Na Emirates wszystko zgodnie z planem


24 stycznia 2014 Na Emirates wszystko zgodnie z planem

Spotkanie pomiędzy liderem Premier League i 11. drużyną League One przebiegło zgodnie z przewidywaniami. Jeśli ktoś liczył na potknięcie „Kanonierów”, musiał obejść się smakiem.


Udostępnij na Udostępnij na

Lucas Podolski
Lucas Podolski (fot. Skysports.com)

Mecz Arsenalu z Coventry City rozpoczął rywalizację w ramach IV rundy rozgrywek o Puchar Anglii. Mimo sporej różnicy klas między zespołami, ekipa z Londynu wyszła na boisko w dość mocnym składzie. W bramce Szczęsnego zastąpił Fabiański, a w ataku zamiast Girouda biegał Bendtner. W formacji pomocy mogliśmy podziwiać między innymi: Oezila, Wilshere’a czy Gnarby’ego.

Emirates Stadium
Emirates Stadium (fot. Raheem Atherley)

Mecz rozpoczęli goście, a na pierwszą porządną podbramkową akcję musieliśmy czekać do 9. minuty. Wtedy to wrzutka Jenkinskona powędrowała do Podolskiego, ale ten uderzył wysoko ponad bramką. Następnie w 13. minucie strzał z dystansu oddał Oxlade-Chamberlain – również bardzo niecelnie. Pierwszy gol padł dwie minuty później. Po podaniu Oezila Podolski prostym zwodem „położył” bramkarza gości i strzałem w długi róg skierował piłkę do pustej bramki. W 18. minucie na świetny strzał piłkarza Coventry, Fabiański odpowiedział jeszcze lepszą paradą. Była to pierwsza interwencja polskiego bramkarza w meczu. Dziewięć minut później było już 2:0 – po rzucie rożnym dośrodkowanie głową przedłużył Mertesacker, piłka trafia do Podolskiego, a ten bez problemów głową zdobył swojego drugiego gola. Około 40. minuty nad Emirates bardzo szybko z drobnej mżawki wynikła całkiem spora ulewa. Przez to strzały stały się mniej celne, jak ten Wilshere’a z 43. minuty.

Francuzowi wystarczyło pięć minut na boisku, by wpisać się na listę strzelców
Francuzowi wystarczyło pięć minut na boisku, by wpisać się na listę strzelców (fot. Skysports.com)

Drugą połowę lepiej zaczęli goście. Najpierw niezły strzał w 50. minucie, ale wprost w bramkarza, następnie najlepsza szansa dla ekipy z Coventry. Na 16. metrze futbolówkę otrzymał niepilnowany Clarke i strzałem bez przyjęcia trafił w słupek. Fabiański, jedyne co mógł zrobić, to odprowadzić piłkę wzrokiem. Później mieliśmy festiwal zmarnowanych sytuacji: w 60. minucie – pudło Bendtnera, w 61. – Danielsa, w 62. – Podolskiego, a w 67. do tego mało zaszczytnego grona dołączył Adams. Na dobre z nieskutecznością pod bramką skończył Giroud, który zdobył gola zaledwie pięć minut po tym, jak pojawił się na boisku. Pokonał bramkarza gości mocnym strzałem przy krótkim słupku, a następnie za świetną asystę podziękował Gibbsowi. W 88. minucie Cazorla dołączył do piłkarzy, którzy upodobali sobie dzisiaj strzelanie w trybuny, ale zrehabilitował się już minutę później. Hiszpan dopadł do bezpańskiej piłki w okolicach 11. metra i bardzo mocnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce.

Podsumowując, lepszy wynik niż gra, chociaż z takim przeciwnikiem drużyna Arsenalu nie musiała „wrzucać najwyższego biegu”. Teraz „Kanonierom” pozostaje w spokoju czekać na losowanie następnej rundy FA Cup.

Komentarze
~Kanonier_90 (gość) - 10 lat temu

Mecz klasa oby tak dalej ; ) czekamy na losowanie
w niedziele! :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze