Gerardo Martino od kilku tygodni staje w ogniu krytyki i wszyscy mówią o tym, że latem opuści on drużynę FC Barcelony. Okazuje się, że w przyszłym sezonie „Tata” nie będzie prowadził Blaugrany nie z powodu słabszych wyników, ale przez proponowaną posadę selekcjonera reprezentacji Argentyny.
51-latek ma ciężkie życie w stolicy Katalonii. Jego styl nie przypasował kibicom, a dodatkowo słabsze wyniki zespołu powodują niemal bezkresną krytykę. Katalończycy tęsknią za grą z czasów Pepa Guardioli, kiedy Barca nie miała sobie równych i domagają się, aby znów wprowadzić tamtą filozofię.
Włodarze obecnie zapewniają, że są zadowoleni z pracy trenera i nie musi się on martwić o swoją posadę. Natomiast sam szkoleniowiec nie wypowiada się na temat swojej pracy w przyszłym sezonie. Jeden z kanałów katalońskiej telewizji poinformował natomiast, że Martino ma duże szanse, aby po zakończeniu mistrzostw świata w Brazylii zostać nowym selekcjonerem Albicelestes. W kontrakcie byłego trenera kadry Paragwaju istnieje zapis, mówiący o możliwości rozwiązania umowy na rzecz reprezentacji.
Mimo iż od czasu "wroniej choroby" nie należe do
zwolenników argentyńskiego szkoleniowca to obecna
sytuacja wywołuje u mnie już tylko niechęć i
odruchy wymiotne ale w kierunku zarządu klubu.
Propagande transferową szytą grubymi nićmi
właśnie szlag trafił. Nie wiem czy Martino
wymskneło się przypadkowo czy też specjalnie
stwierdzenie o "braku polityki transferowej" ale
teraz mam przekonanie graniczące z pewnością że
moje wcześniejsze podejrzenia niestety ale mogą
się ziścić. Pseudo dyrektor sportowy
Zubizarreta,trener-marionetka Martino [choć zdaje
się że nie godzi się z obecną serią
wydarzeń],autokratyczny despota będący prezesem.
To nie może skończyć się niczym dobrym chyba że
grono tych panów odejdzie z Camp Nou.