Majdan: Będzie ciężko, ale wierzę, że Pogoń utrzyma się w lidze


Od remisu i dwóch porażek rozpoczęła rundę wiosenną Pogoń Szczecin. Mimo nieudanego początku, legenda szczecińskiego klubu, Radosław Majdan wierzy, że "Portowcy" odbiją się od dna i spokojnie utrzymają się w Orange Ekstraklasie.


Udostępnij na Udostępnij na

Od początku rundy wiosennej jest pan w świetnej formie. Gdyby koledzy z zespołu dostosowali się do pańskiej dyspozycji, Pogoń z pewnością byłaby wyżej niż na 14. miejscu w tabeli Orange Ekstraklasy.

Generalnie mamy dużo młodych zawodników z innego kraju, którzy potrzebują czasu na aklimatyzację. W dużej mierze są to młodzi zawodnicy nie mający doświadczenia, dopiero rozwijający swój talent, co jest z pewnością przeszkodą w utrzymaniu równej formy. Z drugiej strony na pewno przydałoby się nam paru nowych, doświadczonych 3-4 zawodników-Polaków, którzy pomogliby zarówno w aklimatyzacji jak i grze Brazylijczykom.

Kierownictwo Pogoni podjęło dość kontrowersyjną decyzję, zwalniając zaledwie po trzech meczach trenera Libora Palę. Czy ta decyzja była słuszna?

Szkoda mi bardzo, że trener Pala odszedł, tym bardziej, że doskonale mi się z nim pracowało. Z drugiej strony gdy się żegnaliśmy przyznał, iż punkt zdobyty przez Pogoń w pierwszych trzech wiosennych meczach był dla kierownictwa podstawą do podjęcia takiej decyzji. Ja muszę powiedzieć, że jestem nie tylko zawodnikiem, ale i członkiem rady nadzorczej, ale decyzję tą podjął zarząd, a właściwie pan Ptak. Zobaczymy jak teraz potoczą się sprawy.

Jak ocenia pan w takim razie nowego szkoleniowca Pogoni, Bogusława Baniaka? Czy to jest trener, który będzie w stanie wydźwignąć Portowców z kryzysu, w jakim się znaleźli?

Miałem już okazje pracować z trenerem Baniakiem. Na pewno jest to szkoleniowiec charyzmatyczny, spontaniczny, który potrafi natchnąć w zespół nowego ducha, wolę walki. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy jest bardzo trudna. W rundzie wiosennej raz zremisowaliśmy i dwa razy przegraliśmy. Wierzę jednak, że pozytywny charakter trenera Baniaka bardzo nam pomoże, tym bardziej, że jest to szkoleniowiec, który już nie raz awansował z zespołami do I ligi, więc naprawdę potrafi skutecznie walczyć w trudnych sytuacjach. A my właśnie w takiej się znaleźliśmy, będąc już w strefie barażowej.

Szansa na wydostanie się ze strefy barażowej, nadarza się już niedługo spotkanie z ostatnią w tabeli OE, Wisłą Płock. Czy to będzie dla Pogoni mecz sezonu?

Sądzę przede wszystkim, że będzie to bardzo ważny mecz, tym bardziej, że wygrywając z zespołami będącymi w tabeli za nami, oddalamy się od strefy spadkowej. Obojętnie jednak jakim wynikiem zakończy się mecz z „Nafciarzami”, przed nami będą kolejne, w których będzie wiele punktów do zdobycia. Na razie graliśmy z zespołami z drugiej części tabeli, spotkania z czołówką dopiero przed nami, więc przede wszystkim punktów trzeba szukać w meczach z tymi teoretycznie słabszymi rywalami.

Przejdźmy teraz do milszych rzeczy. Niedawno został pan wybrany szczecińskim radnym. Czy nowe zajęcie nie koliduje z pracą piłkarza?

Nie, chociaż przez to, że wróciliśmy do Gutowa mam teraz mniej czasu, aby pojawiać się na posiedzeniach różnych komisji, przede wszystkim Kultury Fizycznej i Sportu. Na pewno jest to utrudnienie, bo nie wszystko w tej chwili jestem w stanie załatwić. Z początku myślałem, że będzie nieco łatwiej, ale staram się to sobie jakoś poukładać. W najbliższym czasie mam się tym jednak zamiar zająć w większej mierze.

Po zakończeniu kariery ma pan więc zamiar zająć się „na poważnie” polityką, czy jednak zostanie pan przy piłce?

Wolałbym zostać przy piłce. Zależy to jednak jak potoczą się pewne rzeczy. Teraz jak patrzę na niektóre sprawy związane z polityką, to nie wszystko mi się podoba, inaczej to sobie wyobrażałem, stąd jeszcze zastanowię się czym zająć się mam w przyszłości. Nie miałem jednak nigdy ambicji zostać wielkim politykiem, bardziej zależało mi na zrobieniu czegoś dobrego dla Szczecina. Przede wszystkim rozchodzi mi się o rozwój infrastruktury piłkarskiej, bo takowej w Szczecinie niewątpliwie nie ma. Ostatnio byłem w Pogorzelinicy i Pobierowie, gdzie są naprawdę piękne boiska ze sztuczną nawierzchnią, piękne bazy, a są to przecież małe miasta. Szczecin to duże miasto, a czegoś takiego tam jednak nie ma. Wierzę jednak głęboko, że i u nas da się to zrobić. Wiąże się to jednak z wieloma sprawami: planami, zagospodarowaniem miasta. Sprawami, które naprawdę zajmują dużo czasu. Mimo to wierzę, że uda mi się to załatwić.

A ile lat ma pan zamiar pograć jeszcze w piłkę?

To zależy, od zdrowia, od formy. Generalnie mam 35 lat, jeśli będą omijały mnie kontuzje, jeśli będę w formie, i czuł, że się tym nie męczę i nie wychodzę na trening za karę, to chciałbym grać jak najdłużej. Patrzę teraz na Piotrka Lecha, który broni w Bełchatowie. Ma 38 lat i dobrze sobie radzi. Już nie mówię o Gianluce Pagiluce z Ascoli, który ma 41 lat. Teraz granica wieku znacznie się przesunęła i zwłaszcza bramkarze mogą pograć do 38. roku życia. Tak więc jeśli udałoby mi się dociągnąć do tego 38. czy nawet 39. roku życia, bym był bardzo zadowolony.

W takim razie karierę zakończy pan w Pogoni, czy może jeszcze będzie pan chciał spróbować sił w innym klubie?

Nie, na razie nie koncentruje się na zmianie barw, do końca kariery chciałbym grać w Pogoni. Oczywiście jeśli to będzie I liga, a nie II. Miałem kiedyś okazję grać w II lidze, co nie jest ani przyjemne, ani satysfakcjonujące.

A może przed zawieszeniem butów na kołku, da się pan namówić na występy w A-klasowej Pogoni Nowej, wzorem Dariusza Adamczuka i Grzegorza Matlaka?

Nie, myślę, że na pewno nie dam się namówić na występy w Pogoni Nowej. Patrzę na to z boku, mam swoje zdanie na temat tego klubu, ale karierę chciałbym zakończyć tylko w Pogoni, tym bardziej, że tak wiele niedobrego dzieje się ostatnio wokół naszego zespołu. Jeśli chodzi o moją osobę, to ktoś na początku sezonu rozrzucił ulotki obrażające mnie, co uważam, że było bardzo nie w porządku. Ktoś miał w tym swój cel, żeby mnie obrazić, zdyskryminować w oczach kibiców. Będę grał do końca kariery w Pogoni Szczecin i żadna inna Pogoń mnie nie interesuje.

Jak pan w ogóle ocenia Pogoń Nową. Czy nie jest to trochę oddzielenie się kibiców od tej prawdziwej, I ligowej Pogoni Szczecin?

Zdaje sobie sprawę, że kibice są niezadowoleni z tego, co dzieje się wokół Pogoni Szczecin. Dlatego też powstała Pogoń Nowa i dlatego kibice oddzieleni są od tej prawdziwej Pogoni, wyrażając swoje niezadowolenie z powodu polityki klubu. Dlatego też wstąpiłem do Rady Nadzorczej chcąc to zmienić. Tradycja, historia – to ważne rzeczy w przypadku każdego klubu, tym bardziej takiego jak Pogoń. Kibice stanowią o kolorycie każdego spotkania. Kto ma ich najwięcej, może się poszczycić tym, że jest wokół niego ogromne zainteresowanie. Dlatego na fanach Pogoni tak bardzo mi zależy. A co do Pogoni Nowej- miał to być zespół dla piłkarzy, nie mieszczących się w pierwszym składzie Pogoni. Teraz ambicje i cele tego zespołu są zupełnie inne. Ja w każdym razie byłem, jestem i będę piłkarzem Pogoni Szczecin. A wracając do kibiców – tylko dobrymi wynikami możemy odzyskać ich zaufanie. Wierzę, że jak przyjdzie kilku piłkarzy z Polski, sytuacja się zmieni i zaufanie wróci, tym bardziej, że fani chcą w zespole nie tylko Brazylijczyków. Ale ogółem słowa tej sytuacji nie oddadzą i nie zmienią, tylko nasza lepsza postawa.

Kibice coraz mniej identyfikują się z Pogonią ze względu na działania Antoniego Ptaka. A jak pan ocenia właściciela klubu? Z jednej strony jest właścicielem zespołu, więc może robić z nim, co chce. Z drugiej, traktuje go trochę jak „zabawkę”. Masowe ściąganie Brazylijczyków, koszarowanie piłkarzy w Gutowie. Jak się pan na to wszystko zapatruje?

Szkoda, że prezesa w tej chwili w Polsce nie ma, bo jak rozmawiałem z piłkarzami grającymi w Pogoni jeszcze wtedy, gdy był w kraju, wszystko wyglądało inaczej, lepiej. Właściciela jednak w Polsce nie ma, co sprawia, że pewne sytuacje są po prostu dziwne jak np. informacje sprzedaży klubu. Nie wiem, czy to była tylko niefortunna wypowiedź właściciela, podyktowana tym, że dowiedział się, że kibice ubliżali mu na meczu, a on chciał się unieść honorem i dlatego postanowił sprzedać klub. Osobiście wydaje mi się, że tego jednak nie zrobi, tym bardziej, że chce teraz inwestować w Szczecinie, stworzyć podobny ośrodek jaki mamy w Gutowie, skąd przeniesiemy się już na stałe do Szczecina. Wszyscy mamy świadomość, że musimy mieszkać tutaj, a nie w Gutowie. A co do Brazylijczyków – faktycznie jest to dziwny motyw, że jest ich w klubie aż tylu. Uważam, że nie jest to do końca dobry pomysł, tym bardziej, że są to zawodnicy młodzi, niedoświadczeni, nie w pełni zaaklimatyzowani w Polsce. Będzie ciężko, jeśli nie pozyskamy polskich zawodników. Ich transfery z pewnością podwyższą poziom sportowy zespołu, a także pozwolą okrzepnąć Brazylijczykom. Na dzień dzisiejszy, gdy okienko transferowe jest już zamknięte musimy poradzić sobie z takim składem jaki mamy i utrzymać się w lidze. Będzie ciężko, ale wierzę, że uda nam się cel zrealizować. A potem żywię olbrzymią nadzieję, że uda nam się ściągnąć paru polskich piłkarzy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze