Mójta i Zachara w Wiśle, czyli w Krakowie zaskakująco normalnie


7 czerwca 2016 Mójta i Zachara w Wiśle, czyli w Krakowie zaskakująco normalnie

Już za momencik przy Reymonta zamelduje się drugi zawodnik w trakcie tego okienka transferowego, Mateusz Zachara. Oznacza to, że jeszcze w trakcie przerwy wakacyjnej Wisła zaczyna kompletować skład na przyszły sezon. Powiedzielibyśmy, mądra i rozważna praktyka. Nic szczególnego. Ale to Polska, Kraków, a tam... normalność nie zawsze jest w cenie.


Udostępnij na Udostępnij na

I wiecie co? Podoba nam się ten ruch ze strony Wisły. Na pierwszy rzut oka wygląda on może niezrozumiale, przecież w Wiśle są już w napadzie Brożek i Ondrasek. Z kolei Zachara do klubu przychodzi z Chin, w których to rozegrał 23 mecze i strzelił 4 gole. Ujmijmy to tak, dorobek może nie powala na kolana, a sam piłkarz wraca po kontuzji. Można zatem mniemać, że jest to transfer potencjalnego ryzyka.

Ale po chwilowym zastanowieniu ma to wszystko ręce i nogi. Mowa tutaj o transakcji, na której de facto zyskują obie strony. Wisła za niewielkie pieniądze zdobywa piłkarza, który uzupełni siłę ataku i umożliwi trenerowi korzystanie z dodatkowych opcji. Dodatkowo jego gra w Chinach budzi skojarzenia z Krzysztofem Mączyńskim, który po powrocie z Azji zdecydowanie wniósł do drużyny sporo jakości. Sam Zachara również dokonuje korzystnego wyboru dla siebie. Decyduje się na grę w klubie, w którym można się odbudować, takim w sam raz na jego możliwości. Lech czy Legia to byłyby chyba za duże rozmiary kapelusza, Górnik właśnie wyleciał z ligi. A tymczasem Wisła ma niezłego trenera, przyzwoity skład na pierwszą ósemkę i zawodników, przy których można grać ofensywną piłkę. Słowem, naprawdę mądra decyzja dla wszystkich.

https://twitter.com/MikeGrzesik91/status/738997324337315840

W Krakowie zresztą warto docenić ową aktywność transferową. Już na wstępie przygotowań Dariusz Wdowczyk dostanie dwóch nowych piłkarzy, co z pewnością ułatwi mu przygotowanie zespołu do sezonu. Oczywiście, sama aktywność to jedno, a jakość to drugie. Ale i tutaj w sumie nie mamy do czego się tak naprawdę przyczepić. Przypomnijmy, że Obok wspomnianego Zachary do „Białej Gwiazdy” dołączył również Adam Mójta. Jasne, były zawodnik Podbeskidzia ma już 29 lat i być może właśnie rozegrał sezon życia. W obronie zaś prawdopodobnie nie da tyle jakości co w ataku. Chociaż…

Co jednak łączy oba transfery? Rozsądek. To nie są ruchy, na które klub wydaje spore kwoty. To raczej transakcje małego ryzyka, na których niewiele się traci, a można w miarę zyskać. Wisła Kraków sięga bowiem po zawodników, którzy są dostępni na rynku za w miarę przyzwoite pieniądze. Na miarę swoich możliwości.

Czy taka polityka wypali? Na pewno nie będzie można mieć pretensji, że klub nie skorzystał z dostępnych i przyzwoitych opcji. A Mójta i Zachara właśnie takimi są.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze