Nowa moda w Premier League


W obecnym sezonie w Anglii zapanowała nowa moda. Najnowszy trend w Premier League to liczne zmiany trenerskie w angielskich zespołach. Właściciele wyspiarskich klubów są wyjątkowo niecierpliwi i bezwzględni w stosunku do swoich pracowników. Po niedawnej utracie pracy przez Tony'ego Adamsa, lista dymisjonowanych wzrosła do ośmiu.


Udostępnij na Udostępnij na

Trener obejmujący stanowisko selekcjonera jednego z klubów dostaje w Anglii tylko jedną szansę. Po kilku słabych występach swojego zespołu nadchodzi czas na poważną rozmowę z panem prezesem. Czasem trener sam decyduje się opuścić klub, ale jest to nic innego jak chęć zachowania twarzy; kibice myślą wtedy: „o, ten to sam wie, kiedy zejść ze sceny” – tak naprawdę jednak jego dni w klubie są policzone, a on doskonale o tym wie. 

W Wielkiej Brytanii trenerów możemy podzielić na dwie grupy. Do pierwszej kwalifikują się szkoleniowcy starsi, doświadczeni, obyci w zawodzie, prowadzący w przeszłości już kilka klubów, pracujący w swoim fachu od kilkunastu lat. Druga grupa to trenerzy „świeży”, rozpoczynający karierę trenerską niedługo po zakończeniu piłkarskiej. Taki coach przychodzi do klubu najczęściej z tego powodu, że był wielkim piłkarzem bądź w jakiś sposób jest związany z danym klubem, był jego symbolem za czasów gry. Właściciele uwielbiają zatrudniać kogoś z nazwiskiem, to świetna reklama dla klubu. Po niektórych piłkarzy zbliżających się do schyłku swojej kariery już ustawiają się kolejki żądnych prezesów. Dziwne to dosyć podejście, gdyż nawet najlepszy piłkarz na świecie nigdy nie zastąpi doświadczonego trenera, pracującego w swoim zawodzie od kilku czy kilkunastu lat. Wracając do problemu Premier League, w tym sezonie cały czas śrubowany jest rekord liczby zmian na stanowiskach trenerskich w piłkarskich klubach. Przedstawiam wszystkich ośmiu trenerów, którzy stracili pracę w drugiej połowie roku 2008 i na początku 2009:

Alan Curbishley

Po tym jak drużyna West Ham United w sezonie 2007/08 zajęła w tabeli dziesiąte miejsce, prezes „Młotów”, Bjorgolfur Gudmundsson, nie był zbytnio usatysfakcjonowany. West Ham miał grać lepiej, walczyć o europejskie puchary, skończyć z ligowym średniactwem. Nad Curbishley’em przez dłuższy czas zbierały się czarne chmury, on sam również czuł narastającą presję. Bukmacherzy w lecie 2008 roku typowali go na trenera, który jako pierwszy w nowym sezonie zostanie zwolniony. Alan Curbishley został opiekunem West Ham w grudniu 2006 roku. Po blisko piętnastoletniej przygodzie na stanowisku szkoleniowca Charlton Athletic postanowił nieco zmienić otoczenie i przeniósł się właśnie na Upton Park. Trzeciego dnia września ubiegłego roku Curbishley zrezygnował z pełnionej funkcji, a jego następcą został 43-letni Gianfranco Zola, były napastnik m.in. Chelsea Londyn (249 występów, 89 goli). Zola jest trenerem „The Hammers” do dzisiaj i na razie jego stanowisko nie jest zagrożone.

Paul Ince

Były reprezentant Anglii przyszedł do Blackburn Rovers, po tym jak wygrał League Two, będąc szkoleniowcem MK Donks. Drużyna z Ewood Park była trzecim zespołem prowadzonym przez wówczas 40-letniego Anglika. Z racji tego, że Ince był trenerem od niedawna, nie posiadał licencji UEFA Pro, która uprawniała go do przejęcia klubu z Premiership. Na szczęście władze ligi zgodziły się dać Ince’owi dwa lata na zdobycie licencji i pozwoliły objąć stanowisko trenera. Paul Ince został trzecim, czarnoskórym szkoleniowcem w historii angielskiej Premiership. Prezes Blackburn, John Williams, szybko jednak stracił do niego cierpliwość. Pięć miesięcy pracy wystarczyło, aby Anglik wiele stracił w oczach pracodawcy i kibiców Rovers. Po jedenastu meczach bez zwycięstwa jego czas w Blackburn dobiegł końca. W siedemnastu kolejkach ekipa z Ewood Park wygrała tylko trzy razy i nikt nie miał wątpliwości, że Ince musi odejść. Ostatecznie Williams zwolnił Anglika szesnastego grudnia 2008 roku i tak ten fakt skomentował: „Znajdujemy się obecnie w trudnej sytuacji, nasz spadek z ligi jest bardzo możliwy. Paul Ince jest wojownikiem i na pewno sobie poradzi, życzymy mu wszystkiego dobrego”.

Kevin Keegan

58-letni szkoleniowiec przejął Newcastle United w połowie stycznia 2008 roku. Był to jego drugi angaż w tym klubie. Ze „Srokami” pracował już w latach 1992-97. W zeszłym roku nie szło mu źle. Kiedy odchodził z klubu na początku września, miał na swoim koncie tylko 21 spotkań na ławce trenerskiej zespołu z St James’ Park. Powód jego dymisji prasa upatrywała w tym, że Keegan nie miał żadnego wpływu na politykę transferową w swoim klubie. Chciał ingerować w to, kogo sprowadzić, lecz nie pozwalano mu. Składając rezygnację, Kevin Keegan rzucił tylko krótkie „nie miałem wyboru”. Na trenerskiej giełdzie wśród potencjalnych następców Keegana wymieniane były nazwiska Dennisa Wise’a oraz Alana Shearera. Jego następcą został jednak Joe Kinnear.

Roy Keane

Słynny kapitan Manchesteru United zakończył piłkarską karierę w 2005 roku. Rok później został już trenerem – drugoligowego wówczas Sunderlandu. Keane naruszył nieco angielski stereotyp słabego piłkarza-trenera, o którym wspomniałem na początku. W pierwszym sezonie, prowadząc „Czarne Koty”, wywalczył z nimi awans do Premier League. Kibice szybko pokochali go w nowej roli i liczyli na kolejny sukces w sezonie 2008/09. Ten jednak dla Irlandczyka skończył się dość szybko, bo po piętnastu ligowych kolejkach, w których Sunderland wywalczył jedynie cztery zwycięstwa. Keane postanowił złożyć rezygnację, argumentując ją… słabymi wynikami zespołu. Może trudno się z tym pogodzić, ale to szkoleniowiec odpowiada właśnie za formę zespołu. Keane postanowił sam się ukarać, opuścił Sunderland i dał sobie spokój z futbolem.

Juande Ramos

Hiszpan zastąpił na stanowisku trenera Tottenhamu, Martina Jola pod koniec listopada 2007 roku. Tottenham miał walczyć o najwyższe cele. Jego właściciel, Daniel Levy, marzył o zespole, który liczyłby się w Europie i z powodzeniem walczył o laury w lidze. W tym celu zatrudnił właśnie Ramosa, byłego szkoleniowca Betisu i FC Sevillii. W pierwszym sezonie „Koguty” zakończyły sezon w połowie tabeli. To nie było to, na co liczył Levy. Sezon 2008/09 rozpoczął się dla „Spurs” fatalnie. W pierwszych dziewięciu kolejkach przegrali aż siedem razy, dwa mecze kończyły się remisowym rezultatem. Nikt w Anglii nie miał wątpliwości, że poleci głowa Hiszpana. Juande Ramos 25 listopada otrzymał wypowiedzenie. Po odejściu, próbując usprawiedliwić tak słabą formę zespołu, zrzucił winę na prezesa i nieudolną politykę transferową klubu: „Klub sprzedał Berbatova i Keane’a – i wszystko się posypało. Zarząd wolał pieniądze niż bycie zespołem walczącym o laury”.

Luiz Felipe Scolari

Chelsea prowadzona przez Scolariego nie grała tak, jak chcieli jej sympatycy i Roman Abramowicz. Pod wodzą Brazylijczyka „The Blues” od lipca 2008 roku rozegrali 36 meczów, dwadzieścia razy wygrali, pięć przegrali i aż jedenaście razy zremisowali. Dla zespołu aspirującego do mistrzostwa Anglii to praktycznie przekreślenie szans na jakikolwiek ligowy sukces. Manchester United i Liverpool na tyle uciekły punktowo Chelsea, że jej szanse w walce o tytuł mocno się zmniejszyły. Początek pracy Scolariego w Londynie był bardzo obiecujący, Chelsea wygrywała mecz za meczem i przez jakiś czas w lidze piastowała pozycję lidera na przemian z Liverpoolem. Niestety jego drużynę spotkał nieoczekiwany kryzys i jego podopieczni nie prezentowali się już, szczególnie w nowym roku, tak jak oczekiwali jej kibice. Klub rozstał się z brazylijskim trenerem dziewiątego dnia lutego bieżącego roku. W specjalnym oświadczeniu władze klubu napisały, że dziękują Scolariemu za współpracę i za wszystkie nowe koncepcje, które wniósł do gry zespołu.

Harry Redknapp i Tony Adams

Tych trenerów mimo wielu różnic łączy jeden fakt, mianowicie obydwaj pracowali w Portsmouth, a ich pracodawcą był Alexandre Gaydamak. Oprócz tego dwaj panowie są zupełnie innymi szkoleniowcami, co po części wynika z różnicy wieku, jaka ich dzieli.

Redknapp to 61-letni, doświadczony trener, który w swoim fachu pracuje już od roku 1982. Prowadził już sześć zespołów. Z Portsmouth szło mu bardzo przyzwoicie i nic nie wskazywało na to, iż Redknapp miałby opuścić klub z Fratton Park. Był świetnym motywatorem i konsekwentnie realizował założone cele. W październiku ubiegłego roku Redknapp niespodziewanie oświadczył, że żegna się z Portsmouth i przechodzi do Tottenhamu, gdzie miał przejąć schedę po ustępującym Ramosie. Na stanowisku trenera „The Pompeys” pojawił się wówczas 42-letni Tony Adams, dla którego był to drugi klub w trenerskiej karierze. Po dwudziestu dwóch latach gry w Arsenalu Anglik postanowił sprawdzić się w roli selekcjonera. Harry Redknapp, odchodząc z klubu, zbudował następcy porządne fundamenty pod końcowy sukces w lidze. Portsmouth po kilkunastu kolejkach zajmowało siódmą pozycję w tabeli. Kiedy drużynę przejął Adams, wyraźnie nie potrafił sobie poradzić, „The Pompeys” stracili dawny błysk. W szesnastu meczach zespół zaliczył tylko dwie wygrane i na początku lutego Adams pożegnał się z pełnioną funkcją.
– To była trudna decyzja, gdyż Tony niestrudzenie pracował nad wyciągnięciem klubu z kryzysu – tak brzmiał oficjalny komunikat klubu.

Na koniec należałoby jeszcze wymienić szkoleniowców, których nić wiążąca ich z klubem jest coraz cieńsza. Są to niewątpliwie Gareth Southgate z Middlesborough oraz Mark Hughes z Manchesteru City.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze