W trakcie poprzedniego sezonu kontuzje skutecznie uniemożliwiły Naby'emu Keicie zaprezentowanie pełni możliwości. Przydatność Gwinejczyka w Liverpoolu zaczęto poddawać w wątpliwość. Z powodu licznych absencji filigranowego gracza skazywano już nawet na straty, lecz wiary w kreatywnego piłkarza nie tracił Jürgen Klopp. Za spory kredyt zaufania Naby Keita odwdzięcza się obecnie w najlepszy możliwy sposób - zachwyca świetną dyspozycją, stając się kolejnym atutem Liverpoolu w walce o trofea.
Wiadomość o pozyskaniu Naby’ego Keity wywołała euforię w czerwonej części Liverpoolu. Nawet mimo faktu, iż „The Reds” na dołączenie Gwinejczyka do zespołu musieli czekać kolejny rok, transakcję odebrano jako sukces osiemnastokrotnych mistrzów Anglii. Tym większy, że o filigranowego rozgrywającego starało się kilka czołowych klubów Europy. Pokonanie w wyścigu o pozyskanie gracza Barcelony czy Bayernu Monachium tylko utwierdziło w przekonaniu, że Liverpool zaczął być atrakcyjny dla klasowych zawodników.
Po ogłoszeniu transferu i ostatniej kampanii w barwach RB Lipsk Naby Keita w końcu rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu wraz z resztą podopiecznych Jürgena Kloppa. Z dołączenia zawodnika do zespołu szczególnie szczęśliwy był menedżer Liverpoolu. Gwinejczyk miał zapewnić szkoleniowcowi nowe rozwiązania w zestawianiu drugiej linii „The Reds”. Zagwarantować kreatywność w pomocy, której brak w poprzedniej kampanii często ograniczał poczynania zespołu z Anfield Road. Mimo obiecującego początku pierwszy sezon w czerwonej części Merseyside nie potoczył się jednak po myśli zawodnika.
OFFICIAL: Naby Keita has been confirmed as Liverpool's new No.8.
The first player to wear the shirt since Steven Gerrard retired. pic.twitter.com/qrtlwmgAtG
— Squawka Live (@Squawka_Live) June 27, 2018
Kontuzje i (nie)pewna przyszłość
W trakcie pierwszych dwóch miesięcy w Anglii Naby Keita prezentował się zgodnie z oczekiwaniami. Imponował w operowaniu piłką na małej przestrzeni oraz zachwycał prostopadłymi podaniami. Wszystko zmieniło się jednak po kontuzji mięśniowej, której Gwinejczyk doznał w spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Napoli. Po wyleczeniu urazu przez długie miesiące nie potrafił powrócić do optymalnej dyspozycji. Zaledwie jedna asysta we wszystkich rozgrywkach sprawiła, że brytyjskie media poddawały w wątpliwość przydatność zawodnika w zespole Jürgena Kloppa. Coraz częściej spekulowano także na temat przyszłości rozgrywającego. Według niektórych doniesień po zaledwie jednym sezonie na Anfield Road przygoda Gwinejczyka z Liverpoolem miała dobiec końca. Wszystkiemu zaprzeczył jednak menedżer „The Reds”, który ciągle wierzył w zawodnika.
– Nadal ma wielkie rezerwy z powodu tego, że wciąż się adaptuje. Czasami trwa to dłużej, tak właśnie to wygląda. Ludzie tracą cierpliwość, to normalne. My jednak nie tracimy. Jak na tak młodego chłopca zrobił wielki krok przeprowadzając się z Lipska do Liverpoolu. Chce wszystko zrobić we właściwy sposób – komentował w rozmowie z dziennikiem „Liverpool Echo” Jürgen Klopp.
Za powierzone zaufanie Naby Keita zaczął odpłacać w decydującej fazie poprzedniego sezonu. Na początku kwietnia w końcu po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców. Trafienie zdjęło ciężar z barków Gwinejczyka i dodało wiary we własne umiejętności. Filigranowy zawodnik coraz częściej decydował się na dryblingi na małej przestrzeni oraz imponował kreatywnym inicjowaniem akcji ofensywnych. Serię udanych występów piłkarza po raz kolejny przerwała jednak kontuzja. Po faulu Ivana Rakiticia w pierwszym spotkaniu półfinałowym Ligi Mistrzów Naby Keita doznał poważnego urazu pachwiny, który miał wykluczyć zawodnika z gry do końca sezonu.
Liverpool midfielder Naby Keita will miss the rest of the season after picking up a groin injury against Barcelona, Goal understands 🤕 pic.twitter.com/lBX7lZELH4
— GOAL (@goal) May 2, 2019
Mimo szybszego niż pierwotnie zakładano powrotu rozgrywającego do zdrowia, Jürgen Klopp nie ryzykował. Zawodnik został pominięty przy desygnowaniu składu na finał Ligi Mistrzów. Wszystko po to by zminimalizować ryzyko odnowienia urazu.
Zupełnie inny pogląd na stan zdrowia gracza mieli jednak przedstawiciele reprezentacji Gwinei. Naby Keita został powołany na Puchar Narodów Afryki nawet mimo wyraźnego oburzenia klubu z Anfield Road. Obawy Liverpoolu urzeczywistniły się już w drugiej kolejce turnieju. W spotkaniu z Nigerią rozgrywający doznał obrażeń uda oraz goleni. Uraz wykluczył Gwinejczyka z ostatniego meczu fazy grupowej i rozwścieczył przedstawicieli „The Reds”. Zawodnikowi nakazano powrót do klubu w celu wyleczenia kontuzji.
Naby Keita w końcu w optymalnej formie
Mimo licznych problemów zdrowotnych w poprzednim sezonie na Anfield Road ciągle wierzyli, że w nadchodzącej kampanii Naby Keita w końcu stanie się filarem zespołu Jürgena Kloppa. Po solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym „The Reds” czekały dwa spotkania o trofea – z Manchesterem City o Tarczę Wspólnoty oraz Chelsea o Superpuchar Europy. Podczas przygotowań do drugiego z pojedynków Gwinejczyk doznał kontuzji mięśniowej. Kolejna absencja ponownie wywołała lawinę spekulacji na temat przyszłości i przydatności filigranowego zawodnika. Tym bardziej, że niemiecki menedżer nie potrafił dokładnie określić terminu powrotu piłkarza do gry.
– Długoterminowy nie oznacza sześciu miesięcy, oznacza kilka tygodni. Więc nie, nie mam konkretnych informacji. Nadal czuje się dobrze, ale nie jest wystarczająco blisko powrotu – mówił na jednej z konferencji pod koniec sierpnia Jürgen Klopp.
Po wyleczeniu urazu i prawie trzech miesiącach pełnienia roli rezerwowego forma Naby’ego Keity nieoczekiwanie eksplodowała. Gwinejczyk w trzech ostatnich spotkaniach trzykrotnie trafił do siatki rywali oraz zanotował asystę. Tym samym wyrównał dorobek z całej poprzedniej kampanii.
3 – Naby Keïta has scored as many goals in his last three matches for Liverpool in all competitions (three) as he managed in his first 41 appearances for the Reds. Flurry. pic.twitter.com/uepPmVUTE4
— OptaJoe (@OptaJoe) December 18, 2019
– Pozostawaliśmy w kontakcie, rozmawialiśmy i dużo o tym mówiliśmy [dlaczego nie gra]. Jednak ostatecznie zawodnik zawsze musi mieć dowód, że menedżer nadal w niego wierzy. Nigdy w niego nie wątpiłem. To był po prostu pech, w życiu zawsze potrzebujesz szczęścia. Zaczął [swoją karierę w Liverpoolu] naprawdę dobrze – wszyscy o tym zapomnieli – a potem doznał kontuzji. I znowu mieliśmy dwa naprawdę dobre sezony. Nigdy nie wątpiłem w jego jakość – mówił o Nabym Keicie na konferencji po meczu z Bournemouth Jürgen Klopp.
***
Olbrzymi kredyt zaufania, jakim Gwinejczyka obdarzył menedżer Liverpool, rozgrywający zaczyna spłacać z nawiązką. Po półtora roku licznych problemów zdrowotnych i ciągłej walki o powrót do dawnej dyspozycji Naby Keita w końcu zachwyca. Prezentuje futbol, dzięki któremu trafił na listy życzeń czołowych klubów Europy – kreatywny, nieszablonowy i skuteczny. Ze sporym opóźnieniem, ale Liverpool w końcu dostał rozgrywającego, za którego zapłacił 60 milionów euro. Dostał następny atut w walce o kolejne trofea.