Reprezentacja Polski po udanym remisie z Holandią zaliczyła pewne zwycięstwo nad Finlandią. W obu meczach swoje trafienia dołożył Matty Cash. Bramki, które strzelił, okazały się kluczowe do utrzymania korzystnego wyniku. Jako jeden z nielicznych na całym zgrupowaniu zasłużył na ocenę celującą. Niemały wkład w sukces Casha miał trener Jan Urban, który konsekwentnie stawia na jego umiejętności. Jak widać, zawodnik w ostatnich meczach odpłacił mu się z nawiązką za zaufanie, jakim obdarzył go selekcjoner.
Matty Cash i reprezentacja Polski – nie zawsze te sformułowania szły ze sobą w parze. Niespodziewany debiut za kadencji Paulo Sousy napawał kibiców nadzieją na świetnie wyszkolonego zawodnika, który podniesie jakość w zespole. Występy gracza Aston Villi były dość nierówne, a sam zawodnik nie potrafił przełożyć formy w klubie na mecze reprezentacji.
Kilka kontuzji i zmiany selekcjonera Polski poskutkowały tym, że niemal zapomnieliśmy o Mattym Cashu. Trener Probierz zbudował narrację, że jego forma daleka jest od ideału i brak powołania ma swoje przyczyny. Jednak jak się okazuje, wcale nie musiało tak być. Na początku nowego rozdziału u boku trenera Jana Urbana reprezentacja przeżywa odrodzenie, a to właśnie postać Matty’ego Casha staje się kluczowa w budowaniu silnej reprezentacji.
Feniks z popiołów
Mimo wielu minut, jakie Cash dostawał w barwach Aston Villi, polski zawodnik wciąż balansował na granicy powołania. Jego nieprzekonujące występy stawiały pod znakiem zapytania jego wartość dla drużyny. Dalej był jednak powoływany z nadzieją, że przyjdzie czas, a pokaże, na co go stać. Sama jego postawa wobec drużyny na początku budziła spory niepokój u trenera. W obawie o swoje występy w klubie często zdarzało się, że zawodnik mimo drobnego urazu decydował się opuścić kadrę i wrócić do Anglii. Z tego powodu ominął siedem meczów reprezentacji w ciągu ostatnich czterech lat, m.in. mecze Euro 2024. Nieobecność na zgrupowaniach podsycała dyskusję na temat jego zaangażowania, co skłoniło trenera do powołania innych zawodników na jego pozycję.
Jak się okazuje, Matty Cash potrzebował jedynie więcej czasu na aklimatyzację do polskich realiów. Ostatnie cztery mecze w biało-czerwonych barwach Cash przypieczętował trzema golami. Widać po samej mowie ciała zawodnika, że czuje się dużo pewniej na boisku. Kiedy gra w wyjściowej jedenastce zapewnia stabilność na boku obrony, jednocześnie podłącza się w akcje ofensywne. Często tuż obok pomocników odpowiada za kreowanie gry i dogrywanie kolegom piłek. Matty Cash zyskał w oczach trenera i kibiców, zostawiając w tyle wszystkie problemy, z jakimi się borykał od czasów debiutu. Nawet zarzuty o brak znajomości języka czy hymnu narodowego tracą na wartości, po tym jak Matty Cash wraz z kolegami po odśpiewaniu hymnu ruszył w bój o punkty z reprezentacją Holandii.
Not good enough for Michał Probierz? Good enough for Polska though… there we are k*rwa!🇵🇱
Matty Cash has scored 3 goals in his last 4 games for Poland from the right back position… 🤩
Matuesz Gotówka: The Polish Cafu!💥#laczynaspilka #pilkanozna #polska #avfc #astonvilla pic.twitter.com/KyNb5So8aQ
— HubertoNews (@HubertoNews) September 8, 2025
Pogromca „Oranje”
Po dołączeniu Casha do reprezentacji w 2021 roku Polska rozegrała cztery oficjalne mecze z reprezentacją Holandii. Dwa z nich przypadły na rozgrywki Ligi Narodów w 2022 roku. Matty Cash wystąpił w spotkaniu w Rotterdamie. Do pełnych 90 minut dołożył bramkę, która wyprowadziła „Biało-czerwonych” na prowadzenie. Mecz zakończył się ostatecznie remisem 2:2. Był to dobry występ Polaka, mimo że nie udało się wywieźć trzech punktów. Casha zabrakło w kolejnym spotkaniu rewanżowym i występie na Euro 2024 przeciwko „Oranje”. Męczony kontuzjami zawodnik wypadł na jakiś czas z obiegu graczy powoływanych, a o powrót do dawnej pozycji w ciągle zmieniającym się otoczeniu było niezwykle trudno.
Powrócił jednak w wielkim stylu. Mecz eliminacji mistrzostw świata 2026 z Holendrami nie należał do najprostszych. Polska nie przyjeżdżała w roli faworytów, a wręcz z góry liczyła się z potencjalną przegraną. Losy spotkania odwrócił jednak Matty Cash. Mimo wcześniejszych spudłowanych prób na bramkę nie poddawał się. Zaowocowało to efektownym trafieniem w 80. minucie meczu. Mocny strzał w samo okienko bramki, który otarł się o krawędź słupka, był niemożliwy do obrony przez bramkarza. Holendrom pozostało mało czasu na odrobienie strat przy dokładnej i dobrze zorganizowanej obronie Polaków. Po raz kolejny Cash dołożył swoją cegiełkę do wywalczonego, dla nas wygranego, remisu z reprezentacją Holandii na stadionie Feyenoordu.
Matty Cash’s celebration after scoring for Poland is COLD 🥶 pic.twitter.com/vSECPumhUh
— CBS Sports Golazo ⚽️ (@CBSSportsGolazo) September 7, 2025
Nie spocząć na laurach
Po zdobyciu punktu w meczu w Rotterdamie Matty Cash stał się gwiazdą. Wszyscy wypowiadali się niezwykle pochlebnie o jego występie. Jednak w świadomości kibiców najważniejszy był mecz z Finlandią i to właśnie w tym spotkaniu oczekiwali podobnych, jeśli nie lepszych, umiejętności. Trener Jan Urban po raz kolejny zaufał zawodnikowi Aston Villi, wystawiając go w pierwszym składzie. Jak się szybko okazało, nie zawiedli się ani trener, ani kibice. Cash po raz kolejny dołożył bramkę, otwierając przy tym worek bramkowy „Biało-czerwonych”. Kto by się spodziewał, że to właśnie boczny obrońca w ostatnim czasie okaże się tak regularny w zdobywaniu bramek, wyprzedzając przy tym pomocników i napastników reprezentacji.
Jeśli chodzi o rajdy boczną stroną boiska i podłączanie się do akcji ofensywnych, raczej przyzwyczailiśmy się do tego po lewej stronie w wykonaniu Nicoli Zalewskiego. Jednak nieco cichszy występ Zalewskiego otworzył szansę dla Casha, który jak się okazuje, równie dobrze potrafi odnaleźć się na połowie przeciwnika. Jego przyspieszenie oraz instynkt w polu karnym nieraz pozwoliły mu znaleźć się przed bramką rywala w odpowiednim miejscu i czasie. Kilkukrotnie byliśmy świadkami jego błędów, ale jednej rzeczy nie można mu zarzucić: że się nie stara i nie próbuje. Biorąc dla porównania np. Sebastiana Szymańskiego, dla którego nie było to udane zgrupowanie, Matty Cash wypadł o niebo lepiej. Widać było w jego grze zaangażowanie i aktywność, o której tak dużo dyskutowano w ostatnim czasie w kontekście reprezentacji.
Matty Cash has scored more goals (3) than Lewandowski (2) for Poland in 2025 👀🇵🇱 pic.twitter.com/BFU1SlZDYG
— 𝒍𝒊𝒍𝒄𝒉𝒊𝒃𝒘𝒊𝒃𝒘𝒊 𝑫𝒂 𝒗𝒊𝒏𝒄𝒊 (@fahdswaleh) September 8, 2025
Jesienne porządki
Mecz z Finami, ostatecznie wygrany 3:1, stanowi doskonałą zapowiedź kadencji trenera Jana Urbana. Zawodnicy ponownie zaczynają odzyskiwać utracony blask. W grze widać większą pewność siebie, luz i zgranie. Przekłada się to na lepsze rezultaty, które cieszą kibiców. Fani po raz pierwszy od dawna dopingują reprezentację z jeszcze większą werwą i zaangażowaniem. Dzieje się to dzięki temu, że widać zmianę w podejściu zawodników, którym w końcu się chce i są zdolni do walki o każdą piłkę.
Minęło sporo czasu, od kiedy było widać stabilność w szeregach sztabu szkoleniowego, co nie było wcale takie oczywiste, kiedy trener Urban rozpoczynał pracę. Jednak wszystko wydaje się powoli wracać na swoje miejsce po huraganie, jaki nastąpił u kresu kadencji Michała Probierza. Wyrazem tego staje się postać Matty’ego Casha, który wyrasta na twarz nowych porządków w reprezentacji Polski. Mimo nieudanego początku sezonu w Aston Villi Cash okazał się impulsem, którego ta drużyna potrzebowała.