Pokonanie mistrza strefy CONCACAF oraz porażki ze zwycięzcami Ligi Mistrzów UEFA oraz CAF. Taki bilans osiągnął Maciej Skorża w swoim ostatnim turnieju jako szkoleniowiec japońskiej Urawy Reds. Rezultat w postaci czwartego miejsca można interpretować w najróżniejszy sposób. Naszym zdaniem jest to wynik o charakterze idealnie obojętnym – ani pozytywny, ani negatywny.
Turniej trzech prędkości
Klubowe mistrzostwa świata wbrew nazwie niekoniecznie skupiają najlepsze drużyny świata. Zazwyczaj takowe są dwie – zwycięzca europejskiej Ligi Mistrzów oraz jej odpowiednika z Ameryki Południowej. Do tej pory wszystkie edycje rozgrywek zostały wygrane przez przedstawicieli tych dwóch regionów geograficznych.
Drugą prędkość zawsze stanowią mistrzowie Azji, Afryki oraz CONCACAF. Do tej grupy należała Urawa Macieja Skorży. Drużynom tego pokroju czasami udaje się pokonać przedstawiciela Ameryki Południowej i dostać się do finału, ale na dwie niespodzianki z rzędu nigdy nie było ich stać. W tej edycji poziom drużyn ze wspomnianych trzech stref był bardzo wyrównany.
Ostatni w hierarchii jest przedstawiciel Oceanii – on zawsze zaczyna turniej jako pierwszy. Regularnie się zdarza, że jednocześnie kończy go jako pierwszy. Do któregoś z powyższych kryteriów należy jeszcze zaklasyfikować reprezentanta gospodarzy, jednak jest to wysoce zależne od miejsca rozgrywania turnieju.
Statystyka prawdę powie
Matematycznie rzecz biorąc, mierząc się z równorzędnymi rywalami, drużyna ma 50% szans na awans do następnej rundy. Właśnie w takim stopniu (uwzględniając odpowiednie przybliżenie) ocenialibyśmy szanse Macieja Skorży w meczach z mistrzem CONCACAF oraz mistrzem Afryki. W ćwierćfinale statystyka ta zadziałała na korzyść Polaka – Urawa pokonała meksykański Club Leon 1:0. Mecz został rozegrany w postaci partii szachowej. Drużyny grały zachowawczo, przede wszystkim wystrzegając się błędów. W spotkaniu nie było zbyt wielu sytuacji bramkowych, aczkolwiek Japończykom udało się wykorzystać to, co sobie stworzyli. Pozwoliło to zakwalifikować się do półfinału.
W nim Urawie przyszło się zmierzyć z niekwestionowanie jedną z najlepszych drużyn na świecie – Manchesterem City. Pojedynek na linii Maciej Skorża – Pep Guardiola to starcie, które momentalnie zdobyło rozgłos w polskiej opinii publicznej. Co ciekawe, obaj panowie mierzyli się już ze sobą piętnaście lat wcześniej! Wówczas w kwalifikacjach do europejskiej Ligi Mistrzów prowadzona przez Hiszpana Barcelona wygrała u siebie 4:0 z Wisłą Kraków dowodzoną przez Skorżę. W rewanżu drużyna z Polski osłodziła sobie smak dwumeczu, pokonując rywala 1:0.
W tegorocznym przypadku dysproporcja między drużynami była na podobną skalę. Nie można było zatem oczekiwać od Urawy cudów. Ona tylko mogła, rywal musiał. Należy przyznać, że ekipa z Japonii przez długi czas broniła się bardzo mądrze, nie pozwalając na za wiele rywalowi. Niestety plan legł w gruzach, gdy Høibråten strzelił bardzo pechową bramkę samobójczą w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, która dała prowadzenie drużynie Guardioli. Po niej należało zmienić plan na mecz, którego już nie udało się odkręcić.
Pożegnanie
Maciej Skorża po porażce stoczył bój o trzecie miejsce z egipskim Al-Ahly. Przyznać trzeba, że był to mecz niezwykle emocjonujący i pełny zwrotów akcji. Kompletne przeciwieństwo tego, do czego na przestrzeni całego sezonu przyzwyczaiła nas Urawa. Polski szkoleniowiec zazwyczaj preferował stonowany styl gry, opierający się przede wszystkim na zwartych szykach obronnych. Tutaj byliśmy świadkami popisów strzeleckich, o czym świadczy wynik końcowy – 4:2 dla drużyny z Egiptu. Rywal był na bardzo zbliżonym poziomie piłkarskim. Biorąc pod uwagę fakt, że Maciej Skorża jednego równorzędnego rywala pokonał, a z drugim przegrał, finalnie daje to czysto statystyczne wypośrodkowanie.
Maciej Skorża po meczu z City udzielił dość obszernego wywiadu – sporo w nim pochwał skierowanych w stronę klubu, piłkarzy, kibiców i ogólnie JLeague. Kilka najciekawszych wątków:
・Polak podkreślił po raz kolejny, że pracę z Urawą uważa dopiero za pierwszy rozdział swojej pracy… https://t.co/Lw0gqmHUme— JapońskaPiłka 🇯🇵 (@japonskapilka) December 21, 2023
Był to ostatni mecz Polaka jako trenera Urawy. Niestety nie udało się go wygrać, jednak niewątpliwie i tak zdobył on serca Japończyków.