Motor przyjechał, Legia rozjechała. 5:2 w Warszawie


Legia Warszawa wygrała z Motorem Lublin 5:2, dzięki czemu awansowała na drugą pozycję w tabeli PKO BP Ekstraklasy

1 września 2024 Motor przyjechał, Legia rozjechała. 5:2 w Warszawie
Mateusz Kostrzewa/Legia Warszawa

W ramach 7. kolejki PKO BP Ekstraklasy Legia Warszawa mierzyła się u siebie z Motorem Lublin. Efekt? Dwa rzuty karne, ogrom akcji i siedem goli. Ostatecznie mecz ten zakończył się wynikiem 5:2, co jest już czwartym ligowym zwycięstwem „Wojskowych” w tym sezonie. Motor notuje zaś drugą porażkę i niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej. Czas na wnioski z tego spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia wygrała z Motorem Lublin zasłużenie. Tworzyła dużo sytuacji, była bardziej konkretna i wynik poniekąd odzwierciedla przebieg tego spotkania. Warszawiacy byli lepsi, zaś goście naprawdę walczyli i zaprezentowali się godnie.

Gole dla „Wojskowych” zdobywali kolejno Bartosz Kapustka, Paweł Wszołek, Migouel Alfarela, Bartosz Kapustka (po raz drugi) oraz Jean-Pierre Nsame. Dla Motoru strzelali zaś Sebastian Rudol i Mbaye Jacques Ndiaye.

Przebudzenie Bartosza Kapustki

O Bartoszu Kapustce pisaliśmy już przy okazji kilku poprzednich meczów. Zasługiwał na same pozytywne komentarze. Musimy pochwalić go po tym spotkaniu ponownie, bo od pewnego czasu pomocnik ten jest w doprawdy genialnej dyspozycji, co potwierdził także w niedzielne popołudnie. A to nie zawsze było codziennością. Dobrego Bartosza Kapustkę traktowaliśmy jeszcze w poprzednim, jak i na początku tego sezonu jedynie jako pewne wspomnienie. Wspomnienie z czasów, kiedy cała Polska zachwycała się młodym (ok. 19-letnim), powoływanym do reprezentacji Polski Bartkiem z Cracovii. Później wyjazd za granicę, perturbacje i przedwczesny powrót do Polski.

W Legii miał początkowo momenty – później jednak kontuzja i ponowne przygaśnięcie na dłuższy czas po powrocie do gry. Krytykowano go i robiono to słusznie. Nie dawał Legii absolutnie nic, a oczekiwania były, rzecz jasna, bardzo duże. Na początku tego sezonu one wzrosły ze względu na to, że odszedł główny kreator akcji ofensywnych „Wojskowych”, Josue, a Kapustka w kwestii zastąpienia go w tym aspekcie wydawał się mieć największe predyspozycje z pozostałych w kadrze zawodników.

Na samym początku sezonu królował Luquinhas, jednak z czasem Brazylijczyk przestał mieć aż tak znaczący wpływ na zespół. Wówczas oczy sympatyków warszawskiego klubu skierowały się na omawianego „Kapiego”, który wciąż zawodził. Trener Goncalo Feio postanowił włączyć jego osobę do bardziej ofensywnej gry, z której wywodził się 27-latek. Z niej został ograniczony jeszcze przez poprzedniego trenera, Kostę Runjaicia. Teraz wiemy już, że decyzja ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Kapustka, któremu daje się pełną wolność w kreowaniu akcji, jest szalenie niebezpieczny.

***

Nie boimy się powiedzieć, że jest w tej formie jednym z najlepszych pomocników w lidze. Taką odsłonę jego osoby aż chce się oglądać. Pomijając ostatnią skuteczność w zdobywanych bramkach (w tym dwa gole dzisiaj), były gracz między innymi Cracovii czy Leicester City naprawdę odpowiada w tym klubie za wiele kwestii i w tej chwili, obok Vinagre czy Luquinhasa, możemy traktować go jako nieodzowny punkt projektu Feio. A głosy o potencjalnym powrocie do reprezentacji Polski wcale nie są bezpodstawne. Kapustka jest w swojej szczytowej dyspozycji w całej swojej karierze i jeżeli tylko utrzyma formę z teraz przez dłuższy czas, nie można wykluczyć, że Michał Probierz spojrzy na niego pod kątem kadry bardziej przychylnym okiem niż dotychczas.

Legia straci Kramera?

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że już niedługo Blaz Kramer przestanie być zawodnikiem Legii Warszawa. Ostatnio media łączyły Słoweńca z CSKA Sofia, a dziś pojawiły się plotki wskazujące na Slovan Bratysława jako nabywcę najbardziej bramkostrzelnego zawodnika warszawiaków w tym sezonie. No właśnie – „najbardziej bramkostrzelnego zawodnika”.

Blaz Kramer zdobył w tym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, aż 5 bramek i 4 asysty, a więc miał swój bezpośredni udział w 9 z 34 akcji bramkowych „Wojskowych”. A to dużo – najwięcej w zespole. Przekładając te liczby na procenty, to ponad 26% wszystkich goli zostało zdobytych za jego sprawą. Ten nagły wyskok formy był dość niespodziewany, mając na względzie ostatnie dwa sezony, w których na palcach jednej ręki możemy policzyć mecze dobre w jego wykonaniu. Wyolbrzymiamy? Nie. Nie dowoził, jeżeli chodzi i o liczby, i ogólny udział w grze. Również dlatego, że permanentnie trapiły go kontuzje. To jednak go nie usprawiedliwia, bo i jak wchodził to nie zachwycał. Pomińmy jednak to…

Legia – weryfikacja gry ofensywnej

Jak Legia poradziła sobie z Motorem Lublin bez goli Blaza Kramera? Sądząc po wyniku, bardzo dobrze. Tak wyglądało to również w samej grze. Motor Lublin jest może łatwym sprawdzianem, ale jakimś jest. Jak radzą sobie napastnicy (również poprzez wzgląd na starcie z beniaminkiem)?

  • Pekhart: pomijając już nawet zmarnowany rzut karny, naprawdę nie wygląda w tym momencie zbyt dobrze. Przynajmniej, jeżeli mówimy o nim pod kątem pierwszego składu. Czech będzie na dłuższą metę zmiennikiem – nikim więcej. Brak mu motoryki i czasem nawet opanowania z piłką przy nodze. Czasem potrafi zaskoczyć rywala, więc może być przydatny w dalszej części sezonu.

  • Gual: gdybyśmy brali pod uwagę tylko początek sezonu, nie mielibyśmy wątpliwości, że to on powinien być zawodnikiem podstawowego składu. Ostatnio prezentuje się zaś na tyle słabo, że powoli kibice „Wojskowych” mają go dosyć. Nie jest to specjalnie dziwne. Jest aktywny, ale również szalenie chaotyczny i niedokładny. Musi to zmienić, bo jako podwieszony napastnik w dwójce z przodu jest olbrzymią wartością dodaną, jeżeli tylko jest w formie.
  • Alfarela: wygląda coraz lepiej, a mecz z Motorem Lublin był chyba najlepszym spotkaniem w jego wykonaniu. Oby tak dalej i z pewnością Goncalo Feio da mu dodatkowe minuty.

  • Nsame: co o nim sądzić? Miało wyglądać to lepiej, choć tu powinniśmy mimo wszystko dać mu czas. Patrząc na samo CV, jest najlepszym atakującym w Legii i nie zdziwimy się wcale, jak zacznie nałogowo strzelać gole. Zaliczył już przeciętne spotkania, ale i dobre wejścia (do jednych z nich możemy zaliczyć mecz z Motorem, który zakończył z golem na jego koncie). Jest silny, szybki i skuteczny, więc na papierze ma wszystko, aby grać dobrze. Potrzeba mu tylko czasu na aklimatyzację.

Pominęliśmy tu Majchrzaka, który na tę chwilę został nieco odsunięty od pierwszego składu. Puentą tego akapitu przy tym wszystkim jest zaś to, że Legia ma bogactwo w linii ofensywnej, ma szeroki wachlarz umiejętności i możemy być niemal pewni, że przynajmniej połowa z wymienionych zawodników zacznie grać dobrze albo i lepiej, a to będzie już sukces, który może zagwarantować Legii pozytywne wyniki w dłuższej perspektywie.

Jestem zadowolony z niedzielnej gry ofensywnej. Wiem, po co kibice przychodzą na stadion i czego oczekuje się od Legii. Oczywiście, czuję dumę z tego, jaki styl zaprezentowali piłkarze, ale musimy zrozumieć, że nie każdy mecz w sezonie będzie tak wyglądał.Ocenił na konferencji po meczu Legia Warszawa – Motor Lublin trener Goncalo Feio

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze