Manchester City – Manchester United: mecz podwyższonej wartości


Przed nami jeden z największych pojedynków w Anglii – Manchester City zmierzy się na Etihad Stadium z Manchesterem United w ramach derbów. Kto jest lepszy na papierze?

2 października 2022 Manchester City – Manchester United: mecz podwyższonej wartości
latestly.com

Derby Manchesteru, którymi fani Premier League żyją od dłuższego czasu, odbędą się już za niecałą godzinę. Spotkanie Manchester City – Manchester United, mimo że często ma jednego znaczącego faworyta, elektryzuje całą Anglię i piłkarski świat. Nie tylko dlatego, że obydwa kluby mają swoją siedzibę w tym samym mieście. Będzie to starcie, od którego wiele będzie zależało w końcowym układzie tabeli.


Udostępnij na Udostępnij na

Manchester City jest w tym sezonie drużyną niemal kompletną. Podopieczni Pepa Guardioli wygrywają mecz za meczem, nie pozostawiając suchej nitki na właściwie żadnym przeciwniku. Nawet gdy musieli gonić wynik, finalnie zwykle wychodzili z tych spotkań zwycięską ręką, ostatecznie upokarzając rywala. Co zatem dzieje się w obozie ich dzisiejszych oponentów? Manchester United gorszego początku rozgrywek 2022/2023 nie mógł sobie chyba wyobrazić. Przegrali z Brighton 1:2, a następnie zostali upokorzeni przez Brentford, ulegając „Pszczółkom” 0:4. Dziś „Czerwone Diabły” są jednak w zupełnie innym położeniu. Ich forma jest coraz lepsza. Spotkają się więc ze sobą dwie drużyny w bardzo dobrej dyspozycji. Kto jest dziś na papierze lepszy?

Manchester City z tyłu dużo pewniejszy

Ederson czy de Gea to jak pytanie o to, czy lepiej jest być szczęśliwym czy smutnym w życiu. Nie ma więc wątpliwości, że to Brazylijczyk powinien się znaleźć w łączonej derbowej jedenastce. Bramkarz Manchesteru City nie przez przypadek jest w końcu najlepszym golkiperem pod względem czystych kont w lidze. Zresztą Złotą Rękawicę wygrywa już cyklicznie. Odkąd trafił do ekipy „Obywateli” w sezonie 2017/2018, gra w pierwszym składzie i mimo wielu kadrowych zmian na przestrzeni lat on dalej pozostaje nienaruszalny na bramce.

To też nie jest specjalnie dziwne, bowiem po prostu pasuje do układanki Pepa Guardioli. 29-latek świetnie gra nogami, często zamienia się w kolejnego rozgrywającego, a gdy trzeba, zwykle broni strzały kierowane w siatkę. Czy jest to bramkarz, którego powtórki interwencji będą wplecione w kompilacje najlepszych parad? Na pewno nie. W bronieniu charakteryzuje go solidność, nie ponadprzeciętność. Zresztą też czasem zdarzają mu się pojedyncze błędy. To jednak jego trenerowi specjalnie nie przeszkadza. Konsekwentnie go wystawia, choć trzeba przyznać, że trudno jest go ocenić całościowo ze względu na to, że większość roboty spada na barki obrońców.

Pięć lat temu wybór bramkarza do tej jedenastki byłby oczywisty, ale w drugą stronę. Nie przez przypadek David de Gea czterokrotnie był wybierany najlepszym zawodnikiem sezonu Manchesteru United. Jest prawdziwą legendą „Red Devils”. Wcale nie oznacza to jednak, że za całość kariery powinien się tam znaleźć. O ile bowiem w najlepszym momencie swojej kariery był znacznie lepszy niż Ederson, o tyle od kilku lat jego dyspozycja to jedna wielka linia pochyła.

Krytyka wobec jego osoby być może jest czasem przesadzona, natomiast w większości przypadków słuszna – co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości. De Gea po mistrzostwach świata 2018 nie jest już tym samym de Geą co wcześniej. W cudzy portfel może nie powinno się zaglądać, jednak nie można pozostać obojętnym wobec zarobków Hiszpana i jego opłacalności dla drużyny. Według rzetelnych informacji w klubie większą pensję pobiera tylko Ronaldo. Nie trzeba tu zbyt wiele komentować.

Boki obrony – stabilność i trwałość vs. świeżość i nieprzewidywalność

Ponownie zdecydowaliśmy się w tej jedenastce na wybór zawodników Manchesteru City, choć właściwie inna decyzja w tym wypadku nie byłaby wielką kontrowersją. Tyrell Malacia i Diogo Dalot prezentują się na początku bieżących rozgrywek do prawdy fantastycznie. Dublet tego drugiego w ostatnim meczu z Czechami to idealne podsumowanie jego jakże owocnego początku sezonu. Jose Mourinho sprowadzając go do Manchesteru United, wspominał o drzemiącym w nim potencjale.

Czas pokazuje, że obecny szkoleniowiec AS Roma miał rację. Jeżeli na dłuższy czas podtrzyma dobrą formę, można być pewnym, że „Czerwone Diabły” mają w swoim posiadaniu prawego obrońcę na lata. Wspomniany wcześniej Malacia po drugiej stronie boiska również prezentuje stabilny poziom. Zaliczył bardzo udane wejście do drużyny i z miejsca zastąpił przeciętnego Luke’a Shawa. Erik ten Hag teraz zapewne od niego zaczyna układanie składu.

Opisana została świeżość i nieprzewidywalność z tytułu akapitu. Czas więc na tę stabilność i bezwzględną trwałość. Na nich zresztą w ostatecznym wyborze jedenastki się zdecydowaliśmy. Chodzi o Joao Cancelo i Kyle’a Walkera. O ile boczni obrońcy Manchesteru United na papierze wyglądają świetnie, o tyle chyba nikt na świecie obecnie nie może konkurować z tą dwójką – szczególnie Portugalczykiem. Jest to najmobilniejsza i najciekawiej grająca dwójka na tej pozycji. System Pepa Guardioli zakłada ich zejścia do środka boiska i atak, a obydwaj wykonują tę pracę kapitalnie. Sprawdzenie, doświadczenie i umiejętności ogólne – szala tu przechyla się jednak na stronę „Obywateli”.

Pojedynek najlepszych stoperów w lidze?

Trudno powiedzieć, czy są to najlepsi stoperzy w lidze. Na pewno jedni z najlepszych. Zaczniemy od wyboru oczywistego nawet dla niedzielnego widza Premier League. Ruben Dias, bo o nim mowa, stał się w ostatnich latach dla Manchesteru City kimś, kim dla Liverpoolu kilka lat temu był van Dijk – chodzącym liderem defensywnym zespołu i nową dodatkową jakością. Kimś, na kim można spokojnie opierać całą defensywę.

Ruben Dias dalej jest pewny i choć zdarzają mu się błędy, w sumie popełnia ich na tyle mało, że dobrymi występami tuszuje swoje wszelkie wady. Od czasów legendarnego Vincenta Kompany’ego tak pewnej postaci w środku obrony tu nie było. Kwota 71 mln euro, która została za niego wydana dwa lata temu, wcale nie jest przesadzona. Po czasie można nawet powiedzieć, iż była to opłacalna inwestycja. Wiele to mówi o poziomie jego gry.

Ostatnio do poziomu Rubena Diasa z tego najlepszego czasu w karierze nawiązuje duet Lisandro Martinez i Raphael Varane. W sumie z nimi w składzie Manchester United przegrał tylko raz. Obaj już na dobre zadomowili się w jedenastce „Czerwonych Diabłów”, a jeden z nich dostał się nawet do tej łączonej. Na kogo padł wybór? Ostatecznie na Martineza z powodu jego wielkiego wpływu na mentalność całej drużyny i poszczególnych zawodników od niemal samego początku.

Wybór Varane’a też byłby dobrym rozwiązaniem. Na ich kolektyw nie ma obecnie mocnych. Poskromili już między innymi ofensywy Liverpoolu i Arsenalu, czyli nie byle kogo. Nie ma na nich strasznych. Odkąd Harry Maguire został odsunięty od składu i tym samym zastąpiony tym duetem, zespół „Red Devils” stracił łącznie dwie bramki w czterech meczach. Oczywiście wszystkie te spotkania wygrał. Obecność jednego z nich w tym zestawieniu była wręcz obowiązkowa.

Wielu geniuszów w środku pola

Rodri, Kalvin Phillips, Phil Foden, Bernardo Silva, Ilkay Guendogan, Kevin De Bruyne, a także Casemiro, Christian Eriksen i Bruno Fernandes. Oto dziewiątka piłkarzy, którzy swoimi umiejętnościami zasługują na znalezienie się w omawianej jedenastce. W prawie każdym zespole na świecie tacy zawodnicy spokojnie znaleźliby swoje miejsce w pierwszym składzie. Tu liczba miejsc jest ograniczona i mała, patrząc na potencjał tych graczy. Ostatecznie zmieściła się cała piątka: trójka z Manchesteru City i dwójka z United.

Zacznijmy od przedstawicieli zespołu z Etihad Stadium. Tu ostatecznie postawiliśmy na część kreatywną tego kolektywu (Kevin De Bruyne i Bernardo Silva) oraz młody polot w postaci Fodena. W skrócie ofensywne oblicze pomocy „The Citizens” pełną gębą. To sformułowanie wcale jest pustosłowiem. W rzeczywistości trudno w Premier League znaleźć pod względem indywidualnym taką plejadę gwiazd w pomocy. Guardiola ma plan na wszystko. Chce utrzymywać się przy piłce? Bez problemu! Musi zagrać bardziej ofensywnie? Z pomocą przychodzą kolejne zmiany.

To samo, jeżeli chodzi o aspekt obronny. Tu również Manchester City jest po prostu kompletny. „Guardiolowa szkoła futbolu” również wpływa na rozwój pomocników jako jednostki. Przy tak dominującym nad rywalem stylu gry szanse do popisu również są wielkie. Nie przez przypadek Kevin De Bruyne jest liderem klasyfikacji asyst (6), a niedaleko za nim jest omawiana dwójka – Silva i Foden. Niedziwne, skoro Manchester City stwarza sobie największą liczbę sytuacji w całej lidze, a dodatkowo w każdym starciu może pochwalić się wyższym posiadaniem od przeciwnika.

To zasługa tych geniuszy w tytule akapitu. Dziś scenariusz zapowiada się podobnie. Spółka ze środka Manchesteru City na pewno zdominuje mecz. Można wręcz się spodziewać, że przez większość czasu będzie to gra do jednej bramki z 70% utrzymaniem piłki przy nogach graczy City. Tak to zwykle wygląda. Manchester City przeważa nad każdym bez żadnego wyjątku. Brygada Pepa Guardioli to walec, który przed absolutnie nikim się nie zatrzymuje.

Sposób gry „Czerwonych Diabłów” jest zupełnie inny. Założenie ekipy Erika ten Haga jest takie, aby szukać szans w kontrach. To z góry sprawia, że pomocnicy grają inaczej. Nie mają oni takich zadań jak ci z niebieskiej części Manchesteru. Ich gra na razie nie musi być pociągająca i zjawiskowa, jednak zdarzało się już nawet w tym sezonie, że to Manchester United przejmował inicjatywę. To też im pomyślnie wychodziło. Głównie za sprawą walecznej, ale i bardzo kreatywnej linii pomocy.

Eriksen i Fernandes genialnie współpracują ze sobą, jak i z pozostałą częścią drużyny. Stąd wybór oczywisty i niebudzący wątpliwości. Obaj panowie dysponują tak dużymi umiejętnościami, że brak któregoś z nich byłby tu naszym zdaniem niesłuszny. Tego pierwszego cechują zjawiskowe podania, zaś Bruno chlubi się wielką wolą walki o każdą piłkę. Mimo że jest najbardziej ofensywnym graczem ze środkowej tercji boiska „Red Devils”, i tak haruje jak wół na całej długości boiska. Może pochwalić się najdłuższym przebiegniętym dystansem i największą liczbą wykreowanych szans w swoim klubie. To dużo mówi o jego zaangażowaniu w grę.

Najlepszy napastnik na świecie?

Anthony Martial kontuzjowany, Marcus Rashford z lekkim urazem, a Cristiano Ronaldo to zawodnik bez formy. Czy gdyby jednak cała ta trójka była w wysokiej dyspozycji na derby, wybór do jedenastki uległby zmianie? Jesteśmy pewni, że nie. Do konkurowania z Erlingiem Haalandem o miano najlepszego napastnika w Manchesterze nie wystarczy być w wysokiej dyspozycji. Trzeba być wybitnie do danego spotkania przygotowanym. Fakty są bowiem takie, że Norweg jest obecnie najlepszym napastnikiem w Premier League i z pewnością jednym z najwybitniejszych na całym globie.

Wcześniej 22-latek był uznawany za napastnika bardzo dobrego z wielkim potencjałem. Dziś śmiało można, a nawet trzeba powiedzieć, że nie jest on już przy jednym stole z Lionelem Messim czy Cristiano Ronaldo. On dawno ich przewyższył. 14 bramek w pierwszych dziesięciu meczach to wynik, który musi budzić podziw. Tym bardziej jeżeli weźmiemy pod uwagę rozgrywki, w jakich to uczynił. Premier League uznawana jest za najlepsze zawody krajowe na świecie. Pozostałe gole to już dobrze znana mu Liga Mistrzów. Prawda jest taka, że dopełnienie składu Manchesteru City Haalandem tego lata to jeden z najlepszych transferów w historii całego klubu – przynajmniej na papierze w jego kontekście wszystko się zgadza.

Z miejsca wszedł do składu i to z futryną. Dzień bez bramki Haalanda to dzień stracony. Były zawodnik Borussii Dortmund strzela, pobija rekordy i dalej będzie to robił. Ma predyspozycje do tego, aby zostać jedną z legend całej piłki w Anglii. Nie jest to przesadą. Być może Haaland nie jest tak mobilny jak Karim Benzema czy Robert Lewandowski. Właściwie zdarza się tak, że zalicza podczas meczu szczątkową liczbę kontaktów z piłką. To jest jednak w sumie nieważne. Większy udział przy grze jest mu zwyczajnie niepotrzebny. Gole i tak zdobywa hurtowo. W przeliczniku goli na mecz Haaland zajmuje bezdyskusyjne pierwsze miejsce na świecie. Przypominamy – ON GRA W PREMIER LEAGUE!

Manchester na papierze niebieski

Wybór zawodników do łączonej jedenastki derbów Manchesteru zakończony, więc czas na podsumowanie. W ostatecznym zestawieniu znaleźli się kolejno: Ederson – Joao Cancelo, Ruben Dias, Lisandro Martinez, Kyle Walker – Kevin De Bruyne, Christian Eriksen, Phil Foden, Bruno Fernandes, Bernardo Silva – Erling Haaland. Drużyna ta budzi podziw, jednak trzeba przyznać, że wielu postaci tu brakuje. Niestety taki urok plejady fantastycznie grających zawodników. Nie każdy do takiej elitarnej drużyny będzie w stanie się zmieścić. Finalnie wynik tej papierowej konfrontacji wynosi 8:3 dla Manchesteru City. Rezultat ten nie oznacza, że Manchester United jest wybitnie słaby. Pokazuje on po prostu potęgę ich rywali zza miedzy.

Kto będzie zatem faworytem? Jak w prawdopodobnie każdym meczu do końca sezonu to Manchester City będzie postrzegany na papierze jako ten lepszy. Trzeba się już do tego przyzwyczaić. W zestawieniu z jakąkolwiek drużyną na świecie zespół Guardioli na papierze wyjdzie zwycięsko.

W historii aż 55 razy w derbach triumfował Manchester United, a zespół „Obywateli” wychodził zwycięsko z tej konfrontacji 39-krotnie. Widać tu więc dość znaczącą przewagę „Czerwonych Diabłów”. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę ostatnie pięć bezpośrednich konfrontacji, tu już wygrywają „The Citizens”. Wszystko jest możliwe i z tą myślą powinni dziś żyć kibice „Red Devils”…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze