Mroczne widmo


We wtorek Grzegorz Lato zapowiedział, że jednak nie będzie ubiegał się o reelekcję na fotel prezesa PZPN-u. Swoją decyzję motywował dobrem polskiego futbolu. Miło z jego strony. Szkoda tylko, że nawet na końcu swojej kariery musiał być aż tak zakłamanym człowiekiem. Lato nie wystartował, ponieważ zwyczajnie nie mógł. Nie otrzymał bowiem wymaganej liczby rekomendacji. Najciekawsze w tym jest to, że ludzie, tak bardzo chcąc się go pozbyć z futbolu, w ogóle nie zastanowili się, co dalej. A za rogiem czeka równie podobne zagrożenie w osobie Zbigniewa Bońka i jemu podobnych…


Udostępnij na Udostępnij na

Grzegorz Lato uosabiał wszystko, czego widzieć we współczesnym futbolu nie chcieliśmy. Ponawiał wręcz utarte wzorce zapożyczone z ław sejmowych. Grubiaństwo, brak ukierunkowanego wykształcenia, brak znajomości języków, ale przede wszystkim brak planu na uzdrowienie naszej piłki. A zapytany o to, jak zwykle zrzucał winę na innych. Skąd my to znamy?

Polska piłka od jakiegoś czasu jest naprawdę w głębokim kryzysie. Nie przyciągamy inwestorów, nie jesteśmy atrakcyjni ani w kraju, ani tym bardziej za granicą. Występ na Euro – fatalny. Zysk z Euro – za mały. Organizacja turnieju? Pozostawiła wiele do życzenia. Nie chcę już nawet wspominać o występach polskich klubów w europejskich pucharach czy chociażby minimalnej reformie tak zwanej polskiej myśli szkoleniowej, bo to są tematy na oddzielne rozprawy.

Nie robię powyższego rachunku sumienia bez powodu. Jednocześnie jest to bowiem lista „to do” dla następnego prezesa PZPN-u. I tu pojawia się oczywiste pytanie: kto się tego podejmie?

Ostatnimi czasy na zbawiciela polskiego futbolu wykreowany został Zbigniew Boniek. Początkowo też byłem entuzjastą naszego najlepszego piłkarza w dziejach. Obyty na europejskich salonach, zna wszystkie tuzy światowych federacji z Platinim na czele, a także powala urokiem osobistym. Jednak już w tym momencie coś zaczyna się nie zgadzać.

Boniek nie jest nowością na polskim rynku, nie jest też ani trochę powiewem świeżości w szeregach związkowych. W przeszłości był już przecież wiceprezesem PZPN-u i to w czasach największej afery korupcyjnej w historii! Żeby trzymać się już do końca terminologii biblijnej, ludzie zdążyli go namaścić jako kolejnego mesjasza, a tak naprawdę wszyscy możemy wprowadzić do związku konia trojańskiego. I to zrobionego z podobnego drewna – czy też może w tym wypadku betonu – co jego poprzednicy.

Gdy to sobie uświadomiłem, zadałem sobie kolejne pytanie: skoro przez tyle lat obecności Bońka w polskiej piłce nie udało mu się odcisnąć pozytywnego piętna, to jakie są szanse, że teraz nakieruje polski futbol na właściwe tory? Boniek był też selekcjonerem kadry, ale gdy mu się nie udało, to po prostu zwinął manatki i uciekł do Włoch, nie biorąc przy tym żadnej odpowiedzialności. Trenerskie zapędy Zbigniewa na szczęście zostały już opanowane, ale czy naprawdę taka persona powinna przewodzić jednemu z największych zrzeszeń w RP?

Zgłębiając swoją wiedzę na temat potencjalnego przyszłego prezesa, natrafiłem jednak na coś bardziej niebezpiecznego, a mianowicie znajomość Bońka z Andrzejem Kafarskim. To nazwisko nic Wam nie mówi? A Andrzej Placzyński, prezes Sportfive, już zapala jakąś lampkę w Waszych głowach? Jeżeli tak, to dobrze, ponieważ jest to jedna i ta sama osoba. Co gorsza, Placzyński vel Kafarski to były porucznik SB. Jestem patriotą, a przynajmniej za takiego się uważam, i myślę, że miejsce każdego byłego (jakkolwiek to brzmi) esbeka jest w więzieniu, a nie przy negocjacjach z TVP odnośnie do tego, czy ja obejrzę w telewizji mecz mojej reprezentacji występującej w biało-czerwonych barwach z orzełkiem na piersiach czy też nie.

Boniek swojego kolegę Placzyńskiego bronił już nieraz, co tylko stawia kolejne znaki zapytania przy jego kandydaturze. Już obecna (a za chwilę poprzednia) władza podpisała ze Sportfive kuriozalną umowę, na którą będziemy skazani aż do 2020 roku! Kto przy zdrowych zmysłach podpisuje tak długoterminowy dokument? To już umowy o dysponowanie nazwą stadionu trwają krócej…

To jednak nie jedyne grzeszki „Piękności Nocy”. Jeszcze niedawno Cezary Kucharski zarzucał Bońkowi oferowanie handlu piłkarzami. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, ile w tych doniesieniach jest prawdy, ale na pewno takie opinie „Zibiemu” nie pomagają.

Na koniec pojawiają się problemy nawet i natury logistycznej. Jak Boniek chce kierować związkiem, mieszkając na co dzień w Rzymie? Bo tego, że na całą kadencję przeprowadzi się na stałe do Polski, jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić.

Z wielu względów najtrafniejszym komentarzem do kandydatury Zbigniewa Bońka wydaje się powiedzenie nie wszystko złoto, co się świeci. Tej kandydatury obawiam się najbardziej, ponieważ jest ona realna, a nie rozwiąże żadnego piłkarskiego problemu. To trochę jak w polskim parlamencie. Rządzi ciągle ta sama fatalna partia, ale niestety tylko dlatego, że inne są równie kiepskie. Gorszym kandydatem jest już chyba tylko Zdzisław Kręcina, ale on raczej powinien pomyśleć o prezesurze w Polmosie, a nie w PZPN-ie.

Strzeżmy się więc, ponieważ mroczne widmo nadciąga. I co najlepsze, sami się go doprosimy.

Komentarze
Pika (gość) - 12 lat temu

Ktoś tu jest uprzedzony do Zibiego -_-

Odpowiedz
~matix (gość) - 12 lat temu

autor tego artykułu zamienił się na rozum z
Grzegorzem Lato

Odpowiedz
~asd (gość) - 12 lat temu

autor tekstu poje bany

Odpowiedz
~Brawo (gość) - 12 lat temu

Super artykuł, interesowałem się jego poczynaniami
już dużo wcześniej, i doszedłem do tego samego
wniosku, byłby on jedną wielką niewiadomą co mnie
osobiście nie odpowiada, bo jeżeli kogoś już
brać, to osobę z sercem i pasją do futbolu, nie
dla pieniędzy czy sławy. A że takich kandydatur na
obecną chwilę nasz kraj nie posiada, to jesteśmy
uziemieni.

Odpowiedz
~matix (gość) - 12 lat temu

osła szukaj nie wiem w domu chyba

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze