Naranjo i Nene kluczem Jagiellonii do zimowania na podium


Dwóch Hiszpanów rozprawiło się z mistrzem Polski i zapewniło białostoczanom miejsce w pierwszej trójce podczas przerwy śródsezonowej

11 grudnia 2023 Naranjo i Nene kluczem Jagiellonii do zimowania na podium
Michał Kość / PressFocus

Jagiellonia Białystok kontynuuje piękny sen. Podopieczni trenera Adriana Siemieńca odnieśli jedenaste zwycięstwo w sezonie ligowym. Co więcej, wygrywając z Rakowem Częstochowa w bardzo przekonującym stylu, utwierdzili w przekonaniu obserwatorów PKO BP Ekstraklasy, że będą w tej kampanii twardym graczem w walce o najwyższe cele.


Udostępnij na Udostępnij na

Ekipa z Podlasia wykorzystała potknięcia całej czołówki rozgrywek i jako jedyna z górnej połowy tabeli zgarnęła komplet punktów podczas meczów pierwszej kolejki rundy rewanżowej. Taki stan rzeczy sprawia, że „Żółto-czerwoni” tracą do liderującego Śląska Wrocław już tylko jeden punkt, a przewaga nad Lechem Poznań, Rakowem Częstochowa, Legią Warszawa i Pogonią Szczecin jest w tym momencie dość solidna.

Maszyna znów na wysokich obrotach

Jeszcze w ostatnich tygodniach mogło się wydawać, że „Pszczoły” zgodnie z przewidywaniami powoli zaczną opadać z sił. Jeden, bohatersko wytargany punkt w dwóch starciach z „Kolejorzem” i „Portowcami”. Później dwa remisy – pierwszy również wyciągnięty z dużym trudem z Koroną w Kielcach oraz domowy z Piastem po jednym z najsłabszych występów w sezonie. Ale nic bardziej mylnego. „Jaga” następnie najpierw dwukrotnie pokonała Wartę Poznań, eliminując ją z Pucharu Polski i obdzierając ją z ligowych punktów, a potem potwierdziła swoje wysokie aspiracje z częstochowskim Rakowem.

Jednak drużyna Jagiellonii Białystok nie tylko dobrze punktuje, po prostu gra też bardzo efektowny futbol. W fazie ataku cały zespół świetnie ze sobą współpracuje, tworząc kolektyw, którego każdy element jest w stanie dać błysk prowadzący do stworzenia sytuacji bramkowej. Zawodnicy Adriana Siemieńca są zarazem bardzo konkretni w najprostszych sytuacjach, ale również do perfekcji mają opanowane wiele przeróżnych, trudnych i zaskakujących dla rywali schematów. Wszystkie trybiki pracują w najwyższym tempie. Każdy piłkarz w momencie posiadania piłki ma bogactwo wyboru, a dobre umiejętności techniczne pozwalają na łatwe tworzenie przewagi.

Rewelacyjna komunikacja i timing sprawiają także, że obecni wiceliderzy tabeli są jednym z najgroźniejszych polskich zespołów w kontratakach, jak i bywają zabójczy przy stałych fragmentach gry. Naprawdę trudno doszukać się słabej strony w drużynie Jagiellonii. – Serce się raduje, patrząc na ten zespół, co robi na boisku, jak gra, jak wierzy w to, co robimy. Dla mnie nie ma lepszej nagrody za pracę – komentował po niedzielnym starciu trener Adrian Siemieniec.

Polsko-hiszpański potwór z angolskim akcentem

Pewnym punktem w bramce jest Zlatan Alomerović, defensywą dyryguje Adrian Dieguez, który mimo niedawnego małego spięcia pokazał profesjonalizm i wrócił do składu w świetnym stylu. Boki Wdowik – Marczuk to poziom obecnie nieosiągalny dla innych polskich klubów. Środkiem pola kieruje Taras Romanczuk, a w napadzie straszą Afimico Pululu i Jesus Imaz. Jednak to nie 33-latek, główny gwiazdor białostoczan, znalazł się w miniony weekend na pierwszym planie. Nie był nawet Hiszpanem, który przykuł największą uwagę.

Początek grudnia należy do skrzydłowego Jose Naranjo sprowadzonego na Podlasie latem tego roku, który mimo niebagatelnych możliwości dotychczas nie zachwycał swoim dorobkiem. 29-latek zapisał sobie tylko jedną asystę i na kolejne liczby w klasyfikacji strzelców czekał dokładnie dwa miesiące. Naranjo przechylił szalę zwycięstwa w Grodzisku Wielkopolskim w potyczce z Wartą, a nieco tydzień później mógł się cieszyć z pierwszego dubletu. Ofensor dysponuje znakomitym strzałem przez zejście do środka i naprawdę dobrym przeczuciem co do lotu i zachowania futbolówki.

Nene udowodnił wczoraj, że poza wybitnymi uderzeniami z dystansu potrafi czytać grę, wzorowo się ustawiać w zależności od jej fragmentu oraz organizować i kończyć akcje zespołowe. Duży udział w tym wspominanego Pululu. 24-latek z Luandy jest prawdziwym czołgiem dla obrońców przeciwnika. Każda piłka rzucona w jego kierunku na walkę, nawet w kryzysowej sytuacji, tworzy spore zmartwienia w tyłach. Takie zróżnicowanie w kadrze, wręcz harmonijne połączenie cech piłkarskich z fizycznymi, nadaje Jagiellonii Białystok tożsamość, którą rozwijają, która wynosi ich na szczyty i czyni ją ekipą kompletną na tle naszego podwórka, gotową na próbę wypłynięcia na szersze wody.

Utrzymają tempo wiosną?

Nie czas jeszcze wieszać medale na szyjach graczy „Pszczółek”. Nie miejsce wieszczyć spektakularny powrót do ścisłej czołówki, jednak nowe otwarcie projektu klubu „Żółto-czerwonych” obecnie przewyższa najśmielsze oczekiwania i przy Słonecznej dadzą z siebie wszystko, aby podnosić tę poprzeczkę. Przyczyniać się będą do tego takie ruchy jak sprowadzenie Jetmira Halitiego, Kosowianina, stopera uznanego w szwedzkiej lidze, wpisującego się w charakterystykę zawodników „Jagi”, którzy lubią mieć piłkę przy nodze i nie boją się brać odpowiedzialności w jakichkolwiek boiskowych okolicznościach.

Jeżeli białostoczanie podtrzymają to, co już teraz potrafili osiągnąć, i nie przekombinują w sytuacji wyczucia szansy, mogą zapewnić sobie dodatkową dawkę emocji w przyszłe wakacje. Głód sukcesu jest na wschodzie ogromny, bo Jagiellonia do europejskich pucharów ostatnio awansowała sześć lat temu. Ostatnie cztery sezony to w były lokaty poza pierwszą szóstką i stopniowy regres. Podopieczni Adriana Siemieńca piszą wyjątkową historię i zachowują przy tym chłodne głowy. Co urodzi się z tego za pół roku? Jak wiemy, jest to w piłce kawał czasu, więc może to być widowiskowy zjazd, czego nie życzymy, lub dalsza budząca podziw wspinaczka.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze