Heros Fabiański – przedstawiamy bramkarza klasy światowej


Zastanawialiście się, kto ma stać w bramce Polaków? Właśnie poznaliście odpowiedź

25 czerwca 2016 Heros Fabiański – przedstawiamy bramkarza klasy światowej

Przed Euro jednym z najczęstszych pytań o skład było to o bramkarza. Kto ma stanąć między słupkami? Świetnie radzący sobie w Romie Szczęsny czy Fabiański, który pokazywał się z jak najlepszej strony w eliminacjach? Mylili się ci, którzy myśleli, że golkiper Swansea pokazał już wszystko, na co go stać. Panie i Panowie, mamy najlepszego bramkarza na mistrzostwach Europy.


Udostępnij na Udostępnij na

O tym, czy ze Szwajcarami wygraliśmy zasłużenie, rozprawiać się będzie dniami i nocami. W zasadzie padł remis, więc odłóżmy tę rozmowę gdzieś na bok. Dlaczego nie przegraliśmy, mimo że oddychanie rękawami zaczęło się już w 70. minucie? Między bajki można włożyć opowiadanie o taktyce dostosowanej pod rywala – ta wzięła w łeb wraz z bramką Shaqiriego i aż do karnych broniliśmy Częstochowy.

Robiliśmy to niezwykle rozpaczliwie – bramka dla Helwetów nie tyle wisiała w powietrzu, ile sama szukała drogi do naszej siatki. Za każdym razem napotykała tylko jeden problem – Łukasza Fabiańskiego. Pisałem już o nim po meczu z Niemcami, który był jego debiutem na wielkim turnieju, jednak jego dzisiejszemu wystąpieniu powinien przygrywać Mozart.

Szwajcarzy strzelili bramkę turnieju, „Fabian” zaś zaliczył najlepszą interwencję. Według wszelkich praw fizyki strzał z rzutu wolnego Ricardo Rodrigueza musiał wpaść do siatki, a golkiper nie miał prawa tego obronić. Kilkadziesiąt minut później bohater tego tekstu postanowił przebić swój wyczyn – strzał głową z najbliższej odległości Deriyoka wymagał refleksu co najmniej rajdowca na najostrzejszym zakręcie Grand Prix Monako.

https://vine.co/v/5uhzTv13uUW

Dwie nieprawdopodobne interwencje to nie wszystko – Fabiański był zdecydowanie naszym najlepszym piłkarzem. Na linii wyczyniał cuda, w powietrzu wygrał WSZYSTKIE pojedynki, w które się wdał, zaliczył asystę drugiego stopnia przy golu Błaszczykowskiego. Futbolówka, którą podał do Grosickiego, ominęła siedmiu Szwajcarów i otworzyła skrzydłowemu Stade Rennais całe boisko.

Umarł król, niech żyje król

Takimi występami na stałe wchodzi się do annałów reprezentacji. Wielkie mecze z Niemcami? Wszyscy trzej bramkarze, którzy polecieli do Francji, mają takowy na koncie. O ile można zaryzykować tezę, że w przypadku Boruca i Szczęsnego właśnie spotkania z naszymi zachodnimi sąsiadami były tymi najlepszymi, o tyle Fabiański przebił swoje osiągnięcie już po kilku dniach.

Ciekawe, że po raz kolejny podobnego typu legendę „tworzy” Wojtek Szczęsny. Pamiętacie, jak dostał czerwoną kartkę, a wprowadzony na boisko Tytoń wybronił karnego z Grecją? Teraz jego kontuzja pozwoliła zająć miejsce między słupkami „Fabianowi”. Z całym szacunkiem i największym uznaniem dla Wojtka – w tym momencie na „jedynkę” nie ma żadnych szans. To nie był jednorazowy wybryk Fabiańskiego – po prostu jest bramkarzem klasy światowej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze