Młodzież City lata świetlne przed United. Czy Diabły się obudzą?


15 marca 2016 Młodzież City lata świetlne przed United. Czy Diabły się obudzą?

Manchester United wychowankami stoi – tak mogłoby się wydawać, patrząc na to, ilu adeptów wprowadził do pierwszego zespołu Louis van Gaal. Tak kolorowo jednak nie jest – akademia Manchesteru City znajduje się dziś o kilka(naście) poziomów wyżej od tej z czerwonej części miasta. Dacie wiarę? Jeżeli „Czerwone Diabły” nie poczynią odpowiednich kroków, za kilka lat obudzą się z ręką w nocniku.


Udostępnij na Udostępnij na

Im niżej, tym gorzej. Problem ukryty

14 – z usług tylu wychowanków skorzystał dotychczas van Gaal podczas swojego pobytu w Manchesterze i jest to jedna z niewielu rzeczy, za które się Holendra chwali. Szumne zapowiedzi szkoleniowca o kultywowaniu tradycji dawania szans młodym graczom na Old Trafford nie były mrzonkami, 64-latek realizuje ten plan w pełnej krasie.

Sytuacja wychowanków w pierwszym zespole Manchesteru City natomiast woła o pomstę do nieba. Jedyny gracz akademii, który dostaje szanse gry, to Kelechi Iheanacho, co jest jednym z najgorszych wyników ze wszystkich klas rozgrywkowych na Wyspach Brytyjskich. Pozornie sytuacja wydaje się klarowna: United dba o młokosów i oni będą stanowić o sile klubu, ich „głośni sąsiedzi” nadal będą przeprowadzać wielomilionowe transfery i w ten sposób budować drużynę. Nic bardziej mylnego.

Żr. Manutd.com
Żr. Manutd.com

Problem można dostrzec dopiero po zdjęciu wzroku z pierwszego zespołu, a skupieniu się na drużynach młodzieżowych. Im niższa kategoria wiekowa, tym większa przepaść pomiędzy oboma klubami. Nie jest to dobrze dostrzegalne, jeżeli pod lupę weźmiemy zespół U-21 – właśnie z niego van Gaal dokooptowuje graczy do zdziesiątkowanego kontuzjami pierwszego składu. W Premier League U-21 podopieczni Warrena Joyce’a walczą o zwycięstwo w całej stawce. Rezerwy „Obywateli” na razie są w TOP 3.

Źr. Premierleague.com
Źr. Premierleague.com

Wystarczy jednak zejść o zaledwie jedną klasę rozgrywkową niżej, do poziomu U-18, aby przekonać się o ogromnej różnicy dzielącej obie akademie. Chłopcy z Manchesteru City wygrali rundę zasadniczą w grupie północnej, podczas gdy ich rówieśnicy z czerwonej części miasta zakończyli ten sam etap na przedostatniej pozycji w tabeli, z 14 porażkami w 22 meczach. Dzisiaj trwa runda finałowa: City przewodzi w grupie mistrzowskiej, United zaś jest w środku stawki w zestawieniu najsłabszych drużyn. Nic dodać, nic ująć.

Źr. Premierleague.com Akademie Manchesteru
Źr. Premierleague.com

Dominacja „głośnych sąsiadów”. Dobre zarządzanie przynosi efekty

Kiedy w 1986 roku Alex Ferguson, jeszcze bez tytułu szlacheckiego, zjawił się w Manchesterze, od razu wziął się za młodzież. Z klubu wyrzucił zgraną paczkę nierobów i alkoholików, a zamiast tego zaczął inwestować w nowe talenty. I robił to na najwyższym poziomie na Wyspach Brytyjskich. Opłaciło się z nawiązką: słynna Class of 92′ wygrała wszystko, co było do wygrania, a na Old Trafford z ich umiejętności korzystano przez kilkanaście lat.

Dzisiaj w klubie myślą, że adepci futbolu będą chcieli grać za historię. Skąd taki wniosek? Otóż w tym samym mieście znajduje się akademia, która chłonącym sztukę futbolu jest w stanie zaoferować znacznie więcej i wcale nie chodzi tutaj o pieniądze. A przynajmniej nie wyłącznie. Różnic jest mnóstwo. Zaczynając od tej najbardziej związanej z samym szkoleniem: zawodnicy poniżej 14. roku życia w United spędzają na treningach 5,5 godziny w tygodniu, w City zaś cztery godziny… każdego dnia.

bomar.com.pl
Ośrodek treningowy Manchesteru United w Carrington (Bomar.com.pl)

Dalej są sprawy strukturalne, które w przypadku naprawdę młodych zawodników odgrywają przecież kluczową rolę. Są to chłopcy, którzy mają obowiązek szkolny. Jak podchodzą do tego kluby? City wybudowało własną szkołę dla adeptów, United zaś prywatną placówkę oferuje tylko najlepszym, większości zwraca jedynie pieniądze za dojazdy. Kiedy już przyszli Rooneyowie trafią do akademii United (a nie jest to łatwe, Carrington leży po zachodniej stronie miasta, a mówiąc ściślej – pośrodku niczego), grają na obiektach bez świateł i z przenośną trybuną. W tym samym czasie Kompani i Silvowie występują na najnowocześniejszych obiektach na świecie z sześcioma tysiącami krzesełek.

O losach młodocianych decydują rodzice i mimo sympatii syna do jednego z klubów mogą wpoić mu, gdzie ma większe szanse na rozwój. Powiecie, że w City nie daje się szans wychowankom? Dzisiaj nie. Patrząc jednak na wkład finansowy i organizacyjny szejków w rozbudowę wszystkich struktur akademii, można śmiało przypuszczać, że w najbliższych latach zmieni się model prowadzenia klubu. Podczas gdy kiedyś młodzi piłkarze uciekali z akademii City do United (Ryan Giggs!), coraz częściej zdarzają się sytuacje dokładnie odwrotne.

Najwyższy czas na zmiany

W ostatnich latach Robin van Persie, Darren Fletcher czy Phil Neville posłali swoje pociechy do szkółki Manchesteru City. I nie ma się czemu dziwić. Ostatnie spotkanie drużyn U-14 z Manchesteru zakończyło się wynikiem 9:0 dla tych ubranych w niebieskie koszulki. Ich drużyny U-10 i U-13 to aktualni mistrzowie Anglii. W szeregach City jest aż 14 Anglików w wieku od 16 do 19 lat, którzy już grają w reprezentacjach kraju. Jak widać, szejk Mansour ma długoterminowy plan, który lada moment zacznie być widoczny. Po efektach.

W United natomiast widzą problem, ale na razie nie potrafią z nim wiele zrobić. Wraz z końcem sezonu z akademią pożegna się Derek Langley, wieloletni szef rekrutów, który nie zgadza się z modelem zarządzania szkółką preferowanym przez Eda Woodwarda i jego współpracowników ze szczebla zarządzającego. Dyrektor wykonawczy klubu z Old Trafford jest rekinem finansjery, ale jego umiejętności dysponowania zasobem ludzkim są dalekie od ideału.

Dobrą zmianą ma być powierzenie stanowiska dyrektora akademii Nicky’emu Buttowi, którego niewątpliwym atutem jest fakt, że to jeden z najbardziej udanych „produktów” systemu szkoleniowego klubu. Anglik od 2012 roku pracuje z klubową młodzieżą. Stanowisko jest nieobsadzone od minionego lata, kiedy z zespołem pożegnał się Brian McClair.

Czy „Czerwone Diabły” wybudzą się z letargu? Co prawda w pierwszym zespole gra wielu wychowanków, ale warto spojrzeć na dwa nazwiska, które jakimś cudem nigdy w Manchesterze nie wypłynęły na szerokie wody: Pogba i Pique. Przez pryzmat ich historii warto zastanowić się, czy ilość warto przedkładać ponad jakość. W City wszystko idzie w dobrym kierunku. Co powiedziałby sir Alex, gdyby musiał podążać za „głośnymi sąsiadami”?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze