Niels Frederiksen trenerem sierpnia PKO BP Ekstraklasy – efekt cudownej przebudowy „Kolejorza”


Niels Frederiksen otrzymał nagrodę dla najlepszego trenera PKO BP Ekstraklasy w ostatnim miesiącu. Co zmieniło się w Lechu od zatrudnienia Duńczyka?

13 września 2024 Niels Frederiksen trenerem sierpnia PKO BP Ekstraklasy – efekt cudownej przebudowy „Kolejorza”
Lech Poznań // lechpoznan.pl

Gdy przychodził do „Kolejorza”, zaufanie do włodarzy klubu było bardzo ograniczone. Poniekąd był tego ofiarą – wytykano mu, że już dwa lata nie prowadzi żadnego piłkarskiego klubu, a jego doświadczenie jest ograniczone do prowadzenia duńskich drużyn. Podczas rundy jesiennej poprzedniego sezonu Lech Poznań gubił punkty przeciwko zespołom walczącym o utrzymanie. Niels Frederiksen dał wyraźny znak – walczymy o mistrzostwo Polski. Tym razem na poważnie.


Udostępnij na Udostępnij na

Minął już rok, odkąd Lech Poznań rozegrał swój ostatni mecz w europejskich pucharach. Była to konfrontacja w eliminacjach, a rywalem „Kolejorza” był Spartak Trnawa. Po tym meczu wszystko zaczęło się sypać jak domek z kart. Pożar miał ugasić Mariusz Rumak, ale władze Lecha Poznań chyba nie zdawały sobie sprawy, że szkoleniowiec będzie to robił za pomocą benzyny.

Niels Frederiksen początkiem i głową nowego rozdania

Poznaniacy zakończyli sezon na piątej lokacie w tabeli PKO BP Ekstraklasy – pomimo faktu, iż przez większość sezonu zajmowali miejsce premiowane awansem do europejskich pucharów. Dla klubu o takiej renomie rezultat ten był ogromnym rozczarowaniem. Szybko załatwiono nowego trenera. Był nim Niels Frederiksen, 53-letni duński szkoleniowiec z przeszłością m.in. w Broendby IF. Doświadczenie w klubie przesiąkniętym żądzą sukcesu, z imponującą bazą kibiców, własną tożsamością i historią miało zaprocentować także na Bułgarskiej.

– Od stycznia współpracowaliśmy z międzynarodową firmą pomagającą rekrutować trenerów. Początkowo wyselekcjonowanych zostało ponad 20 kandydatów, potem ta grupa okrojona została do kilku, z którymi toczyły się zaawansowane negocjacje. Nasz ostateczny wybór padł na Nielsa Frederiksena, który podpisał dwuletni kontrakt – opowiadał Tomasz Rząsa na temat kulis sprowadzenia 53-latka.

– Broendby, podobnie jak Lech, ma całą rzeszę fanów. Myślę więc, że praca w Polsce będzie mu odpowiadać. Doskonale zna smak dużej presji i dobrze sobie z nią radzi. Jest też wyważony w kontaktach z mediami. Nie mówi nic głupiego, ale też zachowuje rozsądek w gorących sytuacjach – deklarował dziennikarz duńskiego portalu bold.dk Daniel Bak w rozmowie z TVP Sport.

Póki co wydaje się, że duński ekspert się nie pomylił, a Tomasz Rząsa podjął dobrą decyzję. Lech Poznań po siedmiu spotkaniach prowadzi w tabeli PKO BP Ekstraklasy z 16-punktowym dorobkiem. Zaliczył tylko jedną wpadkę, przeciwko Widzewowi Łódź. „Kolejorz” zremisował także z Rakowem Częstochowa. Pozostałe spotkania – z Górnikiem Zabrze, Lechią Gdańsk, Zagłębiem Lubin, Pogonią Szczecin oraz Stalą Mielec kończyły się pewnym triumfem „Dumy Wielkopolski”.

Niezbyt optymistyczne początki Frederiksena

Frederiksen przeciętną drużynę zamienił na wielki klub, któremu chce się wygrywać, strzelać gole i zachwycać kibiców. Przed sezonem w mediach społecznościowych wielu fanów poznańskiej drużyny, patrząc przez pryzmat klęski poprzedniego sezonu, śmiało twierdziło, że z Lecha Poznań robi się drugie Zagłębie Lubin. Czyli klub, który nie chce sięgać wyżej niż bezpieczny środek tabeli, ligowy przeciętniak. Trzymający się z dala od salonów, na w miarę bezpiecznej pozycji.

Zresztą trudno się dziwić, bowiem działania Lecha Poznań na rynku transferowym raczej nie napawały wielkim optymizmem. Najpierw klub opuścili Nika Kwekweskiri i Barry Douglas – naturalna kolej rzeczy. Gruzin i Szkot swoje lata mieli, raczej grali drugie skrzypce. Później pojawiły się bardziej niepokojące straty. Filip Marchwiński odszedł do Lecce, Kristoffer Velde do Olympiakosu, a Jesper Karlstrom został sprowadzony do Udinesu.

O transferach zbyt głośno nie było, zegar tykał, a marketing Lecha Poznań hucznie zapowiadał „nowe rozdanie”. Frustracja u kibiców rosła. Pierwsze wzmocnienia wcale jej nie zmniejszyły.

Mało przekonujące transfery 

Najpierw do klubu przyszedł Alex Douglas, 24-letni środkowy obrońca ze Szwecji. Później Daniel Hakans, Bryan Fiabema, Ian Hoffmann. „Kolejorz” w transferowej materii nabrał rozpędu dopiero w sierpniu. Skład wzmocniono jeszcze Patrikiem Walemarkiem, Filipem Jagiełło oraz Stjepanem Loncarem. Przyjście tych trzech dżentelmenów zgrało się z solidnymi występami Lecha Poznań, toteż kibice nieco nabrali przekonania do pomysłów Tomasza Rząsy.

Poza pierwszymi trzema wzmocnieniami Niels Frederiksen grał jednak tą samą paką, co Mariusz Rumak. Ba, nawet nieco odchudzoną. Mimo to lechici grali jakościowy futbol. Pełen zaangażowania, pasji. Z olbrzymią łatwością dominowali na boisku, jak na standardy polskiej piłki, emanowali boiskową inteligencją. W efekcie po prostu strzelali gole i wygrywali. Są na szczycie ligowej tabeli.

Obudził się absolutny geniusz – Mikael Ishak. Doświadczony Szwed znowu robi show. Przez ostatni rok pełnił funkcję niemrawego lidera. Angażującego się, próbującego, ale uwięzionego w pułapce taktycznej nieporadności Mariusza Rumaka i widocznego braku dostatecznego zaangażowania pozostałej części zespołu.

Dziś 31-latek znowu z łatwością znajduje się w strzeleckich sytuacjach, jest trudny do upilnowania i strzela gole. Co się zmieniło między wiosną a latem? Poza tym, że zrobiło się trochę goręcej, na Bułgarską przyszedł Frederiksen. Duńczyk odmienił kapitana. Oprawa kibica Lecha Poznań z wizerunkiem Ishaka, opatrzona hasłem: „Make Kolejorz Great Again” dobrze pokazuje, jak ogromnym szacunkiem cieszy się Szwed w Poznaniu. I jak ważne dla całej społeczności jest to, że znowu błyszczy.

Tomasz Rząsa uwielbia dokonywać transferów, do których kibice muszą mieć wręcz anielską cierpliwość. Kristoffer Velde, Jesper Karlstrom, Radosław Murawski – trzeba było trochę poczekać na to, aż wreszcie odpalą. Z perspektywy czasu bardzo podobnie wygląda sprowadzenie Aliego Gholizadeha, najpierw atakowanego przez kontuzje. Gdy wchodził na boisko, to góra na parę minut. Nic wielkiego nie pokazywał, choć przyjście Irańczyka na Bułgarską przed sezonem 2023/2024 miało być absolutnym hitem transferowym. Fani z Wielkopolski musieli obejść się smakiem.

Ze szpitalnego łóżka na ekstraklasowe salony

Ali gra jednak w taki sposób, jakby chciał zrekompensować fanom klęskę całego poprzedniego sezonu. Trzeba uczciwie przyznać, że jest na najlepszej drodze. Jest świetnym dryblerem, ma pomysły na niekonwencjonalne zagrania, imponują jego prostopadłe piłki. Coraz częściej znajduje się w sytuacjach bramkowych, ogrywa defensywy rywali. Wygląda na gwiazdę ligi. Z perspektywy poprzedniego sezonu, cud większy niż w Kanie Galilejskiej. Patrząc przez pryzmat swojego CV, Ali wreszcie gra na miarę swoich możliwości. To może być zwiastunem jednego z piękniejszych sezonów w historii Lecha Poznań.

Doskonale prezentuje się także Dino Hotić. Bośniak po transferze zrealizowanym rok temu bardzo dobrze wszedł w sezon. Imponował szybkością, dryblingiem, stopniem zaawansowania swoich rozegrań. Potem jednak przyszła kontuzja, a po niej Hotić nie był już tym Hoticiem. Pojawiło się pełno strat, niecelnych dośrodkowań, gry pozbawionej pomysłu, tempa. Frederiksen odmienił swojego podopiecznego. 29-latek ma na koncie trzy gole i asystę. W ofensywie gra niesamowicie, doskonale dogaduje się z Sousą, Ishakiem.

No właśnie, z Sousą. Afonso Sousa był uważany za wielki talent, ale poza pojedynczymi występami w Lidze Konferencji Europy, swojego potencjału urzeczywistnić okazji nie miał. Portugalczyk wreszcie strzela gole, jest widoczny, z czym wcześniej był problem. W poprzednim sezonie w pojedynczych meczach próbował nadać tempa grze, ale ogólny klimat zespołu nie sprzyjał jakości na boisku. Zatem jeżeli Afonso Sousa był wielkim talentem, wykrzesał to z niego nie kto inny jak Niels Frederiksen.

Zaangażowana, inteligentna defensywa według Nielsa Frederiksena

Do tego jeszcze wsparcie Aleksa Douglasa, który wspólnie z Antonio Miliciem, notabene także bardzo niepewnym w poprzedniej kampanii, dobrze realizują swoje zadanie. Utrudniają życie rywalom, a gra asekuracyjna stoi na bardzo wysokim poziomie. Defensor robi swoje, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji Szwecji. Trzeba go także pochwalić za partycypację w akcje ofensywne.

– Wszystko w ostatnich dwóch miesiącach wydarzyło się bardzo dynamicznie, ale czasem w piłce tak się zdarza, że nawet tak krótki okres wystarczy, żeby pokazać się z dobrej strony i zapracować na takie wyróżnienie, udane dryblingi, doskonałą komunikację z partnerami w ofensywietak swoje powołanie komentował 23-latek.

Cóż będzie, gdy do układanki Frederiksena dojdzie Loncar, Jagiełło i Walemark? Cóż, jeżeli duński szkoleniowiec ma na nich tak samo świetny pomysł jak na wcześniej wymienionych jegomościów, sufit dla Lecha ustawiony jest bardzo wysoko.

Niels Frederiksen został trenerem sierpnia PKO BP Ekstraklasy. Zasłużenie. To, ile wykonał pracy w tak krótkim czasie, jest godne podziwu. Lech Poznań z reguły miewał trenerów, na których sukcesy i solidną postawę trzeba było poczekać. Duńczyk wybija się ponad Skorżę i van den Broma i już na przystawkę dostarcza nam posiłek, którym można bezustannie się delektować.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze