Michał Kopczyński, największy wygrany u trenera Hasiego


Czy do wiecznego pechowca wreszcie uśmiechnęło się szczęście?

30 lipca 2016 Michał Kopczyński, największy wygrany u trenera Hasiego
Grzegorz Rutkowski

Był jednym z tych, którzy mieli budować wielką Legię. Jednym tchem wymieniany obok Furmana, Żyry i Wolskiego, jako wielki talent z "legendarnego" rocznika 1992. W dodatku z warszawskim klubem związany od samego początku, wcześniej nie reprezentował żadnych innych barw. Idealny kandydat na bohatera kibiców. Kto by pomyślał, że po serii ciągłych kontuzji i wiecznego bycia "na wylocie" Michał Kopczyński dostanie prawdziwą szansę na zaistnienie w Legii w wieku 24 lat.


Udostępnij na Udostępnij na

Urodzony w Zamościu defensywny pomocnik kilka lat temu lansowany był jako poważny kandydat na przyszłego reprezentanta Polski. Niesłychanie inteligentny zarówno na boisku, jak i poza nim, znakomicie czytający intencje rywali, przez to idealnie nadający się na kogoś, kogo głównym zadaniem będzie gra w destrukcji. Jeśli dodamy do tego całkiem przyzwoitą technikę, szybko stanie się jasne, dlaczego w stolicy tak optymistycznie zapatrywano się na jego przyszłość. Gdy jednak wydawało się, że nadchodzi jego czas, pojawiły się notoryczne problemy z pachwiną i mięśniami brzucha. Nie pomogło wstawienie siatki polipropylenowej, oczekiwanie na powrót przeciągało się.

Potem były trzecioligowe rezerwy, w których Kopczyński należał do najbardziej wyróżniających się zawodników, wreszcie wypożyczenie do pierwszoligowych Wigier Suwałki w sezonie 2014/2015. Jak wypadł? Chyba całkiem przyzwoicie, skoro został wybrany przez kibiców zawodnikiem sezonu. Kolejny rok musiał być przełomowy, teraz albo nigdy, pierwszy skład Legii nigdy nie był tak blisko…

Tak się jednak nie stało. Zarówno trener Berg, jak i Stanisław Czerczesow mieli Kopczyńskiego do dyspozycji na treningach, próbowali go w gierkach. Widać było u wychowanka „piętno” rocznika 1992, trapionego wiecznymi kontuzjami. Za każdym razem, gdy dostawał szansę, głównie w Pucharze Polski, irytował kibiców bojaźliwością i taką dość charakterystyczną ospałością. Wszystko wskazywało więc na to, że lato 2016 będzie momentem pożegnania. Ani Kopczyńskiemu nie widziała się gra w III lidze, ani Legia nie chciała mieć na kontrakcie zawodnika, który i tak nie będzie dostawał szans. Pojawiła się oferta z Arki, piłkarz był nią mocno zainteresowany, o dziwo jednak weto postawił trener Hasi.

Jest to o tyle ciekawe, że po okresie przygotowawczym mówiło się o dwóch wygranych. Jednym z nich był Michaił Aleksandrow, drugim defensywny pomocnik i wychowanek Legii, ale bynajmniej nie Michał Kopczyński. Mowa o Rafale Makowskim, który stracił miejsce w składzie właśnie kosztem 24-latka.

Trudno przypuszczać, żeby piłkarz z „15” na plecach nie wybiegł w podstawowym składzie w spotkaniu przeciwko Wiśle Płock, gdzie stanie oko w oko ze starym przyjacielem z czasów gry w młodej ekstraklasie. Michał Kopczyński vs Dominik Furman, tego jeszcze nie grali.

Pierwsze wrażenia z gry rudowłosej „szóstki”? Spokój, opanowanie, podejmowanie głównie bezpiecznych decyzji. Z jednej strony trudno o odpalanie fajerwerków, z drugiej – ktoś taki też musi być w zespole. Z Jagiellonią, w pierwszej kolejce ekstraklasy w tym sezonie, „Kopa” dostał godzinę na „placu”. Dopóki grał, dopóty Legia dominowała nad rywalem. Wejście znajdującego się w wakacyjnej formie Tomasza Jodłowca zupełnie zburzyło spokój w defensywie, co od razu wyłapał Hasi. W drugim meczu ligowym w sezonie tego błędu nie popełnił i Kopczyński zagrał pełne 90 minut, podobnie w spotkaniu przeciwko Trenczynowi. Trudno przypuszczać, żeby nie wybiegł w podstawowym składzie w spotkaniu przeciwko Wiśle Płock, gdzie stanie oko w oko ze starym przyjacielem z czasów gry w młodej ekstraklasie. Michał Kopczyński vs Dominik Furman, tego jeszcze nie grali.

Co interesujące, chyba po raz pierwszy w karierze w tej oto rywalizacji pomocnik Legii ma lekką przewagę. To on wybiega w pierwszej jedenastce mistrza Polski i to on walczy o awans do wyśnionej Ligi Mistrzów. Furman po nieudanych wojażach znów odbudowuje swoją pozycję. I choć potencjał ma mimo wszystko nieco wyższy, w tej chwili to Kopczyński jest bliższy indywidualnych i drużynowych sukcesów. Po tylu latach pecha. Piłka jednak bywa przewrotna…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze