Michael Edwards – jak człowiek z laptopem odmienił Liverpool


Michael Edwards dzięki umiejętnościom analitycznym wraz z Jürgenem Kloppem zbudował obecny zespół Liverpoolu, wcielając w życie filozofię Moneyball

5 stycznia 2020 Michael Edwards – jak człowiek z laptopem odmienił Liverpool
www.thisisanfield.com

Oparcie polityki transferowej Liverpoolu przez nowe władze klubu na licznych analizach danych spotkało się z powszechną krytyką. Wprowadzenie filozofii „Moneyball” do futbolu wydawało się marzeniem niemożliwym do spełnienia. Wieloletnia konsekwencja działaczy „The Reds” i małe korekty na stanowiskach odpowiedzialnych za rekrutację zawodników przyniosły jednak efekty. Michael Edwards w roli dyrektora sportowego przerósł wszelkie oczekiwania, stając się jednym z fundamentów obecnych sukcesów Liverpoolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Po przejęciu Liverpoolu przez Fenway Sports Group (dawniej New England Sports Ventures) założyciel spółki John W. Henry konsekwentnie rozpoczął wprowadzanie zmian na Anfield Road. Jedną z pierwszych decyzji amerykańskiego biznesmena była metamorfoza dotychczasowej polityki transferowej „The Reds”. Filozofia „Moneyball”, czyli rekrutacja nowych graczy na podstawie licznych analiz danych, miała zapewnić klubowi z czerwonej części Merseyside przewagę nad rywalami. Mimo że decyzja nowych właścicieli klubu nie wywołała entuzjazmu wśród kibiców, to przedstawiciele FSG zapewniali, że przyniesie niebawem wymierne korzyści.

Budowę odpowiednich struktur powierzono nowemu dyrektorowi sportowemu Damienowi Comollemu. Francuz szybko rozpoczął komponowanie zespołu odpowiedzialnego za analizowanie potencjalnych nabytków. Jedną z decyzji byłego skauta Arsenalu było sprowadzenie Michaela Edwardsa. Anglik, który przez lata pracy w Portsmouth i Tottenhamie Hotspur zbudował reputację eksperta w dziale analiz, wydawał się idealnym kandydatem.

Jego inteligencja wręcz poraża. To taki typ człowieka. Podważa konwencjonalną mądrość, ponieważ ma umysł analityczny. Dlaczego powinniśmy patrzeć na to w ten sposób, skoro dane mówią nam, że powinniśmy patrzeć na to inaczej? Dlatego go wybrałem – argumentował w rozmowie z „The Independent” w maju ubiegłego roku Damien Comolli.

Niełatwy początek i walka z Brendanem Rodgersem

Michael Edwards, nowy dyrektor techniczny Liverpoolu, początku pracy na Anfield Road nie mógł jednak zaliczyć do szczególnie udanych. Zespół z czerwonej części Merseyside prezentował się poniżej oczekiwań, a media stale krytykowały zwłaszcza niedawno pozyskanych Stewarta Downinga oraz Andy’ego Carrolla. Podobnie jak sens opierania polityki transferowej na filozofii zza oceanu, dzięki której w dużej mierze sprowadzono obu Anglików. Wina za liczne pomyłki transferowe spadła na Damiena Comollego, który pod koniec sezonu 2011/2012 rozwiązał umowę za porozumieniem stron.

Uważamy, że dysponujemy wystarczającą liczbą talentów na boisku, by wygrywać. Byliśmy niezadowoleni, podobnie jak większość kibiców, z dotychczasowych wyników. Ale mówimy także o przyszłości – mamy strategię, którą musimy urzeczywistnić, i uznaliśmy, że Damien prawdopodobnie nie jest jednak odpowiednią osobą do wdrożenia naszych planów – komentował w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu prezes Liverpoolu Tom Werner.

Jego inteligencja wręcz poraża. Podważa konwencjonalną mądrość, ponieważ ma umysł analityczny. Damien Comolli o Michaelu Edwardsie

Po zakończeniu kampanii z „The Reds” pożegnał się również dotychczasowy menedżer, sir Kenny Dalglish. Następcą Szkota został niezwykle obiecujący szkoleniowiec Swansea City, Brendan Rodgers. Irlandczyk z Północy wydawał się idealnym kandydatem. Emanował ambicją i pomysłami na rozwój zespołu oraz aprobował współpracę z komitetem transferowym. Wszystko jednak zmieniło się w trakcie sezonu 2013/2014, w którym Liverpool pod wodzą Brendana Rodgersa otarł się o mistrzowski tytuł. Irlandczyk z Północy zaczął regularną walkę z komitetem transferowym.

Według doniesień brytyjskich mediów do kłótni najczęściej dochodziło między menedżerem a Michaelem Edwardsem. Dyrektor techniczny Liverpoolu upierał się przy analizie statystycznej przy rekrutowaniu nowych graczy. Brendan Rodgers chciał natomiast zawodników doświadczonych w Premier League na czele z Adamem Lallaną oraz Rickiem Lambertem. W trakcie letniego okna transferowego doszło jednak do konsensusu – „The Reds” pozyskiwali graczy wskazanych przez komitet transferowy oraz menedżera. Kolejny sezon zweryfikował jednak, że przy wyborze nowych nabytków pomyliły się obie strony.

Awans mimo transferowych pomyłek

Oprócz Brendana Rodgersa, którego stale obwiniano za beznadziejne rezultaty Liverpoolu, krytyka spadła również na Michaela Edwardsa. Lazar Marković według Anglika miał być talentem czystej wody, który na Anfield Road przerodzi się w gracza klasy światowej. Atakujący okazał się jednak wielkim rozczarowaniem, podobnie jak zakupiony rok wcześniej za aprobatą komitetu transferowego Iago Aspas. Czarę goryczy przelało jednak dopiero odstąpienie od walki o pozyskanie niezwykle utalentowanego zawodnika MK Dons, Dele Allego. Nastolatek deklarował, że jest kibicem „The Reds”. Klub z Anfield Road nie skorzystał jednak z szansy sprowadzenia ofensywnie usposobionego gracza, co skrzętnie wykorzystał Tottenham Hotspur. Niezrozumiała decyzja zmobilizowała nawet pewne grono sympatyków Liverpoolu do stworzenia petycji nawołującej do zwolnienia Michaela Edwardsa.

https://twitter.com/SGlobal01/status/1169199617298374656

Dyrektor techniczny „The Reds” w przeciwieństwie do Brendana Rodgersa zdołał jednak przetrwać trudny okres. Następcą Irlandczyka z Północy został Jürgen Klopp. Menedżer, z którym Michael Edwards niezwykle szybko nawiązał nić porozumienia, w czym pomogło pozyskanie przed rozpoczęciem kampanii Roberto Firmino. Według nieoficjalnych informacji transfer Brazylijczyka przeprowadzono z myślą o budowie zespołu pod okiem byłego szkoleniowca Borussii Dortmund. Zwolnienie Brendana Rodgersa pozostawało już wtedy tylko kwestią czasu.

Współpraca na linii Michael Edwards – Jürgen Klopp przynosiła pozytywne efekty do tego stopnia, że władze Liverpoolu postanowiły w listopadzie 2016 roku zaproponować Anglikowi posadę dyrektora sportowego. Były analityk Portsmouth miał być odtąd odpowiedzialny również za przeprowadzanie negocjacji transferowych oraz rozmów dotyczących przedłużania kontraktów z graczami Liverpoolu.

Nie jest tajemnicą, że podoba mi się koncepcja dyrektora sportowego. Wcześniej pracowałem w taki sposób (w Borussii Dortmund – przyp. red.) i uważam, że jest to wyłącznie pozytywne i przyszłościowe myślenie. Michael jest absolutnie odpowiednią osobą na to stanowisko. Ma wiedzę, ekspertyzę i osobowość, aby rozwijać się w tej roli. Byłem zachwycony, kiedy powiedział mi, że przyjmie to stanowisko – mówił w rozmowie z „The Guardian” Jürgen Klopp.

Michael Edwards – moneymaker

W letniej przerwie Liverpool kontynuował budowę zespołu. Do transferu Mohameda Salaha brytyjskie media podchodziły sceptycznie. Głównie ze względu na nieudaną przygodę Egipcjanina w Chelsea. Atakujący zakupiony za niecałe 40 milionów funtów w trakcie kampanii pobił jednak wiele rekordów, został królem strzelców Premier League i nową gwiazdą angielskiej ekstraklasy. Na Michaela Edwardsa oraz komitet transferowy spłynęła lawina pochwał.

Załóżmy, że Salah był warty 100 milionów funtów, ale zapłacili niecałe 40 milionów funtów. Wiedzieli, patrząc na dane, że gracz był niedoceniany zarówno przez klub sprzedający (AS Roma – przyp. red.),  jak i ogólnie przez rynek. Wiedzieli dokładnie, co robią – chwalił decyzję w wywiadzie dla „The Independent” Damien Comolli.

W trakcie okna transferowego oprócz Mohameda Salaha klub z Anfield Road pozyskał także m.in. Alexa Oxlade’a- Chamberlaina, utalentowanego nastolatka Dominica Solanke oraz Andrew Robertsona ze zdegradowanego Hull City. Transfer szkockiego defensora za zaledwie 8 milionów funtów, mimo że nie budził ekscytacji kibiców, to okazał się kapitalnym ruchem Liverpoolu. Tym bardziej że ofensywnie usposobiony obrońca w ciągu kolejnych lat stał się najlepszym graczem na swojej pozycji.

Imponujące były transfery Andrew Robertsona czy Dominica Solanke, przy czym ten drugi został sprzedany później za sumę kilkukrotnie większą, niż „The Reds” musieli zapłacić za jego transfer do klubu. Liverpool sprowadził młodego Anglika za koszt 3-4 milionów funtów, a za transakcję napastnika do Bournemouth zainkasował niemalże 20 milionów funtów – komentuje w rozmowie z naszym portalem administrator fanpage’a Liverpool FC – Polska Michał Urbański.

Pracując po cichu

Przewagę, jaką Michael Edwards daje Liverpoolowi na rynku transferowym, najlepiej zobrazował transfer Naby’ego Keity. O Gwinejczyka starały się czołowe kluby Europy, na czele z Bayernem Monachium oraz Barceloną. RB Lipsk nie zamierzał jednak sprzedawać czołowego gracza zespołu. Gdy wydawało się, że temat transferu upadł, Liverpool niespodziewanie uruchomił klauzulę wykupu zawodnika, która według zapisu w kontrakcie piłkarza miała wejść w życie dopiero za rok. „The Reds” tym samym wyprzedzili konkurencję, a Naby Keita następnego lata miał dołączyć do zespołu Jürgena Kloppa.

Jedyną porażką na rynku transferowym okazały się nieudane próby pozyskania latem Virgila van Dijka. Przeciek informacji do mediów na temat transakcji spowodował zerwanie rozmów przez Southampton. Holender na Anfield Road trafił jednak już pół roku później za kwotę 75 milionów funtów. Suma transakcji wzbudziła liczne kontrowersje, lecz podobnie jak w przypadku Mohameda Salaha z czasem okazała się wręcz promocyjna.

Przegrany finał Ligi Mistrzów w Kijowie pokazał jednak, że Liverpool nadal potrzebował wzmocnień. Sympatycy „The Reds” nie rozpaczali długo po porażce. Szczególnie że już dwa dni po ostatnim spotkaniu sezonu klub z Anfield Road niespodziewanie ogłosił pozyskanie Fabinho. Mimo że rozmowy na temat transferu toczyły się od miesięcy, to tym razem wszystko zostało zachowane w tajemnicy. Pierwsze doniesienia na temat możliwej transakcji pojawiły się dopiero kilka godzin przed finalizacją. Liverpool nie popełnił błędu, który opóźnił pozyskanie Virgila van Dijka.

Skuteczna praca za kulisami bez przecieków informacji do mediów stała się wizytówką pracy Michaela Edwardsa. Anglik szybko finalizował transakcje, ubiegając konkurentów, dzięki czemu Liverpool m.in. wykorzystał także okazję, by za zaledwie 13 milionów funtów pozyskać Xherdana Shaqiriego. Dyrektor sportowy klubu z Anfield Road skutecznie doprowadził do końca również negocjacje w kwestii zakupu Alissona Beckera. Kolejny transferowy rekord znów wzbudził liczne wątpliwości, które ponownie szybko rozwiała fantastyczna postawa nowego nabytku w drużynie Jürgena Kloppa. Świetna współpraca między menedżerem „The Reds” a dyrektorem sportowym poskutkowała kolejnym udanym oknem transferowym w wykonaniu Liverpoolu.

Przy całym geniuszu transferowym Kloppa oraz Edwardsa należy podkreślić, że z reguły ich działania są bardzo dyskretne, co pozwala uniknąć ostrzejszych negocjacji z danymi zawodnikami ze strony konkurencyjnych klubów. Klub sprowadza świetnych graczy, ale warto spojrzeć też na drugą stronę medalu. Liverpool zainkasował ogromne zyski za sprzedaż niechcianych graczy, takich jak Benteke, Ings czy Jordon Ibe – dodaje Michał Urbański.

To właśnie dzięki sprzedaży niepotrzebnych graczy za kilkukrotnie większe sumy niż rzeczywista wartość Michael Edwards zjednał sobie olbrzymie grono sympatyków. Spore wydatki na wzmocnienia w dużej mierze równoważyły wpływy ze spieniężenia zawodników niepasujących do koncepcji Jürgena Kloppa. Liverpool każdego kolejnego lata dysponował mocniejszą kadrą i mimo transferów za dziesiątki milionów funtów przestrzegał zasad Finansowego Fair Play.

Michael Edwards ojcem sukcesów Liverpoolu

Transfer Takumiego Minamino w obecnym oknie transferowym sprawił, że o dyrektorze sportowym klubu z Anfield Road znów zrobiło się głośno. W trakcie spotkania Ligi Mistrzów między Red Bullem Salzburg a Liverpoolem liczni skauci europejskich klubów bacznie obserwowali grę reprezentanta Japonii. Bez świadomości, że transfer zawodnika do osiemnastokrotnego mistrza Anglii był już praktycznie ustalony. „The Reds” skorzystali z klauzuli odstępnego wynoszącej 7,5 miliona funtów, o której nie wiedzieli pozostali zainteresowani. Liverpool ponownie wygrał wyścig po zawodnika jeszcze przed startem rywalizacji.

Trzeba przyznać, że Michael Edwards jest najlepszy w branży. Rekrutacja Liverpoolu była znakomita w ostatnich latach, niezależnie od tego, czy płacił duże pieniądze za Virgila van Dijka i Alissona, czy stosunkowo niewielkie za Andy’ego Robertsona, czy pozyskiwał za darmo jak w przypadku Adriana… Nie pamiętam błędnej decyzji [Liverpoolu] od lat, co jest niesamowite i rzadkie. Przedłużył kontrakty Kloppa i Milnera, a także podpisał umowę z Minamino. […] Rekrutacja jest absolutnie niezbędna w każdym klubie, a Liverpool stał się w tym najlepszy – komentował w rozmowie z portalem Football Insider były zawodnik Leeds United Noel Whelan.

***

Polityka transferowa Liverpoolu i sposób przeprowadzania transakcji ewoluowały na przestrzeni ostatnich lat. Po licznych porażkach oraz błędnych decyzjach obecnie stały się wręcz drogowskazem dla pozostałych klubów. „The Reds” praktycznie nie mylą się przy pozyskiwaniu nowych graczy, wybór opierając na szczegółowej analizie licznych danych. Filozofia „Moneyball” w połączeniu z obsadzeniem stanowisk odpowiednimi osobami w końcu zaczęła przynosić klubowi z Anfield Road olbrzymie korzyści. Marzenie niemożliwe do spełnienia realizuje się na Anfield Road od dobrych paru lat.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze