Magiczny numer 10. Dlaczego wielcy piłkarze upodobali sobie tę liczbę?


Legendy grające z „dziesiątką” na plecach

23 marca 2018 Magiczny numer 10. Dlaczego wielcy piłkarze upodobali sobie tę liczbę?

Podobno numery na koszulkach piłkarzy nie odgrywają znaczącej roli. To prawda. Liczą się bowiem umiejętności. Czasem jednak zdarza się, że dana liczba przechodzi do historii futbolu. Tak właśnie jest z „dziesiątką”, która od zawsze kojarzy się z najlepszymi zawodnikami.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszystkie kluby mają swoje legendy, które przecież musiały grać z jakąś cyfrą na plecach. Bardzo często numerem, z którym występują wybitni zawodnicy, jest 10. Dlaczego tak się dzieje? Tego nie wiedzą nawet najstarsi ludzie na Ziemi. W historii piłki nożnej pojawiało się wielu piłkarzy, którzy właśnie z tym numerem na koszulce stawali się prawdziwymi ikonami tego sportu. Gdybyśmy mieli zacząć ich wyliczać, to brakłoby nam miejsca w internecie.

Co symbolizuje magiczny numer 10?

W numerologi jest to liczba, która oznacza odnowę czy rozpoczęcie cyklu. Jest liczbą dynamiczną, która może przynieść zmianę prowadzącą do sukcesu. Na boisku jednak symbolizuje geniusza, który swoimi zagraniami potrafi rozstrzygnąć losy spotkania. Zazwyczaj z 10 na plecach grają ofensywni pomocnicy, którzy mają tzw. magiczne dotknięcie. Jest to jednak tylko umowna kwestia, ponieważ napastnicy również grywają z tym właśnie numerem.

Dla większości liczba ta kojarzy się z piłkarzem, który ma duże umiejętności techniczne, idealny przegląd pola, gra na wysokim procencie skutecznych podań, a co najważniejsze potrafi sam w pojedynkę pokonać rywala. Który piłkarz zalicza się do tych wizjonerów?

Francuskie „dziesiątki”

Ten magiczny numer 10 w reprezentacji „Les Bleus” bezsprzecznie kojarzy się z dwoma wielkimi piłkarzami. Łącznie zdobyli cztery Złote Piłki, dwa mistrzostwa Europy, mistrzostwo świata i liczne trofea klubowe. O kim mowa? Oczywiście o Michelu Platinim i Zinedinie Zidanie.

Obaj byli liderami swoich klubów i reprezentacji. Ten pierwszy rządził w światowym futbolu w latach 80. Podkreśliły to trzy z rzędu zdobyte Złote Piłki. Francuz dokonał tego jako pierwszy w historii. Pokazuje to, że był wybitnym zawodnikiem i w tamtym okresie nie miał sobie równych. W reprezentacji Francji rozegrał 72 spotkania, w których strzelił 41 goli, co aktualnie daje mu drugie miejsce w historii tej drużyny narodowej.

Drugi Francuz ze swoją reprezentacją zrobił coś więcej. Obecny trener Realu Madryt zdobył mistrzostwo świata. Jak wiemy, jest to najcenniejszy puchar, o zdobyciu którego marzy każdy piłkarz. Zidane’a zapamiętamy jako świetnego technika i dryblera, który jednym zagraniem potrafił oszukać kilku rywali. Wielki geniusz i jeden z najwybitniejszych piłkarzy, jacy kiedykolwiek pojawili się w tym sporcie. Natomiast „ruleta” – trick, który był jego znakiem rozpoznawczym – została przez niego opanowany do perfekcji.

https://www.youtube.com/watch?v=kg8i16O_nRI

Włoscy magicy

Na włoskim podwórku warto zwrócić uwagę na trzech piłkarzy grających z magicznym numerem 10 na koszulce. Pierwszy z nich to Roberto Baggio, który najlepsze lata swojej kariery spędził w Juventusie. W drużynie „Starej Damy” występował w latach 1990–1995. W tym czasie zagrał w 194 spotkaniach i zdobył w nich 108 goli. W 1993 roku otrzymał Złotą Piłkę, wygrywając z takimi zawodnikami jak Eric Cantona czy Dennis Bergkamp. W historii Serie A zajmuje on czwarte miejsce na liście strzelców (205 bramek). Jedną z przyczyn tego, że jego przygoda z klubem z Turynu dobiegła końca, była jego kontuzja oraz fakt, że do Juventusu przyszedł, jak się później okazało, jego zastępca – Alessandro Del Piero.

Del Piero szybko przejął magiczny numer 10 i sprostał wyzwaniu, jakim była gra z taką liczbą na plecach. Włoch spędził w Turynie aż 19 lat. Przeżywał z tym klubem liczne wzloty i jeden poważny upadek, jakim była degradacja do Serie B. Napastnik został w Juventusie i stał się legendą „Starej Damy”, ale nie tylko dlatego. Po prostu Del Piero był znakomitym napastnikiem, a do tego potrafił idealnie dograć piłkę do swoich kolegów. We wszystkich meczach, które rozegrał w swojej karierze, zaliczył 82 asysty. Jest to jeden z najlepszych wyników wśród napastników w historii futbolu. Dodatkowo Włoch jest rekordzistą Juventusu pod względem rozegranych spotkań (706) oraz strzelonych goli (290). W 2006 roku udało mu się zdobyć mistrzostwo świata, ale nigdy nie otrzymał najcenniejszej indywidualnej nagrody dla futbolisty, czyli Złotej Piłki. Co najwyżej był czwarty, i to dwukrotnie (w latach 1995–1996).

Po Del Piero przyszedł czas na jeszcze większą postać we włoskim futbolu. Piłkarz, który jest najlepszym strzelcem wszech czasów w Serie A (250 goli w 618 spotkaniach). To również legenda AS Roma, w której spędził całą swoją karierę. Nie ma nikogo, kto by nie miał szacunku do tego napastnika. Nawet odwieczni rywale jego klubu darzyli go ogromnym szacunkiem. Francesco Totti, bo o nim mowa, to jedna z ikon piłki nożnej. Oprócz tego, że potrafił strzelać bramki, również nie bał się rozgrywać akcji i brać ciężaru gry na własne barki. Szeroka wizja gry i ogromne umiejętności sprawiły, że w całej swojej karierze „Il Capitano” zaliczył 127 asyst.

https://www.youtube.com/watch?v=-pulNY7XKR0

Największe „dziesiątki” rodzą się w Ameryce Południowej

Ameryka Południowa to miejsce, z którego pochodzi sporo gwiazd światowego futbolu. Najwięcej talentów rodzi się w takich krajach jak Argentyna i Brazylia. Duża część z nich gra z magicznym numerem 10 na koszulce. Jednym z pierwszych, którzy sprawili, że liczba ta stała się wyjątkowa, jest Pele. Napastnik to nie tylko legenda swojego kraju, ale także ikona światowego futbolu. Ze swoją reprezentacją zdobył on trzy mistrzostwa świata. Brazylijczyk był prawdziwym goleadorem. Strzelał bramki w prawie każdym meczu, w którym występował. W całej swojej karierze zagrał w 694 spotkaniach i zdobył w nich 650 goli. Dodatkowo w reprezentacji ma na swoim koncie 77 bramek w 91 meczach. Jest najlepszym strzelcem w historii swojej drużyny narodowej, ale najpewniej w niedalekiej przyszłości zostanie on wyprzedzony przez Neymara.

Argentyńską odpowiedzią na Pelego był Diego Armando Maradona. Co prawda jest on z innej piłkarskiej epoki, ale również uznaje się go za jednego z najlepszych w historii tego sportu. Maradona bezsprzecznie kojarzy się z 10 na koszulce. Dobitnie podkreśla to nawet jego boiskowy pseudonim – „El Diez” („Dziesiątka”). Argentyńczyk to dość kontrowersyjna postać. Z jednej strony był skandalistą i łobuzem, który w dzisiejszym świecie codziennie lądowałby na okładkach kolorowych czasopism. Z drugiej jednak strony był naprawdę wybitym piłkarzem. Mówi się, że najlepszy zawodnik to taki, który strzela dużo goli i na dodatek robi to w piękny sposób. Gra Maradony była efektywna i zarazem efektowna. To, co go charakteryzowało, to bajeczne umiejętności techniczno-dryblerskie. Widać było, że z piłką przy nodze czuł się jak ryba w wodzie. W całej swojej karierze strzelił 329 goli (biorąc pod uwagę bramki zdobyte zarówno w występach klubowych, jak i reprezentacyjnych).

Ronaldinho to piłkarz, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest kolejnym zawodnikiem z brazylijskiej generacji, który nosił magiczny numer 10. Urodzony w Porto Alegre zawodnik największe triumfy klubowe odnosił z FC Barcelona. Jeśli chodzi o sukcesy z reprezentacją, to w 2002 roku udało mu się zdobyć najcenniejszy puchar na świecie. W 2005 roku natomiast otrzymał Złotą Piłkę. Ronaldinho na boisku był prawdziwym czarodziejem, który z piłką potrafił zrobić wszystko. Brazylijczyk z łatwością ogrywał rywali, dzięki czemu robił ogromną przewagę na boisku. Był prawdziwym wizjonerem. Żałować można jedynie tego, że Ronaldinho nie utrzymał swojej wysokiej dyspozycji przez dłuższy czas. Mając 31 lat, Brazylijczyk opuścił Europę i już nigdy do niej nie powrócił. Szkoda, bo w tym momencie futbol stracił prawdziwą legendę.

Kiedy w 2008 roku Ronaldinho odszedł z FC Barcelona, magiczny numer 10 przejął Lionel Messi. Piłkarz przez miliardy ludzi na świecie uznawany jest za najlepszego zawodnika, który kiedykolwiek kopał futbolówkę. Bez wątpienia Argentyńczyk jest prawdziwą legendą. Jego umiejętności techniczno-dryblerskie oraz łatwość, z jaką kontroluje piłkę i zdobywa gole, robią wrażenie i każą myśleć, że pochodzi on z innej planety. Porównując Messiego do wyżej wymienionych zawodników, brakuje mu mistrzostwa świata. W 2014 roku był bardzo blisko, ale w finale Niemcy okazali się lepszą drużyną. Jeśli natomiast chodzi o nagrody indywidualne, to Argentyńczyk nie ma sobie równych. Pięć Złotych Piłek mówi samo za siebie. Jak dotychczas w całej swojej karierze, zarówno w meczach FC Barcelona, jak i reprezentacji Argentyny, strzelił już 603 bramki.

Podsumowując, wybitnych piłkarzy grających z magicznym numerem 10 na plecach jest co niemiara. W historii futbolu nie ma drugiej takiej liczby, z którą kojarzy się aż tak dużo piłkarskich legend. Nie da się wyjaśnić dlaczego tak się dzieje, ale jedno jest pewne – na „dziesiątkę” zasługują tylko najlepsi.

Komentarze
Incognitodx88 (gość) - 5 lat temu

legenda z nr 10 większość gwiazd uczyła się oglądając jego przygody, Numer 10 nosił legendarny Tsubasa Ozora https://www.youtube.com/watch?v=M8aGIJrqadg :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze