Ambitne transfery przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu miały być odpowiedzią na wszelakie bolączki Śląska. Nie wszystko jednak układało się po myśli wrocławskiego klubu, w związku z czym po zakończeniu rozgrywek mówiono o niedosycie. Nowa kampania była kolejną szansą dla wielu zawodników i dobrze znanego w Śląsku trenera, aby wreszcie swoją grą zasłużyć na większe wsparcie lokalnych kibiców. Choć już przed sezonem oczywistym było, że Śląsk nie będzie rywalizował na równi z Legią, Lechem czy nawet Jagiellonią, to drużynę z Wrocławia stać na zostanie ligową niespodzianką.
Stabilizacja
Koniec z szalonymi transferami. Przyszła pora na wykorzystanie zawodników, których Śląsk już posiadał, lecz nigdy nie potrafił ich w pełni wykorzystać. Tadeusz Pawłowski skompletował kadrę, która w dużej mierze oparta jest na polskich zawodnikach. Gracze z zagranicy stanowią stempel jakości, dzięki czemu w drużynie panuje dobra atmosfera.
Fakt jedności w szatni jest niezwykle istotny, bowiem w ostatnich sezonach w tym elemencie Śląsk zdecydowanie rozczarowywał. W lidze, w której wiele zespołów znajduje się na podobnym poziomie jakościowym, to właśnie zgranie oraz współpraca zawodników może okazać się kluczowa w kontekście ostatecznych rozstrzygnięć.
Potrzebę znalezienia odpowiedniej równowagi oraz hierarchii zaspokoił Tadeusz Pawłowski, który w trzech pierwszych kolejkach wystawiał niemal identyczne jedenastki. Drobne zmiany dotyczyły wyłącznie Wojciecha Golli oraz Jakuba Koseckiego, dzięki czemu pozostali zawodnicy na murawie sprawiali wrażenie solidnego kolektywu.
Proste granie
Tadeusz Pawłowski wybrał formacje, które odpowiadają charakterystyce jego piłkarzy. Śląsk głównie grywa ustawieniami 1-4-2-3-1 oraz 1-4-4-2, często rotując nimi podczas meczu. Interesujący jest przede wszystkim fakt, że Pawłowski nie decyduje się na zmianę ustawienia w fazie obronnej, zatem skrzydłowi oraz napastnik również w dużej mierze odpowiadają za grę defensywną.
Gra Śląska oparta jest na solidnym środku pola oraz dynamicznych skrzydłach, które są wspierane przez odważnie grających bocznych obrońców. Formacja 1-4-2-3-1 zapewnia drużynie Pawłowskiego odpowiedni balans, który nie pozwala jednak na jednoczesne wykorzystanie dwóch napastników. Z tego właśnie powodu Marcin Robak bądź Arkadiusz Piech będą zasiadać na ławce rezerwowych.
Choć Pawłowski otwarcie przyznaje, że chciałby znaleźć miejsce w jedenastce dla obu napastników, to obecne ustawienie zespołu – które funkcjonuje poprawnie – mogłoby zostać zaburzone przez dwóch graczy o podobnej charakterystyce.
Styl gry Śląska jest przyjemny dla oka, bowiem podopieczni Pawłowskiego próbują grać dynamicznie i szukają wielu podań między liniami przeciwnika. Do tego wszystkiego dochodzą aktywni skrzydłowi, którzy często schodzą do środkowej strefy boiska i biorą czynny udział w konstruowaniu akcji.
Śląsk solidny, ale daleki od perfekcji
Budowę zespołu powinno rozpocząć się od defensywy – choć w ekipie Śląska nie brakuje doświadczonych graczy, to dyspozycja obronna pozostawia niekiedy sporo do życzenia. Pierwsza w tym sezonie stracona bramka padła po indywidualnym błędzie Tarasovsa, który został jednak poprzedzony pomyłką całej linii.
Jeśli drużyna pragnie bronić wysoko, to musi pilnować odpowiedniego ustawienia i unikać pozostawiania rywali w wolnej strefie przed formacją obronną. We wskazanej sytuacji obrona nie tylko gubi napastnika, ale pozwala również na wykonanie prostopadłego podania. Podobne pomyłki zdarzały się w spotkaniu z Cracovią jeszcze kilkukrotnie.
Słaby punkt defensywy
W starciu drugiej kolejki, kiedy to Śląsk mierzył się z, w teorii, wyżej notowanym rywalem, Pawłowski zdecydował się na nieco głębszą defensywę. Choć Lechia miała swoje okazje, to na przestrzeni całego spotkania Śląsk grał solidnie. Najsłabszym punktem defensywy i zapalnikiem wszelakich problemów był jednak Cholewiak.
Defensor dwukrotnie sprokurował rzut karny i miał ogromne problemy z pilnowaniem swojej pozycji. Niejednokrotnie przegrywał bezpośrednie pojedynki i gubił krycie. Jego dobra gra ofensywna nieco przyćmiła problemy, które prowokuje we własnej strefie defensywnej.
Indywidualny błąd w ustawieniu Cholewiaka kosztował również stratę bramki w meczu z Lechem, kiedy to Tiba znalazł się całkowicie niepilnowany w polu karnym Śląska.
Coś z niczego
Jednym z największych atutów Śląska jest fakt, że posiada on piłkarzy, którzy pozwalają na zdobywanie bramek nawet wtedy, gdy cała drużyna gra słabo. Piech, Robak, Pich czy nowy nabytek – Farshad – gwarantują wysoką jakość indywidualną.
Pawłowski postarał się jednak, aby z dobrych piłkarzy stworzyć kolektyw. Tym samym ofensywni gracze Śląska nie tylko wspólnie atakują, ale również bronią.
Wysoki pressing już kilkukrotnie pozwolił drużynie Pawłowskiego na odbiór piłki w trzeciej strefie. Ten typ gry przynosił efekt w szczególności w starciu z Lechem Poznań, który nie mógł pozwolić sobie na komfortowe rozprowadzanie akcji od własnej bramki.
Wspomniana powyżej umiejętność Śląska w prowadzeniu ataku pozycyjnego jest efektem zaangażowania dużej liczby piłkarzy w fazę ataku. Skrzydłowi schodzą do środka pola, zaś boczni obrońcy pełnią niemal rolę pomocników. Dzięki temu kreatywni piłkarze grają bliżej siebie i mogą szukać decydującego podania w wolne strefy przeciwników.
O tworzenie luk w defensywie przeciwników znacznie łatwiej, gdy wielu piłkarzy zmienia swoje pozycje. Atak Śląska duża liczbą zawodników umożliwia właśnie ten element – wówczas potrzeba tylko gracza, który będzie w stanie posłać decydujące podanie.
Czy to czas na optymizm?
Drużyna Tadeusza Pawłowskiego posiada swoje atuty, które widoczne są przede wszystkim w grze ofensywnej. Brak skuteczności – widoczny chociażby w starciu z Lechem – oraz dziury w defensywie sprawiają jednak, że Śląsk może mieć niekiedy problemy z regularnym punktowaniem. Taki stan rzeczy oznacza zaś, że walka o europejskie puchary powinna być marzeniem, nie zaś realnym celem.
Niemniej pierwsze trzy kolejki ligowe to czas, za który Śląsk zasłużył na pozytywne słowa. Odważna i ambitna gra powinna przyciągnąć na stadion większą liczbę kibiców, którzy w poprzednich latach oglądali nudny i jednowymiarowy zespół.
Śląsk nic nie musi, zatem do każdego spotkania może podejść z czystą głową. Niezły start w lidze sprawia, że piłkarze nie będą czuli zbędnej presji i niejednokrotnie będą próbowali zaskoczyć faworytów. W starciu z Lechem zabrakło po prostu szczęścia, jednak jeśli Śląsk będzie dalej poprawiał swoją grę, to – dzięki solidnej kadrze – powinien załapać się do czołowej ósemki.