Reprezentacja Polski do spotkania z Wyspami Owczymi przystępuje z nowym trenerem. Nie oznacza to jednak, że Michał Probierz powinien grę reprezentacji za Fernando Santosa odciąć grubą kreską. Należy przeanalizować te spotkania, aby wiedzieć, co na pewno nie zadziała. Inaczej znowu może czekać nas paździerz.
Michał Probierz w swoim debiucie zmierzy się z reprezentacją Wysp Owczych. Miesiąc temu mierzyliśmy się z nią w Warszawie i choć mecz wygraliśmy, to niesmak pozostał. Nasza kadra grała bez pomysłu, a gra z przodu opierała się na indywidualnościach. Do tego nie byliśmy w stanie sforsować linii obrony Wysp Owczych do 70. minuty, do tego po rzucie karnym. Reprezentacja Polski musi wyciągnąć wnioski z tego meczu, jeśli chce zacząć odzyskiwać sympatię polskich kibiców.
Reprezentacja Polski bez pomysłu
W rywalizacji z taką drużyną, jaką są Wyspy Owcze, a więc drużyna kilka poziomów słabsza niż reprezentacja Polski, oczekiwalibyśmy kreowania przez Polaków wielu szans w miły dla oka sposób, do tego szans klarownych. Czy czegoś takiego w rywalizacji z Wyspami Owczymi się doczekaliśmy? Nie. Naszym pomysłem na atakowanie były głównie długie podania do wbiegającego Lewandowskiego lub Zielińskiego. Oprócz tego możemy jeszcze dodać granie piłką od boku do boku przez linię defensywy w poszukiwaniu dziury w szykach defensywnych rywala.
Na powyższym zrzucie ekranu widać, że Wyspy Owcze w umiejętny sposób kontrolowały naszą grę z przodu. W końcu tutaj polski zawodnik ma w zasadzie zaledwie dwie opcje do zagrania, z czego jedna to podanie do najbliższego kolegi. Druga wcale nie była lepsza, gdyż do zawodnika na skrzydle, do którego finalnie piłka została zagrana, błyskawicznie doskoczyło kilku zawodników, a nasz piłkarz musiał futbolówkę wycofać. W tym meczu takie sytuacje miały miejsce wielokrotnie, a prowadziły tylko do zagrania piłki na drugą stronę boiska. Wyspiarze w międzyczasie umiejętnie przesuwali się i ograniczali możliwości Polakom. Do tego nie pomagał słaby ruch w ataku.
Na tym obrazku również możemy zaobserwować podobną w odbiorze sytuację. Będący przy piłce Kiwior niby ma opcje do rozegrania, ale nie sprawiają one, że Polacy mogliby usprawnić atak. Trójka zawodników z przodu jest odpowiednio zasłaniana, a także jest zbyt blisko siebie. Przeważnie takie sytuacje kończyły się zagraniem do boku i dośrodkowaniem lub zagraniem długiej piłki z głębi pola, tak jak na kilku następnych obrazkach.
Prosimy teraz o spojrzenie na zrzut ekranu poniższy, a nie powyższy, jak to miało miejsce do tej pory. Skupiamy się na sytuacji z przyznanym rzutem karnym dla Polski. Bicie głową w mur w końcu, dosyć szczęśliwie, przyniosło efekt. Podanie górą z głębi pola od Jakuba Kiwiora do Piotra Zielińskiego w wolne miejsce. Ten lekko trącił piłkę głową, która spotkała rękę zawodnika gości. Tak oto otrzymaliśmy rzut karny.
Reprezentacja Polski indywidualizmem stoi
Takimi indywiduami w tym spotkaniu byli przede wszystkim Piotr Zieliński i mimo wszystko Robert Lewandowski. Choć ten drugi często popełniał proste błędy, choćby i techniczne, to jednak w znacznej mierze piłka do niego dochodziła lub on się po nią cofał. W kwestii Piotra Zielińskiego mówimy o bardzo dobrym występie, braniu odpowiedzialności na siebie, której nikt inny nie chciał wziąć, kreowaniu okazji czy samemu ich finalizowaniu. Później do tego grona dołączył Sebastian Szymański, który też kilka razy zagrał ciekawe, otwierające piłki. Moglibyśmy jeszcze zaliczyć do tej grupy Jakuba Kiwiora, który świetnie sobie radzi z wyprowadzeniem piłki, jednak jest obrońcą i nie zawsze może poradzić na bezradność zespołu w ataku.
Tak jak chociażby w tej sytuacji. Szymański rozciągnął na skrzydło bardzo dobrym podaniem, co otworzyło drogę do groźnego ataku. W tym spotkaniu zawodnik inny niż Szymański, Zieliński i Lewandowski prawdopodobnie zagrałby piłkę na lewą stronę, ale po ziemi i nie do Kamińskiego. To również pokazuje, jaki potencjał drzemie w reprezentacyjnym Sebastianie Szymańskim, który ma dużo większy potencjał, niż mogłaby mówić jego dotychczasowa gra w kadrze. Zresztą swoje umiejętności już dostatecznie pokazuje w Turcji.
A na dwóch powyżej przedstawionych sytuacjach widzimy natomiast dobrą współpracę pomiędzy Robertem Lewandowskim a Piotrem Zielińskim. Fakt, na pierwszej grafice piłkę do Lewandowskiego podaje Kiwior, ale to Zieliński wyciąga jednego obrońcę, co ułatwia zadanie napastnikowi Barcelony, który również jednego defensora ze sobą zabrał. Natomiast w drugiej sytuacji Lewandowski dostał piłkę na klepkę od Zielińskiego, który wybiegł za wcześniej zabranych obrońców. W obu okazjach niestety interweniował bramkarz. W drugiej do tego był spalony.
Tutaj natomiast widzimy świetne rozrzucenie piłki na prawą stronę do Bartosza Bereszyńskiego od Piotra Zielińskiego. Piłkarz Napoli dograł piłkę na skrzydło, czym zmusił pomocników Wysp Owczych do przesunięcia się do piłki, co pozwoliło mu na odklejenie się od nich, a musimy dodać, że tę akcję strzałem skończył właśnie Zieliński. Dostał piłkę na głowę prosto od Bereszyńskiego i był to dopiero nasz drugi celny strzał w tamtym spotkaniu.
Nawet z nimi były problemy
O ile przegrywanie piłki z jednej strony na drugą jest raczej nieefektowne, o tyle przynajmniej pokazuje, że drużyna umie się chociaż utrzymać przy piłce. W przypadku reprezentacji Polski w meczu z Wyspami Owczymi nie zawsze było tak kolorowo, chociaż statystyka 72% posiadania piłki może mylić. Były momenty, że Farerzy wychodzili wyżej, i my nie wiedzieliśmy, co zrobić.
Dla przykładu na pokazanym wyżej obrazku widzimy dużą liczbę graczy Hakana Ericsona w bliskim sąsiedztwie wyrzucającego piłkę z autu Jakuba Kiwiora. Sprawiło to, że dobrych kilka sekund Kiwior szukał partnera do zagrania, obracał się, zamachiwał, gestykulował. Koniec końców zagrał i utrzymaliśmy piłkę, jednak taki obrazek, w którym nie mamy pomysłu na rozegranie autu na własnej połowie, nie powinien się w tym meczu zdarzyć.
Podobnie tutaj gracze Wysp Owczych wyszli ciut wyżej do pressingu, co sprawiło, że ta akcja może być sztandarowym przykładem nieudolności Polaków w konstruowaniu ataków. Wyspiarze przesuwali się odpowiednio za akcją, a piłka, nie oddalając się od punktu wyjścia, krążyła z jednej strony boiska na drugą. Nikt nie umiał jej przetransportować wyżej ani nikt nie umiał się po nią cofnąć. Zabrakło zarówno pomysłu, jak i inicjatywy z przodu – ruchu.
Co więc musi zrobić reprezentacja Polski Probierza?
Przede wszystkim postawić na zawodników kreatywnych, jak Zieliński i Szymański. Do tego reprezentacja Polski musi mieć na ataki inny pomysł niż długie zagrania i ciągłe dośrodkowania. Dobrze sprawdziłaby się zapewne szybka i bezpośrednia gra, jednak nie zbyt bezpośrednia, bo też Polacy chcą w tym momencie oglądać reprezentację, od której nie wypadają oczy.