W meczu, w którym jedna drużyna będzie walczyć o miejsce dające kwalifikacje do Ligi Mistrzów przeciwko zespołowi, który wciąż liczy się w wyścigu o mistrzostwo Anglii, emocji nie mogło zabraknąć. Everton kontra Manchester City, największy szlagier 37. kolejki Premier League.
Przez pierwsze dziesięć minut meczu obie ekipy skupiły się na nie popełnianiu błędów. Strata bramki w tak ważnym meczu mogłaby być ciężka do odrobienia, z czego obie strony bardzo dobrze zdawały sobie sprawę. Mimo zachowawczego początku i próby gry na „zero z tyłu”, pierwszy gol padł już w 11. minucie. Na prowadzenie wyszli podopieczni Roberto Martineza. Ross Barkley uderzył z pierwszej piłki po podaniu Naismitha, futbolówka przeleciała nad Hartem i wpadła do siatki. Dodatkowo strzał padł zza pola karnego i Anglikowi udało się trafić niemal w prawe okienko bramki.
Manchester City odpowiedział w 22. minucie. Sergio Aguero otrzymał piłkę tuż przed polem karnym Evertonu, przebiegł kilka metrów i uderzył na bliższy słupek. Tim Howard, spodziewając się innego rozwiązania, nawet nie zareagował na uderzenie napastnika gości. Asystę na swoim koncie zapisał Yaya Toure. Trzy minuty później kontuzji doznał strzelec bramki dla „Obywateli”. Argentyńczyka chwilę później zmienił Fernandinho. W 31. minucie Alcaraz przeciął prostopadłe podanie Yayi Toure wzdłuż piątego metra od bramki gospodarzy, czym uratował swój zespół od straty drugiego gola.
W 43. minucie Dżeko uderza na bramkę Evertonu po ziemi, ale Howard broni. Do odbitej piłki dopada Milner, wrzuca futbolówkę w pole karne, a tam najwyżej wyskakuje Bośniak i główkując zdobywa gola. W doliczonym czasie gry swoją szansę na wyrównanie stanu gry miał Lukaku. Młody Belg jednak niedokładnie przymierzył i piłka przeleciała wysoko ponad bramką. Do przerwy 1:2.
Druga połowa zaczęła się od „trzęsienia ziemi”. W 46. minucie w wyśmienitej sytuacji znalazł się Steven Naismith, ale tym razem lepszy okazał się Hart. W sytuacji sam na sam angielski bramkarz popisał się świetną interwencją, wybijając piłkę na rzut rożny. Jak wiadomo, niewykorzystane sytuacje się mszczą i dwie minuty później City powiększyło swoją przewagę. Po podaniu Nasriego wzdłuż piątego metra, do piłki doskoczył Dżeko i zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. Zagranie Francuza było na tyle dokładne, że napastnikowi wystarczyło tylko dostawić nogę i skierować futbolówkę do siatki.
Gospodarze nie mieli zamiaru się poddawać i w 65. minucie zdobyli drugą bramkę. Piłkę z bocznego sektora boiska zagrywał Baines, a dośrodkowanie na gola zamienił Lukaku. Wypożyczony z Chelsea napastnik „szczupakiem” uderzył futbolówkę, ta uderzyła w lewy słupek i następnie wpadła do siatki obok bezradnego Harta. Tuż po tej akcji, goście podbiegli do sędziego z pretensjami, że Belg był podczas tamtej akcji na spalonym. Lee Probert niezbyt przejął się uwagami „Obywateli”, a na dodatek żółtą kartką ukarał Demichelisa za kwestionowanie jego decyzji.
W 71. minucie świetna interwencja Howarda zaprzepaściła nadzieje City na czwartą bramkę. Strzelał Zabaleta, a amerykański bramkarz nogą instynktownie wybił piłkę. W okolicach 81. minuty mieliśmy dłuższą przerwę w grze spowodowaną urazem bośniackiego napastnika gości. Sędzia jednak nie sądził, że Edin Dżeko jest poszkodowany, bo za grę na czas lub symulację wręczył piłkarzowi żółtą kartkę. W 87. minucie swoją okazję miał wprowadzony na boisko kilka minut wcześniej Deulofeu. Znowu na wysokości zadania stanął golkiper gości i skończyło się tylko na rzucie rożnym.
Choć arbiter doliczył aż sześć minut do podstawowego czasu gry, wynik nie uległ zmianie. Dzięki temu zwycięstwu, „Obywatele” awansowali kosztem Chelsea i Liverpoolu na pozycję lidera. Wyścig o tytuł najlepszej drużyny w Anglii wciąż trwa.