W drużynie United lista kontuzjowanych graczy zdaje się rosnąć z dnia na dzień, a szanse na grę dostają coraz to nowi, młodzi gracze Manchesteru. Tym razem szansę dostał m.in. Marcus Rashford, osiemnastoletni wychowanek „Czerwonych Diabłów”, który zaliczył jak na razie wymarzony debiut zarówno w europejskich pucharach, jak i w Premier League. I o ile po czwartkowych trafieniach w rewanżu z FC Midtjylland nie było jeszcze o nim bardzo głośno, o tyle po dublecie strzeleckim i asyście w wygranym dziś 3:2 ligowym szlagierze z Arsenalem to właśnie na niego powinny zwrócić się oczy całego piłkarskiego świata.
18 years old, 2 games, 4 goals. So far… Perfect! #MUFCvAFC #mufc pic.twitter.com/3nKL1emh56
— Fool of Soccer (@foolofsoccer) February 28, 2016
Gdy ogłoszono wyjściowe jedenastki na rewanżowe spotkanie 1/16 Ligi Europy Manchesteru z FC Midtjylland, uwagę obserwatorów zwróciła właśnie postać urodzonego w Manchesterze młodego napastnika. Jego nazwiska nie można było znaleźć nawet na Wikipedii, a kojarzyć go mogli tylko najwierniejsi fani „Czerwonych Diabłów”. Jeszcze w zeszłym roku obdarzony silnym uderzeniem wychowanek United trafiał regularnie dla drużyny młodzieżowej U-18, lecz w wyniku jego dobrych występów i wspomnianych już licznych kontuzji podstawowych zawodników ekipy van Gaala w czwartek Marcus Rashford wyszedł w pierwszej jedenastce na ważny dla jego klub mecz o awans do 1/8 finału Ligi Europy. Swoją szansę wykorzystał niemal perfekcyjnie – nie dość, że przez cały mecz był wyróżniającą się postacią w drużynie „Czerwonych Diabłów”, to zdobył jeszcze dwa bardzo istotne trafienia.
https://youtu.be/o1l3MRc1tQY
Jeśli ktoś myślał, że spektakularny występ młodego napastnika to przypadek, łut szczęścia czy też efekt rywalizacji z o klasę słabszym rywalem, to dzisiejszy szlagier ligowy z Arsenalem dobitnie udowodnił, że jest zupełnie inaczej. W takich meczach jak ten trafiają i asystują najlepsi, a gdy któryś gracz ma kluczowy udział przy aż trzech bramkach swojego zespołu, znaczy to, że musi znajdować się w naprawdę wyśmienitej formie.
Marcus Rashford był jednym z najbardziej aktywnych graczy United już od pierwszego gwizdka sędziego – dużo biegał, walczył, a w 13. minucie meczu prześlizgnął się z futbolówką lewą stroną boiska i został sfaulowany przez jednego z „Kanonierów” tuż przed linią pola karnego. Na jego kolejne popisy nie musieliśmy długo czekać – 16 minut później wychowanek Manchesteru jako pierwszy dopadł do znajdującej się na siódmym metrze futbolówki i mocnym strzałem w prawy róg nie dał większych szans Petrowi Cechowi.
Nie minęły trzy minuty, a Rashford cieszył się już z drugiego – tym razem bardziej okazałego – trafienia. Po idealnym dośrodkowaniu Lingarda z prawego skrzydła osiemnastoletni napastnik dopadł do piłki i świetnie główkował po koźle, nie dając najmniejszych szans na interwencję obrońcom i bramkarzowi. W drugiej połowie Rashford popisał się jeszcze przytomnym wycofaniem futbolówki przed pole karne do nadbiegającego Herrery, który z pomocą odrobiny szczęścia umieścił ją mocnym strzałem w siatce bramki strzeżonej przez Petra Cecha.
Bohater dzisiejszego spotkania opuścił boisko w 80. minucie, a akcje „Czerwonych Diabłów” jakby straciły od tego czasu na animuszu. Marcus Rashford przez cały mecz dawał swojemu zespołowi pierwiastek szaleństwa, z którym nijak nie potrafili sobie poradzić jedni z najlepszych obrońców w Premier League. Dwie bramki, asysta i mnóstwo walki – jak na ligowy debiut, i to w meczu z Arsenalem, brzmi wręcz rewelacyjnie.
Rashford już wysyłany na Euro.. LODU!
— Paweł Bojarski (@pawbojarski) February 28, 2016
Szaleństwa van Gaala
Gdy wydawało się już, że całe dzisiejsze show skradł genialny Rashford, o swoje miejsce na czołówkach portali internetowych zawalczył także Luis van Gaal. W 75. minucie spotkania rozwścieczony Holender podbiegł do sędziego technicznego i w przypływie emocji zademonstrował symulującego chwilę wcześniej gracza „Kanonierów”, padając jak kłoda pod nogami arbitra.
https://vine.co/v/i6lQp3tmLjI
Jedno jest pewne – zarówno Rashfordowi, jak i van Gaalowi ten mecz przyniesie sporo dobrego. Młody napastnik ma szansę na stałe zadomowić się w pierwszym składzie „Czerwonych Diabłów” i nawet po powrocie do zdrowia bardziej renomowanych graczy dalej strzelać bramki w koszulce Manchesteru. Z kolei van Gaal po trzech dobrych spotkaniach zachowuje resztki szans na pozostanie na dłużej na ławce trenerskiej najbardziej utytułowanego klubu w Premier League.