Miało być trudno, a jest jeszcze gorzej. Schalke 04 w obliczu długiej walki o utrzymanie


Klub z Gelsenkirchen przeżywa duży kryzys, czego pokłosiem są spore zmiany

29 października 2022 Miało być trudno, a jest jeszcze gorzej. Schalke 04 w obliczu długiej walki o utrzymanie
derwesten.de

Latem FC Schalke 04 wróciło po roku do Bundesligi. Kwiecień 2021 był tragicznym momentem dla fanów, którzy mocno przeżywali spadek swojej ukochanej drużyny. Na szczęście banicja trwała tylko jeden sezon. Wszyscy mieli świadomość, że będzie trudno od razu wskoczyć na dawny poziom. Trzeba czasu, aby „Die Königsblauen” walczyli o coś więcej niż utrzymanie. Jednak nikt się nie spodziewał, że będzie to aż tak trudne. Do Gelsenkirchen wracają dawne koszmary.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy Schalke 04 spadało z hukiem z Bundesligi, był to wielki szok dla fanów tego klubu, ale także niemieckiej piłki. Klub związany z niemiecką elitą od lat, który od początku lat 90. XX wieku cały czas był częścią niemieckiej ekstraklasy. Ekipa, której siłę przez wiele lat budował Rudi Assauer. Jednak ostatnie cztery sezony były trudne i symbolizowały osłabienie drużyny z Gelsenkirchen, które zwieńczył spadek. Na szczęście pobyt w 2. Bundeslidze trwał tylko rok. Tylko to nie oznacza, że „Die Königsblauen” szybko tam nie wrócą.

Szybko udało się poukładać drużynę w 2. Bundeslidze. O awans wcale nie było łatwo, bo w zasadzie Schalke 04 walczyło o niego prawie do samego końca rozgrywek. Dopiero zwycięstwo w 33. kolejce nad Sankt Pauli dało upragniony powrót do elity. Wszyscy mieli świadomość, że nie będzie on łatwy. Kibice musieli się przyzwyczaić do tego, że ich drużyna będzie walczyć o utrzymanie. Przy pomyślnym wietrze może o środek tabeli. Rzeczywistość okazała się brutalna. Po 11 kolejkach S04 zamyka tabelę z zaledwie sześcioma punktami. Koszmary z 2021 roku wracają. Trzeba było zacząć temu przeciwdziałać.

Schalke 04 najgorsze w Bundeslidze

Sezon 2022/2023 zaczął się koszmarnie dla Schalke 04. Można było przewidzieć, że klub będzie miał problemy. Do awansu poprowadził go tymczasowy trener Mike Büskens, który zastąpił po 24. kolejce 2. Bundesligi Dimitriosa Grammozisa. Wtedy S04 zajmowało 6. lokatę w tabeli. Tymczasowy szkoleniowiec zdołał odwrócić losy awansu, a jego podopiecznym nawet udało się wygrać rozgrywki na zapleczu Bundesligi. Latem było wiadomo, że trzeba będzie poszukać nowego szkoleniowca. I tutaj zaczęły się schody.

Kibice oczekiwali ciekawych nazwisk. Wiadomo, że nie z samej czołówki, ale kogoś mogącego zapewnić spokojny byt w lidze. Długo niemieckie media nawet nie mogły znaleźć poszlaki, kogo zarząd „Die Königsblauen” wskaże na nowego szkoleniowca. Aż na początku czerwca oficjalnie ogłoszono Franka Kramera trenerem ekipy z Gelsenkirchen. Już wtedy wybór nieco zaskakiwał, bo ten szkoleniowiec nie dał rady utrzymać w Bundeslidze Arminii Bielefeld. Wskazywano go nie jako plan B, a nawet C albo D. Patrząc na sam styl jego pracy, mogłoby to pasować do nowej ekipy. 50-letni trener preferował grę wysokim pressingiem i nastawianiem się do szybkich przejść na kontrę.

W obronie Kramera wskazywano często na brak jakości w kadrze Arminii, która potrafiła zaskakiwać rywali w Bundeslidze. Niestety dla niej, ten czar prysnął wiosną i drużyna pożegnała się z ligą. Niemiecki trener w Gelsenkirchen miał udowodnić swoją jakość i pokazać, że w Bielefeldzie o spadku zdecydował brak szczęścia (ewentualnie brak piłkarskiej jakości). Szybko jednak zweryfikowano umiejętności nowego szkoleniowca. Schalke zaczęło sezon nieźle. W ciągu sześciu kolejek wygrało jeden mecz, trzy zremisowało, a dwa przegrało. Jednak porażka aż 1:6 z Unionem Berlin bardzo zabolała. Trzymano jednak rękę na pulsie.

10 września 2022 roku Schalke ostatni raz zapunktowało w lidze. Wtedy pokonało Bochum 3:1 (jedyne zwycięstwo w lidze), ale po tym zaczęła się seria porażek. „Die Königsblauen” przegrali pięć kolejnych meczów w lidze. Do tego doszła kompromitująca porażka z Hoffenheim w DFB-Pokal. Cierpliwość władz klubu skończyła się, a Frank Kramer wreszcie pożegnał się z posadą trenera. Styl gry S04 opierał się na głębokim ustawieniu, kontrach i na dośrodkowaniach do napastników. Jeden pomysł nie miał szans w dłuższej perspektywie na coś więcej w lidze. Aktualnie jest to słabszy zespół nawet od Bochum.

Na ratunek Thomas Reis

Po spadku do 2. Bundesligi Schalke szybko potrafiło przygotować się na te rozgrywki. Wiązało się to z przebudową większości kadry i naprędce udało się zbudować skład mogący walczyć o awans. Tę misję powierzono Dimitriosowi Grammozisowi, który wcześniej nieudanie próbował ratować końcówkę sezonu w Bundeslidze. Jednak dopiero zmiana trenera na tymczasowego dała ten impuls w samej końcówce sezonu. Powrót okazał się faktem, ale władze klubu już musiały myśleć o przyszłości i znalezieniu odpowiedniego szkoleniowca.

I tu wracamy do tego, o czym pisaliśmy wcześniej. Frank Kramer był dalszą opcją na liście trenerów przygotowanej przez szefostwo Schalke 04. Dopiero teraz po 11 kolejkach wracają do planu A lub B. Thomas Reis był szkoleniowcem bardziej pożądanym przez S04, ale latem problem był jeden. 49-latek pracował w VfL Bochum, które dość niespodziewanie utrzymało się w Bundeslidze. Podobno prosił on władze klubu, aby puściły go do Gelsenkirchen.

Ostatecznie nie udało mu się przekonać szefostwa. Później gra zeszłorocznego beniaminka znacznie się pogorszyła. Przez długi czas zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, a dopiero niedawno przeskoczyli oni nad „Die Königsblauen”. Tylko już bez Reisa w roli pierwszego trenera. Został on zwolniony w połowie września, ale był jeszcze na kontrakcie. Teraz udało się Schalke dogadać z Bochum co do rozwiązania tej umowy. Nowy trener staje przed bardzo trudnym zadaniem utrzymania Bundesligi w Gelsenkirchen.

Raczej do listopadowej przerwy sezonowej nie ma co liczyć na wielką poprawę gry FC Schalke 04. Thomas Reis na pewno początkowo poprawi atmosferę wewnątrz zespołu. Ma on też duże zaufanie fanów „Die Königsblauen”, bo sam bardzo chciał trafić do tej drużyny. Do końca pierwszej rundy ekipie z Gelsenkirchen zostały pojedynki z Freiburgiem, Werderem, Mainz i Bayernem. Trudno być optymistą i liczyć na więcej niż sześć punktów. A nawet i o nie będzie bardzo trudno.

Reis nie jest trenerem z niemieckiej czołówki, ale wykonał bardzo dobrą pracę w VfL Bochum. W obecnym sezonie jego drużyna fatalnie zaczęła, ale być może i zespół, i sam trener potrzebowali nowego impulsu. 49-latek niemal całą karierę szkoleniową był związany z Bochum. Teraz otrzymał okazję prowadzenia klubu z większą historią. Jednocześnie ekipy będącej w trudnym położeniu. Presja tutaj będzie znacznie większa.

Architekt powrotu zrezygnował

Zmiana trenera Schalke to niejedyna zmiana w strukturach klubu. 26 października 2022 roku dyrektor sportowy Rouven Schröder złożył rezygnację z piastowanego stanowiska. Tłumaczył się on sprawami osobistymi. Jest to kolejny cios dla klubu, bo ten człowiek stawał na głowie, aby doprowadzić do szybkiego powrotu „Die Königsblauen” do Bundesligi. W Gelsenkirchen zaryzykowano i na razie można mówić o sukcesie. Tylko z ostateczną oceną trzeba będzie poczekać, bo wcześniej takie ryzyko podejmował m.in. VfB Stuttgart, który po wieloletniej grze w Bundeslidze zaliczył spadek. Im też udało się szybko wrócić, ale klub wpadł potem w małą sinusoidę, odbijając się jeszcze jeden raz od 2. Bundesligi.

Wracając już do samego Schrödera, został on dyrektorem sportowym po spadku Schalke 04 do 2. Bundesligi. Stanął przed trudnym zadaniem przebudowania drużyny, z której odeszło wielu zawodników. Trzeba było sprowadzić nowych, którzy mieliby odpowiednią jakość. Na szczęście szybko udało się ją uzyskać, a na zapleczu niemieckiej ekstraklasy błyszczeli m.in. specjalista od zdobywania goli na tym poziomie – Simon Terodde (30 goli), Marius Bülter (10 goli i 13 asyst), Thomas Ouwejan (osiem asyst jako lewy obrońca lub wahadłowy), solidny w obronie Marcin Kamiński i Rodrigo Zalazar (sześć goli i siedem asyst), który odbił się parę lat wcześniej od… Korony Kielce.

Bez wątpienia Schröder wykonał swoje zadanie prawie dobrze. Na transfery wydano nieco ponad 2 mln euro, bo wielu graczy udało się sprowadzić za darmo. Świetnie odnalazł się na rynku transferowym, praktycznie nie mając pieniędzy przez wysokie długi klubu. Tylko jest jedno „ale”. Dyrektor sportowy może miał oko do piłkarzy, ale już nie do trenerów. To nie tylko wina tego jednego konkretnego człowieka, bo od dłuższego czasu trudno jest znaleźć w Gelsenkirchen szkoleniowca na dłużej.

Lekkim błędem było zostawienie na stanowisku trenera Dimitriosa Grammozisa, który nie mógł wprowadzić Schalke na szczyt 2. Bundesligi. Na szczęście dobrze w roli ratownika poradził sobie Mike Büskens. Większym błędem było postawienie na Franka Kramera, który w obliczu kryzysu nie potrafił wyciągnąć drużyny z dołka. Dodatkowo władze „Die Königsblauen”, na czele z dyrektorem, za długo czekały na zwolnienie 50-latka. Schröder latem potrafił znowu dobrze poprowadzić transfery (może z małymi niedociągnięciami), ale nie miał on dobrego oka do szkoleniowców.

Strata dyrektora sportowego może być bardziej bolesna niż wcześniejsze błędne zatrudnienie Kramera. Przed Schalke kolejne ważne dni, bo trzeba będzie jeszcze znaleźć godnego następcę.

Schalke 04 przed kolejnym wielkim wyzwaniem

Jeszcze w 2011 roku FC Schalke 04 było w półfinale Ligi Mistrzów. W 2018 roku zostawało wicemistrzem Niemiec. Zapewne wśród naszych czytelników są ludzie, którzy pamiętają takich piłkarzy jak Raul Gonzalez, Klaas-Jan Huntelaar, Jefferson Farfan, Ivan Rakitić czy Julian Draxel. Wszyscy oni ubierali niebiesko-białe koszulki ekipy z Gelsenkirchen. Dzisiaj „Die Königsblauen” stoją przed kolejnym wyzwaniem. Nie jest nim walka o mistrzostwo Niemiec czy kolejny bój w europejskich pucharach. Dzisiaj piłkarze walczą o pierwszy krok do powrotu do dawnego blasku.

Schalke 04 w 2023 roku będzie chciało odbić się od dna Bundesligi. W najbliższych meczach będzie o to bardzo trudno. Efekt zmiany trenera najlepiej widoczny będzie w styczniu przy powrocie do ligowej rywalizacji. W 2021 roku S04 spadało z ligi z dorobkiem zaledwie 16 punktów. Był to jeden z najgorszych rezultatów w historii całej ligi. Tylko dwa zespoły wypadły gorzej, a za ich czasów za zwycięstwo dawano dwa punkty.

Niebiesko-biała ekipa z Zagłębia Ruhry jest ważnym elementem na bundesligowej mapie piłki nożnej w Niemczech. Trzeba tam jeszcze kilku lat na naprawę wcześniejszych błędów. Nawet jeżeli w sezonie 2022/2023 Schalke 04 utrzyma się w Bundeslidze, to będzie jeszcze potrzebować więcej czasu w elicie na odbudowanie swojej pozycji. Wszystko w nogach piłkarzy i decyzjach władz klubu, aby nie powtórzył się koszmar z kwietnia zeszłego roku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze