Po poprzednim sezonie aspiracje na St. James' Park znacznie wzrosły. Powtórzenie wyniku, czyli zajęcie dziesiątej lokaty, miało być celem minimum dla zespołu Rafaela Beniteza. Przedsezonowe założenia brutalnie jednak zweryfikowała bieżąca kampania. Newcastle United, zamiast walczyć o miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach, wplątało się w walkę o ligowy byt. Co poszło nie tak i czy „The Magpies” grozi powrót koszmaru sprzed trzech lat?
Powrót Newcastle United do Premier League po zaledwie jednym sezonie spędzonym w Championship nie był na Wyspach wielką niespodzianką. Rafael Benitez nawet w obliczu odejścia Georginio Wijnalduma i Moussy Sissoko dysponował jak na realia zaplecza angielskiej ekstraklasy silnym zespołem. Po wywalczeni awansu „The Magpies” dokonali kilku rozsądnych wzmocnień, zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Dzięki temu Newcastle United zaskoczyło, zajmując dziesiątą lokatę w Premier League. Miejsce w środku zestawienia tylko zaostrzyło apetyty kibiców z St. James’ Park. Przed obecną kampanią celem minimum było powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu. Po cichu liczono jednak nawet na walkę o lokaty premiujące grą w europejskich pucharach. Przedsezonowe założenia zweryfikowało boisko. „The Magpies”, zamiast rywalizować z najlepszymi, wplątali się w walkę o ligowy byt.
Trudny początek i japoński uśmiech
Od początku bieżącej kampanii terminarz nie rozpieszczał zespołu Rafaela Beniteza. W ciągu pierwszych pięciu spotkań Newcastle United aż czterokrotnie mierzyło się z zespołami z czołowej szóstki. Klub z St. James’ Park w meczach z hegemonami ligi nie zdobył ani jednego punktu. To w dużej mierze sprawiło, że „The Magpies” zadomowili się w strefie spadkowej. Gdy wydawało się, że po ciężkim początku zespół z północno-wschodniej Anglii w końcu zacznie regularnie punktować, tak się nie stało. Po kolejnych pięciu spotkaniach było niewiele lepiej, gdyż na koncie Newcastle United znajdowały się zaledwie trzy punkty.
Eksperci zaczęli doszukiwać się przyczyn słabej postawy podopiecznych Rafaela Beniteza. Wskazywano m.in. na niezadowalającą dyspozycję najdroższego letniego nabytku, Yoshinoriego Muto. Japończyk miał wydatnie wzmocnić ofensywę „The Magpies”, lecz w zderzeniu z realiami Premier League całkowicie zawiódł. Powód słabej dyspozycji podopiecznego tłumaczył Rafael Benitez.
– Nie mówi po angielsku tak dobrze, jak się spodziewaliśmy. Pozytywną rzeczą jest to, że zawsze się uśmiecha. Jednak pewnego dnia zadawałem mu kilka pytań, a on się uśmiechał i mówił: tak, tak, tak – nic nie rozumiał. Musisz więc powoli wyjaśniać mu różne rzeczy. Musisz wykonywać gesty, które zrozumie, a następnie przechodzisz do filmów i przeanalizujesz wszystkie te rzeczy. Każdy gracz i każda osoba jest inna. Poprawi się i poprawi swój angielski, a także pozna swoich kolegów z drużyny – mówił w październiku zeszłego roku menedżer Newcastle United.
Jedna bramka w dotychczasowych spotkaniach ligowych i uśmiech jednak nie wystarczyły. Tym bardziej że z każdą kolejką sytuacja „The Magpies” nie ulegała większej poprawie. Japończyk został odsunięty na boczny tor, a ciężar zdobywania bramek spadł na barki Salomona Rondona. Decyzja hiszpańskiego menedżera przyniosła oczekiwany efekt, a Newcastle United zanotowało nawet serię trzech zwycięstw z rzędu. Co więcej, za każdym razem, gdy Wenezuelczyk strzelał bramkę, klub z St. James’ Park zdobywał choć jeden punkt.
Sprzedaż, która nie doszła do skutku
Jednak nawet dobra postawa Salomona Rondona nie sprawiła, że „The Magpies” wyszli na prostą. Newcastle United punktowało nieregularnie, lepsze spotkania przeplatając słabszymi. To spowodowało, że już po dwudziestu trzech kolejkach w północno-wschodniej Anglii są zmuszeni do zmiany oczekiwań co do bieżącej kampanii. Zamiast walki o lokaty premiujące grą w Europie, „The Magpies” toczą batalię o ligowy byt.
⚽️⚽️ @NUFC's Salomon Rondon has scored more than once in a #PL game for just the second time in his career (also 3 v Swansea in 2016)#NEWBOU pic.twitter.com/ZpdrujKpG1
— Premier League (@premierleague) November 10, 2018
W osiąganiu korzystnych rezultatów na pewno zespołowi Rafaela Beniteza nie pomagają zawirowania w sprawie zmian właścicielskich w klubie. Znienawidzony przez kibiców Newcastle United włodarz Mike Ashley już w październiku 2017 roku wystawił klub na sprzedaż. Oferty kolejnych chętnych były jednak według biznesmena niezadowalające. Również w obecnym sezonie w mediach głośno było o nadchodzącej zmianie właściciela w klubie St. James’ Park.
– Mam nadzieję – dla kibiców Newcastle, dla klubu, dla wszystkich, że będę mógł odejść i będziemy mogli pozyskać właściciela, który zadowoli każdego. Chciałbym, żeby stało się to jeszcze przed styczniowym oknem transferowym. Czy jest to realistyczne? To jest możliwe. Realistyczne to może zbyt silne słowo. (…) Rozmowy są na bardziej zaawansowanym etapie niż kiedykolwiek wcześniej – mówił pod koniec grudnia w rozmowie z „The Daily Telegraph” Mike Ashley.
Zainteresowanym, z którym właściciel „The Magpies” prowadził rozmowy, było konsorcjum związane z Peterem Kenyonem, byłym dyrektorem generalnym m.in. Manchesteru United. Jednak według doniesień angielskich mediów żaden podmiot nie złożył do tej pory oferty kupna klubu, co sprawia, że na St. James’ Park nadal panuje status quo. Nieoficjalnie jednym z powodów niezrealizowanej transakcji miała być obawa zainteresowanych o status ligowy zespołu Rafaela Beniteza.
Walcząc o lepsze jutro
Obecny sezon wszyscy związani z „The Magpies” mogą spisać już na straty. Sęk w tym, by straty były jednak jak najmniejsze. Wiele wskazuje, że tak się stanie. Wygrana z Cardiff City w ostatniej kolejce pozwoliła Newcastle United opuścić strefę spadkową. Co więcej, zespół Rafaela Beniteza w końcu z dobrej strony pokazał się zarówno w ofensywie, jak i sferze obronnej. Błysnął Fabian Schär, a reszta drużyny dopasowała się do świetnego występu Szwajcara. Choć jedna jaskółka wiosny nie czyni, to zwycięstwo nad konkurentem w walce o utrzymanie na pewno doda Newcastle United pewności przed kolejnymi spotkaniami. W ostatnich piętnastu meczach bieżącego sezonu „The Magpies” czeka prawdziwy test. Jeśli zdołają utrzymać się w Premier League, klub może w końcu znaleźć nowego właściciela. Gracze Rafaela Beniteza walczą więc o olbrzymią stawkę – lepsze jutro dla Newcastle United.