Podczas konferencji prasowej jeszcze jakiś czas temu trener Olympique Marsylia podkreślał, że transfer Arkadiusza Milika do jego zespołu wydaje się finansowo trudny. Zaczęły budzić się wątpliwości, czy Arek będzie mógł trafić do ekipy z Lazurowego Wybrzeża. Dziś wiemy, że były już piłkarz Napoli jest graczem „Les Phoceenes” i może walczyć o bilet na wyjazd na mistrzostwa Europy. Polski zawodnik zapewne chciałby pójść w ślady poprzedników i wygrać mistrzowski tytuł z Olympique. We Francji, choć występowało sporo polskich piłkarzy, wielkie sukcesy osiągało naprawdę niewielu.
Przejście Arkadiusza Milika do ekipy prowadzonej przez Andre Villasa-Boasa jest w ostatnim czasie najgłośniejszym transferem polskiego piłkarza. Mówi się o tym nie tylko w polskich mediach, ale przede wszystkim francuskich. W Marsylii liczą, że Polak pozwoli Olympique zdobywać cenne punkty w rozgrywkach Ligue 1. Zespół mimo ostatnich porażek dalej musi walczyć, aby być pewnym udziału w Lidze Europy czy Lidze Mistrzów. Trzeba gonić, bo takie zespoły jak Monaco, Lyon, Lille i PSG zaczynają się mocno oddalać. Dla Polaka gra toczy się dodatkowo także o być albo nie być na mistrzostwach Europy, które będą rozgrywane już tego lata. Milik we Francji ma do udowodnienia, że jest świetnym piłkarzem. Chcąc jednak być zapamiętanym na dłużej, musi włożyć sporo wysiłku. Przed nim o laury na francuskiej ziemi walczyło wielu wybitnych zawodników, ale mistrzostwo kraju udało się zdobyć nielicznym.
Mistrzowskie tytuły na palcach jednej ręki
Gdybyśmy chcieli wskazać Polaków, którym z drużynami francuskimi udało się sięgnąć po mistrzostwo Francji, to byłoby ich zaledwie kilku. Pierwszym, który to uczynił, był Robert Gadocha. O Polaku dalej krążą historie, jakoby miał on trafić z Legii Warszawa do niemieckiego Bayernu Monachium czy hiszpańskiego Realu Madryt. Tak się nie stało, a świetny napastnik przeniósł się w 1975 roku do francuskiego FC Nantes, w którym grał do 1977 roku. Na początku Polak bardzo dobrze czuł się w zespole. Miał w tym udział ówczesny szkoleniowiec „Kanarków”, Jose Arribas. Niestety praca obu Panów nie trwała długo. Francuski szkoleniowiec tracił „szatnię” i został zwolniony, a klub od nowego sezonu prowadził wówczas Jean Vincent.
Gadocha (FC Nantes)
Onze, January 1976. pic.twitter.com/Ip8Bge87y9— A Football Archive* (@FootballArchive) December 15, 2018
Od przyjścia nowego trenera Gadocha miał gorszy okres w Nantes. Przypomnijmy, że Polak obok Argentyńczyka, Hugo Bargasa, był jedynym obcokrajowcem w zespole. Jednak to z Gadochą w składzie w sezonie 1976/1977 francuski zespół sięgnął po mistrzostwo kraju. Polak zaś był zaliczany do jednych z lepszych zawodników w całej lidze. To było na tamten moment ogromne wyróżnienie. We Francji grało wówczas wielu świetnych zawodników, jak choćby Michael Platini (AS Nancy) czy Carlos Bianchi (Stade Rennais, PSG). Polak zdobył trzy bramki i pomógł osiągnąć „Kanarkom” czwarty tytuł mistrzowski. Gadocha po tym sezonie przeniósł się do Stanów Zjednoczonych i był to koniec jego przygody w Nantes.
Drugim po Robercie Gadosze, który zdobył mistrzostwo Francji, był obrońca Jacek Bąk. Solidny defensor występował od sezonu 1995/1996 w Olympique Lyon. W klubie tym rozegrał 114 meczów i sięgnął po mistrza Francji w kampanii 2001/2002. Polak bronił jednak barw mistrzowskiego Olympique jedynie do zimy. Wiosną zmienił zespół na rzecz RC Lens, w którym grał do 2005 roku. Dodać należy, że Bąk zdobył mistrza Francji, grając tylko jedno spotkanie. Mimo że Polak pożegnał się z Lyonem, to jego bramka z Blackburn Rovers z 1998 roku w Pucharze UEFA jest przez Francuzów często odtwarzana.
#OLRétro
15 Septembre 1998 : Frappe monumentale de Jacek Bak sur la pelouse de Blackburn @Rovers, victoire 1-0 ! pic.twitter.com/bSOUGz87yt— Olympique Lyonnais (@OL) September 15, 2018
Zdobywcą wielkiego trofeum we Francji jest, mający obywatelstwo francusko-polskie, Ludovic Obraniak, który niegdyś stanowił o sile naszej reprezentacji. We Francji grał od dziecka. Zanim trafił do Lille, klubu, z którym wygrał mistrzostwo, grał w ekipie „Les Grenats”, czyli w FC Metz. Tam kopał futbolówkę także w kadrze młodzieżowej. Jego kariera nabrała tempa jednak dopiero, kiedy trafił do ekipy prowadzonej przez Rudiego Garcię.
Mimo że w tamtym czasie dominował Lyon, wszystko zaczęło się zmieniać od sezonu 2008/2009. Mistrzostwo zdobyło wtedy Bordeaux. Natomiast w kolejnych rozgrywkach zgarnęła je Marsylia i w końcu w batalii 2010/2011 zwyciężyło Lille. W zespole z północnej części Francji Obraniak zaliczył 152 występy, w których strzelił 19 bramek. Polak nie był jednak zawodnikiem podstawowej jedenastki w mistrzowskim okresie. W pierwszym składzie wyszedł jedynie czterokrotnie. Był za to regularnym zmiennikiem i finalnie na boisko wychodził 24 razy. W ekipie Lille błyszczało wówczas kilku innych graczy, jak choćby Francuz Yohan Cabaye, obywatel Wybrzeża Kości Słoniowej Gervinho czy przede wszystkim Eden Hazard. Belg pokazał się światu, był zawodnikiem numer jeden w zespole i już interesowały się nim wielkie europejskie drużyny.
We can't do all competitions:
Eden Hazard's 2010-11 Ligue 1 season by numbers:
◥ 135 fouls won (most)
◥ 101 take-ons completed (most)
◥ 99 chances created (2nd-most)
◥ 39 shots
◥ 10 assists
◥ 7 goalsRidiculous output. ✨ https://t.co/nXa8WHcQZx
— Squawka (@Squawka) December 18, 2020
Wracając do Obraniaka, Polak może uznać sezon mistrzowski za dobry ze swojej strony. Choć trafił do siatki w kampanii 2010/2011 jedynie dwukrotnie, to z pewnością należy stwierdzić, że dołożył sporą cegiełkę do sukcesu ekipy Rudiego Garcii. Kariery w Lille na miarę Szarmacha w Auxerre nie zrobił, ale pomógł zdobyć to, czego wielu się nie udało przez lata gry na francuskich boiskach.
Kolejnym, który podniósł trofeum mistrzowskie, był Kamil Glik. Polak do Monaco trafił przed sezonem 2016/2017 po transferze z włoskiego Torino, w którym zebrał świetne recenzje. Nic więc dziwnego, że ówczesny trener Jardim postawił na doświadczonego już Polaka. Glik był bardzo istotnym zawodnikiem ekipy z księstwa. W całym sezonie 2016/2017 zagrał najwięcej minut, łącznie 3240. Drugim obok Polaka, który wystąpił we wszystkich meczach w tych rozgrywkach, był chorwacki bramkarz, Danjel Subasić.
O Polaku mówiono „skała” czy „mur nie do przejścia”. Rzeczywiście Glik grał kapitalnie, podobnie jak cała defensywa Monaco. Świetne występy okrasił sześcioma bramkami i bardzo pomógł całemu zespołowi, który przerwał dominację PSG w lidze. Wspomina się go we Francji bardzo ciepło, a jego gra na długo wpisała się w historię mistrzowskich drużyn z Lazurowego Wybrzeża.
Aktualnie Glik broni barw włoskiego Benevento, ale w Monaco na pewno dalej pamiętają jego kluczowe przechwyty i wślizgi, które paraliżowały akcje ofensywne przeciwników.
https://twitter.com/ASMonacoEnglish/status/1279421007543988225
Ostatnim, który zdobył mistrzostwo Francji, tym razem z Paris Saint-Germain, jest polski bramkarz, Marcin Bułka. Polak w sezonie 2019/2020 rozegrał niestety tylko jedno spotkanie. Pełne 90 minut miał w starciu z FC Metz wygranym przez paryżan 2:0. Można powiedzieć, że niewiele, ale medal za mistrzostwo do Bułki trafił, choć ten zdecydowanie wolałby grać więcej. O to zapewne jest bardzo trudno, kiedy rywalizuje się z bardzo doświadczonym Keylorem Navasem. Kostarykanin pojawił się na Parc des Princes po transferze z Realu Madryt. Bułka może się jednak wiele nauczyć, a medal za mistrzostwo był zapewne nagrodą za pracę wykonaną podczas treningów.
Zostać legendą
Oczywiście oprócz powyższych nie sposób nie wspomnieć o Andrzeju Szarmachu, który mimo iż nie zdobył sukcesu na miarę Glika, Obraniaka czy Gadochy, to jednak stał się legendą Auxerre i jest nią do dziś. Gdańszczanin przyczynił się do tego, że jego zespół stał się wówczas czołową drużyną francuskiej piłki nożnej. Wielu do tej pory uważa, że właśnie ta drużyna, z Polakiem w składzie, rozpoczęła świetną pracę, która była potem kontynuowana i finalnie w 1996 roku ukoronowana mistrzostwem kraju.
W 1980 roku polski napastnik uzyskał pozwolenie na opuszczenie kraju, co nie było wcale takie proste w tamtym czasie, i trafił wówczas do beniaminka ligi. Przez pięć sezonów Szarmach grał w klubie u szczytu jego rozkwitu. Burgundczycy stanęli na podium w sezonie 1983/1984, a wkład Polaka nie był w tym rozwoju obcy.
Andrzej #Szarmach, AJ Auxerre 1980-85 @ajaofficiel pic.twitter.com/AU7isZqTjO
— Football Portraits (@AttitudeFoot) May 6, 2014
Jego rekord strzelecki jest wymowny w kontekście jego klasy. Zdobyte 94 gole w 148 meczach. Polak trafiał kolejno 16 bramek w pierwszym sezonie, 24 w drugim, ponownie 24 w trzecim, 20 w czwartym i wreszcie 10 w ostatnim. Nadal jest najlepszym strzelcem w historii AJ Auxerre we francuskiej ekstraklasie.
Oczywiście byli także inni na placu boju. Dobrze grało we Francji dwóch Polaków, też w Auxerre, a mianowicie Paweł Janas i Ireneusz Jeleń. Ciekawie prezentował się Kamil Grosicki w Stade Rennais. Maciej Rybus grał w Olympique Lyon, Mariusz Stępiński w FC Nantes, a Grzegorz Krychowiak przez moment w PSG. Przed nimi występowało również wielu innych Polaków, ale nikt jednak nie osiągnął takiej renomy w klubie jak Szarmach. Nikt poza wspomnianą czwórką nie zdobył także mistrzostwa Francji.
***
Dla Arkadiusza Milika podróż dopiero się zaczyna. W miniony weekend zagrał swój debiutancki występ. Można powiedzieć, że Polak walczył i chciał pokazać się jak najlepiej, ale cała ekipa Marsylii w drugiej połowie grała słabiej. Zastąpienie Argentyńczyka Benedetto na niewiele się zdało. Polak zapewne inaczej wyobrażał sobie debiut w Ligue 1. Niestety Milik nie wyróżnił się niczym szczególnym. Finalnie po bramkach Maripana, Tchouameniego i Joveticia Monaco ograło 3:1 Olympique, choć do przerwy to Marsylia prowadziła 1:0. Okazuje się, że walka o mistrzostwo nie wygląda dla marsylczyków obiecująco. Dla Polaka z kolei był to jednak pierwszy mecz po zmianie Włoch na Francję. Trzeba Milikowi dać czas, a być może będziemy znów oglądali sukcesy na miarę Glika, Obraniaka, Bąka czy Gadochy.
Z całym szacunkiem dla redaktorów ale Arek Milik w swoim półgodzinnym debiucie w barwach OM ,, wyróżnił '' się bardzo źle. Jego walka o piłkę sprowadzała się do latania od pola do pola a tam gdzie powinien być napastnik hulał wiatr... a wisienką na torcie był gol na 3-1 dla AS Monaco z rożnego. Otóż ten gol idzie de facto na konto Milika bo nie dość że do piłki nie wyskoczył to mimo że mógł bardzo źle krył strzelającego Tchouameniego. Oby w następnych meczach było lepiej ?⚽
@Azariasz Rzeczywiście Arek przy bramce Tchouameniego powinien zachować się lepiej. To "wyróżnienie" myślę, że może trafić do wszystkich chłopaków, bo cała ekipa Marsylii była trochę zagubiona przy obu rzutach rożnych. Nie obyło się tam również bez zamieszania w obu sytuacjach. Poczekajmy trochę. Arek długo nie grał, a do tego ma nowych kolegów do gry. Miejmy nadzieję, że będzie się prezentował z meczu na mecz coraz lepiej :)