Rozmowa z piłkarzem poznańskiego Lecha - Tomaszem Midzierskim, który w rundzie wiosennej będzie reprezentował barwy drugoligowej Lechii Gdańsk.
Niedawno zostałeś wypożyczony z Lecha Poznań do gdańskiej Lechii. Zaaklimatyzowałeś się już w nowym klubie?
Aklimatyzacja przebiega stopniowo. W Lechii jestem od trzech tygodni i myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Wydaje mi się, że z czasem może być tylko lepiej.
W Lechu trudno było ci się przebić do pierwszego składu. Myślisz, że w Lechii będzie ci łatwiej dostać się do wyjściowej jedenastki?
Lech to drużyna budowana do walki o najwyższe cele w polskiej lidze. Zawodnicy, którzy tam występują na pozycji środkowego obrońcy, tacy jak Bartosz Bosacki czy Dawid Kucharski, są klasowymi zawodnikami. Ja nie czułem się słabszy, gdyż to są normalni ludzie, tak jak ja i każdy z nas pod okiem sztabu szkoleniowego Lecha z dnia na dzień wyglądał coraz lepiej w każdym elemencie. Każdy ma jakieś swoje walory, ale jak wiadomo, bardzo ważne jest też doświadczenie. Na wypożyczenie zdecydowałem się po rozmowie z trenerem Smudą, który powiedział mi, jakie mam szanse na grę wiosną. Wiadomo, Lech walczy o europejskie puchary i każdy mecz w tej rundzie jest bardzo ważny. Drużyna Lechii Gdańsk także ma swój cel – awans do ekstraklasy. Jeśli chodzi o moją szanse na grę, to wszystko zależy od trenera Dariusza Kubickiego. Miejsca w składzie dla środkowych stoperów są dwa, a chętnych do gry jest czterech piłkarzy.
Zaliczyłeś dwa zgrupowania w Turcji – jedno z Lechem i jedno z Lechią. Po tak intensywnym okresie przygotowawczym o formę powinieneś być chyba spokojny?
Myślę, że na każdym z tych obozów wykonałem kawał dobrej roboty. Dołożyłem wszelkich starań, aby wrócić do dobrej dyspozycji, jaką miałem przed kontuzją. Czy to się udało? Tego nie wiem. Jestem osobą, która bardzo krytycznie podchodzi do samego siebie i wymaga od siebie naprawdę dużo.
Tegoroczny awans do ekstraklasy nie powinien być trudny. Mówi się nawet o tym, że do tych rozgrywek awansować może aż 5 zespołów. Wasze szanse na awans są więc bardzo duże…
Teoretycznie tak, lecz jak już historia wielokrotnie pokazała, do ostatniego gwizdka nie można być pewnym zwycięstwa. Być może będzie pięć miejsc premiowanych awansem do Orange Ekstraklasy, zespołów chętnych do awansu jest więcej. Arka, Lechia, Piast, Polonia, Znicz, Wisła, Śląsk czy choćby Jastrzębie, którego jestem wychowankiem. To już osiem silnych drużyn. Należy również pamiętać o tym, że może trafić się jeszcze jakiś „czarny koń”, który może włączyć się w walkę o awans.
Przejdźmy do mniej przyjemnej sprawy, a mianowicie do decyzji Trybunału Piłkarskiego. Jak wiadomo, organ ten uchylił decyzję Wydziału Gier PZPN o rozwiązaniu kontraktów z winy twojego poprzedniego klubu – Górnika Łęczna. Co sądzisz o tej sprawie?
No cóż, to jeden wielki cyrk. Sam już nie wiem, co o tej sprawie sadzić. Długo o tym myślałem i nie potrafię wysnuć z postępowania Trybunału jakichś daleko idących wniosków. Nie powiem, że cała ta sytuacja spędza mi sen z powiek, lecz szarpie to moje nerwy. Opcje są dwie: albo moje odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie i mój kontrakt z Lechem będę mógł wypełnić do końca, albo odwołanie zostanie rozpatrzone negatywnie i będę musiał wrócić do Górnika.
Czyli złożyłeś już odwołanie od decyzji Trybunału?
Tak. Od czasu, gdy otrzymałem od Trybunału pisemne powiadomienie o decyzji, miałem 30 dni na odwołanie się od niej.
Drużyna Górnika została zbudowana ponownie niemal od podstaw, a w składzie jest bardzo dużo młodych zawodników. Szkoleniowiec łęcznian Krzysztof Chrobak chętnie widziałby cię w swojej drużynie.
W zespole pozostało kilku doświadczonych i klasowych zawodników. Mowa tu o Niżniku, Nazaruku, Rogowskim, Głowackim, Szymanku i Żukowskim. Do tych piłkarzy trener chciał dobrać innych wartościowych piłkarzy. Zespół w przeciągu okresu wakacyjnego stanął na nogi i wytrwale dąży do celu, jakim jest jak najszybszy powrót na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Słowa trenera Krzysztofa Chrobaka na pewno każdego zawodnika by cieszyły i nie ukrywam, że zrobiło mi się cieplej na sercu. Wiadomo przecież, że nie zachowałem się fair wobec trenera, odchodząc z klubu w taki, a nie inny sposób. Trener jest jednak człowiekiem, który potrafi wybaczać i szanuję go za to, jakim jest pedagogiem i przyjacielem.
Jak wiesz, w przerwie zimowej drużynę wzmocniło kilku piłkarzy, m.in. Kuba Wierzchowski, Dawid Sołdecki, Velo Nikitović czy Janusz Surdykowski. Jak oceniasz szanse „Górników” na awans do nowej I ligi?
Szanse są nikłe, rzekłbym zerowe, że Górnik nie awansuje. Konkurencja o miejsce w składzie będzie bardzo duża. Kuba to bramkarz, więc w drużynie jest już trzech dobrych zawodników na tej pozycji. „Janek” jest snajperem i na pewno wzmocni siłę uderzeniową Górnika. Zarówno Dawid Sołdecki, jak i Velo Nikitović mogą grać na różnych pozycjach. Powrót Vela do Górnika jest bardzo ważny, bo ten piłkarz to dobry duch drużyny. Warto wspomnieć też o Grzegorzu Piesio, którego znam z Lecha. Jest to utalentowany zawodnik, któremu wróżę pewne miejsce w składzie „zielono-czarnych”.
Czego mogę ci życzyć w nadchodzącej rundzie i w dalszej piłkarskiej karierze?
Przede wszystkim zdrowia. Chyba dla każdego sportowca jest to najważniejsze.
Zatem tego ci życzę, no i oczywiście dalszego piłkarskiego rozwoju. Dzięki za rozmowę.
Ja również dziękuję. Na koniec chciałem jeszcze pozdrowić prawdziwych przyjaciół, których poznałem właśnie w Górniku. Przyjaciół spod znaku ZIP: Grzesia Szymanka i Krzyśka Żukowskiego.
Bardzo fajny wywiad - gratulacje!