Probierz przed debiutem. A jak wypadali poprzednicy?


Prześwietlamy debiuty ostatnich selekcjonerów

11 października 2023 Probierz przed debiutem. A jak wypadali poprzednicy?
Łukasz Sobala / PressFocus

Michał Probierz już w czwartkowy wieczór zadebiutuje w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Rywalem będą Wyspy Owcze, stoimy więc przed szansą na oglądanie pierwszego selekcjonera w XXI wieku, który wygra swój pierwszy mecz. Właśnie, jak to wyglądało w przypadku poprzednich trenerów? Jak wyglądały ich debiuty w perspektywie dalszej pracy?


Udostępnij na Udostępnij na

Jak już wspomnieliśmy, żaden z naszych selekcjonerów w tym tysiącleciu nie wygrał swojego pierwszego spotkania. Wobec tego łatwo wysnuć wniosek, że jeśli od pierwszego meczu nie będziemy widzieć świetnego pomysłu w drużynie narodowej, to Probierza nie można skreślać. W końcu jeśli chcemy wyjść z błędnego koła zmian selekcjonerów, powinniśmy obdarzyć byłego trenera Cracovii dużym kredytem zaufania. Fakt, eliminacje są do dogrania, a nasza sytuacja nie do pozazdroszczenia. Jednak niemal na 100% będziemy w barażach, stąd wynik w tabeli wcale nie będzie najważniejszy. Najważniejsze będzie stworzenie drużyny.

Pierwszy mecz, w którym Michał Probierz poprowadzi reprezentację Polski, to oczywiście rywalizacja z Wyspami Owczymi na wyjeździe. Trzy dni później na PGE Narodowym Polacy podejmą Mołdawię i będą chcieli zrewanżować się za upokorzenie w Kiszyniowie.

Praska masakra piłą mechaniczną

Zaczniemy od przykładów najświeższych i stopniowo będziemy oddalać się od chwili obecnej. Na pierwszy ogień idzie Fernando Santos. Oczywiście jego debiut wszyscy wciąż, niestety, dobrze pamiętają. W końcu nie sposób zapomnieć mecz, w którym otrzymaliśmy masę wrażeń od samego początku. Oczywiście chcielibyśmy, aby były to inne wrażenia. Ale w kontekście reprezentacji Polski możemy zauważyć, że nawet najmniej oczywiści piłkarze wspinają się na wyżyny swoich umiejętności, by stać się naszymi katami. Jasne, że Cvancara nie jest słabym graczem, ma teraz dobre wejście do Bundesligi w barwach Borussii Moenchengladbach, jednak nie jest to zawodnik, który byłby przez nas przed meczem w Pradze kojarzony, wtedy występował bowiem w rodzimej lidze. Bardziej skrajnym przypadkiem jest Ion Nicolaiescu – napastnik Beitaru Jerozolima, który zgotował nam w Mołdawii piekło. Wracając do meczu z Czechami, dla formalności dodamy, że skończył się on wynikiem 3:1 dla naszych południowych sąsiadów.

Norbert Barczyk / PressFocus

Musimy jeszcze sprecyzować, jak Polska wyglądała w tym meczu. Może to były tylko dwa szybkie ciosy i tak naprawdę to my byliśmy stroną dominującą? Chcielibyśmy, żeby tak było. Drużyna dostała nokaut już w 3. minucie meczu, a później grała fatalnie, straciła kolejnego gola. Honor naszej reprezentacji uratował Damian Szymański w 87. minucie meczu, chociaż można by z tym dyskutować.

Spójrzmy jeszcze, jakie personalia zaserwował nam portugalski trener. Fernando Santos odważnie postawił na Karbownika, w którym widział duży potencjał. Jednak młody Polak nie odwdzięczył się mu dobrym występem i został zmieniony, a później za Portugalczyka nie zagrał i nie dostawał powołań. Jeśli chodzi o twarze, które były w kadrze rzadko testowane, to w zasadzie tyle. Dodamy jeszcze tylko, że negatywną weryfikację przeszedł również Krystian Bielik, który co prawda zagrał jeszcze i dostał kolejne powołanie, ale nie wrócił już do pierwszego składu, a we wrześniu nie pojawił się na liście powołanych.

Debiut pod presją

Debiutując w reprezentacji Polski w roli selekcjonera, Czesław Michniewicz stał w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Musiał bowiem przygotowywać drużynę początkowo do meczu z Rosją, a po jej wykluczeniu ze Szwecją o awans na mundial. Fakt, dostał mecz towarzyski ze Szkocją, ale i tak nie mógł wiele przetestować, bo mecz, nawet o jego posadę, był kilka dni później. W ogóle patrząc z dzisiejszej perspektywy, za absurdalny możemy uznać fakt, że praca Czesława Michniewicza mogła zostać zakończona po dwóch meczach.

Probierz
Dawid Szafraniak

Przejdźmy już jednak do spotkania. Oczywiście, gdybyśmy opisywali tutaj mecz ze Szwecją, a nie ze Szkocją, to pisalibyśmy dużo cieplejsze rzeczy. Z drugiej strony, rywalizacja ze Szkocją to był mecz towarzyski, więc Michniewicza trudno za ten mecz rozliczać, jeżeli priorytetem nie był wynik, ale uzyskanie odpowiedzi na jak największą liczbę pytań.

Coś jednak na temat tego spotkania napisać trzeba, tak więc nie wyglądało ono wybitnie z naszej strony. Szkoci jednak nie dominowali, mecz był zamknięty, ale wyrównany. Domyślamy się, że Michniewicz chciał w tamtym spotkaniu przetestować głównie defensywę, bo ta była najważniejsza przed meczem ze Szwecją. W towarzyskim starciu zadebiutował Szymon Żurkowski, który wcześniej świetnie wyglądał w młodzieżówce Michniewicza. Do tej pory Żurkowski uzbierał siedem meczów w kadrze.

Szalony mecz w Budapeszcie

Paulo Sousa swoją kadencję na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski rozpoczął od wyjazdowego meczu w ramach eliminacji. Podobnie jak w przypadku Fernando Santosa, z tą różnicą, że Sousa miał w grupie jeszcze groźniejszego rywala i, co oczywiste, eliminacje były do różnych turniejów.

Mecz dla reprezentacji Polski nie zaczął się najlepiej, bo piłkę z siatki musieliśmy wyciągać już w 6. minucie. Lepiej mógł zachować się w tamtej sytuacji Wojciech Szczęsny, który był źle ustawiony. Później Węgrzy dołożyli bramkę na 2:0 i wydawało się, że jest już po meczu. Jednak Paulo Sousa po raz pierwszy pokazał nam, że potrafi dokonywać zmian, z czego też warto go pamiętać. Piątek i Jóźwiak wprowadzeni z ławki szybko zdobyli po bramce i w niecałe dwie minuty od 0:2 zrobiło się 2:2. Później straciliśmy jeszcze gola, ale odpowiedział na niego trafieniem Robert Lewandowski.

Jacek Pietrasik

W kwestii personaliów Paulo Sousa jako pierwszy postawił w reprezentacji na Michała Helika, który do dzisiaj pozostaje opcją braną pod uwagę przy powołaniach. Wejścia do reprezentacji jednak najlepszego nie miał. Do dzisiaj 28-latek uzbierał siedem występów z orłem na piersi. Poza Helikiem debiutu w pierwszym meczu nikt nie zaliczył, jednak musimy pamiętać o tym, że później Portugalczyk wprowadził do kadry Kozłowskiego.

Jednak w przypadku Sousy musimy zwrócić uwagę na jeszcze dwie rzeczy dotyczące personaliów. Pierwsza to próba odstawienia Kamila Glika, z której Portugalczyk bardzo szybko się wycofał. Glik pojawił się na boisku już w Budapeszcie z ławki, a na kolejne mecze był wystawiany w pierwszym składzie. Kolejną jest wystawianie Sebastiana Szymańskiego na wahadle, co nie poskutkowało, a Sousa zamiast ustawienia go na naturalnej dla niego pozycji wolał z niego zrezygnować. To z pewnością jest kamyczek do ogródka Paulo Sousy.

Pierwszy, ale najlepszy

Tak możemy w skrócie opisać debiut Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Temu stwierdzeniu przyznał rację nawet zatrudniający go Zbigniew Boniek, ale zrobił to dopiero po zwolnieniu Brzęczka. Polska do tego meczu przystępowała po bardzo słabym mundialu w Rosji i odejściu ze stanowiska Adama Nawałki. Do tego rozgrywki, w których mecz z Włochami miał się odbyć, były kompletnie nowe i nie do końca wiadomo było, czego mamy się spodziewać. Polacy na Włochów wyszli naprawdę odważnie, co pod koniec pierwszej części gry przypieczętował Piotr Zieliński, strzelając bramkę na 1:0 dla Polaków. Włosi zdołali wyrównać dopiero po rzucie karnym w okolicach 80. minuty.

Probierz
Piotr Matusewicz / PressFocus

Jeśli teraz spojrzymy na drużynę, która w tamtym czasie wyszła na Włochów, których – przypomnijmy – na rozgrywanym latem tego samego roku mundialu zabrakło, to widać, że Jerzy Brzęczek starał się znaleźć dla kadry nowych graczy. W tym meczu debiutował 23-letni wówczas Arkadiusz Reca, były podopieczny Brzęczka z Wisły Płock. Podobna sytuacja miała miejsce w kontekście Damiana Szymańskiego, z tą różnicą, że obecny pomocnik AEK-u wchodził z ławki. Obaj mają na swoim koncie po 15 występów w kadrze i trzeba powiedzieć, i to zwłaszcza w kontekście Szymańskiego, swoje dorobki powiększą.

Brzęczek na starcie do reprezentacji przywrócił również Mateusza Klicha, który choć zadebiutował w 2011 roku, to ostatni występ przed szansą od następcy Nawałki zanotował w kadrze w 2014 roku. Do tego z Gibraltarem. Innym, mniej udanym pomysłem Brzęczka był Rafał Pietrzak, który jednak nie uderza w trenera, ale pokazuje fakt, że nie mamy lewych obrońców.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze