Malaga gubi punkty z Espanyolem


Rewelacyjnie prezentująca się w Lidze Mistrzów Malaga zremisowała na wyjeździe z Espanyolem 0:0 w meczu otwierającym 9. kolejkę La Liga. Z podziału punktów nie może być zadowolona żadna ekipa.


Udostępnij na Udostępnij na

W spotkaniu inaugurującym 9. kolejkę hiszpańskiej Primera Division jako pierwsi strzał oddali goście, a konkretnie Duda, który z dalszej odległości próbował oszukać Cristiana Alvareza. Jednak już po chwili gospodarze, upatrujący w tym meczu szansy na odbicie się z dna tabeli, przycisnęli mocniej. Między szóstą a ósmą minutą Juan Forlin dwukrotnie sprawdzał umiejętności Caballero, ale łysy Argentyńczyk ów sprawdzian dwukrotnie zaliczył. W pierwszym kwadransie bliski otwarcia wyniku był jeszcze Demichelis, ale jemu również nie udało się zmieścić piłki między słupkami.

Roque Santa Cruz nie był zbyt widoczny pod bramką przeciwnika
Roque Santa Cruz nie był zbyt widoczny pod bramką przeciwnika (fot. skysports.com)

W kolejnych parunastu minutach obie drużyny skuteczniej broniły swojego przedpola, co poskutkowało brakiem sytuacji podbramkowych. Lepsi technicznie goście swobodniej operowali piłką, ale szybsi byli gospodarze, bezustannie czyhający na kontrataki. Lekka przewaga Malagi w tej części meczu mogła być udokumentowana w 28. minucie, kiedy to gracze Pellegriniego dwukrotnie wykonywali stały fragment gry pod bramką Espanyolu. W obu przypadkach zagrania ze stojącej piłki nie były zbyt precyzyjne i pomysłowe.

Dużo większy potencjał miało rozegranie rzutu wolnego przez „Los Pericos”, a konkretnie Joana Verdu, ale płasko bita przez niego piłka, która zupełnie zmyliła defensywę Malagi, zmyliła też jego kolegów, trafiając ich w pięty. Chwilę później, ponownie ze stojącej piłki, z okolic narożnika pola karnego zagrywał Duda, a Martin Demichelis, który trącił futbolówkę głową, pomylił się doprawdy nieznacznie. W 39. minucie w końcu ktoś wpadł na pomysł, że można spróbować pokonać bramkarza przeciwnika, nie czekając na gwizdek sędziego – uderzenie Wakaso nie mogło jednak zaskoczyć Caballero. Cztery minuty później z błyskawiczną kontrą wyszli goście, ale kończący ją strzał Isco został w ostatniej chwili zablokowany.

Drugą połowę z impetem rozpoczęli gospodarze. Przez kilka początkowych minut w ogóle nie schodzili z połowy Malagi, co chwilę nękając jej defensywę ofensywnymi wejściami. W decydujących momentach brakowało jednak dokładności lub dobrze interweniował Caballero. Andaluzyjczycy odpowiedzieli tylko raz, Sebas strzelał zza pola karnego, ale nieprecyzyjnie. W 54. minucie ten sam zawodnik ścigał się o piłkę z Alvarezem, ale golkiper gospodarzy wygrał ten pojedynek, wykazując się zdecydowaniem i techniką (przyjął futbolówkę nogą, później klatką piersiową, po czym spokojnie wybił). W 60. minucie na boisku pojawił się strzelec bramek z dwóch ostatnich meczów, Joaquin.

Wejście doświadczonego wychowanka Betisu nieco rozruszało grę gości, którzy parokrotnie pokazali akcje, za sprawą których uchodzą w tym sezonie za rewelację, i to nie tylko w Hiszpanii. W dalszym ciągu nie przekładało się to jednak na bramki – wydawało się, że zmieni się to w 69. minucie, ale po niezłej akcji Joaquina dobrego strzału nie zdołał oddać Roque Santa Cruz. W kolejnej sytuacji jeszcze bliżej otworzenia wyniku był Wakaso, który bez zastanowienia huknął z dystansu po błędzie defensywy gości. Ciemnoskóry zawodnik nie zastanowił się również chwilę później, kiedy to, będąc niepilnowany, uderzył z nieprzygotowanej piłki, zamiast oddać ją koledze lub podbiec bliżej bramki.

Trzecie zagranie wyszło byłemu graczowi Villarrealu już lepiej, gdyby jeszcze Juan Albin lepiej uderzył głową, mogłoby wręcz stać się asystą. W końcówce skrupulatny aż do bólu arbiter Delgado Ferreiro pokazał ósmą i dziewiątą żółtą kartkę, co jak na spotkanie toczące się w zupełnie przyjacielskiej atmosferze jest wynikiem co najmniej dziwnym. Ostatnie minuty należały zdecydowanie dla Espanyolu, który rzecz jasna nie mógł być zadowolony z punktu i do końca walczył o zwycięstwo. Jedną z lepszych akcji w sobotnim spotkaniu popisał się Baena, ale mimo sporej dozy szczęścia i pokazania niezłych umiejętności zawodnik gości nie strzelił w dogodnym momencie, przez co jego akcja poszła na marne. W ostatniej minucie ładnie główkował też Santa Cruz, ale Alvarez był na posterunku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze