Widzew Łódź w ramach 8. kolejki Fortuna 1. Ligi z trudem pokonał Sandecję Nowy Sącz 2:1. Dwie bramki dla „Czerwono-biało-czerwonych” zdobył ich kapitan – Marcin Robak. Ustrzelony przez niego dublet oznacza dwie rzeczy. Pierwsza, krytykowany ostatnimi czasy napastnik wreszcie się przełamał. Druga, dzięki tym dwóm trafieniom przeszedł do historii łódzkiej drużyny.
Łodzianie to beniaminek tego sezonu. Widzewiacy powrócili na zaplecze polskiej ekstraklasy po pięciu latach przerwy. Początek w ich wykonaniu był po prostu fatalny, bowiem zaczęli od trzech porażek, w tym przegranej w derbach Łodzi. Z czasem jednak zaczęli punktować, aczkolwiek żadne z wygranych spotkań nie było przekonywujące. Mamy za sobą już osiem meczów, a podopieczni Enkeleida Dobiego dalej grają bez konkretnego pomysłu. Ligowe punkty zdobywa im się niezwykle trudno. Wszystko jest takie…. wymęczone, wyszarpane.
Szeroko płynąca krytyka dotyczyła niemalże każdej osoby pracującej w klubie, zaczynając od pani prezes Pajączek, przez trenera Dobiego, kończąc na piłkarzach. Przed krytyką nie uchronił się nawet Marcin Robak. Od kiedy trafił – po tych kilku latach przerwy – ponownie do Widzewa, cieszy się statusem prawdziwej gwiazdy zespołu, jakiej dawno na Piłsudskiego 138 nie było. Strzelał bramki, harował za cały zespół i podrywał kolegów do boju. Na swoich barkach wniósł, prawie przewracając się na ostatniej prostej, „Czerwono-biało-czerwonych” do pierwszej ligi.
Wszyscy oczekiwali, że 37-letni napastnik również i w tym sezonie będzie prowadził Widzew od zwycięstwa do zwycięstwa. Przed rokiem nie potrzebował zbyt dużo czasu, aby wejść w odpowiedni rytm i strzelać gola za golem. Obecną kampanię rozpoczął równie dobrze, bo od gola przeciwko Radomiakowi. Jednak w kolejnych meczach nie było już tak dobrze. Często przechodził obok spotkania. Był wszędzie oprócz pola karnego. Część sympatyków łódzkiej ekipy domagała się, aby trener Dobi posadził Robaka na ławce, bo ten jest ewidentnie pod formą. Albańczyk jednak tego nie zrobił i zapewne nie zrobi, o ile ten doświadczony snajper nie będzie kontuzjowany.
W ostatniej kolejce przeciwko Sandecji Nowy Sącz Marcin Robak zdobył dwie bramki, dzięki czemu jego zespół odwrócił losy meczu i pokonał outsidera Fortuna 1. Ligi 2:1. Gole te przejdą do historii, gdyż dzięki nim Robak w klasyfikacji wszech czasów zrównał się z legendarnym Markiem Koniarkiem.
Dwie legendy
Bramka w 52. minucie w starciu z Sandecją nie tylko dała łodzianom ważne trzy punkty, sprawiła również, że jej autor znalazł się na szczycie, szczycie klasyfikacji strzelców Widzewa Łódź. Do tej pory liderem z 73 trafieniami, zarówno w lidze, jak i pucharach, był Marek Koniarek. W sobotę zrównał się z nim Marcin Robak. Tym samym to tylko kwestia czasu, kiedy obecny kapitan „Czerwono-biało-czerwonych” stanie się samotnym liderem. Bardziej zasadne jest tutaj pytanie, jak bardzo wyśrubuje on ten rekord? Czy osiągnie barierę 100 goli? Jeśli będzie grać do czterdziestki, to spokojnie powinien zakończyć karierę na 100 lub więcej strzelonych bramkach dla Widzewa.
Obaj są legendami klubu. Jednakże trudno jest porównywać obu tych piłkarzy, bowiem grali (a jeden z nich wciąż gra) w różnych piłkarskich epokach. To, co ich łączy, to fakt, że obaj dwukrotnie trafiali do klubu z Piłsudskiego 138 i obaj byli królami strzelców. Tyle że jeden – Marek Koniarek – zgarnął koronę w ekstraklasie, a ten drugi na jej zapleczu. Dla wielu starszych kibiców sprawa jest oczywista, lepszy był Koniarek. A to dlatego, że pamiętają go z boiska i że jego bramki przyczyniły się nie do awansu do pierwszej ligi, a do mistrzostwa Polski. Król strzelców z czwartym najlepszym wynikiem w historii polskiej ekstraklasy (29 goli w jednym sezonie).
Z drugiej jednak strony dla tych młodszych, dla kibiców z mojego pokolenia to właśnie Marcin Robak jest tym lepszym. W tym niebędącym już na fali, jak w latach 90., Widzewie to właśnie pochodzący z Legnicy snajper jest najjaśniejszą postacią. Najlepszym piłkarzem, przynajmniej w XXI wieku – to na pewno. I czy ktoś chce czy nie, to Marcin Robak będzie najskuteczniejszym napastnikiem Widzewa w historii i wynik, jaki ostatecznie uda mu się wykręcić, będzie przez lata nie do pobicia.
Pierwszy raz
Obecny kapitan „Czerwono-biało-czerwonych” trafił do Łodzi latem 2008 roku. Po dwóch i pół roku spędzonych w Kielcach postanowił coś zmienić. Wybrał Widzew – klub o zdecydowanie większej historii niż Korona. W sezonie 2007/2008 kielczanie spadli z ekstraklasy, dlatego też kilku piłkarzy musiało się z tamtym zespołem pożegnać. W gronie tych zawodników znalazł się m.in. Marcin Robak. Dla wówczas 26-letniego napastnika zmiana barw klubowych nie wiązała się ze zmianą poziomu rozgrywkowego. Oba kluby przystąpiły do kampanii 2008/2009 na pierwszoligowym poziomie (tak jak i teraz).
Napastnik nie potrzebował żadnej aklimatyzacji. Z miejsca stał się graczem podstawowej jedenastki. 10 sierpnia 2008 roku widzewiacy pojechali do Lubina na mecz z tamtejszym Zagłębiem. Przegrali 3:4, ale jednego z goli zdobył debiutujący w czerwono-biało-czerwonych barwach Marcin Robak. A póżniej to już poszło. Snajper zaliczył w sumie pięć kolejnych spotkań z przynajmniej jednym trafieniem. Pięć meczów i sześć bramek. Imponujące pierwsze wrażenie. Najwidoczniej jemu, w przeciwieństwie do Dariusza Dziekanowskiego, nie przeszkadzało łódzkie powietrze.
Pierwszy sezon zakończył z 20 golami. Kolejny z 18. Łodzianie wywalczyli ponowny awans do polskiej ekstraklasy. Tam w barwach Widzewa Marcin Robak spędził pół roku, a później wyjechał do Turcji, do Konyasporu. W ciągu tych kilku miesięcy zaliczył siedem trafień. Przed rokiem powrócił i przebił swój najlepszy wynik, bowiem rozgrywki skończył z dorobkiem 24 bramek.
13 miesięcy temu pisaliśmy o jego jubileuszowym 50. trafieniu. Zapytaliśmy wtedy, czy ma szansę zostać najlepszym strzelcem Widzewa w historii? Stwierdziliśmy, że tak, ale stanie się to dopiero pod koniec tego sezonu. Nikt się nie spodziewał, że król z „Serca Łodzi” tak szybko dogoni Koniarka, nawet jeśli wszyscy wiedzieli, że Robak jest znacznie skuteczniejszy po 30. niż przed nią.
Ciekawostka: Robak strzela w każdym swoim pierwszym meczu nowej kampanii w barwach łódzkiego zespołu.
Poniżej kilka goli, które udało nam się znaleźć.
Statystyki
Jak już wiecie, Marcin Robak ma na swoim koncie 73 trafienia dla Widzewa. Jesteście ciekawi, ile bramek strzelił z rzutów karnych, ile zdobył hattricków czy dubletów? Już spieszymy z odpowiedzią.
Zaczniemy od wykorzystanych „jedenastek”. Wiele osób zarzuca napastnikowi „Czerwono-biało-czerwonych”, że głównie strzela on po tym stałym fragmencie gry. Dobrze, ale rzut karny też trzeba umieć wykorzystać, co nie zawsze Robakowi się udawało. W sumie z tych 73 goli 21 zostało przez niego zdobytych po skutecznym uderzeniu z tzw. „wapna”, co daje 28,7% wszystkich bramek. Wynik ten znacznie zawyżyła miniona kampania, bowiem podczas jej trwania 37-letniemu snajperowi udało się wykorzystać jedenaście rzutów karnych z trzynastu wykonywanych.
Natomiast jeśli chodzi o dublety, ten przeciwko Sandecji był jego dziesiątym, który udało mu się ustrzelić w barwach Widzewa. Ponadto na swoim koncie ma tylko jednego hattricka. Zdobył go w rywalizacji ze Śląskiem Wrocław we wrześniu 2010 roku. Tyle zdobytych goli i tylko jeden jedyny raz udało mu się trafić trzykrotnie w jednym spotkaniu. Aż trudno to uwierzyć.
Podział goli zdobytych przez Robaka na ligi i Puchar Polski:
Ekstraklasa – 7
I liga – 42
II liga – 21
Puchar Polski – 3
Podział goli na mecze u siebie i wyjeździe:
U siebie – 48
Na wyjeździe – 25
Podział na połowy:
I połowa – 30
II połowa – 43