Naby Keita między reprezentacyjnym młotem a klubowym kowadłem


Powracający po kontuzji Gwinejczyk w drugim meczu w Pucharze Narodów Afryki... doznał kolejnej kontuzji

30 czerwca 2019 Naby Keita między reprezentacyjnym młotem a klubowym kowadłem
https://dailypost.ng/

W pierwszym meczu półfinałowym poprzedniej edycji Ligi Mistrzów Naby Keita opuścił boisko już na początku spotkania. Po faulu Ivana Rakiticia Gwinejczyk doznał urazu, który przekreślił szansę zawodnika na występ w finale rozgrywek. Wydawało się nawet, że kontuzjowany gracz Liverpoolu opuści również Puchar Narodów Afryki. Inaczej sytuację widzieli jednak przedstawiciele gwinejskiej federacji. Ostatecznie zagrał, lecz już drugi występ na turnieju okupił kolejnym urazem.


Udostępnij na Udostępnij na

Poprzedniego lata oprócz Fabinho czy Alissona Beckera Liverpool wzmocnił również Naby Keita. Gwinejczyk pozyskany przez „The Reds” na mocy klauzuli odstępnego niemal rok wcześniej, w końcu mógł dołączyć do zespołu Jürgena Kloppa. Utalentowany rozgrywający miał stać się nowym liderem drugiej linii Liverpoolu, o czym świadczył nawet świadomy wybór koszulki z „ósemką”. Przejmując numer pozostawiony przez legendę klubu, Stevena Gerrarda, wymagania wobec zawodnika tylko wzrosły. Przez zdecydowaną większość minionego sezonu Naby Keita nie był jednak w stanie sprostać wysokim oczekiwaniom.

Gorzej zaczął, lepiej skończył

Solidny początek zeszłej kampanii w wykonaniu Gwinejczyka udaremniła kontuzja mięśniowa. Uraz wykluczył zawodnika na kilka spotkań, zaburzając proces adaptacji do stylu gry preferowanego przez Jürgena Kloppa. Co więcej w meczach z mocniejszymi rywalami na wierzch wyszły problemy gracza z grą w defensywie. Przy stałych fragmentach Naby Keita często nie potrafił upilnować rywala, co nierzadko prowadziło do starty bramki. Ponadto mimo kilku miesięcy na Anfield Road nadal miał spore kłopoty z zakładaniem pressingu w odpowiednim momencie. Poza słabą grą w destrukcji Gwinejczyk nie zachwycał również w ofensywie. Brak bramek i zaledwie jedna asysta sprawiły, że media zaczęły spekulować na temat potencjalnej sprzedaży Gwinejczyka już w styczniu. Możliwość odejścia zawodnika zdecydowanie odrzucił jednak Liverpool.

NieNABYty pistolet Kloppa

Czy gra obecnie na swoim poziomie? Nie, ponieważ [Naby Keita – przyp. red.] wciąż się adaptuje. Czasami ten proces trwa dłużej, tak bywa. Ludzie tracą cierpliwość, to normalne. My jednak nie tracimy. To młody chłopak, wykonał duży krok, kiedy przeniósł się z Lipska do Liverpoolu – tłumaczył słabą dyspozycję Gwinejczyka w rozmowie ze Sky Sports Jürgen Klopp.

Az do początku lutego Naby Keita prezentował jedynie przebłyski dyspozycji, jaką zachwycał RB Lipsku. W kolejnych miesiącach zakończonego sezonu Gwinejczyk w końcu wkomponował się jednak odpowiednio w zespół Jurgena Kloppa. Brał na siebie ciężar gry, cofając się po piłkę na własną połowę boiska oraz zachwycał prostopadłymi podaniami. Mimo nadal sporych braków w grze defensywnej Naby Keita stał się motorem napędowym akcji Liverpoolu. Szczególnie w spotkaniach z niżej notowanymi rywalami, skupiającymi się głównie na bronieniu dostępu do własnej bramki całą drużyną. Gwinejczyk w końcu stał się ważną postacią w zespole „The Reds”, wydatnie pomagając klubowi z Merseyside dotrzeć do półfinału Ligi Mistrzów.

Kontuzja kością niezgody

W spotkaniu na Camp Nou Naby Keita miał odegrać kluczową rolę w taktyce Jurgena Kloppa, posyłając prostopadłe piłki do Sadio Mane oraz Mohameda Salaha. Po faulu Ivana Rakiticia doznał jednak urazu, który wyeliminował zawodnika z dalszej rywalizacji. Kilka dni później po dokładniejszych badaniach okazało się, że Gwinejczyk nie zagra również w przypadku awansu Liverpoolu, w finale rozgrywek. Ponadto pod dużym znakiem zapytania stanął występ zawodnika w Pucharze Narodów Afryki.

To było naprawdę pechowe. Mam złe wieści, [Naby Keita – przyp. red.] doznał poważnej kontuzji przywodziciela; ścięgno jest zerwane, co wyeliminuje go z gry na co najmniej dwa miesiące. To oczywiście złe wiadomości dla nas, ale również dla Gwinei z powodu nadchodzącego Pucharu Narodów Afryki – mówił kilka dni po meczu z Barceloną na konferencji przed spotkaniem z Newcastle United Jurgen Klopp.

Wypowiedź menedżera Liverpoolu już kolejnego dnia skomentował prezes gwinejskiej federacji piłkarskiej, Antonio Souare. W rozmowie z Football Factory Radio działacz skrytykował szkoleniowca oraz zapewnił, że Naby Keita wystąpi w Pucharze Narodów Afryki.

O ile wiem kontuzja przywodziciela nie może mu przeszkodzić w występach w Pucharze Narodów Afryki, które rozpoczną się dla Gwinei 22 czerwca. Uraz przywodziciela to dwa do trzech tygodni absencji. Trener Liverpoolu musi się wziąć w garść, niech lekarze wykonają swoją pracę. Naby Keita przede wszystkim jest zawodnikiem reprezentacji, a dopiero później Liverpoolu. Przypominam to trenerowi Liverpoolu, jeśli tego nie wie. Pośpieszne i pretensjonalne jest wydawanie takich oświadczeń. Wiemy tylko, że Naby Keita zagra w Pucharze Narodów Afryki – komentował Antonio Souare.

Kilka dni później po wyeliminowaniu Barcelony w dramatycznych okolicznościach, Liverpool zameldował się w finale Ligi Mistrzów. Z każdym dniem bliżej decydującego spotkania media coraz częściej spekulowały na temat możliwego występu Gwinejczyka. Według oficjalnych informacji zawodnik wyprzedzał harmonogram rehabilitacji, szybko powracając do zdrowia. Całe finałowe spotkanie przesiedział jednak na ławce rezerwowych, gdyż Jürgen Klopp nie chciał ryzykować pogłębienia urazu.

Naby Keita głównym poszkodowanym

Już po kilku dniach od zwycięstwa Liverpoolu w Lidze Mistrzów przedstawiciele gwinejskiej kadry upomnieli się jednak o zawodnika „The Reds”. Nie zważając przy tym na wątpliwości ze strony sztabu szkoleniowego oraz medycznego klubu z Anfield Road.

Naby Keïta wyjedzie po porannym treningu i dotrze na miejsce w poniedziałek. Naciskałem na Liverpool, by wysłali go jak najszybciej to możliwe. W końcu powiedziałem, że jeśli Naby teraz nie dotrze, to ciężko będzie umieścić go w podstawowym składzie w spotkaniach Pucharu Narodów Afryki – mówił na początku czerwca w rozmowie z portalem Foot 224 selekcjoner Gwinei, Paul Put.

W obu spotkaniach towarzyskich „Syli Nationale” przed turniejem Naby Keita jednak nie wystąpił. Zawodnik został desygnowany do gry dopiero półgodziny przed końcem pierwszego meczu Gwinei w Pucharze Narodów Afryki – przeciwko Madagaskarowi. Po wejściu Naby’ego Keity na boisko gra „Syli Nationale” zaczęła w końcu nabierać tempa. Rozgrywający Liverpoolu cofał się po piłkę na własną połowę, biorąc na własne barki kreowanie akcji ofensywnych.  Mimo licznych szans bramkowych Gwinejczycy zdołali jednak jedynie wyrównać rezultat spotkania. W ostatnich minutach meczu Naby Keita stanął przed szansą rozstrzygnięcia spotkania. Z bliskiej odległości od bramki rywali nie trafił jednak w piłkę głową.

Po niespodziewanej stracie punktów Gwinejczycy musieli walczyć o zwycięstwo z Nigerią. Tym razem Naby Keita został desygnowany do gry od pierwszej minuty. Boisko opuścił jednak przed końcowym gwizdkiem z powodu obrażeń uda oraz goleni.

 

Uraz wykluczył zawodnika z trzeciego meczu grupowego, czyli najprawdopodobniej ostatniego dla reprezentacji Gwinei w obecnej edycji Pucharu Narodów Afryki. Na wymuszeniu przez przedstawicieli gwinejskiej kadry powrotu piłkarza do gry ucierpiał głównie Naby Keita. Tym bardziej, że sam zawodnik w rozmowie z portalem Guineefoot deklarował, że mimo chęci nie jest jeszcze w pełni gotowy. Drugim poszkodowanym jest Liverpool. Nadal nie wiadomo czy zawodnik zdąży wziąć udział w przedsezonowych przygotowaniach, co znacznie komplikuje plany Jürgena Kloppa. Gwinejska kadra uszła bez większego szwanku, co tylko wznowi dyskusję nad problemem jakim staje się dla klubów gra zawodników w reprezentacjach narodowych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze