Marcin Kamiński w Wiśle Płock. Powrót po niemieckiej lekcji futbolu


33-latek wraca po 9 latach do Polski. Co może dać beniaminkowi PKO Ekstraklasy?

3 lipca 2025 Marcin Kamiński w Wiśle Płock. Powrót po niemieckiej lekcji futbolu
SWR.de

Gdy Marcin Kamiński opuszczał Lecha Poznań w 2016 roku, wielu kibiców i ekspertów widziało w nim zawodnika gotowego na Bundesligę. Dziś, po dziewięciu latach w Niemczech i ponad 200 występach na poziomie 1. oraz 2. Bundesligi, wraca do Polski, by założyć koszulkę Wisły Płock. Czy to krok w tył? Niekoniecznie. To raczej nowy rozdział w karierze stopera, który w Niemczech przeszedł prawdziwą szkołę futbolu i życia.


Udostępnij na Udostępnij na

Powroty do Ekstraklasy po latach spędzonych za granicą zawsze budzą emocje. W przypadku 33-latka mamy do czynienia z piłkarzem, który nie tylko zebrał ogromny bagaż doświadczeń i udowadniał swoją wartość na niemieckich boiskach. Jego transfer do Wisły Płock to nie tylko wzmocnienie sportowe. To również sygnał, że klub z Mazowsza zamierza budować zespół w oparciu o sprawdzonych, dojrzałych zawodników.

Jaką rolę odegra Marcin Kamiński w nowym otoczeniu i czy jego niemiecka szkoła futbolu przełoży się na solidność płockiej defensywy? Sprawdzamy, co może dać Wiśle Płock nowy-stary stoper i jak wyglądała jego droga z Lecha Poznań przez Bundesligę aż do powrotu do Polski.

Wisła Płock i Marcin Kamiński to idealne połączenie?

Wisła Płock po awansie do Ekstraklasy przeprowadza konsekwentną przebudowę linii defensywnej, stawiając na doświadczenie i rywalizację na każdej pozycji. Marcin Kamiński trafia do zespołu, który w ostatnich tygodniach wzmocnił się kilkoma nowymi obrońcami i wyraźnie podniósł poprzeczkę w walce o miejsce w wyjściowym składzie.

Aktualna sytuacja kadrowa w defensywie Wisły Płock

W kadrze na sezon 2025/2026 znajduje się kilku zawodników mogących grać zarówno na środku, jak i na bokach obrony:

  • Bojan Nastić (30 lat) – doświadczony lewy obrońca, z przeszłością w Jagiellonii,

  • Andrias Edmundsson (24 lata) – środkowy obrońca, który w poprzednim sezonie był jednym z filarów linii defensywnej,

  • Nemanja Mijušković (33 lata) – stoper, mający za sobą występy w kilku ligach europejskich,

  • Przemysław Misiak – nowy nabytek, mogący grać zarówno na środku, jak i z boku obrony,

  • Aleksandre Kalandadze (24 lata) – Gruzin, świeżo sprowadzony z Dinama Tbilisi, dwukrotny reprezentant kraju, który ma wzmocnić rywalizację, zwłaszcza na lewej stronie,

  • Marcus Haglind-Sangre i Jakub Szymański – młodsi zawodnicy, pełniący rolę uzupełnienia składu.

Warto dodać, że z klubu odeszli m.in. Igor Drapiński, Beniamin Czajka, Marcin Biernat i Milan Spremo. To otwiera przestrzeń na nowe twarze, ale też zwiększa presję na szybkie zgranie nowej formacji.

Rywalizacja i szanse Kamińskiego

Marcin Kamiński przychodzi jako najbardziej doświadczony stoper w kadrze, z blisko 200 meczami rozegranymi w Niemczech i siedmioma występami w reprezentacji Polski. Jego głównymi rywalami do gry na środku obrony będą:

  • Nemanja Mijušković – solidny, ale mniej ograny na poziomie Ekstraklasy,

  • Andrias Edmundsson – młodszy, dynamiczny, z potencjałem rozwojowym,

  • Aleksandre Kalandadze – może grać zarówno na środku, jak i na lewej stronie.

Trener Mariusz Misiura zapowiada grę w systemie 3-5-2. W wyjściowym składzie znajdzie się miejsce nawet dla trzech środkowych obrońców. To znacząco zwiększa szanse Kamińskiego na regularne występy od pierwszej minuty, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego doświadczenie i umiejętność organizowania gry w defensywie.

Czy Kamiński będzie miał pewne miejsce w składzie?

Biorąc pod uwagę profil kadry, system gry oraz oczekiwania wobec nowego lidera defensywy, Marcin Kamiński ma bardzo duże szanse na wyjściowy skład już od pierwszej kolejki. Jego konkurenci są albo młodsi i mniej doświadczeni, albo dopiero wchodzą do drużyny z innych lig. Klub inwestuje w niego nie tylko jako w zawodnika, ale również lidera szatni i nauczyciela dla młodszych kolegów.

W praktyce – jeśli tylko zdrowie dopisze, trudno wyobrazić sobie wyjściową jedenastkę Wisły Płock bez Marcina Kamińskiego.

Niemiecka codzienność – solidność, doświadczenie, awanse

Wychowanek Lecha Poznań wyjeżdżał z Ekstraklasy jako dwukrotny mistrz Polski i jeden z najbardziej perspektywicznych obrońców młodego pokolenia. Transfer do VfB Stuttgart oceniano jako logiczny krok w rozwoju. Bundesligę postrzegano jako ligę, w której Polak może się rozwinąć. Eksperci nie mieli wątpliwości, że Kamiński ma potencjał, by stać się solidnym ligowcem. Nie oczekiwano od niego, że od razu wskoczy do czołówki, ale liczono na regularny progres.

Początki w Stuttgarcie nie były łatwe – konkurencja, kontuzje, zmiany trenerów. Mimo to Kamiński wywalczył miejsce w składzie, a w sezonie 2016/2017 świętował awans do Bundesligi. W kolejnych latach był ważnym ogniwem defensywy, zarówno w Stuttgarcie, jak i podczas wypożyczenia do Fortuny Düsseldorf. Gdy w 2021 roku trafiał do Schalke 04, miał już opinię doświadczonego, sprawdzonego ligowca.

W Gelsenkirchen szybko stał się jednym z liderów defensywy. Przez cztery sezony rozegrał dla „Die Königsblauen” blisko sto spotkań, zaliczając awans do Bundesligi i zdobywając uznanie za stabilność oraz profesjonalizm. Niemieckie media i kibice widzieli w nim piłkarza, który nie robi błyskotliwych rajdów, ale rzadko zawodzi pod własną bramką. Szczególnie doceniano jego umiejętność gry głową, ustawianie się oraz zachowanie zimnej krwi w końcówkach spotkań.

Kontuzje – cienie i przystanki na niemieckiej drodze

Kariera Marcina Kamińskiego w Niemczech nie była wolna od problemów zdrowotnych, które kilkukrotnie zatrzymały jego rozwój i wpływały na pozycję w drużynie. Choć przez większość czasu imponował solidnością i odpornością fizyczną, niektóre urazy sprawiły, że musiał na dłużej pauzować, a po powrocie do gry odbudowywać formę i walczyć o miejsce w składzie.

Najpoważniejszy kryzys zdrowotny przyszedł w sezonie 2019/2020, gdy jeszcze jako zawodnik VfB Stuttgart doznał poważnej kontuzji więzadeł krzyżowych. Uraz wyeliminował go z gry na kilka miesięcy i sprawił, że stracił praktycznie cały sezon. Kamiński – mimo żmudnej rehabilitacji i determinacji – po powrocie nie odzyskał już dawnej pozycji w klubie. W kolejnych latach przytrafiały mu się też drobniejsze urazy mięśniowe i przeciążeniowe, które wykluczały go z pojedynczych spotkań. Nie miały już tak dramatycznego wpływu na jego karierę.

Kontuzje miały również znaczenie w kontekście reprezentacji Polski. Przez okres rekonwalescencji Kamiński wypadał z rytmu meczowego, a selekcjonerzy nie zawsze mogli na niego liczyć w kluczowych momentach. To dodatkowo utrudniało mu rywalizację o miejsce w kadrze. Zwłaszcza w okresach, gdy konkurenci byli w pełni zdrowia i regularnie grali w klubach. Mimo tych przeciwności, Marcin Kamiński zawsze imponował profesjonalizmem. Wracał po urazach z jeszcze większą determinacją i udowadniał, że potrafi przezwyciężać przeciwności losu.

Największe momenty? Gole, awanse, rola lidera

Marcin Kamiński nie był piłkarzem, który regularnie trafiał na czołówki gazet. Jego niemiecka przygoda obfitowała w momenty, które kibice Schalke i Stuttgartu zapamiętali na długo. Najgłośniejszym z nich pozostaje gol z rzutu wolnego przeciwko Herthcie Berlin w kwietniu 2023 roku. Polak popisał się wtedy precyzyjnym uderzeniem, które nie tylko zaskoczyło bramkarza rywali, ale i niemieckich kibiców. Rzadko bowiem środkowy obrońca zdobywa bramki w taki sposób. Media niemieckie i polskie szeroko komentowały to trafienie, uznając je za jedno z najładniejszych w kolejce.

Nie mniej istotne były jego bramki i interwencje w kluczowych momentach sezonu. W kwietniu 2025 roku, już mając świadomość, że nie przedłuży kontraktu z Schalke, w 88. minucie meczu z SSV Ulm 1846 zdobył zwycięskiego gola głową. Dało to drużynie bezcenne trzy punkty w walce o utrzymanie. Kamiński po meczu podkreślał, że nawet w trudnych chwilach najważniejsze jest wsparcie zespołu i kibiców. Takie momenty budowały jego wizerunek jako zawodnika, na którego można liczyć pod presją.

Warto też pamiętać o jego udziale w awansach do Bundesligi – zarówno z VfB Stuttgart, jak i z Schalke 04. W obu tych klubach był częścią zespołów, które po ciężkich sezonach na zapleczu niemieckiej elity wracały do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jego doświadczenie i opanowanie w decydujących meczach barażowych czy końcówkach sezonu doceniali trenerzy i koledzy z drużyny.

Nie bez znaczenia była również rola lidera szatni. Choć nie zawsze nosił opaskę kapitana, to właśnie Kamiński często był tym, który motywował młodszych zawodników i trzymał linię defensywną w ryzach. Zwłaszcza w trudnych momentach, gdy Schalke zmagało się z kryzysem sportowym i organizacyjnym. Jego profesjonalizm i spokój były wielokrotnie podkreślane przez szkoleniowców i kolegów z zespołu.

Niemieccy eksperci: Marcin Kamiński? Solidny, nie wybitny

Niemieckie media stworzyły bardzo spójny obraz Marcina Kamińskiego. To piłkarz, którego doceniano za solidność, doświadczenie i spokój w grze defensywnej. Eksperci podkreślali, że nie jest to zawodnik, który rzuca się w oczy efektownymi interwencjami. Jego obecność na boisku daje drużynie poczucie stabilizacji.

W sezonie 2024/2025 Schalke walczyło o utrzymanie w 2. Bundeslidze. Marcin Kamiński był jednym z najpewniejszych punktów zespołu. Regularnie występował w pierwszym składzie (27 meczów, 1 gol, 1 asysta), a jego średnie oceny meczowe oscylowały wokół 6.5, co w niemieckich realiach oznacza poziom „pewnego ligowca”.

Niemieckie media często zwracały uwagę na jego profesjonalizm, umiejętność gry głową, ustawianie się i wyprowadzanie piłki. W relacjach pomeczowych chwalono go za zachowanie zimnej krwi w końcówkach spotkań oraz zaangażowanie. Nawet gdy klub przechodził przez trudny okres finansowy i organizacyjny. Warto dodać, że decyzja o nieprzedłużeniu z nim kontraktu była podyktowana głównie względami finansowymi i polityką odmładzania kadry, a nie poziomem sportowym.

Reprezentacja Polski – epizody, nie kariera

Marcin Kamiński zadebiutował w reprezentacji Polski w 2011 roku, ale jego przygoda z kadrą narodową ograniczyła się do siedmiu występów, głównie w meczach towarzyskich. Najczęściej był powoływany jako rezerwowy, a na wielkich turniejach – jak Euro 2012 – pełnił rolę zmiennika i nie pojawił się na boisku.

O miejsce w składzie musiał rywalizować z takimi defensorami jak Kamil Glik, Michał Pazdan, Łukasz Szukała czy Jan Bednarek. To właśnie silna konkurencja i stabilność pary Glik – Pazdan w najlepszych latach sprawiły, że Kamiński nie mógł liczyć na regularne występy. Dodatkowo, selekcjonerzy często stawiali na bardziej dynamicznych lub uniwersalnych zawodników, co przy jego nieco mniejszej mobilności i ofensywnych ograniczeniach utrudniało mu przebicie się do wyjściowego składu.

Podczas przygotowań do mundialu w Rosji w 2018 roku Marcin Kamiński znalazł się nagle w centrum uwagi. Wszystko z powodu dramatycznej sytuacji zdrowotnej Kamila Glika. Lider polskiej defensywy doznał poważnej kontuzji barku podczas treningu w Arłamowie. Uraz okazał się na tyle groźny, że wyjazd Glika na mistrzostwa świata stanął pod dużym znakiem zapytania. W tej sytuacji to właśnie Kamiński został wytypowany przez Adama Nawałkę jako potencjalny następca i rezerwowy stoper w kadrze na turniej.

Przez kilka dni wszystko wskazywało na to, że to właśnie on poleci do Rosji jako członek podstawowej kadry. Kamiński trenował z drużyną. Był gotowy na wejście w miejsce Glika. Sam podkreślał, że choć cała sytuacja jest trudna dla zespołu, musi się od niej odciąć i skupić na zadaniu. Ostatecznie jednak Kamil Glik dostał zielone światło na udział w mundialu i wrócił do kadry. Kamiński pozostał poza zgłoszonym składem.

Mimo to, gdy pojawiał się na boisku, prezentował się solidnie i nie notował poważniejszych błędów. Był postrzegany jako wartościowy zmiennik, gotowy wejść do gry w razie potrzeby, ale nigdy nie stał się filarem reprezentacji.

Powrót po dziewięciu latach. Co zyska Wisła Płock?

Transfer Marcina Kamińskiego do Wisły Płock wywołał spore poruszenie wśród kibiców beniaminka. Na portalu X pojawiło się wiele komentarzy fanów „Nafciarzy”. Wielu kibiców oczekuje, że Kamiński stanie się gwarantem spokoju w defensywie i pomoże drużynie w adaptacji do realiów Ekstraklasy.

Wśród oczekiwań najczęściej pojawiają się:

  • stabilizacja linii obrony: fani liczą, że doświadczenie z Bundesligi pozwoli Kamińskiemu szybko uporządkować grę w tyłach i zminimalizować liczbę prostych błędów.

  • wprowadzenie młodszych zawodników: kibice mają nadzieję, że jego obecność wpłynie pozytywnie na rozwój takich graczy jak Edmundsson czy Misiak, a cała formacja defensywna zyska na pewności siebie.

  • lider na boisku i poza nim: w komentarzach przewija się przekonanie, że to właśnie Kamiński będzie tym, który „pociągnie” zespół w trudnych momentach i nie pozwoli, by Wisła powtórzyła błędy innych beniaminków.

Nie brakuje też głosów, że jego transfer to jasny sygnał, iż Wisła Płock nie zamierza być tylko statystą w Ekstraklasie, a chce walczyć o coś więcej niż utrzymanie. Oczekiwania są więc wysokie, ale i zaufanie do nowego stopera – ogromne.

***

Czy powrót Kamińskiego do Polski to krok w tył? Dla niego to raczej szansa na nowy początek i przekazanie doświadczenia z jednej z najmocniejszych lig Europy. Wisła Płock zyskuje nie tylko obrońcę, ale i lidera, który wie, jak wygrywać pod presją i jak odbudowywać drużynę w trudnych momentach. Kamiński nie był gwiazdą Bundesligi. Przez lata udowadniał, że w piłce na najwyższym poziomie jest miejsce dla ludzi solidnych i konsekwentnych. I właśnie taki piłkarz wraca dziś do Ekstraklasy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze