Największe niebezpieczeństwa dla Artura Skowronka. Wyciągamy wnioski #2


Czy szkoleniowiec zostanie zwolniony? Wiele znaków wskazuje, że czeka go trudna jesień

18 września 2020 Największe niebezpieczeństwa dla Artura Skowronka. Wyciągamy wnioski #2
JAKUB GRUCA / 400mm.pl

Czy Artur Skowronek powinien zostać zwolniony? Na razie nie. Czy do tego jednak dojdzie? Ujmijmy to tak – szkoleniowiec mocno pracuje, by jego pozycję postawić pod dużym znakiem zapytania. Aktualna gra Wisły Kraków, atmosfera wokół klubu oraz historia najnowsza nie powinny pozostawiać złudzeń – trenera czeka bardzo trudna jesień. I nie założyłbym się o to, że spędzi on najbliższą wigilię klubową w towarzystwie graczy „Białej Gwiazdy”.


Udostępnij na Udostępnij na

Paradoksalnie pierwsze ciemne chmury nad wizerunkiem szkoleniowca Wisły pojawiły się jeszcze w poprzednim sezonie. Osiągnięty cel, czyli utrzymanie tylko na chwilę, oddalił krytyczne głosy kibiców. Byli jednak i tacy, którzy już po zakończeniu sezonu stwierdzali, że rola Skowronka dobiegła końca. Dziś można odnieść wrażenie, że ich grono zaczyna się powiększać. Sam trener musi zaś być świadomy, że w najbliższych tygodniach czeka na niego wiele niebezpieczeństw. Być może część z nich okaże się gwoździem do trumny. 

Niezpieczeństwo #1 – Obrońcy

Niektórzy powiedzą, że do Krakowa powróciły stare demony wiślackiej defensywy. A może nigdy tak naprawdę nie odeszły? Może po prostu na jakiś czas zapomnieliśmy, że one wciąż się tam czają?

Jasne, w trakcie rundy wiosennej duet Rafał Janicki – Lukas Klemenz zaliczył kilka przyzwoitych występów, w których udało się zachować czyste konto i dzięki temu wyszarpać punkty. Co więcej, sam Janicki wpisał się nawet na listę strzelców w ważnym spotkaniu z Rakowem Częstochowa, co pozwoliło Wiśle odwrócić losy meczu. Ale paradoksalnie te mniejsze i większe pozytywy mogły niektórym przysłonić obraz minionej jesieni, w trakcie której wspomniany duet wielokrotnie grał bardzo elektrycznie, wręczając rywalom kolejne prezenty. 

Spotkania ze Śląskiem i z Pogonią były zimnym prysznicem dla tych, którzy zapomnieli już, jak duże problemy trapią Wisłę w defensywie.

Tylko czy za problemy „Białej Gwiazdy” na środku obrony rzeczywiście powinniśmy obwiniać Skowronka? To zależy, adwokat szkoleniowca z pewnością zwróci uwagę na odejście Heberta i brak równie solidnego zastępcy. Z drugiej strony krytycy trenera powiedzą, że miał już kilka miesięcy, by wypróbować nowe warianty i znaleźć rozwiązanie problemu. Niektórzy stwierdzą, że Janickiego i Klemenza w ogóle nie powinno już być w kadrze, a ich występy w podstawowej jedenastce to sabotaż. To już jednak przesada, szkoleniowiec mimo wszystko nie ma aż takiego bogactwa w kadrze. Jeśli kogoś prędzej winić, to klub, który nie dostarczył na razie nowych stoperów.

Problem dla Artura Skowronka w tym, że na koniec niewielu zwróci uwagę na politykę pionu sportowego. Liczyć się będą przede wszystkim wyniki. Tymczasem tak grająca w obronie Wisła może mieć kolosalne problemy ze zdobywaniem punktów. I trener musi mieć tego świadomość. Albo ogarnie stoperów, albo znajdzie inne rozwiązanie. Oczekiwanie na kolejne transfery może być zgubne.

Niebezpieczeństwo #2 – Eksperymenty

W ekstraklasie nietrudno wyróżnić dwa typy szkoleniowców. Do pierwszej kategorii należą ci, którzy próbują w swojej pracy bazować przede wszystkim na prostych, sprawdzonych schematach. Nie chcą na nowo odkryć Ameryki, lecz doskonalą środki powszechnie znane. Niejednokrotnie bazują także na motywacji, próbując obudzić w zespole niewykorzystany potencjał. 

Drugim typem są trenerzy, którzy poza zwykłą zdobyczą punktów chcą jeszcze odcisnąć na drużynie swoje piętno. Pragną być zapamiętani jako odkrywcy futbolu na nowo, nie boją się szukać nietypowych rozwiązań. Niestety w ekstraklasie bardzo często ich przygoda się kończy, zwłaszcza gdy działacze i kibice dochodzą do wniosku, że nie ma czasu na eksperymenty. 

Był taki moment w poprzednim sezonie, gdy Artur Skowronek trochę się pogubił we własnych pomysłach, pamiętacie Klemenza na wahadle? Przegrane spotkanie w Bełchatowie z Rakowem brutalnie jednak wyjaśniło część pomysłów szkoleniowca, który wkrótce powrócił do prostych schematów i wywalczył utrzymanie w lidze. 

Na początku sezonu trener Wisły powrócił jednak do dziwnych pomysłów, czego efekty widzimy od kilku kolejek. Pierwszy przykład z brzegu to sytuacja w środkowej strefie boiska. Co się dzieje z Nikolą Kuveljiciem? Kiepsko wygląda również atak. Co na boisku robi Fatos Beqiraj? Czy Aleksander Buksa rzeczywiście jest tak słabo dysponowany? Dlaczego tak łatwo trener odstawił Damiana Pawłowskiego? Niestety, selekcjoner ma także wyraźny problem ze zmianami w trakcie meczów, które wyglądają dość dziwnie. Zdejmowanie najlepszych zawodników na boisku, wpuszczanie ofensywnych graczy na końcówki…

Już kibice ze Szczecina wspominali, że kilka lat temu trener, pracując w Pogoni, poniósł klęskę właśnie za sprawą nadmiernego kombinowania. Ponowne poszukiwanie kwadratowych jaj może się bardzo źle skończyć.

Niebezpieczeństwo #3 – Brak napastnika 

Nie oszukujmy się, Fatos Beqiraj nie będzie Alonem Turgemanem. Oczywiście to wcale nie oznacza, że ten zawodnik kompletnie się Wiśle nie przyda. Ale gołym okiem widać, że to zupełnie inny typ napastnika, który niekoniecznie może się wpasować do gry „Białej Gwiazdy”. Kibice pragną, by Wisła grała ofensywnie i dynamicznie, Beqiraj sprawia na dzisiaj wrażenie zawodnika mniej zwrotnego niż jego poprzednik, pojawiają się również znaki zapytania wokół jego sylwetki.

Martwić może również to, że w kolejnych dwóch meczach Beqiraj nie potrafił wykazać się zimną krwią. Ze Śląskiem zmarnował idealną okazję, by wyjść na prowadzenie. W Szczecinie zaś mógł zabić spotkanie po wejściu na boisko. Za każdym razem napastnik nie wykorzystał jednak swoich szans. W podobnych sytuacjach wiosną precyzja i gole Turgemana okazały się kluczowe w walce o utrzymanie.

W ostatnich latach dobra gra Wisły Kraków opierała się na napastnikach: 

2017/2018 – Carlitos 

2018/2019 (jesień) – Ondrasek 

2018/2019 (wiosna) – Kolar 

2019/2020 (jesień) – Brożek, później brak

2019/2020 (wiosna) – Turgeman 

Widać wyraźnie, w najgorszym momencie ostatnich lat (na czerwono) Wisła nie miała w swoim składzie bramkostrzelnego napastnika. Po chwilowej eksplozji formy Pawła Brożka na dalszym etapie Wiśle zabrakło snajpera w formie, co częściowo pogłębiło kryzys.

Niebezpieczeństwo #4 – Autonomia trenera 

Żyjemy w kraju, w którym nietrudno o populistyczne hasła i zbyt łatwe wyciąganie wniosków. Artur Skowronek powinien zdawać sobie sprawę, że lada moment wśród kibiców mogą się pojawić bardzo różne uwagi. Jedną z nich będzie skład sztabu szkoleniowego, który w trakcie letniej przerwy przeszedł pewną rewolucję. Klub postanowił na życzenie trenera zatrudnić innych współpracowników. I o ile Dawid Szulczyk odszedł z zespołu, by podjąć pracę w roli pierwszego trenera, o tyle zakończenie współpracy szkoleniowca z Leszkiem Dyją budzi już znaki zapytania.

Niezależnie od przyczyn – szkoleniowiec Wisły skompletował autorski sztab. To zaś może się skończyć na dwa sposoby. Wisła odpali – Skowronek będzie mógł przyjmować listy gratulacyjne. Wisła wpadnie w kryzys – kibice szybko stwierdzą, że trener przy większej autonomii poległ w trakcie eksperymentów.

Niebezpieczeństwo #5 – Trudna przeszłość ratowników 

W swoim pierwszym sezonie Artur Skowronek wiedział doskonale, na co się pisze. Nikt nie ukrywał, że szkoleniowca czeka klasyczna akcja ratownicza, której stawką jest nie tylko utrzymanie w ekstraklasie, ale też życie klubu. Zdawano sobie sprawę, że spadek Wisły oznacza prawdopodobnie IV ligę. Mimo ogromnej presji trener poukładał zespół i wywalczył utrzymanie. A pamiętajmy, że w pierwszych trzech spotkaniach Skowronka Wisła nie zdobyła ani jednego punktu. 

Niestety, paradoksalnie drugi sezon dla trenera może się okazać zdecydowanie trudniejszy. Przesada? Nic podobnego. Analizując ostatnie lata ekstraklasy, trudno nie zauważyć pewnej niekorzystnej tendencji. Okazuje się, że drugie sezony dla trenerów–ratowników często kończyły się bardzo szybko. Poniżej kilka przykładów. 

A) Jurij Szatałow w sezonie 2010/2011 uratował Cracovię przed spadkiem w dramatycznych okolicznościach. W następnych rozgrywkach odszedł z klubu po zdobyciu dwóch punktów w siedmiu spotkaniach.

B) Czesław Michniewicz w kampanii 2012/2013 obronił Podbeskidzie przed spadkiem z ekstraklasy, walka trwała do niemalże ostatniej kolejki. Niestety, w następnym sezonie trener został zwolniony po 12. rundzie, gdy jego klub zajmował ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem ośmiu punktów. O ironio, dzień wcześniej Michniewicz był gościem programu Liga+Extra.

C) Wielokrotnie rolę ratownika podejmował również Leszek Ojrzyński, któremu najsłynniejszej ucieczki udało się dokonać w sezonie 2016/2017, gdy prowadził Arkę Gdynia. Jasne, pomogły tam również ręka Siemaszki czy sympatia graczy z Lubina. Ale nie zmienia faktu, że Ojrzyński zdobył również Puchar Polski. W następnym sezonie zaś jego klub prezentował się bardzo przyzwoicie. Niestety, działacze Arki uznali, że styl klubu jest za mało atrakcyjny i podziękowali szkoleniowcowi. 

D) Ewenementem wśród ratowników był Maciej Bartoszek, który w listopadzie 2016 roku przejął dramatyczną Koronę Kielce. W trakcie 22 spotkań nowy szkoleniowiec zdołał z klubem awansować do górnej ósemki i zająć piąte miejsce w tabeli, za co też otrzymał statuetkę trenera sezonu. O ironio, klub i tak postanowił mu podziękować. Nowego sezonu nie doczekał.

E) Ratownikiem był również Jacek Zieliński w sezonie 2018/2019, któremu udało się w Gdyni obronić przed spadkiem do I ligi. Wiele to niestety mu nie dało, w następnym sezonie Zielińskiego pożegnano po 11 kolejkach, Arka miała wówczas na koncie dziewięć punktów.

Oczywiście są też bardziej pozytywne przykłady. Waldemar Fornalik po zwycięstwie w ostatniej kolejce sezonu 2017/2018 zapewnił Piastowi utrzymanie. Rok później zaś jego drużyna napisała kapitalną historię i została mistrzem Polski. Kosta Runjaić również przejmował Pogoń Szczecin w totalnym kryzysie, a trenerem „Portowców” pozostaje do dziś. Czyli można, prawda? Potrzebna jest jednak do tego cierpliwość.

Niebezpieczeństwo #6 – Spokój w Krakowie 

A jak wygląda cierpliwość wobec szkoleniowców przy Reymonta? Cóż, jeszcze gorzej. Nie będziemy tutaj analizować sytuacji trenerów Wisły w XXI wieku – kosztowałoby nas to mnóstwo czasu. Zerknijmy na ostatnich kilka lat, pod uwagę wzięliśmy czasy Bogusława Cupiała i Towarzystwa Sportowego. 

Franciszek Smuda 2014/2015 – zwolniony po czterech meczach bez zwycięstwa (trzech porażkach);

Kazimierz Moskal 2015/2016 – zwolniony po dwóch meczach bez zwycięstwa i porażce z Cracovią;

Dariusz Wdowczyk 2016/2017 – wytrzymał siedem porażek z rzędu i zaczął punktować, odszedł sam po 15 kolejkach;

Kiko Ramirez 2017/2018 – zwolniony po trzech meczach bez zwycięstwa (dwóch porażkach);

Maciej Stolarczyk 2019/2020 – zwolniony po ośmiu meczach bez zwycięstwa (siedmiu porażkach).

Dariusz Wdowczyk wytrzymał też m.in. dlatego, że ówczesnego kierownictwa TS Wisły nie było stać na roszady trenerskie, klub miał wystarczająco dużo kłopotów po akcji z Jakubem Meresińskim. Maciej Stolarczyk zasłużył zaś na ogromny kredyt zaufania po sezonie 2018/2019. Niektórzy jednak sądzą, że jego zwolnienie nastąpiło stanowczo za późno. Pierwsi kibice domagali się zwolnienia „Stolara” już po mniej więcej 2–3 porażkach, później to grono urosło. 

Reasumując, w Krakowie kibice wymagają i szybko tracą cierpliwość, wystarczy kilka słabszych spotkań. Co ciekawe, często liczą się nie tylko punkty, ale też styl. Coś o tym może powiedzieć Kiko Ramirez, którego pożegnano ze względu na toporną, mało atrakcyjną grę.

Presja ogromna

Artur Skowronek już teraz nie ma najlepszych notowań, a dopiero minęły trzy kolejki. W sytuacji obecnego trenera „Białej Gwiazdy” nie pomagają również najnowsze doświadczenia, część kibiców do dziś ma za złe działaczom klubu, że tak długo dawali szansę Maciejowi Stolarczykowi. Niestety, w drużynach z dużymi wymaganiami często nie ma miejsca na sentymenty. Jeszcze kilka porażek i nikt już nie będzie pamiętać o pracy Skowronka w poprzednim sezonie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze