Angielska herbata: petrodolarowa nowa era w historii Newcastle United


Radość i ekscytacja wśród kibiców Newcastle United. Utytułowany klub może przejąć saudyjski fundusz. Czy „The Magpies” staną się drugim Manchesterem City?

21 kwietnia 2020 Angielska herbata: petrodolarowa nowa era w historii Newcastle United
Flickr

W trudnym czasie panującej obecnie pandemii wschodzi słońce dla kibiców Newcastle United. Koniec trzynastoletnich, kontrowersyjnych rządów znienawidzonego na St James' Park Mike'a Ashleya jest bardzo bliski. Podobnie jak przejęcie klubu przez fundusz, na czele którego stoi książę Arabii Saudyjskiej, Mohammed bin Salman. Transakcja z każdym dniem staje się coraz bardziej realna. Do tego stopnia, że brytyjskie media już wieszczą powstanie w północno-wschodniej Anglii drugiego Manchesteru City.


Udostępnij na Udostępnij na

Koniec poprzedniego sezonu był prawdziwą eskalacją nienawiści kibiców Newcastle United do właściciela klubu Mike’a Ashleya. Czarę goryczy przelało odejście uwielbianego przez sympatyków „The Magpies” menedżera, Rafaela Beniteza. Hiszpan nie godził się na znacznie ograniczone (przez małe fundusze) pole manewru przy dokonywaniu wzmocnień. Podobnie jak kibice, którzy w pełni poparli szkoleniowca. Co gorsza, w ślad za Hiszpanem ruszyło kilku kluczowych graczy zespołu ze St James’ Park. O walce o ambitne cele można było zapomnieć. Według kibiców klubu znad rzeki Tyne winny był jeden – Mike Ashley. To nie mogło dziwić. Rafael Benitez był uosobieniem nadziei sympatyków „The Magpies”, że Newcastle United wróci do czołówki Premier League. Ta nadzieja po odejściu Hiszpana obróciła się w pył. Podobnie jak jakiekolwiek resztki akceptacji dla działań brytyjskiego miliardera.

Protesty na ulicach i kampanie w Internecie – kibice klubu z północno-wschodniej Anglii ruszyli na regularną wojnę z Mike’em Ashleyem. Obecnie wydaje się, że zakończoną zwycięstwem. Kontrowersyjny właściciel po trzynastu latach jest bliski sprzedaży klubu. Nie byle komu, bo samemu księciu Arabii Saudyjskiej, Mohammedowi bin Salmanowi.

To olbrzymie wydarzenie i prawdopodobnie punkt zwrotny w historii klubu ze St James’ Park. Przez ostatnie lata mimo że zainteresowanych zakupem Newcastle United nie brakowało, to zawsze kończyło się na rozczarowaniu sympatyków czterokrotnego mistrza Anglii. Z dużej chmury zawsze spadał mały deszcz. Teraz bardzo prawdopodobne, że też spadnie. Zamiast kropel Newcastle United „zmoczą” jednak petrodolary.

Newcastle United przeciwwagą dla Manchesteru City

Najlepiej o możliwościach finansowych potencjalnego nabywcy „The Magpies” świadczy fakt, że w czasie pandemii zdecydowano o podjęciu starań, by doprowadzić tak wielką transakcję do końca. Kupić klub za 300 milionów funtów. A to niejedyny dowód, bo jeszcze niedawno Mohammed bin Salman był gotowy przejąć Manchester United. By kupić, ktoś jednak musi chcieć sprzedać. A chęci ze strony rodziny Glazerów wtedy zabrakło.

„Red Devils” nie byli celem przypadkowym. Dla Saudyjczyków zakup dwudziestokrotnego mistrza Anglii byłby kolejną odsłoną rywalizacji ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, których rząd wspiera właściciela Manchesteru City, czyli spółkę Abu Dhabi United Group. Plan jednak się nie powiódł, ale najwidoczniej wprowadzono w życie zastępczy. Newcastle United, choć nie jest klubem o podobnej do „Red Devils” renomie, to nadal rywalizuje w jednej lidze z Manchesterem City. A to najwidoczniej Saudyjczykom wystarcza.

Na wspomnianej rywalizacji może jednak tylko zyskać Newcastle United. Środków na transfery już raczej nie zabraknie. Czasy walki o bezpieczne miejsce w tabeli i nerwowe spoglądanie na strefę spadkową odejdą w niepamięć. Będzie liczyć się tylko rywalizacja o najwyższe cele. O tytuły, które na St James’ Park stały się przeszłością.

Ponadto z punktu widzenia potencjalnego nowego właściciela liczyć się będzie także wyprzedzenie w tabeli Manchesteru City. O to oczywiście nie będzie jednak łatwo. Przynajmniej na początku. Drużyny nie zbuduje się z dnia na dzień. Doskonale wiedzą już o tym na Etihad Stadium. Podobnie jak to, że dzięki olbrzymim środkom finansowym czas budowy silnego zespołu jest jednak znacznie krótszy niż bez pieniędzy.

Na St James’s Park zapanowała obecnie euforia. Dlatego, że to, co wydawało się nierealne, właśnie się dzieje. Kibice „The Magpies” mimo światowej pandemii znaleźli się w krainie marzeń. W sferze wyobraźni, jak wiele dzięki funduszom Saudyjczyków może osiągnąć klub z północno-wschodniej Anglii. Czy rzeczywiście? Przykład Manchesteru City potwierdza, że jak najbardziej.

Mniej istotne, ale też ciekawe:

  • BBC zaprezentowało plan lekcji swojej telewizyjnej szkoły. Wrażenie zrobiły szczególnie nazwiska osób, które poprowadzą zajęcia. Co ciekawe, jednym z nauczycieli ma być snajper Manchesteru City, Sergio Agüero, który poprowadzi lekcje języka hiszpańskiego. Szczytna inicjatywa i na pewno spora odmiana od boiskowych zmagań dla argentyńskiego zawodnika.

  • W jednym z wywiadów zawodnik Liverpoolu, Pedro Chirivella, poinformował, że zawodnicy „The Reds” najprawdopodobniej wznowią treningi już w połowie maja. Czy to zwiastun nadchodzącego wielkimi krokami dokończenia obecnego sezonu Premier League? Wygląda na to, że tak. Na ostatnim spotkaniu kluby angielskiej ekstraklasy potwierdziły wspólny front, czyli dogranie rozgrywek. Konkretna data i sposób wznowienia rywalizacji nie zostały jednak ujawnione, choć według niektórych doniesień pierwszy gwizdek usłyszymy 8 czerwca.
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze