Manchester City ofiarą taktyki Pepa Guardioli czy braku transferów?


Cztery punkty zgubione w pięciu pierwszych kolejkach. Czy City przegra walkę o tytuł, zanim ta się zacznie?

25 września 2021 Manchester City ofiarą taktyki Pepa Guardioli czy braku transferów?

Pep Guardiola w swojej trenerskiej karierze miał niewielu środkowych napastników, na których stawiał w pierwszym zespole. Teraz również nie korzysta z usług typowego snajpera. Niestety tym razem nie jest to wymysł Katalończyka, tylko beznadziejnej skuteczności ludzi dokonujących transfery na Etihad. Czy Manchester City sam nie wyklucza się z gry o tytuł mistrza Anglii?


Udostępnij na Udostępnij na

Fiasko przy sprowadzeniu Harry’ego Kane’a. Brak przedłużenia kontraktu z Sergio Aguero. Miłość Guardioli do posiadania piłki i grania bez klasycznej dziewiątki. Na ten moment wydaje się, że to są trzy główne grzechy klubu z niebieskiej części Manchesteru. To z nimi „Obywatele” będą musieli żyć przynajmniej do styczniowego okienka transferowego.

Miał być Kane. Przyszedł nikt

Tego lata w świecie piłki nożnej naprawdę sporo się wydarzyło i nie chodzi wcale o rozegrane mistrzostwa Europy, tylko ruchy najlepszych zawodników do innych zespołów. Lionel Messi musiał odejść z Barcelony i wybrał Paryż. Cristiano Ronaldo wrócił na Wyspy Brytyjskie, by ponownie zostać „Czerwonym Diabłem”. Romelu Lukaku wrócił do swojej ukochanej Chelsea… a Daniel Levy udowodnił kapitanowi reprezentacji Anglii, że tak łatwo z opuszczeniem Tottenhamu nie będzie.

To musiało boleć, zwłaszcza Pepa Guardiolę, człowieka, któremu chyba najbardziej oprócz samego Kane’a zależało na pozyskaniu wychowanka „Kogutów”. Hiszpański szkoleniowiec przecież już w zeszłym sezonie musiał radzić sobie tak naprawdę całe rozgrywki bez skutecznego żądła, które zapewni trzy punkty, kiedy trudno jest napocząć ligowego rywala. Już pod koniec tegorocznego okna transferowego na jednej z konferencji Guardiola mówił:

Jest zawodnikiem Tottenhamu Hotspur. Jeśli Tottenham nie chce negocjować, to koniec. Jeśli jest otwarty na negocjacje, myślę, że nie tylko Man City, ale wiele klubów na świecie chce spróbować go podpisać – nie jesteśmy wyjątkiem – ale to zależy od Tottenhamu. I kontynuował: – Harry Kane jest wyjątkowym, niezwykłym napastnikiem – co do tego nie ma wątpliwości, oczywiście jesteśmy zainteresowani – ale jest graczem Tottenhamu i jeśli klub nie chce negocjować, nie mam nic więcej do powiedzenia. Jeśli zechce, spróbujemy.

Owszem, ktoś powie, że były opiekun m.in. Bayernu Monachium nie może narzekać, przecież dostał w tym okienku sprowadzonego za 100 milionów euro Jacka Grealisha, ale to napastnik z prawdziwego zdarzenia jest potrzebny jego zespołowi. Manchester City potrzebuje „nowego Aguero”, który zdobędzie bramkę w meczu decydującym o czymś, jak to kiedyś zrobił Argentyńczyk, dając tytuł najlepszej drużyny w Premier League. Snajpera, który w takim meczu jak ten w ostatniej ligowej kolejce będzie wiedział, jak odnaleźć się w polu karnym przeciwnika i da skromną wygraną jedną bramką i pozwoli dopisać trzy punkty w wyścigu o tytuł najlepszej drużyny w Anglii.

Dlaczego nic nie zdarza się dwa razy?

Jeśli więc nie masz typowego środkowego napastnika, to musisz spróbować sam go sobie wykreować. Właśnie przed takim zadaniem stoją aktualnie Guardiola i Manchester City. Trener musi przeprowadzać operację na żywym organizmie. Ktoś powie, że Hiszpan do tego przywykł, bo przecież cały poprzedni sezon tak naprawdę już był grany bez Aguero, a tytuł w Premier League i tak udało się odbić z rąk „The Reds”.

Jednak każdy, kto śledzi ligę angielską regularnie, z pewnością pamięta, że wygrać Premier League nie udałoby się, gdyby nie wysyp kontuzji w Liverpoolu, nieudanego początku sezonu Manchesteru United czy braku posiadania… skutecznej „dziewiątki” przez Chelsea. Te wszystkie fakty w połączeniu z doskonałą defensywą, jaką w końcu stworzył były opiekun Barcelony, pozwoliły na to, że Manchester City wygrał rozgrywki ligowe, których po nijakim początku w zeszłorocznej Premier League nie miał prawa wygrać.

Dodatkowo warto podkreślić, że zdobywanie bramek w ubiegłych rozgrywkach wzięli na swoje barki Raheem Sterling (dziesięć goli, osiem asyst), Ilkay Gundogan (13 goli, trzy asysty), Riyad Mahrez (dziewięć goli, sześć asyst) czy niezastąpiony Kevin De Bruyne (sześć goli, 12 asyst). To oni zastąpili kontuzjowanego przez prawie cały rok Sergio Aguero. Wspomniana wyżej czwórka łącznie dała 38 trafień z 83 w lidze. Dokładając do tego 23 asysty, wzięła udział przy 61 trafieniach. Taki wynik naprawdę będzie trudny do powtórzenia.

Dlaczego? Ponieważ, patrząc na aktualną formę tych zawodników, raczej są daleko od tej z poprzedniego wyścigu ligowego. Belg wciąż dochodzi do siebie po końcówce zeszłego roku. Algierczyk jest na ten moment raczej rezerwowym niż pierwszym wyborem do składu „Obywateli”. Niemiec grał zwyczajnie sezon życia, a Anglik nie jest w takiej formie jak ta z mistrzostw Starego Kontynentu.

Jesus nie będzie Aguero, a Torres to melodia przyszłości

Tak naprawdę od początku sezonu Pep Guardiola jest zmuszony do improwizacji i szukania nieoczywistego napastnika pośród swoich ofensywnych piłkarzy. Jeżeli ktoś uważnie śledzi Premier League, to wie, że na ten moment graczami próbowanymi byli Gabriel Jesus, Ferran Torres oraz Raheem Sterling i tak naprawdę najmłodszy z nich, a więc Hiszpan, jest najbliższy wejścia w buty po legendarnym na Ethihad Argentyńczyku.

Zarówno Brazylijczyk, jak i Anglik zdecydowanie lepiej czują się w momencie, kiedy występują bliżej linii bocznej. Widać to w sposobie poruszania się ich po boisku. Obaj mają tendencję zarówno do ścigania się oraz dryblowania. Co ciekawe, bardziej pazerny na zdobywanie bramek wydaje się wychowanek Liverpoolu, a nie Jesus. Mogliśmy się o tym najlepiej przekonać w momencie jednej z ostatnich akcji w meczu z Southampton, kiedy to Sterling rzucił się na piłkę po to, by włożyć ją do bramki przeciwnika, i nie dostrzegł, że jest na spalonym, a kolega stojący za nim spokojnie mógłby zdobyć bramkę za niego.

Wracając jednak do Brazylijczyka, to ten sezon najlepiej obrazuje, że nie jest on i nie będzie typowym środkowym napastnikiem, którego idzie nabić w polu karnym futbolówką.

Teoretycznie oczywisty wybór na pozycję numer dziewięć w tym sezonie rozegrał pięć spotkań, podczas których grał średnio 64 minuty. Ten spędzony czas na boisku pozwolił mu na zdobycie jednej bramki oraz trzech asyst. Dodatkowo warto podkreślić, że zalicza on w grze 1,6 kluczowego podania. Jednak najlepszym pokazaniem ulubionej tercji gry reprezentanta Brazylii będzie poniższa heatmapa z tegorocznych rozgrywek ligowych.

źródło: Sofa Score

Dla porównania mapa Ferrana Torresa, który jest nominalnym skrzydłowym przestawianym na szpicę:

źródło: Sofa Score

Jednak nie można pokładać nadziei w tym, że 21-letni Hiszpan będzie już tym, kim miał być Harry Kane, a więc egzekutorem, który w dziesięciu spotkaniach wpisze się osiem lub dziewięć razy na listę strzelców. W bieżących rozgrywkach Premier League zagrał czterokrotnie i strzelił dwie bramki, co pokazuje, że jest zdolny strzelać dość regularnie. Jednak jeśli spojrzymy, w jakim spotkaniu je zdobył, to już nie będzie tak kolorowo. Oba trafienia miały miejsce w meczu z Arsenalem, co stawia już Torresa w zupełnie innym świetle.

***

Najbliższą okazją, by ponownie przekonać się o tym, jak Guardiola zarządza najbardziej palącym problemem swojego zespołu, będzie ligowa potyczka z Chelsea, która odbędzie się przy okazji rozpoczynającej się 6. kolejki Premier League. Pierwszy gwizdek już o godzinie 16:00.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze