z Górnikiem Zabrze czy w sobotnim przegranym spotkaniu z Ruchem Chorzów. Wysoko ustawiona obrona blisko połowy boiska, szybka gra skrzydłami – taką receptę widzi trener Lechii. Z perspektywy kilku spotkań zauważyć można jednak, że „Biało-zieloni” nie są w stanie w pełni zrealizować założeń przedmeczowych. Przygotowanie fizyczne drużyny z Gdańska, jak na razie, nie pozwala na intensywne przepracowanie całego spotkania.
Brak „świętych krów”
Niemiec nie ma kompleksów przy ustalaniu składu. Odsunięcie od gry pewniaków Jerzego Brzęczka, takich jak Sebastian Mila i Bruno Nazario, czy sadzanie na ławce Sławomira Peszki udowodniły, że miejsce w jedenastce musi być podparte pracą na treningach, a nie popularnością nazwiska. Brazylijczyk w podstawowym składzie za kadencji Thomasa von Heesena znalazł się tylko raz w wygranym spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Jednak mecz z „Miedziowymi” w wykonaniu Nazario był w większym stopniu pokazem nieskuteczności niż piłkarskiego kunsztu. Podobnie jest z reprezentantem Polski Sławomirem Peszką. Zawodnik z miejsca został okrzyknięty gwiazdą T-Mobile Ekstraklasy, a w Lechii, jak na razie, musi pogodzić się z rolą rezerwowego. Skrzydłowy częściej wchodzi z ławki, a gdy już wywalczy miejsce w pierwszym składzie, zawodzi. W przegranym meczu z Ruchem Chorzów niewidoczny pomocnik został zmieniony już po pierwszej połowie.
„Biało-zieloni” wreszcie wygrywają
Głównym zarzutem wobec Jerzego Brzęczka był brak zwycięstw. Pompowany balonik przez sportowe środowisko w Gdańsku, najprawdopodobniej, nie działał mobilizująco na grę lechistów. W tegorocznym sezonie pod wodzą obecnego trenera GKS-u Katowice Lechia wygrała tylko raz. Thomas von Hessen pokonywał rywali trzykrotnie. Wysokie wygrane z Jagiellonią Białystok i Zagłębiem Lubin oraz szczęśliwe zwycięstwo z Termalicą Brut-Bet Nieciecza pozwoliły odetchnąć gdańszczanom, jednak to za mało, żeby włączyć się w walkę o czołowe pozycje. Lechia Gdańsk z 18 punktami zajmuje dopiero 11. miejsce w ligowej tabeli.
Odblokowanie ofensywy
Być może nie do końca należy w Niemcu upatrywać osoby, która wpłynęła na formę poszczególnych graczy, jednak to on rotacjami w składzie doprowadził do tego, że gdańszczanie są skuteczniejsi w ataku. W dużej mierze za sukcesem ofensywy idzie odblokowanie Grzegorza Kuświka, który po dłuższej przerwie zaczął ponownie trafiać do bramki. Dodatkowo ostatnimi czasy jasnym punktem w drużynie Thomasa von Heesena jest sprowadzony z GKS-u Bełchatów Michał Mak. Skrzydłowy w ostatnich pięciu spotkaniach wpisywał się na listę strzelców trzykrotnie i obok wspomnianego Kuświka jest najskuteczniejszym zawodnikiem Lechii.