Manchester City nie zatrzymuje się i pewnie pokonuje Tottenham 3:0


Manchester City kolejny raz potwierdził swoją znakomitą formę. Tym razem ofiarą drużyny Pepa Guardioli został Tottenham

13 lutego 2021 Manchester City nie zatrzymuje się i pewnie pokonuje Tottenham 3:0

W sobotni wieczór Manchester City rozjechał Tottenham na własnym obiekcie. Podopieczni Pepa Guardioli nie pozostawili żadnych złudzeń i pewnie pokonali drużynę Jose Mourinho 3:0, tym samym potwierdzając świetną dyspozycję z ostatnich tygodni. Wydaje się więc, że tylko katastrofa może zatrzymać marsz zespołu z Etihad Stadium po kolejne mistrzostwo Anglii.


Udostępnij na Udostępnij na

Starcia na linii Pep Guardiola – Jose Mourinho zawsze przynosiły wiele emocji. Najgoręcej robiło się w trakcie spotkań pomiędzy Barceloną Hiszpana a Realem Madryt Portugalczyka. Przed sobotnią batalią liczono, że atmosfera meczu pomiędzy Manchesterem City a Tottenhamem również przyniesie masę wrażeń. W końcu naprzeciw siebie mieli stanąć obecny lider Premier League oraz „Koguty”, którym wciąż marzy się miejsce w pierwszej czwórce.

Cel – potwierdzić dominację

Manchester City w ostatnich miesiącach stał się prawdziwą maszyną do wygrywania. Podopieczni Pepa Guardioli są obecnie w trakcie serii 15 zwycięstw z rzędu. To naprawdę imponujący wynik, tym bardziej że okres zimowy w Anglii jest bardzo intensywny. Trudno w nim nie pogubić punktów. Po ostatnim zwycięstwie z Liverpoolem na Etihad Stadium zapanowały rzecz jasna świetne nastroje. – To, co ten zespół osiągnął w styczniu, wygrywając wszystkie nasze mecze, pomimo wszystkich ograniczeń, z którymi mamy do czynienia – jest niezwykłe. To tylko pokazuje, jak bardzo moi piłkarze i współpracownicy są skupieni na pracy. Są niesamowici i cieszę się, że mogę z nimi pracować. Każda osoba zaangażowana w ten projekt zasługuje na ogromne uznanie – powiedział Pep Guardiola po otrzymaniu statuetki dla najlepszego trenera w lutym w Premier League.

Do sobotniego starcia Manchester City podchodził jednak z ogromnym skupieniem, ponieważ to właśnie Tottenham był ostatnią drużyną, która ich pokonała. Miało to miejsce rzecz jasna na Tottenham Hotspur Stadium pod koniec listopada. Jose Mourinho potrafił więc już znaleźć sposób w tym sezonie na piłkarzy z Etihad Stadium. W sobotę zespół Portugalczyka także interesowały tylko trzy punkty. Bowiem po ostatnich wpadkach Liga Mistrzów zaczęła nieco odjeżdżać „Kogutom”. Pep Guardiola zdawał sobie z tego sprawę i zapewne przestrzegał swoich piłkarzy przed lekkomyślnym podejściem do meczu.

Dla Manchesteru City oprócz wywalczenia trzech punktów w niedzielę liczyło się jeszcze coś. Po efektownym zwycięstwie nad Liverpoolem wszyscy eksperci bez wahania typują zespół Pepa Guardioli na głównego faworyta do wygrania Premier League. Pokonanie Tottenhamu byłoby więc naturalnym krokiem w kierunku osiągnięcia tego celu, a oprócz tego byłby to jasny sygnał dla bezpośrednich rywali – jesteśmy w gazie i nie ma na nas obecnie mocnych.

Pierwsza połowa pod dyktando Manchesteru City

Od samego początku, zgodnie z przewidywaniami, to Manchester City przejął kontrolę nad spotkaniem. Podopieczni Pepa Guardioli zdecydowanie ruszyli na swoich przeciwników. Tottenham miał spore problemy z wyprowadzeniem piłki. Gospodarze założyli wysoki pressing i to mogło się podobać. Dominacja jednak nie przekładała się na liczbę kreowanych sytuacji. Większość uderzeń w pierwszym kwadransie obrońcy Jose Mourinho skutecznie blokowali. Mimo przewagi Manchesteru City w 13. minucie to Tottenham mógł wyjść na prowadzenie. Piłkę z rzutu wolnego fantastycznie uderzył Kane, ale ta odbiła się od słupka bramki Edersona.

Z każdą kolejną minutą przebieg meczu się nie zmieniał. Manchester City wciąż dominował i na potwierdzenie tego, za sprawą Gündogana, wywalczył rzut kary. Na jedenastym metrze piłkę ustawił Rodri. Hiszpan uderzył mocno w lewy róg bramki. Lloris wyczuł intencje strzelca, ale uderzenie było na tyle mocne, że futbolówka po ręce Francuza wpadła do siatki. Po wyjściu na jednobramkowe prowadzenie podopieczni Pepa Guardioli delikatnie się cofnęli. Częściej przy piłce przez kilka minut był Tottenham, ale nic z tego nie wynikało. Podopieczni Jose Mourinho nie mogli się przebić przez dobrze zorganizowaną obronę Manchesteru City.

W ostatnim kwadransie to Manchester City znowu odważniej ruszył na rywali. Gospodarze zdecydowanie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Tottenham nie potrafił wymienić kilku podań i wyjść z własnej połowy, ale podopieczni Pepa Guardioli nie potrafili przypieczętować swojej przewagi kolejnym golem. Świetną sytuację miał najpierw Gündogan, a następnie Jesus. Żaden z nich nie wykorzystał jednak dogodnych okazji. Do końca pierwszej połowy nie padła już żadna bramka i gospodarze mogli żałować, że na przerwę schodzili z tylko jednobramkową zaliczką.

Popis Manchesteru City

Druga połowa zaczęła się od mocnego ciosu, który wyprowadził Manchester City. Świetnie w pole karne wbiegł Sterling. Anglik zachował spokój i wypatrzył Gündogana. Niemiec kolejny raz w tym sezonie znalazł się w polu karnym i czubkiem buta po krótkim słupku wpakował piłkę do bramki. Dzięki trafieniu na 2:0 podopieczni Pepa Guardioli mogli ze spokojem kontrolować przebieg gry. I tak też się stało. Tottenham od razu po stracie gola nie ruszył do odrabiania strat. To gospodarze wciąż utrzymywali się przy piłce. Na boisku oglądaliśmy nadal ten sam obraz co przed przerwą.

W 66. minucie było już 3:0 dla Manchesteru City. Ederson zagrał długie podanie za plecy obrońców Tottenhamu. Do futbolówki dopadł Gündogan. Wymanewrował Sancheza i strzałem po długim słupku umieścił piłkę w siatce. Z każdą kolejną minutą podopieczni Pepa Guardioli łapali coraz większy luz. Każda akcja była płynna i przemyślana. Tottenham natomiast wyglądał na boksera, który nie ma już siły, aby się podnieść. Goście nie potrafili w dalszym ciągu wymienić nawet kilku podań. Zespół Jose Mourinho wyglądał tak, jakby najchętniej zszedł z boiska jeszcze przed ostatnim gwizdkiem arbitra.

Ostatni kwadrans przebiegał bardzo spokojnie. Swoją szansę w końcu jednak stworzył sobie Tottenham za sprawą Bale’a. Walijczyk dobrze wszedł w drybling i wypracował sobie dogodną okazję do zdobycia bramki. Oddał mocny strzał, ale dobrze w bramce interweniował Ederson. Gra przeniosła się trochę bardziej na połowę Manchesteru City, ale w dalszym ciągu brakowało konkretów ze strony gości. Podopieczni Pepa Guardioli natomiast spokojnie kontrolowali wydarzenia na boisku i pewnie dowieźli wynik 3:0 do końca spotkania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze