Marek Motyka: Takich zawodników trzeba eliminować


29 lutego 2016 Marek Motyka: Takich zawodników trzeba eliminować

Ciekawym rozmówcą przed meczem Korona Kielce – Wisła Kraków bez wątpienia jest Marek Motyka. 57-latek w Wiśle spędził ponad dekadę jako zawodnik, a w swojej trenerskiej karierze prowadził zespół z Kielc. Postanowiłem więc przeprowadzić wywiad z Motyką, jednak nie sądziłem, że to, o czym rozmawialiśmy, będziemy musieli uaktualniać pół godziny później. Chwilę po zakończeniu naszej rozmowy pracę stracił bowiem szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". 


Udostępnij na Udostępnij na

Tadeusz Pawłowski został zwolniony z Wisły Kraków. 
Decyzja ze sporym znakiem zapytania, na pewno bardzo zaskakująca. Widać, że zarząd boi się o dalszą sytuację Wisły i został zmuszony do podjęcia tak drastycznych działań. Albo przyniesie to sukces, albo nie. Zobaczymy, jak się to ułoży. Zmiana trenera w tak krótkim czasie świadczy o tym, że albo drużyna straciła zaufanie do trenera, albo zarząd. Jakieś decyzje trzeba było podjąć. Nikt sobie nie może pozwolić, żeby drużyna Wisły grała tak słabo.

Czy zwolnienie Pawłowskiego może zadziałać na korzyść Wisły przed meczem z Koroną?
Sądzę, że tak. Obojętnie, co by się nie działo, to nie będzie możliwości zwalenia winy na trenera. Wszystko jest w nogach i głowach piłkarzy. Obojętnie, kto poprowadzi Wisłę, to zawodnicy muszą wziąć ten ciężar na siebie. Zobaczymy, czy Marcin Broniszewski dostanie szansę na dłuższy okres. Piłkarze muszą zagrać na maksa i ratować sytuacje swoją i klubu.

pawlowski
W piątek Tadeusz Pawłowski podglądał grę Cracovii w meczu z Zagłębiem, a w poniedziałek stracił pracę (fot. Marcin Kuźnia/igol.pl)

W przypadku porażki w Kielcach i wygranej Niecieczy z Łęczną Wisła może mieć aż pięć punktów straty do bezpiecznego miejsca. Czy spodziewał się Pan, że ta sytuacja może być aż tak fatalna?

Nikt się nie spodziewał. Wszyscy jesteśmy zaskoczeni, bo wiadomo, jaki cel ma Wisła: miejsce w pierwszej ósemce i gonienie po wysoką lokatę w tabeli. Teraz jednak może być poważny problem z osiągnięciem tych założeń, jednak tabela jest mocno spłaszczona i dwa zwycięstwa mogą mocno przewrócić wszystko do góry nogami. Bardziej martwi jednak to, że zespół zaczyna tracić wiarę w siebie. Widać, że zawodnicy są spłoszeni, a w ich oczach widnieje duży strach przed nadchodzącymi meczami. Wisłę czekają trudne spotkania z Koroną i Piastem, a drużyna straciła rytm, pewność siebie i najbardziej niepokojące jest to, że nikt za bardzo nie wie, co się dzieje. Trener konkretnie się nie wypowiadał, tylko sygnalizował, że zespół nie za bardzo wytrzymuje 90 minut, co jest dziwne, bo mamy dopiero początek rozgrywek.

Ta wypowiedź Pawłowskiego to trochę jego strzał w kolano, ponieważ miał całą zimę na solidne przygotowanie Wisły do rundy. Czy to może być jego wina?

Trudno mi to ocenić, ponieważ ja tylko cytuję wypowiedź trenera. Tak jak pan powiedział, troszeczkę uderza w siebie, no bo jeżeli zespół na początku rozgrywek nie wytrzymuje meczów, to co będzie dalej? Trudno mi powiedzieć, co się dzieje w zespole, bo jestem od niego po prostu za daleko, żeby się autorytatywnie wypowiedzieć na ten temat. Chodzę na każdy mecz i widzę, że Wisła nie ma pomysłu na grę. Brakuje skuteczności, a drużyna w obronie popełnia kardynalne błędy. Brakuje troszkę szczęścia, a ponadto piłkarze są zagubieni. Nie wiem, czy trener dobrze trafiał ze składem: widać, że szukał optymalnego ustawienia, bo raz gra na dwóch napastników, raz na jednego… Szukał złotego środka, ale to nie wychodziło.

Ondraszek
Zdenek Ondrasek  (fot. Krzysztof Pulak/iGol.pl)

Wydaje się, że zimą Wisła zrobiła niezłe transfery. Ondrasek prezentuje się przyzwoicie, a Wolski, który za granicą odbił się od ściany, w spotkaniu z Podbeskidziem był jednym z najlepszych zawodników na murawie.

To jest właśnie dziwne, że zawodnik, który w ogóle nie trenował z drużyną, przychodzi i jest w niej najlepszy. Spory znak zapytania nad tym, co się dzieje z resztą. Ondraska jak na razie można ocenić pozytywnie. Waleczny chłopak, powoli zaczyna strzelać bramki, ale przede wszystkim trzeba mu rzucać piłki. Czech gole zdobywać potrafi, ale napastnicy żyją z podań, a Wisła ma spory problem z grą pomocy. To druga linia kreuje sytuacje i reguluje grę, a pomocnicy Wisły wyglądają na zagubionych. Bardzo brakuje Mączyńskiego, ofensywnego zawodnika, który nie boi się uderzyć z dystansu.

Ciekawie mogłaby wyglądać współpraca Mączyńskiego z Wolskim.

W Wiśle jest spora grupa obcokrajowców. To doświadczeni środkowi pomocnicy, którzy nie do końca są wykorzystywani. Trudno powiedzieć, w jakiej są dyspozycji. Trener widzi ich na treningu i podejmuje ostateczną decyzję. Jeżeli jednak Pawłowski ustawia Cywkę w środku, a on jest przecież skrajnym pomocnikiem, to widać, że nie jest do końca przekonany do tamtych piłkarzy.

Krzysztof Mączyński i Deleu, Wisła - Cracovia
Krzysztof Mączyński i Deleu podczas derbów Krakowa (fot. Marcin Kuźnia)

Terminarz też nie działa na korzyść Wisły.

Podbeskidzie ucieka, Śląsk zacznie uciekać… Teraz gra z Koroną, która w głupi sposób potraciła punkty, dwa razy wygrywając po 0:2. Sztuką jest strzelić dwa gole na wyjeździe i przegrać. Korona zrobi wszystko, żeby wygrać mecz u siebie, a Wisła już nie może pozwolić sobie na porażkę. Szykuje się bardzo ciekawa konfrontacja. Gdyby pan zapytał mnie dziś, kogo typowałbym do spadku, to chyba nie odważyłbym się odpowiedzieć. Nie wyobrażam sobie też, żeby Górnik przy takim potencjale kibiców czy stadionie i takiej historii mógł pożegnać się z ligą. Czy wyobraża pan sobie, co byłoby, gdyby dwie takie firmy jak Górnik i Wisła spadły? To jest nie do pojęcia.

Jeśli spojrzymy na to, jak te kluby grają na wiosnę, to można pokusić się o stwierdzenie, że ich jedynymi argumentami w walce o utrzymanie jest historia, a w przypadku Górnika dochodzi jeszcze nowo otwarty stadion.

Górnik stracił rytm. Błądzi i nie może go znaleźć. Brakuje skuteczności, a do tego jeszcze kiepsko wygląda defensywa. Widać niestety też, że w szatni nie nadaje się na tych samych falach. Dochodzi do konfliktów, widać, że to wszystko nie jest spójne. W trudnej sytuacji zespół powinien trzymać się twardo i w szatni tworzyć z trenerem mocną pozycję. W Górniku zaczynają się niedomówienia, konflikty, a to nie wróży zbyt dobrze.

Co jest dziwne, bo Leszek Ojrzyński słynął z tego, że potrafi zbudować atmosferę. „Pressing” Janoty w WDŚ przy drugim golu Ruchu o czymś świadczy. Zawodnikom nie za bardzo chce się walczyć.

To jest dla mnie bardzo dziwne, bo jeżeli nie walczy się dla swojego pracodawcy, który daje bezpiecznie życie i płaci co miesiąc pensje, to dla mnie jest to nie do pomyślenia. Umówmy się, zawodnicy – nie licząc wychowanków – są najemnikami. Ci, którzy przychodzą, robią to w określonym celu. Mają dobrze grać, a potem można ich sprzedać i zarobić. Jeżeli oni nie chcą wkładać serca, to dla mnie jest to nie do pomyślenia. Co oni tam w ogóle robią? Uważam, że piłkarz, który nie oddaje serca za klub, w ogóle nie powinien w nim być. Można popełnić błąd taktyczny, techniczny, ale jeżeli człowiek nie wkłada zaangażowania, to nie ma to racji bytu. Takich zawodników trzeba eliminować i szybko się ich pozbyć. Tam muszą zostać piłkarze, którzy będą oddawać serce za klub, trenera i kibica, bo za to się im płaci, i to niemałe pieniądze. Wpadka może się zdarzyć, ale w następnych spotkaniach trzeba pokazać, że to był przypadek. Czasami mecz się tak układa. Jeżeli kibic widzi, że zawodnik schodząc z boiska, podpiera się rzęsami, to jest w stanie wybaczyć porażkę i szanuje go. Jeśli jednak patrzy na piłkarzy, którzy nie przejmują się przegranymi, a do tego dochodzą jakieś dziwne wypowiedzi, to dzieje się po prostu źle. Wszyscy powinni ciągnąć ten wózek w jednym kierunku. Wszystkie niedomówienia powinno się załatwiać w szatni.

Korona i Wisła prezentują podobny poziom, dlatego można powiedzieć, że o wyniku jutrzejszego meczu zaważy to, komu będzie się bardziej chciało oddać serce za klub.

Zgadzam się. Piłkarsko zespoły prezentują się w sumie nieźle. Próbują grać piłką i kreować sytuacje. Nie możemy powiedzieć, że piłkarze Wisły i Korony są słabi, bo to byłoby bardzo krzywdzące. Brakuje zaangażowania i agresywnego grania, walki. Dzisiaj nie da się wygrywać wyłącznie taktyką i techniką. Korona położy pewnie całe serce na szali, bo gra przed własną publicznością, a wiadomo, jakie animozje są pomiędzy kibicami obydwu zespołów. Presja kibicowska mocno zmotywuje Koronę, która będzie chciała zrehabilitować się za dwie przegrane. Rozgrywała naprawdę fajne mecze, ale trochę się jej to nie ułożyło. Wisła musi jednak zacząć punktować, bo w przypadku braku punktów w dwóch najbliższych spotkaniach może się zakopać bardzo głęboko w dole tabeli. Z tego dołka mogłaby już nie wyjść. Mecz o sześć punktów dla jednego i drugiego zespołu.

W Wiśle zabraknie Guerriera, a w Koronie Radka Dejmka.

W Wiśle dochodzą jednak stoperzy, którzy pauzowali za kartki. Doszedł też Wolski i wyzdrowiał Brożek. Pole manewru jest większe. Szkoda tylko, że wciąż kontuzjowany jest Mączyński, bo to bardzo dobry, ciekawy ofensywny piłkarz, którego bardzo brakuje. Z Wolskim mogliby tworzyć naprawdę interesujący duet obsługujący napastników. Trudno rozliczać napastników, bo na dobrą sprawę nie ma za bardzo z czego. Podań otwierających jest bardzo mało. Łatwo się snajpera krytykuje, ale jeżeli on nie ma sytuacji, to trudno go krytykować. Inaczej jest, kiedy napastnicy nie wykorzystują okazji wypracowanych przez kolegów z pomocy. Często słyszę słowa krytyki w stronę Brożka czy Ondraska. Czech miał jedną sytuację z Podbeskidziem i ją wykorzystał.

Maciej Jankowski - Wisła Kraków
Maciej Jankowski w Wiśle zawodził skutecznością (fot. Marcin Kuźnia/igol.pl)

W porównaniu z jesienią sytuacje się odwróciły. Wówczas Brożek czy Jankowski marnowali okazje na potęgę, potrafiąc nawet nie wpakować piłki do pustej bramki.

Wtedy krytyka jest uzasadniona. Trzeba każdą formację oceniać z ich zadań. Obrońcy mają grać na zero z tyłu, a to się na razie nie udaje. Środek pola i boczne sektory są najważniejsze w pomocy. Jeżeli boki nie oskrzydlają, a ze środka pola nie wychodzą prostopadłe piłki, do tego brakuje jeszcze strzałów z dystansu… Kiedy jakikolwiek pomocnik Wisły oddał ostatnio strzał z dystansu i zdobył gola? Bardzo nad tym ubolewam, że ani „Biała Gwiazda”, ani Korona nie strzelają zza „szesnastki”. Wjechać w pole karne nie jest łatwo, bo tam jest spore zagęszczenie. Śledząc ligi zachodnie, cały czas widzimy piękne bramki strzelane z trzydziestu paru metrów. W Polsce jest inaczej.

http://igol.pl/ekstraklasa/dlaczego-moskal-stracil-prace/

Brak wiary we własne umiejętności i odwagi.

Albo brak takich umiejętności w ogóle. Dobry strzał z daleka to dar boży. Trzeba mieć to uderzenie i wierzyć w siebie. Z drugiej strony trzeba okazje do strzałów wypracowywać. Jeśli takich nie ma, to nie ma z czego uderzyć. Tak jak Jendrisek pięknie przyjął i strzelił fantastycznego gola. Jeżeli piłkarz jest odważny i oddaje strzały, to od razu coś z tego jest. Ciekawie zaczyna robić się też na górze, gdzie Legia odrobiła straty do Piasta…

… i to w jakim stylu!

Dokładnie, złapała rytm i szybko nie odda lidera. Piast też nie odpuści i będzie walczył do końca. Pogoń i Cracovia potraciły punkty. Na dole robi się superciekawie, bo praktycznie niemożliwe jest wytypowanie drużyny, która już teraz jest typowym pewniakiem do spadku. Różnice punktowe są minimalne i każde spotkanie to walka o życie. To, że dwie tak wielki firmy znalazły się na końcu, to dla mnie szok! Sądziłem, że Wisła ogra Podbeskidzie i trochę je „ugotuje”, a sytuacja wyszła na całkiem odwrotną. Bielsko w dwóch bardzo trudnych meczach zdobyło komplet punktów. Obnażyło Lecha i ośmieszyło Wisłę. Korona na wyjazdach grała świetnie, a teraz dwa razy zgubiła wygrane punkty. Całą złość będzie chciała wyładować w meczu z Wisłą. Jeśli krakowianie nie odrodzą się w najbliższych dwóch kolejkach, to nawet nie wyobrażam sobie tego, co może być dalej.

Od momentu, kiedy Kazimierz Moskal został zwolniony po derbach Krakowa, Wisła zdobyła jeden punkt w siedmiu meczach.

Ja zawsze powtarzam, że daje się określony cel zarówno trenerowi, jak i zawodnikowi. Mecze Wisły nie były wygrywane, ale styl gry nie był zły. Trzeba było spokojnie poczekać do końca jesieni i wyciągnąć wnioski. Pochopne zwolnienia zazwyczaj nic nie dają. Tylko Jackowi Zielińskiemu udało się wziąć zespół i odnosić z nim sukcesy nawet do teraz. Niewielu się tak udaje, nie zawsze decyzje są trafne. W przypadku Wisły można powiedzieć, że nic to nie dało. Nie jestem zwolennikiem nerwowych ruchów w trakcie trwania sezonu. Po rozegraniu określonego cyklu meczów można oceniać, co szkoleniowiec zrobił dobrze, a co źle. Taka jest już nasza liga: decyzje często są nieprzemyślane bądź pochopne.

Istnieje szansa na zaistnienie kuriozalnej sytuacji, jaką byłoby zatrudnienie Kazimierza Moskala w celu ratowania Wisły?

Ciężko stwierdzić. Wszystko jest możliwe i nie można niczego wykluczyć.

Gdyby miał się Pan pokusić o wytypowanie wyniku?

Szczerze powiem, że to trudny mecz dla bukmacherów. Gdybym miał obstawiać, to patrząc na kadry zespołów i to, jak zapowiada się to spotkanie, postawiłbym na X2, ale sądzę, że wszystko będzie oscylować koło remisu. Obydwie drużyny będą grały zza podwójnej gardy i skupią się na tym, żeby nie stracić bramek. To, kto strzeli, jest kwestią tego, kto pierwszy się pomyli. Defensywa Wisły będzie wzmocniona, ale gorzej jest z ofensywą. Pomoc z Wolskim zaczyna wyglądać coraz ciekawiej i dlatego skłaniam się bardziej w tę stronę, no ale Korona u siebie postawi wszystko na jednej szali. Dwójkę daję na zasadzie, że Wisła musi iść va banque. Korona jednak tanio skóry nie sprzeda.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze