Sformułowanie „koniec pewnej ery” jeszcze nigdy nie wybrzmiało tak donośnie. Dzień po siódmej rocznicy objęcia sterów w Rakowie Częstochowa przez trenera Marka Papszuna i rozpoczęcia niewiarygodnej historii spadła na nas, niczym grom z nieba, informacja o zakończeniu współpracy po sezonie 2022/2023.
Rozmowy właściciela klubu, Michała Świerczewskiego, ze szkoleniowcem zakończyły się niepowodzeniem. Biznesmen był jednak od dawna przygotowany na taką ewentualność. Ogłoszenie decyzji trenera miało miejsce podczas środowej konferencji prasowej.
Nieskazitelny pomnik
Marek Papszun niezależnie od okoliczności odchodzi z projektu Rakowa Częstochowa w chwale. Wyjście z odłamów niższych lig i największe sukcesy czerwono-niebieskiej drużyny będą na zawsze nosiły jego twarz. 48-latek nie tylko wzniósł zespół „Medalików” na nowe szczyty, ale i był mózgiem funkcjonowania całego klubu. Na każdej jego płaszczyźnie. Przez niego przechodziła każda myśl, każdy pomysł, plan i działanie.
Jest mi z tego powodu przykro. Z perspektywy czasu jest to bardzo trudna chwila. Dziś walczymy o cel, o którym nawet nie marzyłem. Chciałem podziękować Markowi Papszunowi za to, co zrobił dla Rakowa. Michał Świerczewski
Popularna teza mówiąca o postawieniu pomnika dla warszawskiego trenera w samym centrum świętego miasta nie jest zresztą na wyrost. Trzeba pamiętać, że droga Marka Papszuna i efekty jego pracy oraz zaangażowania nie zamkną się w okresie lat 2016–2023. Szkoleniowiec otworzył przed klubem ze 102-letnią historią zupełnie nowe bramy, pociągnął go w każdej sferze i nadał kierunek rozwoju. To całkowicie tłumaczy rozstanie z podniesionymi głowami.
Dokończyć dzieło
Przed Markiem Papszunem nadal sądny czas. Ujawnienie planu co do przyszłości trenera w Częstochowie w oparciu o przeszłość, w tej formie, na tych warunkach i w takiej perspektywie, nakłada na ekipę ze stadionu przy ulicy Limanowskiego dodatkową presję, aby zdążyć dobiec do mety i zdobyć upragnione mistrzostwo Polski. Nakleja dodatkową łatkę całej społeczności Rakowa Częstochowa aż do zakończenia sezonu. Łatkę, która będzie siedziała na psychice i w podświadomości.
To nie jest koniec, nadal jestem trenerem Rakowa. Do 27 maja. Trzeba zamknąć jeden etap i rozpocząć kolejny. Marek Papszun na pożegnalnej konferencji
Dobrze pamiętamy sytuację sprzed roku, kiedy to los Kosty Runjaica jako trenera Pogoni Szczecin był przesądzony w trakcie trwania rozgrywek. Potrafiło to związać nogi co niektórym piłkarzom i podcinało wszystkim skrzydła w kluczowych momentach. Teraz, choć wydaje się, że sposób funkcjonowania drużyny będzie niesłychanie trudno zachować w niezmienionym kształcie, to każda osoba związana z Rakowem dopisze wraz ze swoim wodzem ostatnie słowa tego rozdziału i wszystko znajdzie kres w symbolicznym wymiarze.
Kontynuować projekt
Ogromne wyzwanie czeka natomiast ludzi decyzyjnych po opuszczeniu pokładu przez jego kapitana, z tym nikt się nie kryje. Opinia publiczna z łatwością sonduje, co będzie nazajutrz. Ale na ewentualne pozostanie na fali wznoszącej wpłynie bardzo wiele czynników. Przede wszystkim będzie to oczywiście wybór następcy. Po historii rodem z fantastyki trenerów chcących zostać tym wybrańcem jest wielu. Lecz decyzja miała już jednak zapaść. Przyznawał to podczas dzisiejszego spotkania z przedstawicielami mediów Michał Świerczewski.
– Nowy trener jest wybrany. Ma kontynuować myśl i filozofię Marka Papszuna – konsultowaliśmy wspólnie ten wybór. Mamy uzgodnione warunki finansowe. Musimy podpisać i sfinalizować temat umowy. Termin podania nazwiska będzie ogłoszony w poniedziałek.
Nie zmienia się jedno – ton nadal będzie nadawał ten, który to wszystko rozpoczął. Kibic częstochowskiego Rakowa od młodych lat, dziś obecny na liście stu najzamożniejszych Polaków, z wyjątkowym szczęściem do wcielania w życie swoich koncepcji. To, że klub szybko nie wypadnie z właściwych rąk, jest pewne. – Myślę, że moje odejście nie rodzi żadnego zagrożenia – spuentował swoją wypowiedź trener Marek Papszun. Takie pytanie pozostanie w głowach na następne miesiące.