Meksyk i Brazylia w walce o złoto!


Przed rozpoczęciem turnieju olimpijskiego zapewne mało kto obstawiał, iż reprezentacja Meksyku dojdzie w nim do samego finału. Tak się jednak stało i podopieczni Luisa Fernando Teny stają teraz przed wielkim wyzwaniem, jakim jest pokonanie faworyzowanej Brazylii. Początek ostatniego i najważniejszego pojedynku na igrzyskach w sobotę o 16:00.


Udostępnij na Udostępnij na

Śmiało można powiedzieć, że obydwie drużyny, które powalczą o olimpijskie złoto, miały podobną drogę do finału. Meksykanie nie strzelali co prawda tylu bramek co Brazylia ani nie zanotowali w grupie kompletu zwycięstw, ale obydwie jedenastki pewnie zameldowały się w ćwierćfinale, w którym to były o krok od odpadnięcia z turnieju. Meksyk dopiero po dogrywce uporał się z Senegalem, a Brazylia męczyła się niemiłosiernie z Hondurasem, który kończył mecz w dziewiątkę, a i tak dwukrotnie był w stanie wychodzić na prowadzenie. Ostatecznie jednak górą byli „Canarinhos”, zwyciężając 3:2. Półfinały były już o wiele lżejsze dla obydwu zespołów – Brazylia nie dała szans Korei Południowej (3:0), a Meksyk Japonii (3:1). Ćwierćfinałowy kryzys odszedł w zapomnienie.

Marcelo celuje tylko i wyłącznie w zwycięstwo. A w Madrycie już wyczekują jego powrotu
Marcelo celuje tylko i wyłącznie w zwycięstwo. A w Madrycie już wyczekują jego powrotu (fot. Skysports.com)

Jaki scenariusz może przybrać sobotni finał? Wiemy, czego spodziewać się po Brazylii, która przez cały turniej grała swoją piłkę – być może z wyjątkiem wspomnianego meczu z Hondurasem. Meksykanie są o wiele bardziej nieprzewidywalni i tak na dobrą sprawę nikt – na ten moment chyba nawet sam trener – nie wie, jak przeciwko podopiecznym Mano Menezesa zagrać. Drużyna z Ameryki Północnej na pewno nie ma takiej siły rażenia jak jej rywal, jednak może szukać swoich szans w szybkich kontrach, z którymi ofensywnie usposobieni brazylijscy obrońcy mogą mieć sporo problemów. Gdybanie jest jednak nieco bez sensu, bo wielkim znakiem zapytania jest jedenastka, jaką poślę do boju Luis Fernando Tena.

Fatalną informacją dla Meksykanów jest kontuzja Giovaniego dos Santosa, który już w przerwie półfinałowego meczu z Japonią musiał zakończyć zawody. W tej chwili jego występ przeciwko Brazylii jest wykluczony. W nieco lepszej sytuacji znajduje się Israel Jimenez, ale i w jego przypadku nie można być pewnym, iż będzie w stanie pomóc swojej drużynie w walce o złoto. Stąd też rodzą się pytania, czy selekcjoner Tena zdecyduje się jeszcze bardziej zagęścić środek pola czy też miejsce dos Santosa zajmie równie ofensywnie usposobiony zawodnik. Najgłośniej mówi się o Javierze Cortesie, który miałby zostać ustawiony tuż za najbardziej wysuniętym Peraltą. Jeśli chodzi o „Kanarków”, to Mano Menezes nie powinien zdecydować się na zbyt wiele zmian – w każdym razie nie będą to zmiany wymuszone. Na ławkę powędruje prawdopodobnie Alex Sandro, którego miejsce zajmie Hulk. Napastnik Porto przejdzie oczywiście do linii ataku, co sprawi, że nieco cofnięty zostanie Oscar dos Santos. Spekuluje się ponadto, że szansę występu może otrzymać Lucas Moura, ale są to raczej pobożne życzenia fanów talentu nowego gracza PSG niż realna ocena sytuacji.

Jak już wszyscy zapewne doskonale wiedzą, Brazylia nigdy w swojej historii nie sięgnęła po olimpijskie złoto. Ostatni raz w finale znalazła się w 1988 roku, kiedy to w składzie grali tacy zawodnicy jak Bebeto czy Romario. Cztery lata wcześniej „Canarinhos” również sięgnęli po srebrny medal. Do trzech razy sztuka? Być może. Meksykanie nie będą jednak łatwym przeciwnikiem, co pokazali w towarzyskim starciu z Brazylią tuż przed rozpoczęciem igrzysk, pokonując Neymara i spółkę 2:0. Meksykanie i Brazylijczycy dwukrotnie już mierzyli się ze sobą w finałach turniejów z ramienia FIFA. Za każdym razem wygrywali ci pierwsi – 4:3 w 1999 roku w finale Pucharu Konfederacji, a także 2:0 w mistrzostwach świata do lat 20 w 2011 roku. Po raz kolejny nasuwa się pytanie – do trzech razy sztuka? Drużyna Mano Menezesa o niczym innym nie myśli i bezsprzecznie pozostaje faworytem finałowego starcia, z czego zdają sobie sprawę także sami zawodnicy.

– Mamy nadzieję, że zdobędziemy złoto, pracowaliśmy nad tym, aby to osiągnąć, przez cały miniony miesiąc. Musimy mocno skupić się na tym meczu, ponieważ Meksyk to bardzo silna drużyna, której musimy okazać szacunek – powiedział brazylijski obrońca Realu Madryt, Marcelo. – Oczekuję bardzo trudnego finału. Moi piłkarze są spokojni i nie popadają w euforię z powodu bycia w finale. Naszej drużynie należą się jednak gratulacje, przebyła bowiem bardzo długą drogę od maja, kiedy była nigdzie, a teraz jest w olimpijskim finale – to z kolei wypowiedź selekcjonera Mano Menezesa, który podkreśla fakt, jak trudnym turniejem jest olimpiada, mając na uwadze, że Brazylia znalazła się w finale dopiero po 24 latach.

Luis Fernando Tena również mierzy w złoto, podobnie zresztą jak i jego zawodnicy, którzy są przekonani, że są w stanie pokonać każdego. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że na pewno mamy srebrny medal, ale nie oznacza to, że zamierzamy na tym poprzestać. Jest rzeczą oczywistą, że przeciwko Brazylii będziemy walczyć o złoto. Ci młodzi meksykańscy chłopcy mają inny sposób myślenia. Wygraliśmy mistrzostwa świata do 17 lat, zajęliśmy trzecie miejsce do lat 20, a teraz jesteśmy w finale igrzysk. To pokazuje, że zaszliśmy daleko i jesteśmy jedną z lepszych drużyn – mówił Tena. W podobnym tonie wypowiadał się także napastnik Meksyku, Oribe Peralta. – Wszyscy bardzo ciężko razem trenowaliśmy, co sprawia, że każdego dnia, z każdym meczem jesteśmy jeszcze lepszą drużyną. Im ciężej trenujesz, tym lepsze osiągasz wyniki. To wielki honor reprezentować swój kraj i równie wielkim honorem byłoby pokonanie Brazylii. Chcemy tego i bez wątpienia damy z siebie wszystko, żeby to osiągnąć. Naszą największą siłą jest to, że nigdy się nie poddajemy. Jesteśmy bardzo silną drużyną i możemy pokonać Brazylię. W zasadzie – dodał wyzywająco – możemy pokonać każdego.

Co do tego, że Meksyk może wyjść z finałowej konfrontacji zwycięsko, nie ma wątpliwości. Brazylijczycy mieli w tym turnieju swoje chwile słabości i wszystko leży teraz w rękach zawodników z Ameryki Północnej – jeśli będą w stanie wykorzystać błędy i słabostki przeciwnika, mogą wygrać. Nam pozostaje liczyć na wspaniałe widowisko i grad bramek. Patrząc na dotychczasowe statystyki, trzech powinniśmy być w zasadzie pewni, bo „Canarinhos” taką właśnie liczbę goli zdobywali w każdym z dotychczas rozegranych na olimpiadzie meczów. Meksykanie tak regularni dotychczas nie byli, ale miejmy nadzieję, że w sobotnie popołudnie uda im się nawiązać równorzędną walkę z pięciokrotnymi mistrzami świata.

Komentarze
Bertho (gość) - 12 lat temu

i to jak czekają :D

Odpowiedz
~Riddler (gość) - 12 lat temu

Licze, ze Brazylia przeceni swoje mozliwosci i to
Meksyk bedzie cieszyl sie ze zlota :)

Odpowiedz
~Miro (gość) - 12 lat temu

Ja jednego nie rozumiem. Na olimpiadzie występują
zawodowcy ? Olimpiada to nie jest już jak w
przeszłości zawody sportowców amatorów ? To czym
w końcu się różni reprezentacja olimpijska
Brazyli od tej niby pierwszej Canarinhos jeśli w
jednej jak i w drugiej grają te same gwiazdy jak
choćby Neymar ? W końcu będzie tak czy jest już
tak iż na MŚ w piłce nożnej i na olimpiadzie
mogą grać czy grają ci sami zawodnicy ?

Odpowiedz
~jakiś tam (gość) - 12 lat temu

Też nic z tego nie rozumiem ...

Odpowiedz
~Riddler (gość) - 12 lat temu

IO maja dawac szanse na gre w turnieju zawodnikom
u-23, inna sprawa, ze sa gracze ktorzy juz w tym
wieku graja regularnie w 'zwyklej' reprezentacji.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze