Manchester United znowu wygrywa


"Czerwone Diabły" pokonały 3:1 zespół Arsenalu

5 września 2022 Manchester United znowu wygrywa
thepeoplesperson.com

Manchester United ten sezon zaczął od dwóch porażek i to dosyć kompromitujących. Jednak zwycięstwo z Arsenalem było już czwartym kolejnym United, co sprawiło, że drużyna Erika ten Haga awansowała na piąte miejsce w tabeli z dorobkiem 12 punktów. Arsenal natomiast jest liderem Premier League, a przegrana z drużyną z Old Trafford jest dopiero pierwszą utratą punktów tego zespołu w tym sezonie po wcześniejszych pięciu zwycięstwach.


Udostępnij na Udostępnij na

Manchester United pokonał Arsenal 3:1 i całkowicie zasłużył na to zwycięstwo, a miał jeszcze parę sytuacji, aby wynik podwyższyć. Otrzymaliśmy też w tym spotkaniu odpowiedzi na kilka pytań dotyczących zespołu Erika ten Haga.

Debiut Antony’ego i przebudzenie Rashforda

Od pierwszej minuty w tym spotkaniu wystąpił młody Brazylijczyk sprowadzony z Ajaksu za ponad 80 milionów funtów. 22-latek nie był w tym meczu piłkarzem, którego moglibyśmy posądzać o taką kwotę transferu, ale jednak swoje w tej rywalizacji odegrał. Moglibyśmy nawet powiedzieć, że była to kluczowa rola, ponieważ Antony otworzył wynik tego spotkania, w 35. minucie pokonując Aarona Ramsdale’a. Trzeba docenić to trafienie, szczególnie dlatego, że w tamtym okresie to Arsenal przeważał, a w pierwszym kwadransie zdążył wpakować piłkę do siatki, ale VAR odnalazł wcześniej faul Martina Odegaarda na Eriksenie.

No właśnie. Może Antony nie był najwidoczniejszym graczem w ataku United tego wieczoru, może trochę popajacował, jak określił to Marcin Wasilewski, ale gola strzelił. I to właśnie po wspomnianym pajacowaniu, bo zagrał piłkę do tyłu, ta powędrowała jeszcze bliżej bramki de Gei, ale już po kilku sekundach znalazła się w siatce. Bardzo dużo zrobił też w tej akcji Marcus Rashford, który przy tej bramce asystował.

A jak już jesteśmy przy Angliku, to początek tego sezonu, wykluczając dwie pierwsze kolejki, ma naprawdę udany. Tym bardziej trzeba pochwalić 24-latka, bo od paru miesięcy był w naprawdę poważnym kryzysie. A w meczu z Liverpoolem wpisał się na listę strzelców, po jednym meczu posuchy zaliczył asystę przy jedynej bramce w konfrontacji z Leicester, a dzisiaj dołożył asystę oraz dwie bramki. Dodajmy, że były to jego pierwsze bramki strzelone Arsenalowi od sześciu lat.

Jego gry nie należy jednak sprowadzać tylko do liczb. Anglik ma naprawdę dużą rolę, o czym też świadczy fakt, że ani razu w tym sezonie nie spędził na boisku mniej niż 80 minut. Erik ten Hag ma do niego zaufanie, a wychowanek United odwdzięcza się za nie w najlepszy możliwy sposób. Dobrą grą, skutecznością oraz liczbami.

Nowi piłkarze twarzą tego zwycięstwa

Trzeba przyznać, że transfery na razie wypalają, zresztą prezentują się dobrze od meczu z Liverpoolem. I Tyrell Malacia, i Christian Eriksen, i Lisandro Martinez mają duży wkład w grę United. Casemiro jak na razie wszedł tylko z ławki, ale jeżeli Manchester United nadal będzie tak grał, a Brazylijczyk wskoczy do składu, to z pewnością będzie prezentował odpowiedni poziom. O wkładzie Antony’ego w to zwycięstwo już pisaliśmy.

W meczu z Liverpoolem zdecydowanie wyróżniającą się postacią w obronie był Lisandro Martinez, który zaliczył występ w stylu Kamila Glika z wielu meczów naszej kadry. Po prostu prawdziwy gladiator, który za trzy punkty dałby się pokroić. Jednak mecz z Arsenalem przyniósł innego bohatera w defensywie, a był nim Tyrell Malacia.

Były gracz Feyenoordu był w swoich interwencjach bardzo pewny i często był w stanie wyłuskać piłkę w bardzo nieoczywistych sytuacjach. Przecinał podania, zaliczał udane odbiory i nie dawał się przedryblować. Do spektakularnego występu w obronie dołożył jeszcze dobre zaprezentowanie się w ataku, bo Holender naprawdę lubi wychodzić do akcji ofensywnych. I nie jest to bynajmniej tępe bieganie wzdłuż linii „na pałę”, wykańczane wątpliwej jakości centrami. Nie, 23-latek często schodzi do środka i rozgrywa piłkę, co pomaga wytworzyć przewagę w tej strefie boiska. Oprócz tego zbieganie do środka przez bocznego obrońcę często wprowadza dezorientację w szeregach obrony rywali.

Nie bez udziału był też w tym meczu Christian Eriksen. Duńczyk często uczestniczył w akcjach ofensywnych, a niektóre z jego podań wywoływały oklaski. Zwłaszcza jedno z podań prostopadłych do Marcusa Rashforda. Warto też nadmienić, że przy drugim trafieniu wcześniej wspomnianego Anglika zaliczył asystę. Tutaj też pomogło fatalne ustawienie linii obrony Arsenalu, zwłaszcza Gabriela, ale to Duńczyk skorzystał z tego błędu.

Manchester United miał ten mecz pod kontrolą

Tak faktycznie było, jednak nie przez całe spotkanie. Ostatni kwadrans drugiej połowy należał do Arsenalu, który nawet zdobył bramkę, jednak nie została ona uznana ze względu na faul. Trzeba jednak pamiętać, że United w dwóch pierwszych meczach częściej był przy piłce, a zwycięstwo przyszło dopiero w spotkaniu z Liverpoolem, gdzie „Czerwone Diabły” miały najniższe posiadanie piłki w swojej historii w Premier League jako gospodarz.

Manchester United wszedł w to spotkanie z piłką przy nodze i skończyło się tak, jak kończyło się to wcześniej w tym sezonie. Paradoksalnie jednak ten stracony gol, choć nieuznany, był dla United dobry. Arsenal przejął wtedy inicjatywę, chcąc wyjść na prowadzenie, a „Czerwone Diabły” mogły skupić się na kontrach, co sprawiło, że otworzyły wynik. Potem jednak nie przeszkadzała im piłka przy nodze.

Już po pierwszej bramce, nawet po wyrównaniu Arsenalu, ekipa holenderskiego trenera miała spotkanie pod kontrolą. Manchester United w tym meczu pokazał również, że jego mocną stroną jest bezpośredniość. „Czerwone Diabły” umieją wyczekać na idealny moment, chwilę dekoncentracji rywala, bo bardzo szybko przenoszą się pod bramkę przeciwnika. To pokazali przy bramce i na 1:0, i na 2:1, i na 3:1. Kiedy ten zespół jest w formie, błędów nie wybacza. Zanosi się też na to, że będzie to tak wyglądać w przyszłych meczach.

Erik ten Hag może być zadowolony z progresu, jaki poczyniła jego ekipa od momentu przyjścia Holendra do klubu. United pokazali, że umieją wypunktować słabości rywala i w końcu potrafią coś zrobić z piłką, chociaż trener raczej chciałby, aby to jego drużyna częściej znajdowała się przy futbolówce. Na ten moment jednak ten Hag dostosowuje taktykę do potencjału drużyny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze