Najefektywniejszy, ale niepotrzebny?


22 stycznia 2015 Najefektywniejszy, ale niepotrzebny?
Orlando Sa;

Przez kilka ostatnich dni niemalże cała piłkarska Polska żyła transferem siedemnastoletniego Krystiana Bielika do Arsenalu. Na tej transakcji mistrz Polski zarobił ok. 2,5 mln euro, ale kto wie, czy suma ta nie zostanie szybko zainwestowana w nowego napastnika, gdyż media spekulują, że lada moment z Łazienkowską może pożegnać się Orlando Sa. 


Udostępnij na Udostępnij na

Najefektywniejszy atakujący T-Mobile Ekstraklasy podobno ma już dość roli dżokera, w jakiej najczęściej obsadza go norweski trener Legii Henning Berg. Kiedy portugalski napastnik w lutym zeszłego roku przechodził na Łazienkowską po półtorarocznym pobycie w AEL Limassol, nie przypuszczał zapewne, że tak ciężko będzie mu wygrać rywalizację z Miroslavem Radoviciem oraz Ondrejem Dudą, którzy również mogą występować na środku ataku. Po przylocie wychowanka AD Esposende do Polski i złożeniu przez niego podpisu pod trzyipółletnim kontraktem wielu naszych rodzimych znawców piłki nożnej gratulowało włodarzom Legii sfinalizowania świetnego transferu. Przewidywano, iż przelane na konto AEL Limassol 450 tys. euro szybko się zwróci, nieczęsto bowiem zdarza się, by do naszej ekstraklasy zawitał zawodnik mający w swoim piłkarskim CV występy w takich klubach, jak: Sporting Braga, FC Porto czy Fulham. Ostatnim zawodnikiem, mogącym dorównać Orlando pod względem liczby znanych klubów, w których miał okazję zaprezentować swoje umiejętności, był tylko Daniel Ljuboja, występujący zresztą jeszcze nie tak dawno również w Legii.

Na korzyść Sa przemawiało jednak to, że – w przeciwieństwie do serbskiego weterana – przybył on do Warszawy jako wciąż dość młody (w maju skończy 27 lat) i głodny sukcesów zawodnik. Niektórzy złośliwcy stwierdziliby zapewne, że przylot do naszego kraju to dla zawodnika pokroju jednokrotnego reprezentanta Portugalii sportowa degradacja, ale on wiedział, że musi jeszcze raz spróbować powalczyć o powołanie do kadry swego ojczystego kraju.

Zanim trafił na Łazienkowską, spędził ponad kilkanaście miesięcy na Cyprze, gdzie w 44 występach zdobył 19 bramek. Trzeba przyznać – wynik całkiem przyzwoity, ale po pewnym czasie Orlando usłyszał od właścicieli swego ówczesnego klubu, iż powoli może zacząć rozglądać się za nowym pracodawcą. Do formy sportowej Sa kibice oraz działacze Limassolu nie mogli mieć większych zastrzeżeń, ale kryzys ekonomiczny, który wówczas trapił większość klubów cypryjskiej ekstraklasy, sprawił, iż oferta Legii nie mogła zostać odrzucona. I tak błyskotliwy napastnik trafił do Polski, gdzie z marszu zaczęto określać go mianem nowej gwiazdy T-ME.

Jego pierwsze występy dla „Wojskowych” nie były szczególnie efektowne – musiało minąć trochę czasu, zanim Orlando wskoczył na odpowiednie obroty. Nie pomogła mu w tym kontuzja (naderwanie włókna mięśniowego), przez którą opuścił kilka spotkań Legii, oraz bardzo dobra dyspozycja jego konkurentów do gry na środku ataku warszawian –Marka Saganowskiego oraz Miroslava Radovicia. Ogółem w sezonie 2013/14 Sa rozegrał pod skrzydłami trenera Berga zaledwie sześć spotkań, zdobywając jedną bramkę (mecz ostatniej kolejki sezonu zasadniczego przeciwko Piastowi Gliwice). Jak na zawodnika pokroju Orlando był to wynik dość kiepski. Sam zainteresowany tłumaczył, iż musi najpierw dobrze poznać nowe środowisko i partnerów z drużyny, by później móc lepiej rozumieć ich intencje. Obóz przygotowawczy przed rozpoczęciem sezonu 2014/2015 na pewno mu w tym pomógł, gdyż przez ostatnich kilka miesięcy urodzony w Barcelos atakujący imponował skutecznością pod bramką rywali.

Statystycy wyliczyli, iż 26-latek zdobywa w bieżącym sezonie T-ME gola średnio co 84 minuty, zaś drugi w tej klasyfikacji Mateusz Piątkowski wpisuje się na listę strzelców o prawie 40 minuty rzadziej. Poza tym polski napastnik jest podstawowym zawodnikiem Jagiellonii, Orlando natomiast nie zawsze znajduje uznanie w oczach swego trenera, który zdecydowanie bardziej preferuje posyłanie Sa do gry jako dżokera. Norweski szkoleniowiec ceni sobie siłę oraz nienaganną technikę byłego gracza FC Porto, jednak w ważniejszych meczach ligowych bądź na niwie europejskiej stawia na Miroslava Radovicia lub Ondreja Dudę. Serbsko-słowacki duet rozumie się niemal bez słów, dlatego Berg zdecydowanie za rzadko, według Sa, korzysta z usług Portugalczyka.

Media już kilka razy informowały o napiętych stosunkach między trenerem Legii a jej najefektywniejszym zawodnikiem, opisując np. sytuację, kiedy przed październikowym wylotem do Turcji na mecz Ligi Europy z Trabzonsporem z kadry „Wojskowych” wykreślony został Orlando, który ponoć mocno się rozchorował. Niektóre osoby związane z Legią twierdziły jednak, iż prawdziwym powodem odesłania Portugalczyka do domu mogło być jego zbyt małe zaangażowanie podczas treningów warszawskiego teamu, co miało zirytować Henninga Berga. Jak było naprawdę – nie wiadomo. Wiemy tylko tyle, że Orlando Carlos Braga de Sa (pełne nazwisko napastnika) to niezwykle skuteczny i dość powszechnie znany w Europie zawodnik. Jeszcze nie tak dawno media rozpisywały się o tym, jak ówczesny selekcjoner Portugalii Paulo Bento rozważał powołanie gracza Legii do kadry (swoją drogą pisano też o napastniku Śląska, Marco Paixao), ale jak na razie nie doczekał się on upragnionego zaproszenia.

Być może jest to zawodnik zbyt słaby, by stanąć u boku samego Cristiano Ronaldo, ale na pewno przyda się w najbliższym okresie trenerowi Bergowi, nawet jeśli Norweg nie darzy go sympatią. Przed Legią bardzo trudny dwumecz z Ajaksem Amsterdam w ramach 1/16 finału Ligi Europy oraz ciężki bój o mistrzostwo kraju. Jeżeli norweski szkoleniowiec oraz prezes Bogusław Leśnodorski myślą realnie o obronie tytułu i ponownej walce o awans do upragnionej Ligi Mistrzów, nie mogą oni pozwolić Orlando Sa odejść do Włoch, Anglii czy Belgii. Przed kilkoma miesiącami marzenia o Champions League zostały zniweczone przez nieznajomość przepisów niektórych osób, a jak będzie (jeśli oczywiście Legia zdobędzie wcześniej tytuł mistrza kraju) w kolejnym sezonie? Sprzedaży nieopierzonego jeszcze Bielika nikt Bergowi i Leśnodorskiemu nie wypomni, ale pozbycie się świetnego strzelca Sa – na pewno tak.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze