Nieistotny mecz ze Szwajcarią?


18 listopada 2014 Nieistotny mecz ze Szwajcarią?

Czy możemy już mówić o wielkim sukcesie polskiej reprezentacji? Jeśli przyłożymy odpowiednią miarę do tego, co już wykonała, na pewno tak. Wszak pokonaliśmy mistrzów świata. Bez względu na to, jakie mieli braki w składzie, czysto teoretycznie tacy Niemcy powinni pokonywać Polaków trzecim garniturem. Sukcesem największym jest jednak pierwsze miejsce w grupie eliminacyjnej do Euro 2016. Czym wobec tych dobrych chwil (miejmy nadzieje, że nie tylko chwil) dla polskiego futbolu jest mecz towarzyski z reprezentacją Szwajcarii?


Udostępnij na Udostępnij na

Oczywiście waga tego meczu nie polega na konieczności zdobycia punktów – bo zwyczajnie się nie da. Nie jest to jednak tak do końca zwykłe towarzyskie granie. Po pierwsze dlatego, że chodzi o drużynę, która generuje chyba największy ładunek emocjonalny spośród wszystkich reprezentacji naszego kraju. Ostatnio ten ładunek jest wyjątkowo pozytywny i właśnie cały problem polega na tym, żeby utrzymać tę tendencje i na czas zimowej przerwy od reprezentacji dać sobie psychiczny spokój. Chodzi o to, żeby dyskusje na temat reprezentacji toczyły się raczej na zasadzie: „miłe zaskoczenie, fajnie, że tak solidnie sobie radzą”, a nie: „znowu przerżną eliminacje, ale wstyd, dramat”. Przegrana w meczu ze Szwajcarią może ten ład mocno zburzyć, bo zaraz pojawią się głosy typu: „a nie mówiłem – to tylko fart i wypadek przy pracy Niemców i reszty”.

Wygrana w dobrym stylu z rywalem takim jak Szwajcaria byłaby pięknym spięciem klamrą tej niezwykle udanej części eliminacji. Co jak co, ale reprezentacja Szwajcarów to obecnie ekipa z czołówki drużyn europejskich, więc do i tak już udanego okresu w polskim futbolu doszłaby wygrana z ciekawą reprezentacją. Jeśli jednak Polacy wygrają, ale w kiepskim stylu, po prostu ten mecz zostanie trochę zapomniany.

Tym bardziej dobrze by to wszystko wyglądało, jeśli trener Nawałka desygnowałby do gry zawodników, którzy dotąd byli trochę na uboczu. Mam na myśli Olkowskiego, Żyrę, Zielińskiego czy Teodorczyka. Sęk w tym, żeby pokazać, że ta reprezentacja ma w razie problemów zdrowotnych realne alternatywy. To też będzie dobry czas dla tych będących w cieniu, żeby trochę ogrzać się w ciepełku dobrej atmosfery, ale przede wszystkim czas na pokazanie swojej przydatności w drużynie. W końcu nie zbieraninie zawodników – ale właśnie drużynie.

Podobno największa tajemnica w reprezentacji Polski to zawartość myśli Adama Nawałki. O co chodzi? Wszyscy (a na pewno ja) zadają sobie pytanie, czy obecny selekcjoner jest w stanie podać racjonalne powody tej dobrej dyspozycji „Biało-czerwonych”? Czy to nie jest tak, że trener po prostu miał niesłychane szczęście i trafił w swoich pięciu minutach kariery selekcjonera (zanosi się na to, że jednak trochę dłużej) na okres, kiedy to więcej niż trzech, czterech zawodników ma dobrą formę w kadrze? Z jednej strony to niepotrzebne dywagacje, ale z drugiej bardzo intrygujące, bo w dalszym ciągu z dystansem polscy kibice podchodzą do tych niecodziennych wyników „Orłów” Nawałki. Tym bardziej że selekcjoner dał się poznać jako strateg, który w doborze zawodników lubi trochę postrzelać ślepakami – no ale może faktem jest, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Po wygranej ze Szwajcarią mogę obiecać, że odszczekam te uszczypliwe pytania – aż do wiosny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze