Madryt poszuka pocieszenia na Majorce


W 9. kolejce Primera Division czołówka nie zostanie wystawiona na jakąś szczególnie ciężką próbę. Barcelona pojedzie do Vallecas, by rozgromić Rayo, Atletico podejmie na Calderon Osasunę, a Malaga postara się zdobyć trzy punkty w wyjazdowym meczu z Espanyolem. Tylko Real Madryt ma trudniejszego rywala. Granie z Mallorcą na Balearach to zawsze spore wyzwanie.


Udostępnij na Udostępnij na

Espanyol – Malaga

Pierwszym meczem, który sugerujemy w ten weekend oglądać, jest starcie dwóch radosnych drużyn. Espanyol cieszy się, bo w ostatniej kolejce pokonał Rayo Vallecano i po raz pierwszy od kwietnia wygrał mecz ligowy. Malaga powody do szczęścia ma znacznie bardziej spektakularne. Andaluzyjczycy parę dni temu ograli w Lidze Mistrzów Milan i z kompletem punktów prowadzą w swojej grupie. W tabeli Primera Division podopieczni Manuela Pellegriniego są trzeci, więc tu też nie mają powodów do narzekań. Oczywiście nie trzeba mówić, która z drużyn będzie w sobotnie popołudnie faworytem. Malaga, jeśli chce, to potrafi grać naprawdę spektakularnie. Espanyol jest cieniem drużyny sprzed dwóch lat. Teraz szczytem możliwości chłopców Pochettino są występy przeciętne. Sytuację na Cornella-El Pratt dodatkowo komplikują zbliżające się wielkimi krokami wybory na prezesa. Na La Rosaleda problemów nie ma. Doszło nawet do tego, że szejk Al-Thani zaczął przyjeżdżać na mecze. Arabski właściciel klubu zapewnił, że w najbliższej przyszłości drużynę wzmocnią kolejni piłkarze. Kibice są bardzo wdzięczni miliarderowi, dziękują mu za możliwość oglądania na własne oczy meczów takich jak ten z Milanem. Sielanka. Fani Espanyolu cieszą się z powrotu do normalnych treningów Juana Albina, a także z coraz lepszej dyspozycji Sergio Garcii. Powodem do smutku jest z pewnością kontuzja Javiego Lopeza, który do gry wróci w połowie listopada. My najbardziej czekamy na występ Joaquina. „El Pischa” w dwóch ostatnich spotkaniach najpierw marnował rzut karny, a potem zdobywał gola na wagę trzech punktów. Andaluzyjczyk twierdzi, że do trzeciego karnego też podejdzie i tym razem umieści piłkę w siatce. Bo wstyd.

Real Betis – Valencia

Joaquin wystawia nerwy fanów Malagi na ciężką próbę
Joaquin wystawia nerwy fanów Malagi na ciężką próbę (fot. Marca.com)

Kto by pomyślał, że na tym etapie sezonu Betis może mieć więcej punktów niż Valencia… Podopieczni Pepego Mela znakomicie zaczęli sezon, podczas gdy chłopcy Pellegrino ciągle się miotają, nie mogąc znaleźć równej, wysokiej formy. Gładkie zwycięstwo w trudnym meczu z BATE Borysów to być może zapowiedź stabilizacji. Wielkim problemem Lewantyńczyków pozostaje obrona. Ostatnio okazało się, że poważne problemy ze ścięgnem Achillesa ma Jeremy Mathieu. Jeśli Francuz zdecyduje się poddać zabiegowi, Valencia zostanie bez solidnego lewego defensora. Obrońcy „Los Ches” bardzo słabo radzą sobie w pojedynkach powietrznych, co może okazać się zgubne w starciu z Betisem, który słynie właśnie z totalnej dominacji w walce o górne piłki. Paulao, Mario i Perquis to znakomicie przygotowani do starć na łokcie stoperzy. Zwłaszcza ten pierwszy w trwającym obecnie sezonie jawi się jako prawdziwa bestia. Jeśli Adil Rami nie odnajdzie formy sprzed roku, może być naprawdę trudno. Znacznie lepiej wygląda sytuacja w formacji ataku Valencii. Tam mamy do czynienia nawet z problemem bogactwa. Soldado, Jonas i Valdez walczą o dwa miejsca w składzie. Najlepszą formą pochwalić mogą się Roberto i Nelson, ale żaden z nich nie dysponuje takim podaniem jak Jonas. Nie wiadomo, jaką ostatecznie decyzję podejmie Mauricio Pellegrino. I to właściwie nie jest ważne, bo każdy duet powinien dać sobie radę. Bardzo dziwi nas to, że mózgiem Valencii jest ostatnio Fernando Gago. Argentyńczyk wyraźnie odzyskuje siły, formę i pewność siebie. Jeśli będziecie oglądali sobotni mecz, zwróćcie uwagę na byłego gracza madryckiego Realu. Kawał piłkarza z niego wyłazi.

Rayo Vallecano – FC Barcelona

Potencjalna rzeźnia. Katalończycy, jeśli będą czuli taką potrzebę, mogą zamienić murawę podmadryckiego stadionu w basen pełen krwi. Słaby mecz w Lidze Mistrzów sugeruje, że barceloniści faktycznie mogą zechcieć się trochę rozerwać. Szczególnie że do składu wrócić może Dani Alves. Brazylijczyk może i nie imponuje formą, ale i tak przewyższa o parę klas Martina Montoyę, który ciągle nie potrafi doskonałych występów w młodzieżówce przełożyć na popisy w dorosłej piłce. Goście będą też z pewnością liczyli na głód Leo Messiego, który w meczu z Celtikiem nie zapisał na swoim koncie ani gola, ani asysty. Niby nic wielkiego, a jednak taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy w tym sezonie. Defensorzy Rayo mogą spodziewać się ciągłego ostrzału. Po stronie gospodarzy warto wyróżnić Leo Baptistao. Brazylijczyk znajduje się obecnie w wybornej formie i nikt nie zdziwi się, jeśli Victora Valdesa w sobotę pokona. Kto wie, może mecz życia na stadionie w Vallecas rozegra Jordi Amat? W końcu to wychowanek Espanyolu. Mecz z „Blaugraną” będzie dla niego niesamowitą motywacją. Nie, nie oszukujmy się. To Rayo nie ma w sobie mocy pozwalającej na walkę z Barceloną. Możemy spodziewać się pięknego meczu pełnego ofensywnych akcji (bo taka jest filozofia Paco Jemeza), ale trzy punkty trafią do Barcelony.

Real Saragossa – Sevilla

Goście na La Romareda stawią się w mieszanych nastrojach. Z jednej strony głupio byłoby nie cieszyć się ze znakomitego startu rozgrywek (połączonego, co ważne, ze znakomitą grą), z drugiej jednak niełatwo się uśmiechać, gdy wie się, że Piotr Trochowski, jeden z liderów drużyny, jest zmuszony pauzować przez osiem miesięcy. Malutkim pocieszeniem dla kibiców jest fakt, że działaczom udało się w końcu podpisać nową umowę z Garym Medelem. Chilijczyk jest już w pełni własnością Sevilli, co cieszy wszystkie zainteresowane strony. Również Saragossa ma powody do smutku – Ivan Obradović poddał się operacji kostki i do gry wróci najwcześniej w kwietniu przyszłego roku. Swoją drogą, dziennikarze „Marki” zauważyli ciekawą rzecz. Po raz pierwszy od ładnych paru lat na La Romareda nie ma żadnych zawodników nietykalnych. Każdy musi walczyć o miejsce w składzie, Manolo Jimenez nikogo nie faworyzuje. Niewykluczone, że właśnie ta ciągła rywalizacja sprawi, że Saragossa wreszcie utrzyma się w lidze inaczej niż rzutem na taśmę. Wygranie meczu z Sevillą byłoby wielkim krokiem w kierunku utrzymania, ale zadanie to może okazać się zbyt trudne w sytuacji, gdy na ławce zabraknie zawieszonego trenera. Trochę szkoda, że Manolo wypadł ze stawki akurat w takim spotkaniu. Przecież jest legendą „Los Nervionenses”. Żaden piłkarz nie rozegrał więcej meczów od niego w koszulce Andaluzyjczyków. Co by nie mówić, Jimenez zna swojego niedzielnego rywala, nie ma szans, żeby Michel go czymkolwiek zaskoczył. Reasumując, stawiamy na Sevillę, ale z dużym znakiem zapytania. Bo ta Saragossa ma w sobie coś takiego, co każe sądzić, że w końcu zrobi jakiejś wielkiej ekipie krzywdę.

Atletico – Osasuna

Emre coraz lepiej radzi sobie w Atletico
Emre coraz lepiej radzi sobie w Atletico (fot. b92.net)

Efekt Simeone trwa w najlepsze. Atletico nie przegrywa meczów, bije kolejne rekordy i prezentuje się naprawdę strasznie dobrze. To, co najważniejsze w układance „Cholo”, to głębia składu. W czwartek w meczu Ligi Europy nie zagrali Radamel Falcao i Thibaut Courtios, kontuzjowany był Arda, parę stoperów tworzyli rezerwowi, a i tak w miarę bezproblemowo udało się wygrać spotkanie i dopisać trzy punkty. Gole strzelali Diego Costa (napastnik skrajnie niedoceniany, materiał na strzelca ponad 20 goli w dowolnej lidze) i Emre (który w końcu zaczął rozumieć, na czym polega granie w Hiszpanii). Diego Simeone stworzył naprawdę mocną ekipę. Osasuna nie ma żadnych szans, zwłaszcza że na Vicente Calderon w niedzielę wybiegnie pierwszy garnitur „Los Colchoneros”. Radamel Falcao strzelał gole w ostatnich dziesięciu meczach, bramkarza rywali pokonał w tym czasie szesnaście razy. Lepszej serii nie zanotowali nigdy ani Messi, ani Ronaldo.
Co tu napisać o Osasunie… Jedna wygrana, dwa remisy i pięć porażek mówią same za siebie. Odejście Raula Garcii i Javada Nekounama, a także nieuchronnie zbliżający się koniec kariery Patxiego Punala sprawiły, że Nawarczycy stracili środek pola. To, co rok temu było kluczem do potęgi, dziś jest przekleństwem. Powiedzmy to wprost – w tym momencie Osasuna nie ma mocnych stron. A bez mocnych stron wygrać z Atletico niepodobna.

Mallorca – Real Madryt

Na zakończenie najciekawszy mecz weekendu. Real Madryt poleci na Majorkę, by tam zawalczyć z niezwykle groźną w tym sezonie ekipą Joaquina Caparrosa. Andaluzyjczyk praktycznie z niczego stworzył drużynę zdolną do rywalizacji o europuchary. Jeśli jednak szumne zapowiedzi zawodników mają się spełnić, mecze takie jak ten z „Los Blancos” trzeba wygrywać. Albo chociaż nie przegrywać. O wadze tego spotkania nie trzeba przypominać Andreu Fontasowi i Giovaniemu Dos Santosowi. Obaj zawodnicy są w końcu wychowankami Barcelony. Ten drugi ma jasny plan na niedzielny mecz: – Żeby wygrać, trzeba atakować. Wizyta wielkiego Realu musi być dla nas dodatkową motywacją. Potrzebujemy pozytywnego wyniku – powiedział Meksykanin. – Oni nie są obecnie w najwyższej formie, ciąży na nich dodatkowa presja, bo Barcelona uciekła im w tabeli. Właśnie z tego powodu musimy wyjść nastawieni na atak, nie możemy zostawiać im miejsca.
Mallorca może mieć ułatwione zadanie, bo obrona „Królewskich” to ciągle trup. Brakuje wszystkich bocznych defensorów, a także najlepszego destrukcyjnego pivota. Michael Essien, który w meczu z Borussią totalnie zawiódł, pewnie wyląduje w środku pola, a miejsce na lewej stronie obrony zajmie Nacho lub Sergio Ramos. W każdym razie ustawienie będzie z całą pewnością eksperymentalne. A eksperymentalne ustawienia łatwo można rozerwać. Problem z Realem Madryt jest jednak taki, że jeśli gra dobrze, to jest nie do ogrania, nawet jeśli stoperem byłby Alfredo Di Stefano. Porażka z Borussią z pewnością ubodła gwiazdorów z Santiago Bernabeu. Przydałaby się jakaś odskocznia.

Komentarze
~elsp (gość) - 11 lat temu

moim zdaniem Montoya w tym sezonie imponuje formą i
przewyższa czasami nawet Alvesa.

Odpowiedz
~Bertho (gość) - 11 lat temu

Ja bych chcial kiedys po porazce pocieszyc CR7 dla
niego zrobie wszystko

Odpowiedz
~typp (gość) - 11 lat temu

Wokół chu.ja mi to lata :D

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze