Kamou Malo miał przystąpić do egzaminu na oficera policji Burkina Faso, ale ostatecznie zdecydował się skończyć kurs trenerski. Na całe szczęście dla siebie i swojego kraju, bo teraz stanie przed szansą zdobycia brązowego medalu Pucharu Narodów Afryki.
Reprezentacja Burkina Faso okazała się największą niespodzianką kończącego się właśnie turnieju. Samo wyjście z grupy PNA nie było jeszcze nadzwyczajnym osiągnięciem, ale potem „Ogiery”pokonały Gabon i Tunezję. Dopiero w półfinale lepszy okazał się Senegal, który wymieniano obok Algierii jako głównego kandydata do wygrania pucharu.
Z podwórka na policję
Od trzech lat kadrę narodową Burkina Faso prowadzi Kamou Malo. Urodzony w 1963 roku szkoleniowiec już jako siedmiolatek grał w piłkę na ulicach Wagadugu, czyli stolicy swojego kraju. Swoje pierwsze kroki w bardziej profesjonalnej piłce stawiał w klubie Soleil d’Afrique, w którym został dostrzeżony przez wojskowy US Ouagadougou.
Malo zdawał sobie sprawę, że w warunkach burkińskich nie będzie w stanie utrzymać się z gry w piłkę. Z tego powodu zdał egzamin na policjanta, a następnie poszedł na studia oficerskie. Po ukończeniu akademii policyjnej został zawodnikiem Etoile Filante, wówczas najbardziej utytułowanego zespołu w Burkina Faso.
🇧🇫 Selekcjoner reprezentacji Burkina Faso, Kamou Malo to bardzo ciekawa postać:
Nie każdy wie, ale jest on emerytowanym komisarzem policji.
Co więcej, powołał na turniej swojego syna – Patricka, ale nie wystawił go jeszcze w ani jednym spotkaniu. #AfrykaGra pic.twitter.com/mD2ytBKQRe
— Maciej Szełęga (@SzelegaMaciek) February 2, 2022
Po zakończeniu kariery piłkarskiej Malo przeniósł się do Koudougou. W trzecim największym mieście swojej ojczyzny łączył pracę policjanta z trenowaniem miejscowego ASEC. Później wyjechał natomiast na staż trenerski do Niemiec, dzięki czemu otrzymał licencję trenerską. Wówczas zdecydował się poświęcić pracy szkoleniowca.
Malo przywódca
Od tamtego czasu Malo trenował wszystkie najważniejsze drużyny w burkińskiej ekstraklasie: Majestic FC, AS SONABEL, USFA i dwukrotnie RC Kadiogo. Z tym ostatnim klubem w 2016 i 2017 roku zdobył zresztą mistrzostwo Burkina Faso. Z powodu słabości miejscowych rozgrywek nie zawojował jednak Afrykańskiej Ligi Mistrzów.
Sam szkoleniowiec nie ukrywa, że za swój największy atut uważa umiejętności przywódcze. Jako urodzony lider miał więc mieć predyspozycje do zostania trenerem piłkarskim. W rozmowach z mediami potwierdza to były prezes burkińskiej federacji, pułkownik Sita Sangare. Kadra w 2019 roku miała bowiem potrzebować „elektrowstrząsu” i miał go zapewnić właśnie Malo.
Jednocześnie selekcjoner Burkina Faso nie jest uważany za dyktatora. Do jego zalet ma należeć więc otaczanie się odpowiednimi współpracownikami i umiejętność ich słuchania. Jego asystent i były reprezentacyjny obrońca, Firmin Sanou, jest tym samym uważany za osobę niezbędną do wdrożenia nakreślonych przez Malo planów taktycznych.
Warto podkreślić, że na afrykańskie mistrzostwa z burkińską reprezentacją pojechał syn selekcjonera. Obrońca Patrick Malo zagrał jednak tylko w inauguracyjnym spotkaniu z Kamerunem. Obywa się jednak bez oskarżeń o nepotyzm, bo zawodnik marokańskiej Hassanii Agadir debiutował w reprezentacji na cztery lata przed objęciem funkcji przez jego ojca.
Przekonać do Afrykańczyków
Nominacja Malo na selekcjonera Burkina Faso wzbudziła kontrowersje, ale z zupełnie innego powodu. Przez blisko dwanaście lat „Ogiery” prowadzili zagraniczni szkoleniowcy i to oni osiągali z nimi największe sukcesy. Z Francuzem Philippem Troussieraem zajęły czwarte, z Belgiem Paulem Putem drugie, a z Portugalczykiem Paulo Duartem trzecie miejsce w PNA.
Krajowy szkoleniowiec długo nie mógł więc przekonać do siebie kibiców. Drużyna pod jego wodzą miała bowiem nie czynić postępów, a sam Malo nie odciskał na niej swojego piętna. Zdania fanów nie zmienił nawet awans na tegoroczne PNA. Zyskał on uznanie dopiero jesienią ubiegłego roku, gdy zabrakło mu niewiele do pokonania Algierii w eliminacjach do mistrzostw świata.
Teraz nikt nie śmie natomiast zakwestionować jego umiejętności. Malo jest bowiem pierwszym burkińskim trenerem, któremu udało się wyjść z grupy na afrykańskich mistrzostwach. On sam ma nadzieję, że w ten sposób przekona afrykańskie federacje, aby stawiały na trenerów z kontynentu. Zdaniem Malo wciąż bardziej ufają one bowiem obcokrajowcom.
Burkiński selekcjoner chce dać nadzieję nie tylko swoim rodakom parającym się zawodem trenera. Kilkanaście dni temu w Burkina Faso miał miejsce wojskowy zamach stanu, a w poniedziałek kraj został zawieszony w prawach członka Unii Afrykańskiej. „Ogiery” stają więc przed szansą dania nadziei Burkińczykom w tym trudnym dla nich czasie.