"Chcę wrócić do ekstraklasy" – mówił jeszcze rok temu Mateusz Żebrowski, który w trzecioligowym KKS-ie Kalisz strzelał bramkę za bramką. Niegdyś młodzieżowy reprezentant Polski, zawodnik Młodej Ekstraklasy, powoli odbijał się od kolejnych poziomów ligowych. W końcu trafił do ambitnego projektu, jakim była ekipa KKS-u Kalisz, i to pobyt tam pozwolił mu się odbudować.
Żebrowski swoją karierę rozpoczynał w Ostrołęce, z której pochodzi. Wychowanek Korony HID Ostrołęka przeniósł się następnie do Polonii Warszawa. Stamtąd trafił do Karczewa, a później zgłosiła się po niego warszawska Legia. Stołeczny klub sięgnął po Żebrowskiego, kiedy ten miał zaledwie 16 lat. Pomimo tak młodego wieku zdążył on już zadebiutować w trzeciej lidze.
Z Warszawy do Białegostoku
Młody chłopak z Ostrołęki trafił do Mazura Kleczew w 2011 roku, czyli mając 16 lat. Dziś raczej rzadkością jest spotykać tak młodych zawodników na boiskach lig okręgowych, A- czy B-klasy. Tymczasem wiosną sezonu 2011/2012 Żebrowski zaliczył siedem występów w mazowieckiej III lidze i był nawet powoływany do młodzieżowej kadry Polski. Wówczas prawy obrońca nie przebił się jednak do kadry na mistrzostwa Europy do lat 17 w 2012 roku.
Dobre występy i zainteresowanie Marcina Dorny zwróciło także uwagę Legii, do której po sezonie trafił Żebrowski. Tam obrońca występował dość regularnie na boiskach Młodej Ekstraklasy – nigdy jednak nie wystąpił w dorosłym zespole warszawskiego klubu. Legia oddała zawodnika do Jagiellonii Białystok, gdzie trenerem był wtedy Piotr Stokowiec.
Kariera młodego zawodnika szybko nabierała rozpędu, w pierwszej kolejce sezonu 2013/2014 zaliczył on swój debiut z ławki (choć trwał on zaledwie jedną minutę). Na kolejny występ w polskiej ekstraklasie czeka już jednak od siedmiu lat. Po tym spotkaniu trafił do czwartoligowych rezerw Jagiellonii, a po pół roku spędzonym na piątym poziomie rozgrywkowym odszedł z klubu. Pozostał jednak w regionie – związał się z wówczas drugoligowym zespołem Wigier Suwałki.
Żebrowski w niższych ligach
W Suwałkach Żebrowski otrzymał dość dużo minut. Zadebiutował wiosną 2014 roku, ale na pierwszą bramkę musiał czekać aż do czwartej od końca kolejki. W meczu z Siarką Tarnobrzeg zdobył gola, dwie kolejki później trafił w Elblągu i ten wciąż względnie młody zawodnik zaczynał prezentować się coraz ciekawiej. Wigry wywalczyły awans do pierwszej ligi, co dla Żebrowskiego oznaczało przeskok o poziom wyżej – znów znalazł się więc dość blisko ekstraklasy. W międzyczasie z prawej obrony zmienił pozycję – trener ustawiał go wyżej, na pozycji pomocnika, a czasem i skrzydłowego.
Zaczęło się naprawdę dobrze. Pierwszoligowy debiut u siebie przeciwko Stomilowi Olsztyn od razu zaowocował golem. Tylko co z tego, jeśli na kolejną bramkę w barwach Wigier czekał prawie rok? Dopiero pod koniec lipca kolejnego roku udało mu się zdobyć gola przeciwko Górnikowi Wałbrzych, natomiast w sezonie 2015/2016 w lidze trafiał tylko dwa razy i to w tym samym meczu. Przeciwko Rozwojowi Katowice ustrzelił dublet i na tym skończyło się jego strzelanie w Suwałkach. Wigry zimą pożegnały się z zawodnikiem.
Nadszedł więc czas pożegnać się i z Wigrami. Kolejnym przystankiem na trasie Żebrowskiego okazała się Legionovia Legionowo. I tam wydawało się, że napastnik odżył. W drugoligowym debiucie w barwach zespołu strzelił gola Olimpii Zambrów. W meczu drugiej kolejki zaliczył kolejne trafienie, tym razem przeciwko Kotwicy Kołobrzeg. Na dobrym starcie się skończyło, bo do końca sezonu (w Legionovii rozegrał tylko rundę wiosenną) nie strzelił ani jednego gola.
Drugi sezon w Legionowie był jednak dla Żebrowskiego swoistym odbiciem się od dna. Jesienią w końcu udało mu się uzbierać kilka bramek w jednej rundzie – zbierał dublety przeciwko Warcie Poznań, Siarce czy Garbarni. Łącznie siedem bramek w trzynastu meczach, jednak już pod koniec rundy jesiennej Żebrowski został odstawiony od kadry i zimą ostatecznie rozstał się z zespołem.
Sportowy krok w tył
Mówiło się, że Żebrowski ma wzmocnić GKS Katowice. Transfer ten nie doszedł jednak do skutku, Żebrowski nie znalazł klubu, powoli kończyły mu się możliwości. Jeśli chciał liczyć jeszcze na jakąkolwiek przyszłość w piłce, musiał działać szybko. Pod swoje skrzydła wziął go trzecioligowiec. Ekipa KKS-u Kalisz sprowadziła Żebrowskiego do siebie przed sezonem 2018/2019.
Wówczas zawodnik zaliczył jeden z najlepszych okresów w swojej karierze. Pomimo tego, że od kilku miesięcy pozostawał wolnym zawodnikiem, Żebrowski zdobył 12 bramek w jednym sezonie z kaliskim zespołem. KKS zdobył ostatecznie wicemistrzostwo, wiadomym więc było, że w kolejnym sezonie musi powalczyć o awans. Piłkarz został także na poziomie III ligi, aby pomóc kaliszanom w awansie na szczebel centralny.
📸 MATEUSZ ŻEBROWSKI 📸 pic.twitter.com/O0nuiEMWHf
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) July 3, 2020
Poprzedni sezon można określić tylko jednym słowem – magia. KKS przegrał tylko jedno spotkanie, a sam Żebrowski zdobył 19 goli na przestrzeni całego sezonu. Sporo? Tak, ale liczba ta nie robi takiego wrażenia, jeśli nie będziemy pamiętać o tym, że sezon w III lidze zakończył się przedwcześnie. Na zdobycie tak piorunującej liczby goli Żebrowski potrzebował tylko 18 spotkań. Strzelał zatem częściej niż raz na każdy mecz! Ustrzelił dwa hat-tricki i cztery dublety, pomagając wywalczyć mistrzostwo. W końcu któraś ekipa musiała się po niego zgłosić.
Na co może liczyć Żebrowski?
Pomimo nadzwyczaj dobrego okresu w trzeciej lidze przeskok o dwa poziomy do 1. ligi, od której pomocnik niegdyś się odbił, może się skończyć różnie. Żebrowski na razie zagrał w dwóch spotkaniach w pierwszej lidze – z Jastrzębiem otrzymał niewiele minut, natomiast w Gdyni z Legnicą zagrał już nieco dłużej. Strzelił nawet dwie bramki, natomiast warto spojrzeć na historię zawodnika i zastanowić się, czy dwa gole w ogóle cokolwiek zwiastują?
Bo jeśli już, to raczej to, że Żebrowski do końca sezonu może już ani razu nie wpisać się na listę strzelców – czego oczywiście mu nie życzymy. Jednakże czy to w Wigrach, czy Legionovii debiuty, inauguracje, pierwsze fazy sezonu piłkarz zaliczał całkiem niezłe. Później jednak gasł, był odkładany na ławkę. Teraz, kiedy znów (po epizodzie w Wigrach) znalazł się w drużynie walczącej o awans, jego sytuacja może się zmienić. Lepsi partnerzy na pewno wpłyną na lepszą grę Żebrowskiego.
W spotkaniu #GÓRARK po raz pierwszy w barwach Arki Gdynia wystąpili także:
☑️ Mateusz Żebrowski
☑️ Łukasz Soszyński
☑️ Artur SiemaszkoWszystkim zawodnikom życzymy wysokiej formy w całym sezonie 2020/21! pic.twitter.com/OagY4UgALC
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) August 24, 2020
Sezon jest długi, a najważniejszym – i zarazem najtrudniejszym – zadaniem dla pomocnika będzie konsekwentne strzelanie bramek. On sam z pewnością o tym wie. Jest jednak ambitny, na karku wciąż ma dopiero 25 lat i chce znów znaleźć się na murawie w meczu ekstraklasy. Tę szansę musi wykorzystać, bo może się ona okazać jego ostatnią.